1 km/h mniej ratuje życie. Zwolnij!
2015-11-06|Na drodze|Komentarze: 31
Mimo tego, że ubiegłoroczna kampania "10 mniej ratuje życie. Zwolnij!" w swoich założeniach i ze sloganem była bardzo dobra to chyba jednak średnio została odebrana przez kierowców. Średnio to znaczy zwykle była podważana lub po prostu wyśmiewana co do samej formy przedstawienia problemu co zapewne też przełożyło się na ignorowanie jej merytorycznego przekazu. Chociaż mam wrażenia, że jaką by kampanię nie wymyślić to i tak rozbije się ona z ogólnym przeświadczeniem, że typowy kierowca nic nie musi a już szczególnie jak ma pierwszeństwo i nie będzie jego winy. Wracając do tych kilometrów mniej. Otóż, 1 km/h mniej ratuje życie, zwolnij i czytaj dalej aby zobaczyć dlaczego!
Poniżej jest niezaliczony test łosia nowego Hyundaia i30 Wagon. Przy czym mniejsza o to czy zaliczony czy nie zaliczony przy danej prędkości gdyż każde auto da się rozpędzić do określonej prędkości przy której nie zaliczy tego testu. Oczywiście ważne aby w tych przepisowych prędkościach test był zaliczany ale co do przekazu mojego materiału nie jest to istotne.
Oglądajcie dokładnie i zwracajcie uwagę na kolejne prędkości...
70 km/h - nie zaliczone! w ogóle katastrofa mimo, że auto miało włączoną kontrolę trakcji, jest zupełnie nowe (niezużyte zawieszenie), ma dobrze dobrane opony w bardzo dobrym stanie.
68 km/h - nie zaliczone! ale już o wiele lepiej bo pojechał do przodu.
66 km/h - też nie zaliczone! ale już prawie dobrze, tylko lekko złapane pobocze.
wtem!
65 km/h - zaliczone! nudy i nic się nie dzieje! 1 km/h mniej względem poprzedniej prędkości i już przejechał bez żadnego uślizgu, jakby zwolnił o wiele więcej!
Magia? ściema? nie, po prosto tak to działa! każdy pojedynczy 1 km/h ma znaczenie!
Zwróćcie jeszcze uwagę na różnicę między 70 km/h a 65 km/h czyli różnicę o 5 km/h. Głupie 5 km/h a zachowanie samochodu kompletnie różne. Na zupełnie suchej nawierzchni. W pierwszym przypadku leżałby na dachu w rowie a w drugim bez wzruszenia pojechał dalej. A 10 km/h? Na dobrą sprawę to tę różnicę 10 km/h ze sloganu kampanii społecznej to ciężko jakoś merytorycznie przedstawić bo jest kolosalna.
Nawet, nawet, nawet... jak już komuś uda się wytłumaczyć, że te dodatkowe kilometry na godzinę mają ogromne znaczenie na zachowanie się auta to często będzie on stawał okoniem z przeświadczeniem, że jakby pieszy nie wlazł mu pod maskę to by nie musiał hamować i nic by się nie stało gdyby jechał nawet 100 km/h. Czy jakby kierowca tej ciężarówki popatrzył a nie cofał na ślepo. Słabe to.
W Skandynawii wymyślili test łosia bo łosie chodzą po tamtejszych drogach i jedynym wyjściem jest ich omijanie, nawet jak się ma pierwszeństwo. Cały motoryzacyjny świat zgodził się z tym punktem widzenia i dzisiaj każdy samochód jest testowany właśnie pod kątem łosia, nawet te które będą jeździły w krajach gdzie łosie nie występują ;) Oczywista oczywistość? wydawałoby się, że tak ale mam wrażenie, że wielu kierowców jest skłonnych przyjąć stanowisko, że ich to nie obchodzi i nie potrzebują auta które pozytywnie przejedzie test łosia bo oni łosia na drodze nigdy nie widzieli i nie mają zamiaru żadnego omijać.
Jak ogląda się pierwszą z brzegu kompilację wypadków, nawet z naszych dróg, bo te rosyjskie to już w ogóle katastrofa i motoryzacyjny ostatni świat... więc jak się ogląda te kompilacje to od groma jest sytuacji które są klasycznym testem łosia czyli wtargnięciem przed auto "łosia" którego należałoby ominąć, mimo, że ma się pierwszeństwo. Przy czym jeżeli zwróci się uwagę, że "dało się ominąć, mógł skręcić" no to zwykle zostanie się obrzuconym jakimiś bzdurami, żalami czy oskarżeniami, że odwraca się kota ogonem bo to ktoś inny jest sprawcą a ktoś inny poszkodowanym. Poszkodowanym czyli takim biedaczyskiem któremu wiatr w oczy, sól w progi i łoś przed maskę. A tak bardzo przepisowo jechał, tak bardzo miał pierwszeństwo i nawet jechał zgodnie z przepisami. Słabe to.
Producenci aut stają na głowie aby auta były coraz bezpieczniejsze i przechodziły ten test łosia. Jak coś nie uda się, jakieś auto nie zmieści się między słupkami, nie mówiąc już o dachowaniu no to jest afera na cały świat, pogarda i oskarżenia. Gdy auto jest sprawne i trafia do przeciętnych kierowców to w awaryjnej sytuacji i tak oni przydzwonią na prosto z przeświadczeniem, że nic nie dało się zrobić a z resztą mieli przecież pierszeństwo. Pozostaje tylko współczuć projektantom tych zawieszeń bo ich praca jest tak samo bezsensowna jak montowanie kierunkowskazów w BMW.
Na koniec tylko proszę aby mi nie pisać dyrdymałów, że to nie prędkość zabija, że gdyby coś tam to by coś tam i nie było w ogóle sytuacji. Wszystko to oczywiste i jasne ale rozmija się z tzw. życiem. Wiem, że na autostradzie możemy jechać 140 km/h i zarazem jest to najbezpieczniejszy typ drogi ale to nie dlatego, że potrafimy dobrze jeździć z takimi prędkościami ale dlatego, że w takich warunkach sami kierowcy nie mają zbyt wielu możliwości aby popełnić jakiś błąd czy musieć reagować na błąd innych. Gdyby przy 140 km/h przeciętny kierowca przeciętnym autem musiał wykonać test łosia to nie zmieściłby się na pasie startowym lotniska.
Napisałem ten teksty tylko po to aby zwrócić uwagę, że każdy pojedynczy kilometr na godzinę ma znaczenie, wpływa na zachowanie auta i w pewnych warunkach może być decydujący. Aby mieć tego świadomość. Widać to wyraźnie na załączonym nagraniu. Sloganowe 10 km/h to już jest po prostu kosmos! szczególnie w mieście!
Czytaj także
Komentarze (31) skocz na koniec
Fizyki także. Brzmi to jak frazes ale jest prawdziwe do bólu, bo w pewnym momencie składowe sił tak się ułożą, że nic Pan nie zrobisz.
Oczywiście pretensje zawsze ma się do innych, jak napisałeś - gdyby nie wszedł, nie zajechał, nie wyprzedzał. Najlepiej gdyby w ogóle się nie urodził...
Często ominąć można i jest nawet czas popatrzeć w lusterka - widać to na wielu filmach. Chcę jedynie zgłosić protest przed podejściem białe/czarne. Uważam, że jest jeszcze wiele *szarego*.
Wracając do *10 km/h*. najlepszym argumentem jaki słyszałem było *10 km/h nie ma znaczenia bo z 10km/h na godzinę to nawet maluch staje w miejscu, na jednym metrze*. Masakra. Daję kontrę *w takim razie jak dodam 10x10km/h czyli dodatkowe 100km/h to zatrzymam się 10 metrów dalej*? Ale wtedy padł argument, że mowa jedynie o 10 km/h a więcej to inna para kaloszy. Z czymś takim nie ma polemiki bo jak druga strona jest tak ograniczona to jak masz dotrzeć do rozmówcy...
*Prędkość zabija* tak krzyczą policjanci (szczególnie ten z TV, któremu ostatnio na wizji alkotest pokazał, że jest nietrzeźwy), a wszyscy wiemy, że to g... prawda!
Nie prędkość tylko nieodpowiedzialne zachowanie kierowców. Zdecydowana większość wypadków i kolizji spowodowana jest zachowaniem kierowców, a nie prędkością. W wielu zdarzeniach drogowych prędkość nie ma większego znaczenia.
Oczywiście, obrońcy fotoradarów, suszarek i odcinkowych pomiarów zawsze będą mieli argument, że *gdyby prędkość była niższa skutki byłyby mniej dotkliwe*, ale czy w tym wszystkim chodzi o niwelowanie skutków, czy może o takie zachowanie kierowców by w ogóle nie doszło do wypadku?
Czy jak będę wyprzedzał na podwójnej ciągłej z prędkością 60 km/h to będzie bezpieczniej niż jakbym wyprzedzał jadąc 100 km/h? Nie, bo stworzę dokładnie takie samo zagrożenie.
Czy jak wymuszę pierwszeństwo jadąc 50 km/h to będzie bezpieczniej niż gdybym to robił z prędkością 80 km/h? Nie, bo nadal wymuszę pierwszeństwo.
Czy jak przejadę na czerwonym świetle z prędkością 40 km/h to będzie bezpieczniej niż gdybym jechał 50 km/h? Nie, bo nadal przejadę na czerwonym.
Tak samo wbija się nam do głowy, że niemal wszystkie potrącenia pieszych to wina kierowców. *Pieszych trzeba chronić* (przed manią zabijania, na którą chorują WSZYSCY kierowcy) krzyczą pożyteczni idioci, ale jak ktoś poszpera głębiej i dokopie się do statystyk to nagle okazuje się, że 60% wypadków z udziałem pieszych wynika z winy pieszego!
P.S.
Ostatnio moje auto zdało test prawdziwego łosia przy 100 km/h. Cienkie te *hujdaje*.
To trochę jak napisać, że zgwałcona kobieta sama jest sobie winna, bo jest ładna i ubrała się zbyt wyzywająco. Przecież mogła oblać sobie twarz kwasem i ubrać się w worek po kartoflach. Wtedy nikt by jej nie tknął. ;)
Zgadzam się z przedmówcą. Zawsze możemy jeździć wolniej. Najlepiej 0 km/h. Wtedy nie będziemy musieli niczego omijać, wyprzedzać, ustępować itp.
Co z tego, że ja będę jechał wolniej skoro ten, który wyskoczy mi na czołówkę będzie jechał 150 km/h?
@Bio, w koło komina jeździłbym i takim i30 :)
@K.O.C., zgadzam się, przy czym faktem jest, że od groma kierowców kontroluję ile się da swoje otoczenia i to jest dla nich właśnie jazda autem, jak i równie dużo jest tych co jadą jednowymiarowo z pilnowaniem tylko swoich 2 metrów przed maską.
@stonka, policjant za krótko dmuchał i pokazało mu błąd pomiaru (aby powtórzyć) a nie to, że był nietrzeźwy,
no to co ma zrobić ktoś kto nie chce mieć poobijanego auta przed kierowców którzy jeżdżą nieodpowiedzialnie? zajeżdżają drogę, wymuszają pierwszeństwo, nie patrzą w lusterka choć każdy z nich ma prawo jazdy i wie, że tego nie można robić i nie robi tego specjalnie? zostało tylko ograniczanie swojej prędkości i jak ogarnianie sytuacji na drodze aby móc w porę reagować czy przewidywać niebezpieczne sytuacje, mieć auto które daje radę w teście łosia i z tego korzystać...
to co mówisz to mnie kompletnie nie urządza bo co mi po nawet najbardziej szczerych przeprosinach jak będę miał auto do klepania albo kasacji?
ja tutaj nie przedstawiam cudownej recepty na wypadki na drodze ale zwracam uwagę, że te dodatkowe kilometry na godzinę mają bardzo istotne znaczenie i kto by chciał mieć jakieś dodatkowe opcje poza dzwonem ten powinien mieć to na uwadze... kogo to nie interesuje ten zgodnie z prawem może przydzwonić w tego *łosia*, dostanie odszkodowanie z ubezpieczenia sprawcy, nie ma żadnego wymogu podejmowania działań niepodpuszczających czy ograniczających skutki kolizji,
wszystkie te sytuacja jakie wymieniłeś bardzo by mi pomogły przy próbie uniknięcia kolizji albo ograniczyć ewentualne skutki wypadku,
Błędne jest Twoje twierdzenie, że jadąc szybciej nie stwarzasz większego zagrożenia niż wolniej bo tak czy siak wjeżdżasz na czerwonym czy wyprzedzasz na zakazie. Nie wiem czy dobrze odczytuje Twoje intencje ale jakby trochę kreujesz postać kierowcy idealnego który nie popełnia absolutnie żadnego błędu więc nie ma znaczenia z jaką prędkością jedzie. Otóż ma, jak już popełni się ten błąd no to będzie miało to ogromne znaczenie czy będziesz się jechać przepisowe 50 czy mandatowe 80 bo od tego zależą szanse innych.
Nie sprawdzałem tych statystyk ale jeżeli aż 40 proc. potrąceń to wina kierowców no to masakra. Nie widziałem, że aż tak wiele. To, że piesi łażą po drodze bez oświetlenia to jedno, co chwile słychać o rozjechaniu pijaka co leżał na drodze ale aby aż 40 proc. było z winy kierowców? trudno w to uwierzyć.
@szemrany, tak, wymyślaj sobie co chcesz i twierdź, że ja tak myślę a ja pewnie mam to dementować, że wcale tak nie myślę? :) dzięki, postoję...
Nie wiem czy poważnie piszesz czy tak tylko na przekór? no, to z tego, że jadąc wolniej uciekniesz sobie na pobocze przed tym kimś kto jechał 150, generalnie będziesz miał więcej czasu na reakcję i większe szanse na sukces :) Oczywiscie jednocześnie masz ustawowe prawo jechać sobie dalej bez żadnej reakcji i w przypadku kolizji zostać uznanym poszkodowanym i otrzymać odszkodowanie z OC sprawcy.
W sumie to i40 Wagon mi nawet siada jako dupowóz. Szkoda tylko, że silniki takie cherlawe mają + ponad 100k PLN za koreańca mi trochę nie pasuje do filozofii życia :D
@stonka - brawo, należysz do tych łepków, którzy powielają durną tezę z tym alkomatem, która wzięła się od zwykłego żartu.
Sorry, ale *lejesz wodę* i tak na prawdę nie potrafisz obronić swojej tezy.
Nie kreuję się na idealnego kierowcę, ale mam pewne doświadczenia i je wykorzystuję. Myślę za kierownicą i przewiduję pewne sytuacje. Gdybym wyłącznie stosował zasadę *10 km/h mniej* to pewnie byśmy nie dyskutowali, bo by mnie już tutaj nie było.
Ty natomiast chcesz nam wmówić: *Jeździjcie wolniej, a o nic więcej nie będziecie musieli się martwić*. Tak jakby jazda wolniej rozwiązała wszystkie problemy polskich kierowców. Doskonale wiesz, że to nieprawda.
Piszesz, że jadąc wolniej będzie miał więcej czasu na reakcję. W takim razie wylicz mi ile dokładnie więcej czasu będę miał jadąc te Twój *1 km/h wolniej*?
W takim razie powtarzam. Jeździjmy 0 km/h wtedy będzie zupełnie bezpiecznie, a czas na reakcję będziemy liczyć w godzinach, a nie sekundach. ;)
Nie rozumiesz podstawowej sprawy. Chcesz niwelować skutki, a nie likwidować przyczyny. Chcesz z ofiary zrobić winowajcę. Przecież zawsze można jechać wolniej.
Gdyby dnia 11.09.2001 pracownicy WTC jechali wolniej to spóźniliby się do pracy i nie zginęli w zamachach. Sami są sobie winni. ;)
Mamy w Lublinie dwa słynne skrzyżowania. Diamentowa - Krochmalna i Diamentowa - Wrotkowska. Czy wypadki tam są powodowane nadmierną prędkością? Nie. Powodowane są nieuwagą kierowców, wymuszeniem pierwszeństwa. Wielu przyznaje się, że *myślałem, że to rondo*.
Dzięki *krzykaczom* takim jak Ty mamy sytuację gdzie kierowca przekraczając o 50 km/h dozwoloną prędkość na prostej CZTEROPASMOWEJ drodze pozbawionej przejść dla pieszych o godzinie 1:00 w nocy traci prawo jazdy, a tymczasem idiota, który w środku dnia wyprzedza na podwójnej ciągłej, pod górkę, na przejściu dla pieszych omijając z lewej strony wysepkę dostaje 1000 zł. mandatu i jeździ dalej!
Kierowców przede wszystkim trzeba szkolić, a debili, którzy nic nie wyniosą ze szkoleń eliminować z dróg. To chore, że człowiek, który 40 lat temu zrobił prawo jazdy może dzisiaj bez dodatkowych szkoleń spokojnie jeździć po drodze. To chore, że rowerzysta ma prawo jeździć po ulicy, ale nie ma obowiązku znać przepisy ruchu drogowego.
Kiedyś sprzeczałeś się ze mną o wyprzedzanie na skrzyżowaniu. Nasz spór rozstrzygną ostatecznie sąd, którego wyrok potwierdził, że nie miałeś racji. Wtedy też chciałeś niwelować skutki, a totalnie ignorowałeś przyczyny całego zdarzenia.
Wtedy wg. Ciebie winna była ofiara, bo nie patrzyła w lusterka, a totalnie zignorowałeś fakt, że to sprawca złamał przepisy i nie miał prawa wyprzedzać.
Tak samo jest teraz. Wg. Ciebie winna powinna być ofiara, bo przecież mogła jechać wolniej, miałaby *więcej czasu na reakcję*, a fakt, że sprawca np. wyprzedzał na zakręcie, na zakazie, możemy zignorować.
Wracając do pieszych.
Rocznie z winy kierowców ginie 300 pieszych. Z winy samych pieszych ginie ok. 800. Dużo, niedużo, można się sprzeczać. Pewnie za dużo, ale ja sam jestem zaskoczony jak niewielu pieszych ginie z winy kierowców, a jak wielu ginie z własnej winy.
*Idealny kierowca* nie może istnieć i to właśnie widać na drodze i w statystykach. Najmniej jest wypadków tam gdzie jest najmniej możliwości popełnić błąd, nie ma potrąceń pieszych tam gdzie nie ma pieszych, nie ma pijaków w ciągnikach tam gdzie mają zakaz wjazdu, itd. Ci sami kierowcy którzy jeżdżę bezpiecznie po autostradzie już nie dają rady w ruchu miejskim czy terenie zabudowanych. Chyba nie myślisz, że to zupełnie inni kierowcy powodują wypadki w terenie zabudowanym a inni jeżdżą bez kolizji po obwodnicach?
Nie wiem jakie szkolenia masz na myśli ale te w których ja brałem udział mocno skupiały się na prędkości tj. zrozumienia tego co w tej notce pisałem, tj. że każde dodatkowe kilometry na godzinę mają ogromne znaczenia. A pierwszą lekcją jest umiejętność wykonywania testu łosia czy wychodzenie z poślizgu po nagłym ominięciu przeszkody. I tutaj właśnie doskonale widać to, że te sloganowe 10 mniej naprawdę ma znaczenie.
Przecież to co napisałem w tym materiale wynika po prostej linii z takich szkoleń. Tam na dzień dobry pomija się kwestię umiejętności (tj. brak) jazdy u innych, tzn. przyjmuje ją za pewnik i symuluje sytuacje w których będzie trzeba sobie poradzić właśnie w sytuacji gdy mając zielone światło wjedzie nam przed maskę jakiś *łoś*.
Ty byś pewnie powiedział, że takie kursy bezpiecznej jazdy, nauka omijania *łosi*, itd... są bez sensu bo nie skupiają się na eliminowaniu przyczyn a tylko leczą skutki.
Nie chce mi się tłumaczyć sensu tekstu bo wydaje mi się oczywisty, na dodatek opisywałem nagranie na który wszystko widać. Zadając pytanie o czas reakcji jadąc o 1 km/h wolniej domniemam, że nic nie zrozumiałeś. Na dodatek jeszcze wideo jest załączone w notce aby było widać o co chodzi z tym 1 km/h.
Co do dalszych twoich pytań, sugestii, oskarżeń nie czuję się ich adresatem, są absurdalne i nie wiem skąd takie wnioski bierzesz. Chyba za bardzo nadinterpretujesz moje słowa aby pasowały Ci do Twojej tezy. W ogóle po tym co piszesz to nie wiem czy czytałeś tekst czy tylko sam tytuł i wstęp.
Świetne przykłady, tylko niestety wszystkie bezzasadne. Odniosę się tylko do jednego bo szkoda czasu. Tak jak wjedziesz 40 km/h na czerwonym to będzie bezpieczniej niż jak wjedziesz 50 km/h. Oczywiście będzie to tak samo nieodpowiedzialne, ale przy 40 możesz uniknąć kolizji a przy 50 masz dużo mniejsze szanse. Kolejna sprawa 50 km/h ponad dozwoloną. Trzeba być debilem żeby stracić za to prawo jazdy. Nawet na 3 pasach w nocy bez przejść jak jest 50km/h dozwolone możesz jeszcze jechać 90km/h i nie stracisz prawa jazdy. A jadąc 100 km/h przez te 2-3 km/h ile czasu zaoszczędzisz? 20s-30s Warto dla utraty prawa jazdy?
I nie pisz mi że masz w mieście dłuższe odcinki 3 pasmowych ulic bez przejść czy skrzyżowań. Inna sprawa że na takich drogach z reguły jest dozwolona prędkość 70km/h. A prawo jazdy można też zabrać z innych powodów na podstawie obowiązujących przepisów od dawien dawna.
@spalacz.
Masz racje co do prędkości, ale tak jak pisami inni to tylko jeden element wpływający na możliwość uniknięcia kolizji. Poza tym dochodzi stan techniczny zawieszenia, ogumienia, ciśnienie i zachowanie uwagi podczas prowadzenia, czujności. Obecnie dużo kierowców gada przez telefon, ogląda się do tyłu lub w bok na atrakcyjną blondynkę, bawi się radiem itp. itd.
Poza tym walczysz tym wpisem o obalenie mitów, a jednocześnie sam je powielasz pisząc *...... jak montowanie kierunkowskazów w BMW*
Jak mogłeś!
Chyba przestanę tu zaglądać ;-)
paradoksalnie podczas wyprzedania na podwójnej ciągłej jadąc 60km/h stwarzasz więcej zagrożenia niż jadąc 100km/h, po prostu więcej czasu spędzasz na pasie do jazdy w przeciwną stronę.
Dla mnie sens przekazu jest oczywisty i pokrywa sie z własnym doswiadczeniem.
To znaczy: dochodzisz do granicy przy której jest bezpiecznie, łatwo opanować samochód- zmieścić sie na trasie ale wystarczy ją przekroczyć o ten 1 km/h i łatwo stracić kontrole- w tym przypadku wypaść z drogi. Na torze mam to samo- robie jakis czas, a potem probuje jeszcze cos z tego urwać szukając choćby tego 1km/h. Ostatecznie albo sie uda albo nie i wypadam z trasy, albo auto wpada w nadmierny poslizg, ktory trzeba ogarnąć i w sumie mam więcej starty niż pożytku. Zwykle włąsnie decyduje o tym ten 1 czy 2 km. Film to jasno pokazuje, a wnioski każdy może mieć własne.
P.S
Zobaczcie jak zachowuje sie jeep a potem krytykujcie hyundaya :)
Rozumiem, że trzeba gwałtownie skrecić, żeby go ominąć, ale po jaką cholere tak gwałtownie wracać na swój pas. Przecież jeżeli wyskoczyłby mi łoś przed maske, a z naprzeciwka jechały auta zmuszając mnie do tak gwałtownych manewrów, to na bank ładowałbym prosto w łosia albo do rowu po prawej stronie, a nie wystawiał sie na czołówke :)
A poza tym jak kiedyś w Bieszczadach przebiegły mi przed maska jelenie, to jedyne co zdążyłem zrobić, to zaliczyć opad szczeny i troche zwolnić, na szczęście obyło się bez strat po obu stronach
Bez sensu te rozważania, jeden ominie łosia przy 50 tak, że wyląduje w rowie a drugi da radę przy 70.
Trzeba wiedzieć czym się jedzie (masa, stan techniczny, moc, opony), wziąć pod uwagę widoczność (noc, oświetlenie pojazdu), stan nawierzchni, temperaturę, opady, ukształtowanie terenu, oznakowanie, czy to droga gminna z pijanymi pieszymi, czy to piątkowa/sobotnia noc, czy mocno wieje, stan własnego organizmu - choroba/zmęczenie/zdenerwowanie a nie automatycznie 10 mniej.
10 mniej oczywiście dałoby duży efekt, ale lepsza byłaby jakaś zróżnicowana kampania edukacyjna z krótkimi spotami na różne tematy.
Dużo bardziej dotarł do mnie przekaz w Twoim wydaniu - choć w mieście nie jeżdżę szybciej niż licznikowe 60 (pomijam odcinki z wyższą dozwoloną), może rzeczywiście zejdę do 50?? (z tym, że 60 mogę się toczyć ekonimicznie na 5 biegu, 50 już nie bardzo, hmmmm)
Czy po przejazdach chlodzili opony? Czy to zachowanie przy o 1 km/h nizszej predkosci wynika z dogrzania opon?
Czy opony byly zupelnie nowe i sie dotarly?
Wiele zalezy od rodzaju opon, jedne po przekroczeniu pewnej granicy wpadaja w poslizg bez wiekszych oznak, drugie traca przyczepnosc stopniowo.
Wiele zalezy od sposobu pokonywania testu losia, wystarczy szybszy ruch kierownicą, żeby nie zaliczyć.
5 km dam wiarę, ale w 1 przy czynniku ludzim nie uwierze, za kierownica powinen siedziec robot.
Przy czym oczywiście na nagraniu jest skala też w mp/h a 1 mp/h = 1,6 km/h czyli jest spore zaokrąglenie w tej albo tej skali.
Taki test łosia to nic innego niż jazda na limicie przyczepności. Doskonale to widać na próbach sportowych gdzie zakrętu czy szykany nie da się przejechać o 1 km/h szybciej jak się już przejechało jak najszybciej się da :) brzmi to banalnie ale faktycznie te 1 km/h za dużo przekłada się w za duże uślizgi choć te nie są tak wyraźnie widoczne z zewnątrz na sportowej oponie.
Każde auto ma jakiś limit przyczepności i dodatkowy 1km/h ponad ten limit będzie odczuwalny i widoczny w postaci większego uślizgu, nie zmieszczeniu się w linii, itd. Wszystko to ładnie widać na tym nagraniu.
Te 1 czy 2 km/h (co widać w kolejnych próbach na nagraniu) a nie mówiąc już o 5 km/h to naprawdę przekładają się na zachowanie auta, nawet w bezwzględnych wartościach te dodatkowe 5 km/h przy 50 km/h to przecież aż 10 proc. więcej.
Xantia i X-Trail rozwaliły system.
Polecam przeczytanie sekcji ograniczenia - nie powinno sie tworzyc rankingow samochodów, bo jest to test subiektywny.
Dodatkowo wyniki można naginać w każdą stronę, bo norma nie jest ścisła.
Oprócz właściwego operowania kierownicą kluczowy jest też moment odpuszczenia gazu, trudno z tym trafić w punkt. Dodatkowo powinno się zwiększać.prędkość przejazdu a na filmie może być odwrotnie. Jeszcze jedno -
Roznica 1 km/h na tym filmie mieści się pewnie w zakresie błedu pomiaru. Gdyby wzięli kilku kierowców i wyniki byłyby powtarzalne wtedy zbliżylibyśmy się do testu obiektywnego, albo zrobić kilka przejazdów tego samego kierowcy, 1 km/h na tym filmie jest statystycznie nie do przyjęcia.
Oczywiście statystycznie prawdziwe 1 km/h mniej na drodze musi zmniejszyć liczbę zabitych, tylko jak to wiarygodnie zmierzyć ;).
Jeszcze jedno - nie uwzględnili coraz lepszej przyczepności z powodu nagumowania nawierzchni.
W normie są zapisane wymiary toru, można się pobawić na jakiejś imprezie moto.