Chevrolet Camaro, czyli cena czyni cuda
2013-09-02|Wydarzenia|Komentarze: 17
Chevrolet Camaro to model w którym bez względu na to jak jest wspaniały, prawdziwy, męski i kultowy najważniejsze jest tylko jedno... niska cena.
Można sobie dorabiać ideologię, wzdychać do tego prawdziwych muscle carów, delektować się bulgotem klasycznej amerykańskiej V-ósemki, kochać hektolitry pod maską, trąbić na downsizing i ekologię, ale wszystko to zeszłoby na drugi plan gdyby tylko cena za te wspaniałości zbliżyła się do M3.
Nowe Camaro z 6.2-litrowym silnikiem V8 o mocy 432 KM kosztuje w polskim salonie tylko 220 tys. zł. Tyle potrafią kosztować dobrze wyposażone R4 albo 6-cylindrowe golasy. Za BMW M3 z V8 o podobnej mocy trzeba wydać co najmniej 100 tys. zł więcej.
Mimo atrakcyjnej ceny bieżąca sprzedaż nie powala, choć jakaś jest jak na naszą rzeczywistość, ok. 30 sztuk rocznie. Oszczędzanie przez wydawanie 200 tys. to nie jest dobre posunięcie ale nie ma innego sposobu na nowe V8. Sam chciałbym takie Camaro mieć ale nigdy nie będę chciał go kupić.
Jedyne do czego nadaje się nowe Camaro to przerobienie go na wyścigową zabawkę której nie będzie szkoda popsuć albo rozbić. Na torze aktualna generacja radzi sobie bardzo dobrze, wbrew obiegowej opinii znakomicie skręca, nijak nie ustępuje europejskiej konkurencji. Wersja ZL1 jest nawet szybsza na Nurburgringu niż topowe super-auta.
Camaro po prostu jeździ tak szybko i dobrze jak wygląda. A wygląda mega! kanciasto, topornie, i tak miało być! Ale nadal nic to nie zmienia w istocie tego auta. Istotą jest niska cena. I to, że można bez obciachu przerobić go na gaz.
PS. zdjęcia zrobiłem podczas wizyty na Północnej Pętli Nurburgringi...
Czytaj także
Komentarze (17) skocz na koniec
http://youtu.be/CmqBwbvL868?t=40s
Z pewnością wolałbym Camaro od Mustanga aktualnego. A najbardziej to chciałbym Challengera, jeśli chodzi o nowe muscle cary. Jeśli nie, to w podobnej cenie Evo IX ;)
@Mav, w sumie ten materiał mógłby być i o Mustangu, sytuacja praktycznie taka sama, cena też...
@MTM, dlatego najlepsze i jedyne zastosowanie dla tego auta to wywalić wnętrze i wstawić klatkę ;)
@KaZet, moc go rozpiera... ale na Ringu i w ogóle na torach to nie ma zasady, każdy jadący żwawo może wydzwonić... jeżeli te Camaro tak jeździ cały czas to tylko pogratulować tak małej przecierki ;)
@Garnier, bardzo dobrze, że jest tani, bo jakby nie był tani to by nie istniał w Polsce i Europie... dźwięk V8 i toporność daje przyjemność ale pod warunkiem, że w tym konkretnym modelu kosztowało to mało...
o to właśnie chodzi, że Camaro, czy zwykłe, czy ZL1 konkurować może jedynie ceną, mimo tego, że wspaniałe, kultowe, dobre, itd. gdyby cenę miało wyższą, podobną do innych aut o danej mocy to pies z kulawą nogą nie odwróciłby się na dźwięk bulgoczącego V8.
A co do samego samochodu - az dziwne ze nikt nie wspomnial o transformersach ;) Pewnie dlatego ze nie jest zolty.
33,5 tys. usd x 3,3 zł = 110 tys. zł
+ 18 proc. akcyzy = 130 tys. zł
+ 23 proc. VAT (też od akcyzy) = 160 tys. zł
+ transport, ubezpieczenie, jakieś homologacje europejskie = 170 tys. zł
jest jakieś cło za nowe auto? ile?
w tej chwili 220 tys. vs. 170 tys. zł... 50 tys. różnicy, czyli sporo...
pytanie ile dałoby się urwać od ceny katalogowej w polskim salonie (pewnie coś tam by się dało), pytanie co z gwarancją i serwisem (pewnie nic, ok, skoro już są serwisy w naszym kraju)...
importerzy pewnie liczą na to, że ktoś kto ma do wydania 200 tys. zł na swoje fanaberie nie będzie już się szarpał o 10 czy 20 tys., kupi bo i tak nic tańszego nie ma...
Pamiętaj jeszcze o przerobieniu świateł (na asymetryczne), kierunkowskazów i papierkologii. Niby prosta rzecz, ale idę o zakład, że w europie aftermarketów na to nie ma, pozostaje OEM, czyli cena odpowiednia. Do tego ktoś to musi zrobić, czyli czas i pieniądze...
Ja kupuję Camaro....