Circuit de Spa-Francorchamps czas zacząć! Public Driving Experience [1/2]
2015-07-08|Na torze|Komentarze: 18
Zamknij oczy i wyobraź sobie, że jedziesz po torze wyścigowym. W swoim aucie, najlepszym aucie. Każdy by chciał więc wiele razy już o tym myślałeś i wszystko widziałeś oczami wyobraźni. Tor jest dokładnie taki, profesjonalny, z prawdziwego zdarzenia, ma wszystko na swoim miejscu. Jest zarazem klasyczny, klimatyczny, ma swoją ogromną historię. I czuć to na każdym okrążeniu. I po nim jedziesz Ty, w swoim najlepszym samochodzie. Duże prędkości? mocne dohamowania? szybkie zakręty? spore przeciążenia? na każdym okrążeniu. Widoki znane do tej pory tylko ze zdjęć i telewizji? na każdym okrążeniu. Legendarne zakręty w których tworzyła się historia światowego motorsportu? na każdym okrążeniu. I po tych zakrętach jedziesz Ty. A teraz otwórz oczy i pojedź na belgijski tor Spa-Francorchamps bo tam dokładnie tak jest!
Taki poetycki ten wstęp mi wyszedł, nie w moim stylu, zarazem z błędem logicznym bo po zamknięciu oczu nie da się przecież czytać tego co napisałem ;] ale chyba wiadomo o co chodzi.
Jadąc na tor wyścigowy po którym będzie się jeździło swoim autem ma się spore oczekiwania i bardziej mam na myśli te lekkie, subiektywne odczucia i wrażenia bo one w takiej sytuacji są ważniejsze. Zarazem te bardziej twarde i konkretne wymagania też są istotne bo w końcu taki wypad swoje kosztuje więc tor ma być dobrze przygotowany, impreza przebiegać sprawnie, ma być możliwość zrobienia sporego przebiegu po tych legendarnych zakrętach. W końcu popatrzeć na nie można sobie sprzed telewizora i nie trzeba tarabanić się przez pół Europy. I wszystko to gwarantuje Spa-Francorchamps. Jednym zdaniem, tak jak sobie wyobrazisz jazdę po tym torze z Polski tak będzie na miejscu w Belgii.
Czy zamiast Spa-Francorchamps mógłby być każdy inny tor? nie każdy a co najwyżej równie legendarne Zielone Piekło czyli Nurburgring. Dlatego za jednym zamachem zaliczyłem te dwa obiekty :) Pod względem wrażeń są to bardzo podobne tory ale zupełnie różnią się od strony technicznej i organizacyjnej podczas amatorskich jazd własnym autem. Zorganizowałem sobie wyścigowy weekend z jazdą po dwóch najlepszych europejskich torach o relację zaczynam od belgijskiego toru Spa-Francorchamps.
Panorama z tarasu przy restauracji... kliknij na zdjęcie aby powiększyć! bo bardzo ładny widok!
Tor jest bardzo długi bo ma 7 km (7004 m). Jest to tzw. prawdziwy, klasyczny, historyczny, legendarny, itd... tor wyścigowy, otwarty prawie 100 lat temu. Jest to naprawdę klimatyczny tor, taki prawdziwy, gdzie czuć i widać historię motorposrtu a nie tylko obiekt po którym ścigają się samochody. Po prostu fajnie jedzie się po takim torze z całą taką historyczną otoczką gdzie odbywały się i nadal odbywają najważniejsze imprezy.
Po prawej parkingi, na środku stacja benzynowa, po lewej budynki z tarasami z widokiem na charakterystyczny zakręt Eau Rouge.
Widok bardziej na lewo.
Teraz bardziej na prawo.
I maksymalny zoom w moim aparacie. Czyż to nie wspaniały widok? O tam, na ostatnim planie, z tej samej góry zjeżdża się jak tylko szybko się da! Bardzo fajnie położony jest to tor, bardzo fajne są widoki które co prawda podczas szybkiej jazdy umykają ale cały czas kątem oka coś widać. Przy czym okrążenie wyjazdowe i zjazdowe robi się w wolniejszym tempie więc można napaczać się do woli! A jak wiadomo co się raz zobaczyło to się nie odzobaczy więc widoki i wrażenia z jazdy po takim torze zostają już na zawsze, a szczególnie będąc amatorem i jeżdżąc po takim obiekcie własnym autem.
I jeszcze zdjęcie z Wikipedii, autorstwa Nathanael Majoros.
Własnym autem po takim torze?
Kto by tam jeszcze nie wiedział to chyba na każdy tor wyścigowy na świecie można wjechać własnym autem podczas imprez do tego przeznaczonych. Czasami tor jest otwarty dla amatorów niemal codziennie (Nurburgring), czasami kilka razy w miesiącu (np. Tor Poznań), czasami kilka razy w roku i tak jest ze Spa-Francorchamps. I chyba tak samo jest z większością obiektów z mocno obłożonym harmonogramem.
Sprawa jest prosta, wchodzimy na stronę internetową Circuit of Spa Francorchamps i dalej na Track activities i docelowo na Public Driving Experience bo tak nazywa się ta impreza (inne typowe nazwy to Track Day czy Open Day, itp.). Rejestrujemy się, płacimy, przyjeżdżamy i jeździmy.
Tak jak jest podane w cenniku udział w imprezie kosztował 290 Euro (1230 zł). Dodatkowo 20 Euro (85 zł) za brata-pasażera. Cena za sam wjazd jest spora ale tak te cenniki wyglądają. Ja tę cenę oceniłem jako normalną jak na tor o tej klasie, atrakcyjności imprezy i pewnie większość bywalców takich imprez powie, że jest OK.
Do tej pory z imprez tego typu jeździłem tylko podczas Tor Poznań Track Day (9 razy). W Poznaniu w tej chwili wpisowe kosztuje ok. 600 zł więc na Spa jest dwa razy więcej. Swoją drogą mógłbym polecić najpierw jazdę w Poznaniu przed jazdą po Spa-Francorchamps dla takiego ogólnego ogarnięcia torowej sytuacji na takiej imprezie.
Standardowo podczas imprezy jeździ się w 4 sesjach po 25 minut każda (można dokupić kolejne wjazdy). Składając zamówienie wybiera się zestaw sesji podczas których chce się jechać, i ja je określę jako przedpołudniowy, popołudniowy i całodniowy.
Brałem udział w imprezie z 25 maja 2015 i był to poniedziałek. Wybrałem zestaw "przedpołudniowy" czyli jeździłem w 1, 3, 5 i 7 sesji. Tylko podczas tych konkretnych sesji mogłem wjechać na tor. Organizacyjnie było to rozwiązane w taki sposób, że przy bramie wjazdowej pokazywało się karteczkę (kierowca ma też odpowiedni kolor opaski na rękę). W Poznaniu wjazd jest oparty o numery naklejane na auto (oczywiście też kierowca ma opaskę którą czasami musi pokazać, że ma).
Wybrałem przedpołudniowy zestaw sesji bo wieczorem poprzedniego dnia byłem już na miejscu i mogłem jechać od rana. Zarazem miałem zaplanowany powrót bezpośrednio po imprezie. Wspomnę, że to był już mój trzeci dzień "wyścigowy" bo przez dwa poprzednie jeździłem po Nurburgringu więc już tęskniło mi się za powrotem na ojczystą ziemię a poważniej to tak mi było najwygodniej aby już nie przeznaczać na ten wyjazd kolejnego dnia tylko na samo spanie i dojazd. Wyjechaliśmy w piątek w południe, wróciliśmy w nocy z poniedziałku na wtorek.
Takie zestawy są dostępne:
Pack A : Runs 1 + 3 + 5 + 7
Pack B: Runs 2 + 4 + 9 + 11
Pack C : Runs 6 + 8 + 10 + 12
Gdybym miał przeznaczony cały dzień na Spa to zapewne najlepszym wyborem byłby zestaw B czyli "całodniowy" czyli z długą przerwą w środku dnia między jazdami. Na tym torze jest co robić jak się nie jedzie, obiekt jest naprawdę spory zarazem można się po nim w miarę swobodnie przemieszczać więc bardzo szybko zleciałby mi czas na jego zwiedzaniu. Teraz to po zjeździe z toru miałem praktycznie 20 minut przerwy i znowu wjeżdżałem. Dłuższa bo godzinna przerwa była na obiad po której też od razy zaczynałem jazdę.
Tak jak wyżej wspomniałem jest też możliwość dokupienia sobie jazd w kolejnych sesjach (80 Euro za sztukę) ale ja nie rozważałem tej możliwości. Te 4 sesje po 25 minut jazdy jest wystarczające choć na pierwszy rzut oka może wydawać się, że mało. Ja w każdej sesji od zjazdu do wjazdu przejeżdżałem niemal równe 50 km (za wyjątkiem jednej przedwcześnie zakończonej sesji, wtedy przejechałem 30 km). Tor ma długość 7 km i odejmując od tego 50-kilometrowego dystansu okrążenia wjazdowe i zjazdowe to jechałem szybko przez 5 okrążeń czyli 35 km.
5 okrążeń i 35 km może wydawać się to mało ale wcale tak mało nie jest jak na szybką jazdę po torze wyścigowym. Zestawiając to z Tor Poznań Track Day to te 35 km razy 4 sesje to 140 km i podzielone przez 4-kilometrową poznańską pętlę daje... 35 szybkich okrążeń. Kto jeździł w Poznaniu ten zgodzi się, że to nie jest mało. Ja maksymalnie w Poznaniu podczas jednej imprezy przejechałem maksymalnie chyba 32 okrążenia, razem z tymi zjazdowymi i wyjazdowymi. Podsumowując, są to porównywalne ilości, co z resztą wynika z prostego rachunku bo na Spa jeździ się 4 razy po 25 minut (100 minut) a w Poznaniu 5 razy po 20 minut czyli te same 100 minut.
Nie rozważałem dokupienia jazdy w kolejnej sesji bo impreza przebiegała sprawnie ale można by było się pokusić o dodatkową sesję gdyby były jakieś spore przestoje. Owe przestaje oczywiście wynikają z winy nas samych, uczestników, bo zwykle związane są z usterką auta czy kolizją. Wtedy albo obowiązuje żółta flaga na danym odcinku albo impreza przerywana jest na czas odholowania auta z toru. Tak jak wspomniałem, tylko jedna moja sesja została przerwana, w pozostałych trzech jeździłem od początku do końca.
PS. okazało się, że na TPTD są już inne długości sesji więc te moje proste mnożenie 20 minut razy 5 nie jest już aktualne. Teraz gwarantowane jest 7 sesji po 15 minut czyli 105 minut jazdy przy czym pod koniec imprezy można zwykle korzystać z open track i jeździć jeszcze więcej. Przy czym nie zmienia to za wiele w tej kwestii, tutaj i tutaj się "najeździłem" ;)
Dzień wcześniej
W zasadzie na torze byliśmy już dzień wcześniej bo w niedziele wieczorem. Jazda po Nurburgringu kończyła się przed 19:00 i mniej więcej o tej godzinie wyruszyliśmy w kierunku Spa-Francorchamps. Odległość jest niewielka bo troszkę ponad 100 km czyli tyle co nic będąc ponad 1000 km od domu. Dlatego też chciałem właśnie za jednym zamachem zaliczyć te dwa obiekty bo już dwa lata temu byłem na samym Nurburgringu.
Będąc na miejscu dzień wcześniej obejrzałem w zasadzie tylko bramy bo tor oczywiście był pozamykany. Pewnie są jakieś "tajne" miejsca z których sporo widać będąc poza ogrodzeniem ale ja ich nie znałem więc nie pozostało mi nic innego niż pójść spać.
Z okna hotelowego miałem widok na tą samą bramę ;) Spałem w najbliższym hotelu przy torze i jednak ten widok nie umywa się do tego jakie jest z hotelu przy Nurburgringu :) Co do hotelu to hotel jak hotel o takim wielogwiazdkowym standardzie, rzut beretem od toru. Tak naprawdę i co sam to wiele razy podkreślałem nie ma co się szczególnie pchać do tych hoteli pod samym torem bo cenowo one są najmniej korzystne a zarazem i tak wstaje się wcześniej więc można poświęcić te 10-20 minut na dojazd, a już szczególnie gdy śpi się jedną noc i nie wraca się do hotelu. Ale i tak chciałem tutaj nocować. Ot, kolejny punkt wyprawy, spanie w hotelu przy torze ;)
We właściwym miejscu
Pobudka i w końcu przyjazd na tor który do tej pory był tak blisko ale ciągle daleko ;) bo na wyciągnięcie ręki ale przez bramę...
To chyba główny, podstawowy wjazd na tor, przez taki tunel.
Pomnik ku pamięci Ayrtona Senny przy bramie wjazdowej. W okolicach toru widziałem też kilka żółto-zielonych akcentów jak np. malowanie aut czy choćby pamiątki (kaski, itp) w tych barwach. Szkoda, że nie zrobiłem zdjęć ale widać, że cały czas Senna tutaj "żyje".
Widać światełko w tunelu ;)
I wjazd na parking. Tak naprawdę to zdjęcie zrobiłem już w środku dnia a nie przed pierwszą sesją kiedy to było mniej aut. O ile nie mylę się to impreza jest otwarta i można bez problemu wjechać na ten parking i kręcić się w koło toru tak jak każdy inny uczestnik jeżeli akurat nie jeździ. O ile się nie mylę, tj. my jak wjeżdżaliśmy to mówiliśmy, że jedziemy na Public Driving Experience ale ochroniarz przy pierwszej bramce nijak tego nie weryfikował więc pewnie każdy jest wpuszczany. Zatem, jeżeli będziecie w okolicy i akurat tego dnia będzie odbywała się ta impreza to można spróbować wjechać i popaczać z wielu widokowych tarasów na jeżdżące auta przez Eau Rouge. Czy w ogóle całą panoramę toru z tarasu przy restauracji.
Generalnie uczestników jest sporo i parkingi szybko się zapełniają. Przy czym tak jak widać na zdjęciu parking nie jest upchany do ostatniego metra kwadratowego a jest sporo miejsca, też dla lawet i na inne dodatkowe pojazdy, rozkładane namioty, itp. Kto by zastanawiał się nad przyjazdem lawetą to jak najbardziej można nią wjechać na parkingi, oczywiście o ile zmieści się w tunelu. Ci co nie zmieszczą się to będą musieli rozładować auta na jeszcze większym parkingu przed wjazdem na tor. Generalnie nie ma żadnych problemów z miejscem podczas takiej imprezy, śmiało można przyjechać ogromną lorą na kilka aut.
Auta uczestników były chyba typowe jak na takie imprezy więc pod tym względem było całkiem podobnie jak na torze w Poznaniu choć oczywiście trochę mocniej były reprezentowane mocniejsze auta. Tak na oko to najwięcej było Porsche do czego dołożył się też Porsche Club Poland który zjawił się tutaj mocną, bo chyba ponad 20 samochodową ekipą. Dalej sporo było BMW (M3, M4) i oczywiście Megane RS. I wszystkich innych po trochu, Ferrari, Lotusy i to co tam widać na zdjęciach. Było też trochę "zwykłych" samochodów z moim A4 na czele. Było też kilka aut "z lawety" czyli z klatkami, modyfikowanymi do sportu którymi ciężko jeździć po drodze. Wg krajów to sporo było rejestracji ze Szwajcarii, Francji, Niemiec, Wielkiej Brytaniii, oczywiście tego dnia i z Polski. Nie wiem jak wygląda rejestracja z Belgii ale nie zdziwiłbym się gdyby większość uczestników była zza granicy. Co ciekawe wiele samochodów kojarzyłem z poprzedniego dnia z Nurburgringu więc nie tylko ja i klubowicze Porsche wpadli na taki pomysł aby z jednego toru jechać na drugi.
Przy samym torze jest stacja benzynowa więc nie trzeba wyjeżdżać poza obiekt aby zatankować auto. Tak na marginesie to w tej okolicy to najczęściej trafia się na stacje Total i zarazem większość z nich to stacje samoobsługowe z płaceniem kartą. Jak widać w rogu zdjęcia olej napędowy był za 1,310 Euro a benzyna 95 za 1,511 Euro. Tak jak u nas tankuję do pełna za 250 zł tak tam były to okolice 80 Euro czyli 350 zł. Niestety znowu nie potwierdzam jakoby na zagranicznym paliwie dało się przejeżdżać więcej a już szczególnie wcale nie robiłem większych przebiegów po Nurburgringu czy Spa i wszystko co wlewałem to mi bardzo szybko ubywało :D Nie patrzyłem dokładnie na spalanie ale obstawiam, że w okolicach torów, tj. z jazdą po nich i zjazdem pewnie miałem spalałem około 30 litrów na 100 km.
Na nagraniu dojazd na parkingi przy torze dla uczestników Public Driving Experience.
Jazdę czas zacząć
Dochodzi godzina 9.00 więc przed wjazdem na tor zrobiło się już tłoczono i za chwilę w końcu wjedziemy na tor...
ale o tym w drugiej części relacji ;) Na razie tyle, jest to pierwsza część relacji ze Spa Francorchamps, w drugiej opiszę już właściwą jazdę.
* * *
Jeszcze tylko dodam, że...
Dla homologowanych amatorów
Public Driving Experience to impreza dla amatorów czyli standardowo samochody powinny być homologowane, zarejestrowane, ze wszystkimi światłami, zderzakami, trzymające się kupy, itd. Zarazem wymagane są opony z homologacją drogową więc nie mogą być to slicki i czy inne profesjonalne opony do jazdy po torze. Nie ma żadnego badania technicznego ale osoby wpuszczające na tor rzucają okiem na opony, które też wg regulaminu powinny być w bardzo dobrym stanie. Jest też określony limit głośności i np. ten żółty Peugeot był proszony o wkręcenie silnika na wyższe obroty aby "na ucho" określić czy ten limit nie jest przekraczany (zapewne gdyby był zbyt głośny we wstępnej ocenie to by go dokładnie sprawdzili sonometrem i dopuścili albo nie do udziału w imprezie). Oczywiście wymagane są kaski, oczywiście też dla pasażera (można wypożyczyć na miejscu).
Koszty
Z racji tego, że udział w tej imprezie był częścią całego weekendowego wyjazdu to nie da się konkretnie napisać ile kosztowała jazda tylko po Spa-Francorchamps. Udział w imprezie to już wspomniane 290 Euro i 20 Euro za pasażera. Z Lublina do toru jest 1400 km więc pierwszy dzień trzeba poświęcić na sam dojazd czyli dochodzi koszt hotelu. Ja po jeździe na tym torze wracałem do kraju bez nocowania ale to tylko dlatego, że poprzednie dwa dni spędziłem na Nurburgringu i już sporo nanocowałem się na obczyźnie i chciałem wracać. Jak nic nie popsujemy, nic nie nawywijamy to na dojeździe, hotelu i kosztach imprezy zakończą się nasze koszty. 1300 zł za udział, 1300-1500 zł za paliwo (zależy ile komu auto pali), 500-1000 zł za dwie noce w hotelach (tutaj może być i mniej i więcej, swobodny wybór) czyli tak orientacyjnie 3-4 tys. zł.
* * *
Rzuć okiem jeszcze okiem na moje ulubione filmowe podsumowanie wyścigu F1. Jak nie trudno się domyślić jest go GP Belgii. To nagranie oglądałem już chyba ze 100 razy, im bliżej wyjazdu tym częściej ;) Mniej więcej oddaje on to co działo się podczas naszych jazdy pod tym torze :D
Jazdę i całą imprezę podsumowałem już we wstępie tej relacji czyli jednym zdaniem było rewelacyjnie. Mam już całkiem spore amatorskie doświadczenie w różnorakich jazdach zwykłym autem po mniej lub bardziej profesjonalnych torach i naprawdę było super, nie przyczepiam się do niczego. I też piszę to po ponad miesiącu od udziału w imprezie czyli gdy już opadną wszystkie pozytywne emocje i zdania nie zmieniam. Cały mój "wyścigowy weekend" był znakomity i jeszcze raz pojechałbym taką samą trasą.
Czytaj także
Komentarze (18) skocz na koniec
Wiadomo, że o mniejszą czy większą kolizję nie tak trudno, a standardowe AC kupowane w PL nie obejmuje zabaw na torze.
Pare dni nad polskim morzem kosztuje porównywalne pieniadze ...)
Niektorych stac na jedno i drugiem, innym pozostaje wybór, a jeszcze innym tylko oglądanie z zamkniętymi oczami:)
z tymi cenami to jest bardzo bardzo bardzo indywidualna kwestia i np. 50 zł za jazdę po małym torze może być uznawane za zawyżoną stawkę... no i teraz te 290 Euro, jeżeli to by było np. 450 Euro (2000 zł) to bym nie pojechał bo dla nie za dużo jak za sam wjazd... ewentualnie z mocnym przeświadczeniem, że jest to spore przegięcie i zdzierstwo... choć pewnie znalazłoby się wielu którzy stwierdziliby, że to całkiem dobra cena jak na ten obiekt i to co oferuje impreza :)
@szakaron, nie ma ubezpieczenia czyli *trzeba nie rozbić się*... nie orientowałem się ale nie wydaje mi się aby za granicą miało być inaczej w ichniejszej sytuacji, co najwyżej może być jakieś opcjonalne ubezpieczenie wykupywane na określony dzień i do określonej kwoty, np. 10 tys. euro, a to co powyżej to już z własnej kieszeni...
na dodatek przy większej kolizji dochodzą koszty naprawy uszkodzeń band czy innej infrastruktury torowej... w regulaminie jest zapis, że zgadzamy się pokryć wszelakie szkody jakie wyrządzimy :/
Bo o ile można jechać ostrożnie, to przy zderzeniu z innym uczestnikiem będzie problem z ustaleniem czyja wina i dochodzeniem roszczeń.
podsumowując, najgorzej pod tym względem jest na Nurburgringu ale zarazem tam najwięcej Aventadorów, Ferrari, nówek nie śmiganych M4, GTRów i innych podobnych... bo wjazd na ten tor jest najwygodniejszy i względnie tani, po prostu każdy *z ulicy* może tam wjechać, nawet kask nie jest wymagany...
Oczywiście nie na siedząco mając za poduszkę kierownicę.
@Karol, jak najbardziej, jeszcze lepszym i praktykowanym pomysłem jest jazda lawetą z przyczepką czy wielomiejscową lorą aby oszczędzić na paliwie, wyeliminować potencjalne problemy na trasie (stłuczki, przebita opona, itp.. w końcu to ponad 1000 km w jedną stronę) oraz usterki na torze i brak możliwości powrotu na własnych kołach...
@Tolibowski, zużycie jest niewielkie jeżeli ma się właściwe opony oraz ciśnienie... właściwe opony czyli jakiś twardsze, lepsze, które dadzą radę, czyli np. moje ulubione Pilot Super Sport :) albo inne tego pokroju... ciśnienie powinno być wyższe aby nie jechać cały czas na boku opony... przy czym też na Spa nie dusiłem na 100 proc. na hamowaniach, ale na Ringu już tak...
miałem nowe opony przed wyjazdem i:
nowe: 0 km, bieżnik: 8 mm
po powrocie: 4000 km, przód: 7,0 mm (z małymi uszkodzeniami), tył: 7,6 mm (stan OK)
przejechałem 17 okrążeń na Ringu i 4 sesje na Spa, dojazd w tą i z powrotem,
te uszkodzenia na przednich oponach to niestety moja wina wynikająca z zbyt niskiego ciśnienia na pierwszych okrążeniach na Ringu kiedy to właśnie powstały, później już już powstawanie było minimalne.. a te uszkodzenia to krzywe zużycie bieżnika, od zewnętrznej strony i w tym miejscu oczywiście głębokość jest mniejsza niż podane 7 mm, te 7 mm bo pomiar w tym samym miejscu czyli w najwyższym miejscu w nowych oponach było 8 mm a teraz w tym samym miejscu jest 7 mm...
przy czym przez te uszkodzenia mocno spadł komfort jazdy, wcześniej jechało się bardzo gładko, teraz już czuć taką jakby szorstkość opon... na tych oponach (18 cali) nie jeżdżę na co dzień wiec mi tam specjalnie to nie przeszkadza bo też z myślą o takich track day i innych okazyjnych wypadach na tor je kupiłem...
podsumowując, zużycie opon było niższe niż się spodziewałem (myślałem, że będzie to ze 6 mm czyli 25-30 proc. bieżnika mi ubędzie), niestety przez mój błąd z ciśnieniem trochę sobie nadszarpałem bieżnik i teraz te koła będę zakładał na tylną oś i czekam aż się *wyrówna* bieżnik... z opon byłem bardzo zadowolony, dobrze pracowały i ładne i równo schodził bieżnik, za wyjątkiem tych pierwszych okrążeń na Ringu...
opiszę to, ze zdjęciami jeszcze w drugiej części relacji...
Na poznaniu to wiem że są klasy, ale np. na ringu to chyba wszyscy jada jak leci nie?, a na spa też były jakieś klasy mocy?
przy czym też nie wydaje mi się aby to miał być większy problem bo nie ma tutaj aut bez homologacji na slickach (klasa profi na TPTD) aby robić dla nich oddzielną sesję a wśród drogowych aut to bardziej chodzi o takie ogarnięcie na torze a nie samą moc... no i przede wszystkim Spa ma 7 km długości a Poznań 4 km więc na Spa jest o wiele więcej prostych odcinków, miejsc do wyprzedzania i może to się swobodniej odbywać...
tak, na Ringu wszyscy jadą jak leci, normalnie można z publicznej zwykłej drogi skręcić sobie na rodzie w lewo, podjechać do bramki (wcześniej mieć karnet), szlaban w górę i już jesteś na Ringu ;)
No tak na ringu to i nieraz się widzi autobus czy kampera :) więc chyba wszystko tam wpuszczają co ma koła.
TPTD chyba jest o tyle fajna na pierwsza przygodę z prawdziwym torem, że są te zapoznania w małych grupach no i instruktorzy już później na torze, dla zupełnego amatora to z pewnością dużo daje szczególnie za pierwszym razem.
*ciśnienie powinno być wyższe aby nie jechać cały czas na boku opony...*
Mógłbyś napisać, w jaki sposób dobierasz to ciśnienie ? Po prostu dodajesz X bara do ciśnienia nominalnego, procentowo czy może na oko/wyczucie ? Jak wygląda sprawa gdy jest ciepło a jak gdy jest chłodniej/pada deszcz ?
Chętnie przeczytam wypowiedź osoby, która cywilnym autem jeździ po torach i ma doświadczenie z oponami w *ciężkim* aucie (nie wybebeszonym).
Czyli na oponach na jakich jeździłem (Michelin Pilot Super Sport) ostatecznie miałem ciśnienie na gorąco np. 3,3 bara przy 2,3 bara jako ciśnienie nominalne. 2,7 bara by takie miałem po pierwszym okrążeniu na Ringu było zdecydowanie za niskie (te 2,7 bara to samoistne podniesienie się ciśnienia z 2,3 bara po rozgrzaniu) czyli dopompowałem jeszcze 0,5 bara na gorąco.
Najpierw ustawiam ciśnienie na oko a później po pierwszym przejeździe, treningu, okrążeniu koryguję w zależności od tego jak wygląda opona po takim przejeździe czyli do jakiego poziomu widoczne są przetarcia na oponie.
Najprościej to po prostu namalować sobie kreskę na oponie i zobaczyć jak bardzo się ona przeciera po każdej sesji czy przejeździe.
Tutaj zużycie opony jest OK, w sumie można było troszkę zejść z ciśnieniem aby ta kreska wytarła się jeszcze o te 0,5 cm (działoby się to w ciaśniejszych zakrętach) ale kolejne 0,5 cm czyli przetarcia na napisach byłyby już nieprawidłowe. To zdjęcie ze Spa ale nie pamiętam czy to przednia czy tylna opona ale jeżeli przednia to miała ciśnienie około 3,3 bara, jeżeli tylna to okiło 3,0.
Przy czym to tez mocno zależy od stylu jazdy (jak jedzie się agresywniej to wyciera się bardziej, jak łagodniej to mniej). Jak o ogólnie od naszego auta (jak ciężkie) czy charakterystyki toru gdzie trzeba mieć na uwadze, że np. wytrzeć tę kreskę na oponie można tylko w jednym ciasnym zakręcie i tutaj lepiej by było mieć jeszcze wyższe ciśnienie a na pozostałym odcinku trasy będzie OK albo będzie ciśnienie za wysokie.
Ja przestawiłem się generalnie na dawanie wyższego, może i czasami za wysokiego ciśnienie. Wiele osób na torze nie zgadza się czy dziwi, że tak duże ciśnienie daję. Przy czym ja mam też ciężkie auto, z ciężkim przodem. Oczywiście to ciśnienie nie przekłada się tylko na zużycie opony ale przede wszystkim czuć to w jeździe, lepiej się skręca, bardziej sztywnie jest, generalnie opona lepiej trzyma.
Trzeba też oczywiście pamiętać o tym, że im wyższe ciśnienie dom gorzej dogrzać oponę czy gorzej pracuje w chłodniejszych warunkach. Więc trzeba brać też pod uwagę temperaturę otoczenia.
Jakbym miał komuś coś poradzić kto będzie jechał na drogówkach po torze w ciepłych warunkach (brak problemów z dogrzaniem) to aby na początek dopompował sobie 0,3 bara i po pierwszym przejeździe zobaczył jak wygląda opona. Jeżeli boki, tam gdzie nie ma już w ogóle bieżnika a logo opony i napisy są przetarte to aby dopompował jeszcze te 0,3 bara i po kolejnym przejeździe jeszcze raz sprawdził. Tutaj przydać się może ta kreska z kredki do opon aby było wiadomo które przetarcie jest aktualne.
ps. miałem to opisać w drugiej części relacji ;)