Czterech okupantów lewego pasa
2014-06-05|Na drodze|Komentarze: 42
Czterech okupantów na 20 km ekspresówki. Ciekawe czy też tak będzie wyglądała jazda gdy wybudują cały 160 km odcinek z Lublina do Warszawy.
Na ostatniej scenie tak zahaczyłem o pas awaryjny bo z tyłu nadjeżdżało kolejne auto i jakby okupant zobaczył je w momencie gdy wyprzedzam go z prawej stronie to chcąc zjechać na prawy pas zjechałby na mnie bo raczej nie popatrzyłby w prawe lusterko.
Ktoś może powiedzieć, że okupanci lewego pasa to problem nie występujący u "przepisowych" kierowców i w sumie to prawda. Gdyby jechało się zgodnie z ograniczeniami prędkości to trafiałoby się bardzo rzadko na blokujących lewy pas. Ci co nim jeżdżą zwykle jadą szybciej niż inni, też ponad limit więc ciężko byłoby ich dogonić. Przecież kierowcom ciężarówek nijak nie przeszkadzają blokujący lewy pas. Mi na dobrą sprawę też problemu nie robią bo po prostu wyprzedzam ich z prawej strony. Problem byłby gdyby takie wyprzedzanie było zabronione tak jak w Niemczech czy innych krajach. Przy czym w tych krajach tak samo jak wyprzedzanie prawym pasem karana jest notoryczna jazda lewym pasem.
Kiedyś dojeżdżałem do blokującego lewy pas i czekałem aż zjedzie, czasami "pokazywałem" mu się też w prawym lusterku, nie mrugałem długimi, tym bardziej nie trąbiłem bo to jeszcze większa wiocha niż owe blokowanie. Jakiś czas temu już mi to znudziło się, nie chce mi się ciągle hamować i rozpędzać, oszczędzam benzynę i ratuje świat.
Może jest na sali ktoś kto jeździ lewym pasem na takich drogach i powie co myśli, dlaczego tak jedzie? pytam poważnie, bez ironii. Jak widać na nagraniu widoczność była dobra, nie wyskoczyłem nagle zza innego auta więc każdy z tych kierowców gdyby popatrzył w lusterko to zauważyłby mnie. Wychodzi na to, że nie patrzą w ogóle a potwierdzaniem na to też jest to, że większość aut które wyprzedzę z prawej strony po chwili zjeżdża na prawy pas. Czyli zagapili się? jechali przez przypadek? jak można cały czas przypadkowo jechać lewym pasem w kraju o ruchu prawostronnym? przecież to "nienaturalne" jechać blisko trawy po lewej stronie.
Czytaj także
Komentarze (42) skocz na koniec
Spalacz, mógłbyś mi napisać z jakiego paragrafu można wyprzedzać z prawej strony? Bo szukałem i czytałem dużo, ale znalazłem tylko sprzeczne informacje.
Miałeś na myśli pewnie jezdnie dwukierunkową (por KD Art 24 par. 10 pkt 2.)
ale w tym konkretnym wypadku jest inaczej.
w sumie taka droga z dwoma pasami w jedną stronę bez fizycznej bariery na środku to najbardziej niebezpieczny układ poza terenem zabudowanym bo tedy mijają się *o metr* auta jadące i po 120-150 km/h w różnych kierunkach... dużo spektakularnych wypadków z rosyjskich filmików nagranych było na takich drogach... na szczęście u nas za wiele takich dróg już nie ma, o wiele bezpieczniejszy jest układ jednego szerszego pasa i asfaltowego pobocza...
@c5tourer,
Zgodnie z art. 24 ustawy Prawo o ruchu drogowym w pkt 10. Dopuszcza się wyprzedzanie z prawej strony na odcinku drogi z wyznaczonymi pasami ruchu, przy zachowaniu warunków określonych w ust. 1 i 7:
1) na jezdni jednokierunkowej; - to dotyczy naszych autostrad i ekspresówek!
http://www.strefakulturalnejjazdy.pl/2013/06/czy-mozna-wyprzedzac-z-prawej-strony.html
- tutaj masz to ładnie zobrazowane...
Zawsze na dwupasmówce lewy lewy pas jest dla 50 km/h a prawy dla wyprzedających.
nie mówię o tym przypadku ale często jest, że blokujący jedzie 20-30 km/h ponad limit i pewnie w jego mniemaniu jest to *jeszcze przepisowa* prędkość i z jakiegoś powodu upoważniająca do jazdy lewym pasem a już kolejne 20-30 km/h na ekspresówce czy autostradzie to już te niewiadomoile...
i jak domniemam tak naprawdę woleliby jechać jeszcze szybciej tylko jest to po prostu nieekonomiczne bo auto spala o wiele więcej (pomijam możliwości aut) i przeciętny łamacz przepisów w terenie zabudowanym jadący o 30-40-50 km/h szybciej (ps. ja zwalniam w terenie zabudowanym do prędkości nie-mandatowych) wcale na autostradzie nie będzie leciał 170-180-190 km/h czyli o tyle samo więcej ponad 140 km/h bo po prostu mi się to nie opłaca w portfelu...
jak dla mnie mogą być odcinkowe pomiar prędkości w odpowiednich miejscach, też lubię żółte oznakowane fotoradary...
Jak kiedyś as z lewego pasa spanikuje, zjedzie na prawy i zaliczysz dzwona - czego nie życzę - to może z większym dystansem podejdziesz do niektórych przepisów... Już raz widziałem, jak as ciął lewym, wyprzedził prawym i jazda się skończyła.
skąd ta analogia do USA? jakiś konkretny stan? spędziłem w USA prawie pół roku dużo podróżując i co jak co ale o jeździe zgodnie z przepisami to zapomnij... jasne, że są stany jak Nevada, gdzie wiele dróg nie ma limitów (ale przepis mówi, że ma być bezpiecznie, niezagrażająco dla innych, itp. więc to nie jest jak w niemiecki no-limit) ale większość stanów ma górne limity pomiędzy 60 a 85 mil/h (na drogach międzystanowych, gdzie drogi w przeciwnym kierunku dzieli np. 100 metrów zieleni a czasem jeszcze jakiś las że nawet nie widzisz gdzie idzie druga jezdnia).
USA pod tym względem to ciekawy kraj. W Nowym Jorku na porządku dziennym przechodzi się przez jezdnię na pasach na czerwonym świetle gdy po przeciwnej stronie stoi policjant. Ale jak z jakiegoś powodu policjant wyda polecenie, to nie ma dyskusji. Ludzie najpierw wykonują a później pytają dlaczego mają położyć się na jezdni itp..
Popieram tezę, że fakt jazdy z maksymalną dozwoloną prędkością czy nawet większą nie uprawnia do zasiedzenia się na lewym pasie. Ktoś zawsze może potrzebować jechać szybciej. Pojeździj więcej po *szybkich* drogach to zobaczysz różnicę jaką robią okupanci lewego pasa jak ich się objeżdża z prawej, albo jak chcą w ostatniej chwili zjechać na prawy i trzeba wspomagać się pasem awaryjnym/poboczem...
Źle się wyraziłem, wszyscy złamali przepis :)
Generalnie gdy mi się spieszy i jadę lewym na takiej drodze,to lewy kierunek mam włączony non stop+do tego flesze długimi i przeganiam delikwentów.Nie praktykuję wyprzedzania prawym-zbyt niebezpieczne...
Co do długich świateł to mnie one mocno irytują bo właśnie jak ktoś na mnie mrugał to w sytuacji takiej, że nie mogłem zjechać na prawy i dlatego byłem na lewym. Mrugacze zwykle walą tymi światłami seryjnie. Na Al. Witosa ostatnio jeden mrugał we mnie nie zwracając uwagi na to, że jest ciągła między pasami i nie można tam zmienić pasa (chwilę wcześniej wyprzedzałem, jechałem i tak ponad limit). Na autostradach takie sytuacje (powód do chwilowej jazdy lewym pasem) oczywiście są rzadkością ale klasyka gatunku to mruganie długimi w sytuacji gdy ktoś wolniejszy wyprzedza kolumnę aut i dusi już w podłogę, szybciej nie pojedzie a jedzie w miarę szybko i też nie ma gdzie zjechać.
Ale trudno się obwiniać za dupków, którzy taki stereotyp stworzyli.
W ten sposób patrząc, to za kierownicą BMW nie powinien przyzwoity człowiek siadać bez zgolenia czupryny, czapeczki i kija.
Te pierwsze przypadki są zupełnie inne od zwykłego obudzenia przysypiającego podczas monotonnej jazdy kierowcy przed nami.
Więc - jak najbardziej mrugać należy gdy widzimy, że może, ale nie zjeżdża.
Lepsze to, niż jeszcze trochę przysypiania za kółkiem , a później komunikaty : *zjechał w niewyjaśnionych okolicznościach na przeciwległy pas ruchu*.
Egal. Nie mój problem. Bujanie się po sądach przy takich akcjach i problemy z ubezpieczeniem fajne nie są. Każdy robi jak uważa. Polska jest na tyle małym krajem i z tak fatalną infrastrukturą, że jadąc szybko nie zyskuje się prawie nic...
:D
Z uwagi na swoje miejsce zamieszkania mam A1 i A4 często do dyspozycji z trzema pasami, więc tam się nie certoliłem i jechałem *wolnym* prawym, nie zwracając uwagi na to, co i ile jedzie po mojej lewej... Pomijam już fakt, że jadąc - z nazwy - najwolniejszym pasem i mając na liczniku w granicach 130 - 140 (czyli poniekąd nadal przepisowe) wyprzedzam auta jadące trzecim, lewym pasem (zastrzelić na miejscu!).
Co by jednak nie było, najbardziej irytują mnie kierowcy TIRów, kiedy wyprzedzam całą kolumnę, a tu nagle 50 m. przede mna, wcina się taki na lewy pas i zaczyna wyprzedzać, mając zaledwie 5 km/h więcej od tego przed sobą. Zajmuje mu to często koło 5 km. a ja musze gwałtownie hamować o jakieś 40 - 50 km/h, bo tamtemu się zachciało wyprzedzić. Kiedyś tak mnie przyblokowali, że nie byłem w stanie zjechać na zjeździe - całe szczęście następny był jakieś 4 km. dalej, ale są odcinki, gdzie następny zjazd jest po 50 km. Takiego to też na miejscu zastrzelić!
Pozdrawiam myślących na drodze ;)
i podczas zwykłej jazdy autostradowej, czyli te 140 km/h tacy okupanci ze 160 km/h są dla mnie zwykle niewygodni bo ciężko na początku ocenić ich prędkość... tj. jadę te 140, zbliżam się do TIR czy auta co jedzie wolniej, chciałbym je wyprzedzić ale widzę kogoś na lewym czyli pasie do wyprzedzania... a jak do wyprzedzania to znaczy, że mnie właśnie ma zamiar wyprzedzić i sobie czekam, czekam, czekam a to się okazuje, że on właśnie wlecze się te 160 km/h i ja dwa razy zdążyłbym już wyprzedzić zanim on by dojechał...
lewy pas powinien być do wyprzedzania i jak kogoś widzimy w lusterku to znaczy, że właśnie w tym momencie nas będzie wyprzedzał czyli nie można ładować się pod maskę... ja tak właśnie jadę, gdy jestem już na lewym to chciałbym aby już nikt mi się nie wcinał a dość często jednak ludzie wyjeżdżają mi pod maskę bo jak domniemam nauczeni są tym, że pełno jest okupantów którzy jadąc 10-20 km/h ponad limit są *władcami autostrady* i jak widać ich w lusterku to dojadą dopiero za pół minuty...
Lewy pas służy do wyprzedzania. Wszystkim. Nie tylko tym, którym się bardzo spieszy.
Dlatego właśnie lewy pas ma być tylko do wyprzedzania i wyprzedzany jak widzi kogoś w lusterku to powinien wiedzieć, że w tym momencie jest już za późno na zmianę pasa. Wyprzedzający powinni wyprzedzać (zmieniać pas z prawego na lewy) możliwie jak najpóźniej. Dokładnie tak samo jak na zwykłej drodze, gdy ktoś nas wyprzedza, jest już na lewym pasie (do jazdy w przeciwną stronę) to nie można mu zajechać drogi. Tak by było idealnie, ale niestety w praktyce okupanci psuja wszystko swoją jazdą, nie wiadomo czy teraz wyprzedzają czy sobie jadą lewym bo lubią.
Miałem raz sytuację kiedy długo jechałem po autostradzie ze 150 km/h czyli co chwile wyprzedzałem ciężarówki, jakieś wolniejsze osobówki, itd.. Długo tak jechałem, wyprzedzanie, powrót na prawy, do kolejnego tira. I cały czas 50-100 metrów za mną jechał okupant na lewym pasie, tak samo jak ja też wyprzedzał tyle, że cały czas był na lewym. Ja za każdym razem patrzyłem w lusterko gdzie on jest a on wiedział, że ja będę wyprzedzał, i tak sobie jechaliśmy *automatycznie* z kilkadziesiąt kilometrów. Do czasu gdy on jednak postanowił mnie wyprzedzić akurat w momencie gdy mi zbliżało się wyprzedzanie. Ja oczywiście zerknąłem w lusterko, widziałem, że jest w tym miejsce co zwykle, zacząłem zmieniać pas a on wtedy podjechał mi pod zderzak z bulwersem, że mu zajechałem drogę i musiał przyhamować. Oczywiście moja wina bo czyja? ale gość dobrze wiedział że będę wyprzedzał. Gdyby nie siedział na tym lewym pasie a znalazł się na nim gdy faktycznie tylko wtedy gdy miał zamiar mnie wyprzedzić to oczywiście sam bym nie zmieniał pasa i zwolniłbym z tych 150 do 90 za tira. A wyszło jak wyszło, dla niego byłem ślepakiem co nie patrzy dokładnie w lusterko, dla mnie był on pacanem bez pomyślunku co nie ogrania prostych sytuacji na drodze i umie jechać tylko jednowymiarowo.
Mnie chodziło o patrzenie w lusterko, gdy to ja chcę kogoś wyprzedzić, ruszając z prawego pasa.
Jeśli wyprzedzam ciężarówkę jadącą 90 km/h z prędkością 100 km/h i widzę w lusterku w odległości 500 metrów ode mnie samochód, nie jestem w stanie ocenić jego prędkości.
Jeśli jedzie 140 km/h, zdążę spokojnie go wyprzedzić.
Jeśli jedzie 180 km/h, będzie musiał przyhamować i poczekać aż ja wrócę na prawy pas.
Jeżeli jedzie wolniej to jego psim obowiązkiem jest jazda prawym pasem tak aby nie było go widać na lewym i inni tym samym mieli sygnał, że mogą swobodnie wyprzedzać bo właśnie zdążą to zrobić.