Diesel to stan umysłu!
2016-04-08|Na drodze|Komentarze: 127
Diesel to stan umysłu! a przynajmniej mojego. W swojej głowie mam specjalny program do jazdy turbodieslem który automatycznie włącza się wraz z odpaleniem silnika i wpływa na zachowanie na drodze. A przede wszystkim na spalanie.
Jadąc TDI od razu przestawiam się na tryb jak najbardziej ekonomicznej jazdy i co chwilę sprawdzam aktualne spalanie. Dążę do tego aby było jeszcze niższe. Jeżeli zaczyna wzrastać to jest to powód do pewnego niepokoju. A z racji tego, że diesle i tak palą niewiele to wszystko rozchodzi się o części litra.
Teraz to może brzmi trochę prześmiewczo ale jeżeli to ja siedzę za kierownicą turbodiesla to jestem świecie przekonany co do słuszności takiego stylu jazdy. Albo stanu umysłu. Tym samym doskonale rozumiem wszystkich innych "dusi-litrów" którzy robią co mogą aby móc się pochwalić spalaniem 4,9 albo 3,8 litra.
Natomiast gdy jadę autem z silnikiem benzynowym to jest mi wszystko jedno ile pali (oczywiście w granicach rozsądku). Nie ma tutaj znaczenie czy silnik ma pojemność 1.2 i 65 KM, 1.6 i LPG czy 2.0 turbo. W takich autach do głowy mi nie przychodzi aby sprawdzać jakie jest aktualne spalanie i czy oby przypadkiem nie jechać jakoś inaczej aby to spalanie ograniczyć.
Ze mną za kierownicą samochody z silnikiem benzynowym mogą spalać tyle benzyny ile chcą ale diesle muszą koniecznie spalać jak najmniej.
Przy czym muszę dodać, że to wszystko co tutaj opisują dotyczy małych diesli, tj. tych z 4 cylindrami bo większe rządzą się swoimi prawami. Rozchodzi się o to, że te mniejsze diesle po prostu kiepsko pracują na wyższych obrotach i w ten sposób determinują taki a nie inny styl jazdy. Kiepsko pracują czyli sprawiają wrażenia jakby działa im się jakaś krzywda gdy zostaną wkręcone zbyt wysoko. Jakby miały się popsuć. W ogóle nie ma mowy o pozostawieniu diesla na wysokich obrotach. Trzeba nie lubić samochodów, być głuchym na wołanie spod maski i nieczułym na wibracje aby tak potraktować silnik wysokoprężny. Jednocześnie nie mam żadnego problemu z tym aby tak właśnie traktować silnik benzynowy czyli kręcić sobie wskazówką obrotomierza od początku do końca jeżeli jest do tego okazja.
Jak się nie ma co się lubi to niech przynajmniej mało pali.
Jest to oczywiście krytyka silnika diesla ale wiem, że jadąc następnym razem jakimś 2.0 TDI w żadnym wypadku nie będę na niego spoglądał krytycznym okiem bo będę w tym czasie skupiony na uzyskiwaniu spalania niższego o 0,1 litra od aktualnego. Dlatego mam nadzieję, że los nigdy tak nie potoczy się, że jakiś diesel wpadnie na długo w moje ręce bo wiem, że bardzo szybko w taki sposób i chcąc nie chcąc "przekonałbym się" do niego. Do tego niskiego spalania.
* * *
Po godzinie jazdy jest 6 litrów. To za dużo.
120 km/h po autostradzie. Po co jechać szybciej jak można jechać wolniej i spalać mniej? Z resztą widać już efekty bo jest 0,1 mniej.
5.7 litra. Jest dobrze.
5.6 litra. Jest jeszcze lepiej!
I tak już zostało. Następnym razem będzie lepiej! Średnio wyszło 92,5 km/h czyli bardzo przyzwoity wynik.
Czytaj także
Komentarze (127) skocz na koniec
A to że wielu Januszy upodobało sobie Passerati w 1.9 TDI i obierają cebulę przed innymi jak im to mało pali i w ogóle jaką igłę wyrwali... No cóż, to takie samo wyrabianie sobie opinii o czymś na podstawie patologicznych jednostek jak ocenianie np. pewnej bawarskiej marki tylko przez pryzmat tego, że stała się ulubioną marką pewnej grupy społecznej pozbawionej karku i kręgosłupa.
Od kąd ja juz pamiętam to ojciec zaczął jeździć dieslem, bo robił duże roczne przebiegi i w ten sposób naprawdę dużo można zaoszczędzić. To niepodwazalna zaleta diesli. Sam na samochodzie z dieslem pod maska sie uczyłem jeździć (seat alhambra 1.9TDI 115km) i jak pozniej wsiadalem no w dziadka matiza czy yarisa ciotki to nie umiałem wyczuć sprzęgła w benzyniakach. Dopiero na kursie na prawko w tym hyundaiu nauczyłem sie jeździć benzynka, ale sam kupiłem jednak bmw e90 z 2.0 diesel i mając 195km i prawie 400nm to nie wiem czemu mam narzekać skoro ten silnik jest super elastyczny, moge jeździć do 3,5tys obr/min i zapierdalac jak benzyna kręcona pod czerwone pole, albo jeździć do 2-2,5tys obr/ min i spalac ok 6,5/100, a na trasie nawet 5l
Uwielbiam dźwięk benzyny, ale nawet 2,5l benzyna nie brzmi wcale fajnie póki nie ma zrobionego wydechu, a ze zrobionym wydechem to nawet i diesel potrafi brzmieć ( o ile nie stoi w miejscu)
Po prostu niech każdy dobiera silnik wedle swoich potrzeb.
Gadanie, ze diesel jest beznadziejny jest jak gadanie, ze gaz jest do kuchenek, a kto jezdzil ten wie, ze auto na gazie idzie tak samo jak na benzynie i nawet się dźwiękiem bardzo nie różni (a zazwyczaj bez zmienionego wydechu jest po prostu bezpłciowy i wtedy juz nawę mój diesel brzmi lepiej)
Pozdrawiam
Do przemieszczania z punktu A do B tylko diesel. Chociaż nie wiem czy któregoś z nowoczesnych diesli bym teraz przygarnął. Koszty eksploatacji mnie przerażają...
Jechalem kiedys B7 3.0TDI Quattro I dzwiek byl przyjemny I pieknie rwal sie do przodu a jednak to nie to samo. Ja dalej mysle co tu zrobic zeby kupic 2 letnie RS3 dla tych 5 cylindrow ale rozsadek caly czas podpowiada S3.
Problem z dieslami mam tylko taki, że to jest tak głośne, tak klekocze i telepie (nie mówię tu o 6-cylindrowych dieslach w BMW 7, tylko o 4-cylindrówce w przeciętnym samochodzie, a jeździłem od 1.3 JTD w Pandzie, przez 1.6 JTD w Giulietcie, 1.6 TDI w A3 do 2.0 TDI w Passacie), że zmieniam dużo za wcześnie i zawsze się namacham za dużo dźwignią zmiany biegów (co doprowadza do tego, że w samochodach wyposażonych w to ustrojstwo jeżdżę *na strzałki* do zmiany biegów).
Obecnie mam 150-konną benzynę, która spala 7,1 litra na setkę przy normalnej jeździe z lekkim odchyłem eko. Jak robiłem kalkulację przed zakupem (z ciekawości, bo diesla nie brałem w ogóle pod uwagę), to przy różnicy w cenie 12.000 zł i różnicy w spalaniu średnim zakup zwróciłby mi się... po 8 albo 9 latach (przy przebiegach ~20 tys. km rocznie). Pomijam koszty DPF-ów i inne cuda.
I tylko raz czy dwa razy w roku, jadąc po autostradzie w Niemczech żałuję, że nie mogę cisnąć 160, tylko jadę 120-130 ;).
No właśnie nie potrafię, zawsze mi się program oszczędny załącza, zwłaszcza jak jestem we Włoszech, a tam benzyna po 1,7 EUR...
Ale często sobie obiecuję, że będę z tym walczył :).
Z tym 7.1 l na 100km przy lekkim eco to chyba przesadziłeś. Albo to jest MAX eco czyli dla mnie zawalidroga albo to nie dotyczy jazdy po mieście, gdzie na 1 km masz 3-4 skrzyżowanie ze światłami (ścisłe centrum miasta powyżej 400tyś mieszk.).
Mieszkam w Poznaniu, ale tym samochodem faktycznie mało jeżdżę po mieście. Natomiast przy dużym udziale (~80%) centrum przy włączonej klimie i >30C spokojnie da się zmieścić w 8 litrach. Wszystko przez ten znienawidzony Start & Stop :).
Dodam jeszcze, że 7,1 jest wg komputerka (bo pewnie takimi danymi wszyscy operują). Przy dystrybutorze jest 7,3.
No i oczywiście, krewcy kierowcy za mną pewnie uważają mnie za zawalidrogę, kiedy w mieście widząc czerwone światło redukuję sobie powoli z piąteczki przez wszystkie biegi, tak, żeby optymalnie dotoczyć się na dwójce, zamiast stać na tych światłach nie wiadomo ile (chociaż to też zależy, są światła do których dojeżdżam szybko, żeby wyłączyć silnik S&S, bo nie chce mi się trzymać nogi na sprzęgle np. przez kilkanaście sekund). W mieście w większości jeżdżę znanymi mi trasami i wiem, co i jak.
Szczerze - byłem święcie przekonany, że jaja sobie robisz z tym spalaniem, a tu widzę, że Ty tak na poważnie;( Rzeczywiście jak 150 konna benzyna połyka Ci 7,1 litra to może da się to jeszcze jakoś leczyć (bez obrazy;). W temacie komputera to u mnie pokazuje dokładnie tyle samo ile wychodzi na dystrybutorze.
To jest po prostu dobry silnik. Przy tym samym trybie jazdy na tej samej trasie E87 118d paliło mi 6,8 litra.
No to wynik godny podziwu, powiedziałbym że albo jesteś nad wyraz dobry eko driver albo jeździsz po obrzeżach miasta.
Ja w aucie 1.4 benz 100kM (bez turbo i bez start stop) żeby zejść do 8l jeżdżąc w ścisłym centrum muszę się bardzo starać. Natomiast jeżdżąc w mieście, ale poza ścisłym centrum spokojnie schodzę poniżej 7l. Dodam tak na marginesie że przekroczenie 10l. nie jest problemem. Wystarczy zmienić styl jazdy na lekko dynamiczny.
W centrum przy dużej ilości korków S&S potrafi dać nawet 1 litr na setkę oszczędności. No ale to musi być ruch na zasadzie dojazd, zatrzymanie się, ruszenie znowu, a nie powolny, toczący się korek, jak to się często zdarza.
Przy 1.4 MA problem jest taki, że poniżej tych 7 litrów w zasadzie się nie da zejść - jak przy 1.6 TS przy w miarę normalnej jeździe pozamiejskiej dało się zrobić 6,8 czy 6,9 litra (zawsze miałem dość długie dojazdy do pracy, po kilkadziesiąt km, to mogłem się ćwiczyć w oszczędnej jeździe), tak tutaj mój rekord to 6,6 litra przy wyłączonej klimie, jeździe poza zabudowanym i ze stałą prędkością 80 km/h. Przez kilkanaście km, bo więcej nie byłem w stanie wytrzymać. Jak więc osiągnąć deklarowane przez producenta 5,7 litra w trybie mieszanym - nie mam pojęcia :D.
K.O.C. : V6 w dieslu chodzi o niebo lepiej niż diesel R4, zgoda. Wciąż jednak poznam po brzmieniu, że to ropniak :) Poza tym jak mniemam Spalacz odnosił swoje wrażenia do 2.0TFSI
Co do opisu wrażeń jakie daje V6 333KM w benyznie w por. do V6 320KM w dieslu proponuję obejrzeć ten filmik Zachara z Autocentrum, dokładnie to od 7:13:
https://youtu.be/KN5UMjuezIs?t=7m13s
Pedał w podłogę... i chwilę później redaktor mówi z przejęciem:
*To jedzie, to wciska w fotel... i nie zostawia śladu... na niebie, bo nie ma tu żadnych efektów ubocznych diesla*
:D
Spalanie odczytane z komputera też przyzwoite:
6,4l @90km/h
11l @140km/h
11-16l @miasto (ECO-DYNAMIC)
Nie przeczę, że diesel nie ma racji bytu i nie da frajdy z jazdy... ale jak dla mnie na tę chwilę uważam, że więcej jej daje benzyniak :)
Przynajmniej skrzynia jest inaczej zestopniowana (czasy do setki, jeśli dobrze pamiętam, są prawie identyczne w obu wersjach), a tego się nie przeskoczy, poza tym, dlaczego miałem się męczyć przez 3 lata z wersją 120 KM, skoro w tej samej cenie mogłem mieć Giuliettę 150 KM, która od razu *jedzie*? :)
chyba muszę wziąć u Ciebie lekcje;) Moje wszystkie auta na jakim by nie jeździły paliwie zawsze spalały więcej niż we wszystkich statystykach;) No ale cóż - chłop ze mnie ogromny (205 cm, o wadzę nie wspomnę) to i stopa ciężka;)
Jak widać, dieslami nie umiem jeździć:
http://www.autocentrum.pl/spalanie/bmw/seria-1/e81-e87/silnik-diesla-118d-122km-2004-2007/
Ludziom wychodzi 6,3 średnio, a u mnie dochodziło do 7 litrów :D.
Za to w benzynie prawie litr mniej niż średnia:
http://www.autocentrum.pl/spalanie/alfa-romeo/giulietta-nuova/ii/silnik-benzynowy-1.4-tb-16v-mair-170km-2010-2013/
99% ludzi pewnie oceni przez pryzmat kosztów paliwa rozumując według wzoru: *różnica w spalaniu jak korzystać z osiągów to jakieś 5litrów na setkę, czy obszary w których benzyna ma przewagę warta jest 25pln za każde 100km?*.
Problemem jest też to, że aby porównanie miało sens musi je robić osoba która sama miała na dłużej podobnie mocne auta zasilane oboma paliwami. Mi BMW 530d po wirusie wydawało się autem idealnym. M5 trochę zmieniło moją ocenę. Niestety oba auta jako pasażer w długich trasach.
BMW 320i golas - 144.600 zł, BMW 320d - 155.000 zł, różnica w cenie 10.400 zł, spalanie benz. - 5,5 litra, diesel 4,0 litra. Oczywiście, spalanie ściema, ale różnica pewnie się grubsza zgadza przy jeździe do 120 - 130 km/h. Przy cenie paliwa 4 zł wychodzi 6 zł oszczędności na 100 km. Wychodzi na to, że zakup diesla zwraca się po... 173 tys. km. Większość ludzi już dawno nie będzie wtedy miała tego samochodu. Pomijam różnice w kosztach serwisowania itp. Albo 800 EUR mandatu w Danii za wycięty DPF (z życia wzięte).
Jeśli porównamy 330i i 330d... Różnica w cenie 59.200 (pięćdziesiąt dziewięć tysięcy zł). Różnica w spalaniu jeszcze mniejsza - 1,2 litra. Zwraca się po... 1.233 tys. km :D. Interes życia :D.
Przy 340xi a 335xd (w obu już 6-cio garkowe motory pod maską) różnice cenowe znów schodzą do *normalnego* poziomu, tj. 14tys.zł... co oznacza, że diesel zacznie przynosić realne oszczędności dopiero po ok. 170tys.km, firmom zaczyna się wtedy kończyć leasing a indywidualnym klientom auto się do tego stopnia opatrzyło, że myślą już o jego zmianie ;)
Na AutoCentrum jest dość szczegółowy kalkulator, uwzględniający wiele zmiennych:
http://www.autocentrum.pl/benzyna-czy-diesel/
Tu nie chodzi o *interes życia* tylko jak napisał Spalacz *STAN UMYSŁU*
Są ludzie, którzy po prostu mają swoje priorytety i nie jest ważne czy to ma sens czy też nie. W końcu *kto bogatemu zabroni*.
Miałem diesla przez jakieś 6 lat i chociaż kupiłem go trochę przy okazji (po 6 miesiącach miałem już dość poszukiwań benzyny a trafiło się coś sprawdzonego w dobrej cenie) nie narzekałem. przejechałem nim jakieś 60-65 tyś i nie zepsuło się przy silniku nic. Ale tam nie było dwumasy i DPF, a wtryski i turbo wytrzymało do tych 210 tyś. Wady ewidentne: klekocze, wibruje, głośny powyżej 3tyś obr (zatem ciężko jechać powyżej 120km/h), w mieście pali 8-8,5l, dłużej się nagrzewa, w zakresie 1000-1700obr słaby. Teraz mam 2x benzyne.
Zalety: cichy, nie wibruje pali niewiele więcej, szybko się nagrzewa (zima grzanie kabiny) nie ma co się zepsuć, można zobaczyć wskazówkę obrotomierza w okolicy 5 tyś.
Wydaje mi się, że to kwestia podatków w UE - to jest główny powód, dla którego kupowano diesle (bo CO2). Teraz, jak Unia dostrzeże problem z NOx, przegięcie będzie w drugą stronę. I takie PSA, pompujące kasę w diesle i mające w ofercie jeden względnie nowy, taki sobie silnik (Prince, opracowany z razem z BMW) benzynowy obudzi się z ręką w nocniku...
W Polsce kwestii podatkowych nigdy nie było - a popularność diesli to głównie efekt złej kalkulacji (patrzenie tylko na spalanie na setkę, bez analiz kosztów utrzymania, rocznych przebiegów itp.), przyzwolenia na wycinanie DPF, zaślepianie EGR-ów itp. (co ma się podobno skończyć w przyszłym roku na przeglądach - oby) oraz przekonania, że się *oszukało system* (chipowanie - ha! zapłaciłem za 140 KM, a mam 180 KM itp.).
Poza owym wyższym momentem obrotowym i niższym spalaniem diesel nie ma przewag nad benzyną - tylko, że to niższe spalanie nie zawsze się opłaca, dla większości ludzi (przebiegi ~20 tys. km rocznie), przy należytym utrzymaniu diesla (a więc bez wycinania ekologii, terminową wymianą kół dwumasowych itp.) diesel jest bez sensu. No ale pali mniej.
dla bardzo dużej grupy osób każdy następny samochód będzie o wiele lepszy niż to co mieli wcześniej (staroć z rodziny, może nie mieli, itp.). Teraz coś już zarabiają więc oprócz przeżycia liczy się prestiż społeczny (piramida Maslow*a). Tak porównując taki Ford Focus mk3 nawet diesel będzie o niebo lepszy niż Fiat Panda I 1.2 benzyna. Brak bazy porównawczej powoduje, że komfort jest pierwsza klasa, osiągi auto ma porównywalne do bolidu F1 (nie trzeba pchać pod górkę, można nawet przyśpieszać podjeżdżając), itp. itd. (trochę tak jak z testami porównawczymi gdzie redaktor mówi jedno robi coś lepiej niż drugie - dla większości to *jedno* to i tak o niebo lopiej niż doświadczyli wcześniej w życiu, brak porównania z *drugie* powoduje, że właściciel nawet Dacii powie, że auto świetnie wykończone, materiały są super, cisza nawet na autostradzie - nie to co w maluchu! itp. itd.).
Większość osób traktuje spalanie jako najważniejszy aspekt. To jest coś czym można się pochwalić przed kolegami. Jak Twoje auto pali mniej to jesteś mistrz. Nikt nie ma startu. POZAMIATANE.
Każde, nawet największe kłamstwo, nawet jak sam nie będziesz w nie wierzył zacznie być *prawdą* bo wystarczająco często będziesz sobie sam wmawiał (reakcja podprogowa na bodziec) oraz tak będą reagować inni (ten sam mechanizm, plus naturalne dążenie do krótkowzrocznych korzyści - spalanie). Ręka w górę kto przed kolegami powie, że auto ma słabe co ciągle się coś psuje, utrzymanie jest drogie (co to znaczy drogie, do tego trzeba porównania z czymś innym). Większość woli powiedzieć, że nawet jak cisną auta na maksa to paliwa w baku niemal przybywa. Jest szacun u ziomków! Kasjerka może pozwolić sobie na 4.2 litra TDI ale na 1.6 benzyna już nie bo jednak trzeba tankować...
Nasze kochane realia. Mając średnią pensję w kraju 3,5k PLN brutto to jest cudem, że mają ludzie samochody. Dlaczego tak wiele u nas trupów? bo ludzi nie stać na coś innego i stoją przed wyborem trup albo piesze wędrówki/komunikacja miejska.
Za wiele tematów za jednym razem poruszyłem. to jest na całonocną rozmowę z kolegami przy piwie...
2.0 TDI 150 KM - 320/1500 - 3250 Nm przy obr. - 168 tys. zł
2.0 TDI 190 KM - 400/1750 - 3000 Nm przy obr. - 179 tys. zł czyli więcej o 9 tys. zł za więcej Nm ale w sporo węższym zakresie
2.0 TFSI ultra 190 KM - 320/1450 - 4200 Nm przy obr. - 166 tys. zł czyli tyle samo Nm co 2.0 TDI ale zbiera się trochę szybciej, silnik ma więcej mocy, przyspiesza wyraźnie szybciej...
2.0 TFSI 252 KM - 370/1600 - 4500 Nm przy obr. - 178 tys. zł czyli cena taka sama jak 2.0 TDI z 190 KM ale Nm jest troszkę mniej ale zarazem w szerokim zakresie i też z troszkę niższych obrotów będzie się zbierał (teoretycznie z wyższych ale wiadomo o co chodzi, TDI pracuje w niższym zakresie). I to 2.0 TFSI przyspieszać ma 6,3 sek. czyli to rakieta :)
No i tak kalkulując osiągi, ceny, moment obrotowy to nijak mi nie wychodzi na to abym miał kupić silnik TDI jeżeli nie robiłbym nim przynajmniej 40-50 tys. km rocznie. Oczywiście spalanie cały czas będzie o wiele mniejsze w TDI. Ale poza tym spalaniem to nie ma już argumentów za TDI. Przy czym ja tak z definicji lubię silnik benzynowy z tych samych powodów jakie opisał @radosuaf więc i tak bym nie kupił TDI R4 ale gdybym musiał rozważać to argument z niższym spalaniem byłby istotny właśnie w momencie gdy przebiegi byłoby takie jak podałem.
Przy czym osoby które lubią diesla mogą patrzeć na to inaczej. TDI *powinno* być sporo droższe niż silnik benzynowy i z punktu widzenia tych osób to TFSI są tak samo drogie jak TDI czyli za nie się niejako przepłaca (*bo zawsze benzyniaki są dużo tańsze* - a tutaj nie są). Chociaż ja sam brałbym 2.0 TFSI 190 KM zamiast 2.0 TDI 190 KM które właśnie jest wyraźnie tańsze (13 tys. zł) ale ma mniej momentu obrotowego przy czym od niższych obrotów.
Ja u siebie mam 350 Nm od 1500 obrotów a podstawowe 2.0 TDI ma 320 Nm i to czuć, że się trochę gorzej zbiera. Więcej Nm ma ta mocniejsze wersja 2.0 TDI ale tutaj też aby poczuć trzeba trochę bardziej gaz wcisnąć. O tak na co dzień jak jadę to jadę zupełnie jak dieslem pod względem momentu obrotowego, skrzynia też nie wachluje biegami tylko korzysta z tego, że jest dużo Nm przy niskich obrotach. Tylko właśnie wtedy to TFSI było droższe niż te mocniejsze 2.0 TDI czyli trzeba było konkretnie chcieć ten silnik bo z kalkulacji to wynikało, że raz, że o wiele więcej pali, dwa, że droższy, trzy, że też ma mniej Nm (pomijając ten węższy zakres jak i więcej mocy TFSI i o wiele lepsze osiągi). 5 lat temu też była taka sytuacja, że kupowało się niemal wyłącznie diesle, BMW czy Mercedes to w ogóle nie miały benzyniaków R4 z turbo w ofercie. Teraz te benzyniaki ciągną od samego dołu a jeszcze nie tak dawno kojarzyło się je z wyraźną turbodziurą.
Na nagraniu tego nie widać ale da się w aucie wyczuć, że zmiana z 1. na 2. jest trochę stłamszona. Po podłączeniu OBD2 też widać, że na moment przed wrzuceniem 2. biegu jest właśnie domykana przepustnica na ok. 50 proc. gdy dalej jest już cały czas na maksymalne 88 proc.
Tutaj oba silniki jakie wymieniłem mają podobne parametry i zapewne tak samo się zachowują czyli kręci się je do samego czerwonego pola.
Przy czym faktycznie są silnik takie jak opisujesz, że już nawet po 3,5 tys. obrotów czuć, że o wiele gorzej jedzie i najlepiej zmienić bieg. 1.8 TSI 180 KM w najnowszym Passacie ma 320 Nm przy 1450-3500 obr/min i to jest właśnie takie robienie diesla z benzyniaka.
tylko 88% tps przy gazie w podłodze ?? :O strasznie mało. Robiłeś kalibrację przepustnicy po odłączeniu akumulatora?
Te 88 proc. to informacja po podłączeniu do OBD2. Nie wnikałem w to bo max. wciśnięcie gazu w podłogę to właśnie zawsze te 88 proc. w aplikacji. Ja to rozumiem w taki sposób, że te 88 proc. to właśnie maksymalne otwarcie przepustnicy jakie fizycznie jest możliwe. Czyli moje bezwzględne 88 proc. to względne 100 proc.
Patrzę teraz na jakiś onboard Saab 9-3 Aero i on ma 87 proc. jako max.
Chyba, że faktycznie nie jest ta przepustnica maksymalnie otwierana więc jeżeli dałoby się ją bardziej otworzyć to wpadło by kolejne kilkanaście KM :) Nie robiłem nigdy żadnej kalibracji, akumulatora jeszcze nawet nie odłączałem :]
Anyway, a czy inne diesele kręcą się wyżej niż 4500rpm bądź nie *zmuszają* do eko-jazdy? :)
Mój pali koło 9L; w lecie (w upałach) z klimą i przy bardziej mroźnych zimach 10L mu nie starcza... a jak są korki, to też swoje łyka.
I nie mam jakiejś V6 tylko zwykły 2.0, ale auto wazy 2t i czymś te konie trzeba napoić...
Raz w życiu udało mi się zejść poniżej 8L, ale to było trochę dłuższych tras, przy dobrej temperaturze - już chyba nie do pobicia przeze mnie.
A co do *skutków ubocznych na niebie* - nigdy wcześniej, w żadnej benzynie, nie miałem tak czystej rury wydechowej, jak w obecnym dieslu. Jak będzie mi się kiedyś chciało, to wrzucę wam fotkę...
Mimo wszystko raczej jest to mój ostatni diesel, im to nowsze tym to gorsze, a różnicę w kosztach spalania można zostawić u mechanika w pewnym momencie...
Spalanie w Renault: tylko miasto powyżej 400 tyś mieszkańców odcinki 2-6km 7.5-9l/100km, trasa od 5 do 6,5 l/100km w zależności od prędkości.
Spalanie w Mercedesie warunki jak wyżej miasto 8,5-10 l/100km trasa od 4.0 do 6.0 l/100km.
Masy pojazdów porównywalne ok 1400kg. Moce też porównywalne 102-109KM. Moment obrotowy 200 Nm w Renautl i 250Nm w Mercedesie.
Jak widać w trasie mercedes dużo lepszy, ale to zapewne dlatego że ma 6 bieg. W mieście niestety gorzej, choć z racji tego że był 10 lat młodszy czuć wyraźnie było większy moment i wcześniej zaczynającą pracować turbinę.
Diesle w trasą są ok bo oszczędności sa spore i przydaje się duży moment przy wyprzedzaniu. Jeśli jednak ktoś porusza się głównie w mieście jak ja to nie ma to najmniejszego sensu.
cisne ile chce i mam w nosie spalanie . a i tak nigdy wiecej niz 8/100 nie ma.
z ostatnich 5000km mam 6,7 jezdze glownie w miescie . na trasie z kolei czesto mam srednia w granicach 90 nie po autostradzie :D
A na benzynie, albo sie godzisz na 20/100 albo ledwo dotykasz gazu, muskasz delikatniej niz... kobiece, hmm.
Niestety na drodze to widac wyraznie, wszystkie te super benzynki co to ledwo sa w stanie ruszyc z miejsca tak im kierowcy gazu odmawiaja
@Iron
Przepraszam bardzo, ale chyba troszkę przesadzacie. Różnica nie jest wcale taka duża. Przykładem może być choćby Spalacz, który wolno nie jeździ a spalanie w mieście ma ok 10l.
Podobnie jest u mnie tylko moje auto ma 6 cyl i jest 10 lat starsze od Audi Spalacza. Spalanie w mieście przy normalnej jeździe plus od czasu do czasu pogonienie silnika pod 5tyś obr. nie przekracza 12 l. przy jeździe oszczędnej 10l. Trasa 6,5 do 8,5l. Za to nie mam dpf, turbiny, itp które kosztują kupę kasy a przede wszystkim nie mam wibracji ,klekotu i czarnej chmury za sobą jak wcisnę gaz do dechy.
Owszem diesle tez maja wady, ale czy benzynowce sa ich pozbawione?
Dla mnie silnik benzynowy jaki bym chcial miec w aucie jest zupelnie nieakceptowalny ekonomicznie. Stad mam jtd. Owszem nie stac mnie na kilkuletnie audi i upalanie opon po torze, ale wyciagam przyjemnosc z jazdy na swoj sposob, nie torowy, nie do 8krpm. Ale czy to jest najnajnajzajebitniejsze?
Za chwile dyskusja przeniesie sie pewnie na poziom obrazania wzajemnego i wtedy podziekuje za ciag dalszy.
Normalnie jak jadę Lublin-Warszawa to jest to taka żwawsza jazda i spalanie mam np. 8,5 litra. To też jest szybko, o wiele szybciej niż taki główny nurt na trasie.
13 litrów na trasie to jeszcze nigdy nie miałem. Dla mnie to niewyobrażalna jazda. Oczywiście za wyjątkiem autostrad i jazdy pod 200.
Wiem o czym byl art, acz ja nie zgadzam sie z tym. Mialem tez auta z benzynowcami od kulawego 1.4 8v w astrze nauczylem sie szanowac predkosc, zmiana na 2.0 tylko mnie upewnila, ze lubie jezdzic, ot tak czasami bez celu. Przyjemnie sie jezdzilo astra z silnikiem 2.0, nawet lepiej niz bmw 520. Ale to moje odczucia tylko i nikt zgadzac sie z tym nie musi.
Powyzsze napisalem tylko po to, abyscie nie wyciagali wnioskow ze mam rope we krwi.
Bez przesady, w życiu nie widziałem, żeby ktoś jakoś przymulał na drodze, bo ma benzynę. Widać to na autostradach, wczoraj np. mijałem Scirocco, które leciało ze 110 km/h równiutko, więc pewnie benzyniak, ale na normalnej drodze przy wyprzedzaniu każdy daje but i odjeżdża.
Ja na autostradzie rzadko przekraczam 120 km/h (ostatnio mi się zdarzało i mi skoczyło spalanie do 7,2 litra, damn!), ale w trasie jeżdżę często sprawniej niż inni dieslami.
Co do JTDm - jeździłem 2.0 JTDm w 159 i Giulietcie - tak, klekocze. Na autostradzie przy stałej prędkości jest fajnie, ale w mieście, przy wyprzedzaniu, staniu na światłach itp. wiesz, że jedziesz ropniakiem. Mnie to od razu odrzuca.
@Spalacz:
KIEDY BĘDZIE O GRANTURISMO?!
100% racji.
Nie mam nic do diesli bo naprawdę są oszczędne i jak ktoś dużo jeździ po autostradach to warto rozważyć kupno diesla, ALE ten KLEKOT na wolnych obrotach, to nie dla mnie. Może w dużych limuzynach dobrze wyciszonych i z większymi silnikami (6 lub więcej garów) nie czuć tych wibracji i hałasu.
Dla przykładu mam mondeo 2.0 benzyna - spalanie w trasie 8l, w miescie okolo 12. Auto mulaste niesamowicie.
Drugi samochód to wysłużony i nieśmiertelny b5fl 1.9tdi 131KM. W mieście ciężko wyjść powyżej 8l nawet przy dużych korkach. Przyspieszenie więcej niż wystarczające.
Dla mnie i ekonomia i elastyczność stoją po stronie tdi.
Natomiast ojca a6 tfsi faktycznie pod względem elastyczności było świetne ale spala tyle co mondziak no i padło przy 90kkm:-)
Poza tym, szczerze powiem, ze czesto przewoze spore ciezary (nawet ostatnio sprezyna nie wytrzymala i sobie pekla) i silnikowi to specjalnej roznicy nie robi. Mowie o silniku, nie o prowadzeniu auta. To jest naprawde poza mozliwosciami benzyny.
Druga rzecz, kapelusze zamulaja zawsze, bez wzgledu na to czym jada, a ze jezdza seicento, polo albo jakas fabia no to niestety, na benzynie sie zamula ;)
Ja wcale nie twierdze że każdy diesel klekocze jak TDI (zresztą TDi też są na pompowtryskach i na CR). Ja jeździłem długo dci i cdi (reno i merc) które może brzmią inaczej niż TDI ale to nie zmienia faktu że klekoczą. Jak zmieniłem auto na diesla nie przeszkadzało mi to, bo wcześniej miałem po prostu auto stare, małe z głośnym wydechem i ta zmiana na nowsze i większe przysłoniła mi ten klekot. Teraz jak już jeżdżę od jakiegoś czasu benzyną widzę różnicę. Nie podważam zalet diesla (ekonomia, duży moment) co nie zmienia faktu że są głośniejsze niż benzyniaki i mają większe wibracje.
@Ernesto.
Porównujesz benzynę bez turbiny (mondeo) do najmocniejszego 1.9 tdi. Przejedź się B5 1,4 TSI i zobaczysz że lepiej się zbiera niż 1.9tdi 130km.
Wiadomo że diesel z turbiną będzie miał duży moment już w niskich obrotach i dlatego lepiej się zbiera niż wolnossąca benzyna.
*mi klekot nie przeszkadza w niczym* - i o to się wszystko rozbija. Ja nie jestem w stanie go znieść. Serio. Jak dostałem Pandę w wypożyczalni (notabene JTDm, 1.3), to biegi zmieniałem *na ucho* w górę chyba przy 800 obrotach, więc musiałem przejść na strzałki...
Poza tym, jak słyszę te historie o *elastyczności* TURBOdiesla (bo chyba nikt dawno dieslem bez turbiny nie jeździł, żeby to porównać do wolnossących benzyn), benzyna wolnossąca może ma mniejszy moment, ale większość silników europejskich ma 90% momentu dostępne gdzieś od 3 tys. obrotów, do przynajmniej 6 tys. - więc zakres użytecznych jest taki sam lub lepszy niż w dieslu, tylko silnik trzeba zwyczajniej kręcić wyżej.
Japońskie silniki to jest faktycznie inna bajka - jak jechałem nową Mazdą 3, to przy 90 km/h trzeba było redukować do *trójki*. To już nawet dla mnie trochę za dużo :).
Elastycznosc diesla bez turbo to kupa i tyle. Za dlugowieczne owszem, ale turbo musi byc bo inaczej to lipa. Tu fakt, benzyna wolnossaca jest lepsza.
Teraz przekaze moj punkt widzdnia. Wszyscy rutaj zachwalacie zakres obrotow w benzynie 3-6krpm jednoczesnie klekot was drazni. Uzyteczny zakres obrotow u mnie to 1500-3500 przy 1500 mam juz max moment dostepny a powyzej 3k5 nie ma sensu krecic bo nic z tego nie bedzie i tak lepszego.
I teraz co wazne dla mnie, jazgot benzyny przy 6krpm jest dla mnie nie do zniesienia, to brzmi jakby ktos cielaka zarzynal mlotkiem nie siekiera nawet.
No serio, on brzmi tak zle jakby blagal o litosc. To jest dla mnie argument koronny na dieslem. Nie zadne tam koszty turbiny czy dwumasy. Ten dzwiek jest nieakceptowalny dla mnie i tyle.
Rizumiem auta sportowe ich sensem istnienia jest max obrotow, bez tego zdychaja z nudow i wyrywaja sobie zapinki z tapicerki, ale w typowym dupowozie?
Owszem, dźwięk większości 4-cylindrówek przy tych prędkościach obrotowych (chociaż wystarczy posłuchać np. Twin Sparka 16V) to jest faktycznie nieznośne wycie, natomiast masz je przez 2-3 sekundy podczas wyprzedzania czy przyspieszania (a w takim mieście np. nie masz go w ogóle, bo kto tak kręci silnik), o ile w ogóle, bo jak masz moment w zakresie 3 - 6, to możesz przy 5 spokojnie wbić wyższy bieg i poniżej 3 tys nie spadniesz. A klekot diesla masz przez większość czasu :).
W tej chwili mam turbo benzynę, maksymalny moment od 2.250 obrotów, a przy 5.200 się już niestety kończy zabawa :(. Odcinka jest przy 6.500, ale nie ma sensu go tak piłować.
Przy 6-biegowej skrzyni przy prędkości 90 km/h (wg GPS, czyli na liczniku nieco więcej) jest lekko ponad 2.000 obrotów, przy 120 km/h (wg GPS) równe 3.000 i jest cichuteńnko, przy 140 km/h (wg GPS) 3.500 obrotów i tutaj zaczyna już być słychać silnik.
Dziś nie kupiłbym diesla z powodu ceny i dpf. Ale wspomienia z 1.9 tdi mam tylko dobre.
Dzieki za mila dyskusje, koncze juz. Szkoda tylko, ze w moim oczywiscie mniemaniu. Na wszystko patrzycie przez pryzmat tdi. Samo tdi jest wcale niczego konstrukcja, ale jest tez inny niz hdi czy jtd. Inna charakterystyka i serio inny dzwiek. Poza tym patrzenie na jakas konstrukcje przez pryzmat dzwieku jest dla mnie rownoznaczne ze stanowiskiem moherow :) Czyli na zasadzie nie bo nie, lub, bo tak ma byc itd.
Bez urazy, oczywiscie, bo jak wyzej napisalem benzyna dla mnie przy 6krpm to...
Pozdrawiam.
EOT
Zauważ, że Ty sam się zafiksowałeś na to niemieckie TDI... klekot czy to z Włoch czy z Niemiec klekoce na podobne kopyto (kle, kle, kle), wibruje podobnie, zakres obrotów kończy mu się przy 4,5tys. rpm, a moment 1000rpm wcześniej, więc zakres użytecznych obrotów to de facto przedział ledwie 2000rpm. (1500-3500rpm).
A jak już tak bardzo podkreślasz wysoki moment od niskiego RPM to weź spójrz na charakterystykę dowolnej turbobenzynki o mocy zbliżonej do Twojego JTDM. Które rzekomo nie brzmi jak diesel.
Patrzenie na jakąś konstrukcję przez pryzmat spalania to stanowisko moherów :). Każdy ma inne priorytety, ja lubię w samochodach ciszę, więc nie trawię przelotowych wydechów, diesli, 5-biegowych skrzyni itp. itd.
Większość silników benzynowych (może nie tych najnowszych) to 2 w jednym - do 3 tys. obrotów (czyli 95% mojego jeżdżenia) jest cichutko, kulturalnie, bez wibracji, prawie jak w elektryku, a powyżej, jeśli mam ochotę, robi się WRRRUUUUUUUMMMM. W dieslu nie ma tego wyboru.
Natomiast jeśli dla kogoś najważniejsze jest niskie spalanie, to nie widzę problemu. O ile nie zaślepia EGR-ów, nie wycina DPF-ów i potrafi przeprowadzić właściwą kalkulację przed zakupem.
Jak pisałem wyżej, miałem możliwość jazdy 1.3 JTDm, 1.6 JTDm i 2.0 JTDm w samochodach z różnych segmentów (Panda 4x4, Giulietta, 159) i podtrzymuję swoje zdanie - klekocze :).
HDI nie jechałem, ale z tego, co słychać na zewnątrz - klekocze.
Innymi slowy moje zdanie jest najmojsze (wcale nie mowie, ze najlepsze i jedynie sluszne, jest moje ot, co).
Ja wcale nie patrze na spalanie jako glowny argument, owsze jest istotne, ale nie najwazniejsze.
Serio koncze juz, co nie znaczy ze odchodze ;)
2.0tfsi spali 60% więcej paliwa, 3.0tfsi jeszcze wiecej.. dodatkowo trzeba dolac pare litrow oleju..
Ale wiadomo ze kazdy swoje chwali :))
Wziąłem z komisu Lexus Warszawa (na Puławskiej) Lexusa IS 220 D, rocznik 2009. Dla mnie sprawdza się idealnie. A i wyposażenie w wersji Prestige :D
Ale przecież nikt nie neguje, że diesel spali mniej. Dla porównania - Giulietta 2011 1.4 MA, średnia z trasy Chorwacja - Polska 120 km/h, spalanie 7,5 litra (przy dystrybutorze, na komputerku 7,3 litra). Co kto lubi :).
Przy 164 km/h miałbym wir w baku, ale te 2 godziny straty na 1000 km 2 razy w roku mogę przeboleć.
czy ktoś tu napisał że benzynowe silniki palą mniej niż diesle? Nie przypominam sobie. Inna sprawa czy będziesz tak się cieszył jak przyjdzie Ci wymienić wtryski, dwumasę, dpf albo turbinę. Oczywiście nie życzę Ci źle, tylko takie są realia (chyba że sprzedasz auto i spadnie to na kolejnego właściciela).
No chyba, że kupiłeś mega okazję po niemieckim emerycie z symbolicznym przebiegiem.
Dość szczegółowy kalkulator opłacalności diesla znajdziesz np. na stronie Autocentrum.pl, podałem zresztą wyżej link do niego.
co do spalania to przy takiej średniej to o ile się pomylę (dawno tak jechałem :) to miałbym ze 15-16 litrów... jak rozumiem cały czas starałeś się jechać 200-210...
no i jak już wiele osób zwróciło uwagę, nikt nie twierdzi, że diesle palą więcej,
ja tylko chciałem powiedzieć to co powiedziałem, tj. ja wsiadam do diesla to nijak nie mam chęci aby jechać szybciej bo i tak spalę mało (nie mówiąc w ogóle po porównywaniu z benzyniakami) tylko chcę spalać jeszcze mniej :)
@mrrr, redakcja bloga z redaktorem naczelnym na czele pracuje nad tym wpisem ;)
Sam co prawda śmigam teraz na benzynie, ale długi czas miałem jtd. Kupiłem używkę 7 letnią i sam miałem go przez 8 lat. Jakoś nie naprawiałem wtrysków, a nawet gdybym musiał to 240zł/szt jest ceną akceptowalną. Turbina też działała mi ok, ale pierwszy właściciel ją regenerował. Dwumasę wymieniałem wraz ze sprzęgłem dopiero po 5 latach używania u mnie. Koszt wraz z wymianą raptem 840zł. Czy to taaakie wielkie koszty o których piszecie?
no jakoś nie wydaje mi się. Zadziwiające dla mnie jest to, że o ogromnych kosztach napraw diesla piszą na ogół ci, którzy tych napraw nigdy nie robili, bo nie jeżdzili dieslem.
1. Mały silnik = mniejsza zbędna masa :)
2. Diesle też się kurczą - przykładowo VAG zastąpił 1.9TDI jednostką o poj. 1.6l, a nowsza wersja 2.0TDI przejęła zakres mocowy zarezerwowany wcześniej dla V6 2.5TDI, zaś w najmocniejszej odmianie (BiTurbo 240KM) próbuje zastąpić V6 3.0TDI !
3. Ile kosztuje wtrysk do benzyny a ile do diesla? Znów na przykładzie VAG-a (ceny z ASO):
- dla 2.0TDI: 2300zł/szt.
- dla 2.0TFSI: 600zł/szt. + 300zł/szt. w przypadku silników z dodatkowym wtryskiem pośrednim
Dodatkowo:
- cewki zapłonowe: 200zł/szt.
- świece: 80zł/szt.
Razem wychodzi max. 1300zł/cylinder
Przy okazji warto wspomnieć ile kosztuje świeca żarowa do diesla: 120zł/szt, przy czym ta na 3-cim cylindrze zawiera czujnik ciśnienia i jej koszt rośnie do 600zł/szt !!! Pewnym pocieszeniem niech będzie fakt, że wersje na USA mają na wszystkich 4 cylindrach świece za 600zł/szt. te na rynek EU posiadają tylko jedną taką świecę...
3. Dwumasa w benzynie dostaje mniej po tyłku niż w dieslu, powie Ci to każdy mechanik. Już sam fakt *wibracji własnych* diesla sprawia, że układ tłumienia w kole zamachowym jest bardziej obciążony, dobija go nie tylko duży moment obrotowy (spotykany też w turbobenzynach). Zresztą, jego rola polega głównie na tłumieniu drgań w zakresie 800-1400~1500rpm, gdzie ani w dieslu ani w benzynie jeszcze nie ma *uderzenia mocy*
4. Turbo. Zgoda - tu i tu występuje, ryzyko jego uwalenia jest niemal takie same. Jednak wciąż brakuje mi tu DPF-a i EGR-a do kolekcji... mówimy rzecz jasna o nowoczesnych dieslach i nowoczesnych benzynach w których takowe urządzenia są montowane fabrycznie.
*mówimy rzecz jasna o nowoczesnych dieslach i nowoczesnych benzynach w których takowe urządzenia są montowane fabrycznie*
Miałem na myśli fakt rozmowy o nowoczesnych silnikach ogólnie. Wiadoma sprawa, że np. DPF-a nie uświadczymy w benzyniaku :)
*brakuje mi tu [...] EGR-a do kolekcji*
To jak to odniesiesz do EGRa w Oplu Corsie D z silnikiem 1.0, gdzie egr jak najbardziej jest i do tego kosztuje 500 zł za zamiennik.
Nie wiem kto to zauważył ale spostrzeżenie było nad wyraz trafne.
Zakup diesla w przypadku innych (nawet tych tańszych) marek/modeli też zwraca się wg. moich wyliczeń mniej-więcej po 150-200tys.km czyli przeciętny Polak (jeżdżący 15tys./rok) musi takim autem jeździć minimum 10-12 lat! Po czym mu się opatrzy... i idzie do salonu po nowe :P
Przedsiębiorca zaś, trzaskający 30-40tys. rocznie, bierze samochód w 5-cio letni leasing a po tym okresie idzie do salonu po kolejne... tuż po przekroczeniu przebiegu przy którym diesel zacząłby mu przynosić REALNE oszczędności :P
PS. Moje doświadczenia z dieslem są skromne (min. Ford, Renault, Citroen), ale zawsze były mało satysfakcjonujące... ok. V6 (Audi) ratowało nieco sytuację ;)
Pisałem o TDI, takie zdjęcie wstawiłem bo właśnie najczęściej mi się trafiają TDI do jazdy jak i na parkingu stał Passat 2.0 TDI któremu mogłem zrobić zdjęcie :) Pewnie jakbym pisał o Toyocie czy BMW no to by ktoś twierdził, że w VW działa to inaczej.
No i ja nie twierdzę, że diesle jako takie są złe, przeciwnie, są bardzo dobre. Opisywałem tylko moją jazdę, podejście do niej. Jadąc dieslem nie chcę jechać tak samo szybko jak benzyniakiem i spalić o wiele mniej tylko chcę spalić jeszcze mniej niż jadąc normalnie dieslem :)
Kolega wyżej dość wyraźnie napisał, kiedy te *koszta są mniejsze*. W przypadku zakupu nowego samochodu i przebiegów w okolicach 20 tys. km mówimy o opłacalności zakupu diesla, jeśli posiadamy dany samochód minimum 10 lat. Sam sobie odpowiedz, jak często zmieniasz samochody.
Nie mam pojęcia, jak to jest w przypadku używek, ale też sobie to warto policzyć przed zakupem.
O kulturze pracy itp. nie ma co rozmawiać, bo tutaj benzyna wygrywa na wszystkich frontach.
Koszt utrzymania jest naprawdę mniejszy niż benzyn. To że wtryski droższe, że turbo, ok, tak jest, ale z ręką na sercu co jaki czas je wymieniacie? A tankować trzeba i nawet przy przebiegu 20 tysięcy rocznie na dieslu wychodzi się lepiej.
Nie kupuje nowych bo szkoda mi kasy, za ostatniego diesla zapłaciłem 22, a benzyna kosztowała 20-21 więc w zasadzie w używkach ta różnica sie zaciera. Oczywiście zależnie od marki różnica może być większa.
U nas panuje głupie strasznie przeświadczenie, że niemieckie najlepsze. Dzięki temu inne marki można kupić za przyjemne pieniądze, z czego sie ciesze w sumie. Szczerze mowiąc nawet myślę czy nie kupić sobie cromy z 2009-2010 z dieslem. Ceny z tego co widziałem na olx są śmieszne ja za takie auto. Pastuch z tdi z 2003 kosztuje podobnie, wiec...
W przypadku używek różnica cenowa przy zakupie się zaciera - ale też ryzyko pojawienia się jakiejś grubszej awarii rośnie...
Jesteś kolejną osobą, która porównuje diesla z turbiną do wolnossącej benzyny. Porównaj go do benzyny z turbiną nawet 1.4 tsi 125 KM. Zobaczysz, że nie będzie dużej różnicy w przyspieszeniu w niższym zakresie obrotów.
czyste porno w wykonaniu benzynowym:
http://images.caricos.com/a/audi/2012_audi_a7_us-version/images/1920x1080/2012_audi_a7_us-version_26_1920x1080.jpg
oraz klekotowym:
http://i.auto-bild.de/ir_img/6/2/4/8/8/5/VW-Touareg-V6-TDI-Erster-Fahrbericht-1152x768-23d07fa014679fd1.jpeg
;)
Tak, tak - w innych samochodach (tj. poza VAG-iem) z silnikami diesla oczywiście panuje ład i porządunio...
Reszta to właśnie taka plątanina przewodów :)
http://www.quattroworld.com/wp-content/uploads/2011/09/S8110052_medium.jpeg
Ja tam porno średnio widzę - to już lepiej wygląda, chociaż to już nie te czasy, co kiedyś:
http://st.motortrend.com/uploads/sites/5/2015/10/2016-Ford-Mustang-GT-engine-02.jpg
http://image.automobilemag.com/f/112183328+w660+h440+q80+re0+cr1+ar0+st0/2016-nissan-gt-r-45th-anniversary-gold-edition-engine-01.jpg
No faktycznie - jak w tramwaju ;).
Hej. Ja jednak myślę, że jak ktoś jest KALKULATOREM (tak takich nazywam), liczy każdy grosik, każdą kropelkę to robi to bez względu na to, co ma pod maską. Sam jeżdżę Zafirą B 1,9 CDTI podkręconą do 160 KM i niedawno jadąc na Bawarię w miejscach bez ograniczeń wyprzedziło mnie może z 5 samochodów na odcinku 500 km po stronie niemieckiej, jazda z prędkościami 200 - 210 km/h. 300 km w Polsce niestety pokonałem bardzo przepisowo ale było to związane z 16 punktami na moim koncie. Kolejną istotną dla mnie zaletą klekota jest jego moment, *siła*. Dla przykładu - jadąc w zeszłym roku na wakacje na dwa auta z kuzynem (Verso 1,8 benz. 147 KM), mając na dachach boksy i po trzy rowery na platformach, ja jechałem dalej jak pustym autem i tam gdzie on pod górki czy na serpentynach musiał redukować i dobrze dusić gaz ja wrzucałem wyższy bieg i zerkałem w lusterka żeby go nie zgubić.
kolego nie porównuj TDI do wolno ssącej benzyny. Jak porównywać to turbodiesla i turbo benzyne to ma sens. I takie VAGowskie 1.8T 150KM bierze Twoje 160 CDTI
Ja nie kupuję do końca argumentu o zasięgu - przynajmniej w Europie. Generalnie co ok. 2-2,5 godziny jazdy wypadałoby zrobić sobie krótką przerwę. Przez te 2,5 godziny można zrobić pewnie maksymalnie z 400 km, bo przecież nikt nie jedzie non-stop 200 km/h. Czyli de facto zasięg nie powinien być problemem, a tankowanie nie trwa znowu 20 minut, tylko jedną albo dwie.
W TDI da sie zrobić takie smieszne spalanie typu 3,5l lub 4,5l. Jednakże, dla mnie taka jazda (z kalkulatorem w reku) to jest NUDA. Wole się cieszyć jazdą niz patrzec na spalanie (zwłaszcza, że koszt paliwa to jest najwyżej 40% kosztów utrzymania samochodu (reszta to serwis, płyny eksploatacyjne oraz opłaty typu OC, AC, utryzmanie garazu lub parkingu itd).
Co do przyjemności z jazdy - mój JTDM to produkcja Fiata dla Alfy Romeo i muszę przyznać, że ten diesel jest dość nietypowy (jak na diesla) - lubi być kręcony tak do 4000 obrotów (wtedy najprzyjemniej brzmi). Maksymalny moment to 360 NM dostępny od 1750 RPM, ale nawet przy tych 4000 RPM auto nie dostaje zadyszki (dopiero powyżej 4000). Jak dla mnie całkiem niezły silnik.
Minusem za to jest dźwięk na niskich obrotach i na postoju (paskudny klekot - brzmi jakby miał umrzeć zaraz). Wybrałem go bo robię trasy i tam diesel świetnie się sprawdza...ale dla przyjemności (dynamicznej, sportowej jazdy) to niestety nie ma to jak BENZYNA (nieważne czy czterocyilidrowiec czy też V6 czy V8). Diesel się nie nadaje do szybkich startów jedynie do jazdy autostradowej.
Moj poprzednio zamulona benzyna (dodatkowo obciążona dośc cieżką budą samochodu) dawała więcej frajdy.
Mówie o tdi - min 150km - im więcej tym lepiej
Porównuj zatem z poprawionym silnikiem, np. 1,8 TSI w nowym Passacie. On ma swój maksymalny moment obrotowy od 1,4 tys. obrotów i naprawdę ciągnie od samego dołu tak samo jak diesel. Ale faktycznie pali więcej.
Ja często brałem jako zastępcze 2.0 TDI i w takim normalny jeździe, reakcji na gaz, itd.. to było minimalnie gorsze bo... mało 320 Nm zamiast 350 Nm u mnie. I tak przesadzając się z jednego do drugiego dało się to wychwycić. Ja jeżdżąc *normalnie* po mieście bardzo rzadko przekraczam 2 tys. obrotów (tj. skrzynia automatyczna tak działa) i w żadnym wypadku nie zamulam, sam się nie meczę, itd.. a przeciwnie, żwawo, jak to określiłeś sprężyście jadę, przyspieszam, reaguję, itd.. po prostu faktycznie jest te 350 Nm od niskich obrotów. Zupełnie jak w dieslu. Tylko spalanie wyższe :)
Wg mnie to zależy po prostu od silnika, niektóre faktycznie są bardziej *angażujące*, pomijam już te z wyraźną turbodziurą, te łapiące właściwi moment przy względnie wysokich obrotach... no ale są też silniki które rzeczywiście zbierają się od samego dołu i pod względem reakcji na gaz, dostępności momentu obrotowego są w zasadzie takie same jak diesle.
Też wolę benzyny, diesle mnie wkurwiają, zwłaszcza nowoczesne, ale nie piszcie o wyższości 2-litrowych benzyn nad dizlami. 4-cyl benzyny się nadają - ale jako silniki do wycieraczek.
Jedno słowo na koniec: ULGA