Dlaczego nie wystartuję w żadnym rajdzie
2014-06-16|Na torze|Komentarze: 28
Cały czas myślę sobie aby wystartować w jakiejś wyżej niż zupełnie amatorskiej imprezie motorsportowej ale na pewne nie w żadnym rajdzie.
Nie dlatego, że nie poradził bym sobie i jechał gorzej niż "powinienem" ale dlatego, że odcinek rajdowy nie da się przejechać idealnie czy choćby na miarę swoich aktualnych możliwości. Nie znając dokładnie trasy bo tej znać nie można po prostu trafiałby mnie szlag po każdym zakręcie którego nie przejechałbym tak jak bym chciał go przejechać. Przyjemność z takiej jazdy miałbym zerową.
Co prawda w żadnym rajdzie czy jakiejkolwiek innej imprezie gdzie wymagana byłaby jazda z notatek pilota nigdy nie startowałem ale już mogę powiedzieć, że to mi się nie podoba w jeździe w rajdach. Za dużo jest w nich przypadkowości i szczęścia które można też nazwać doświadczeniem a za mało idealnej jazdy. Oczywiście to jest istota rajdów ale właśnie to mi się nie podoba i dlatego w żaden sposób nie ciągnie mnie w kierunku takich imprez jako zawodnika. Nie marzy mi się jazda autem WRC.
To co rozwala całą rywalizację w rajdzie to brak znajomości trasy. Zwróćcie uwagę, że często te same odcinki specjalne przejeżdżane są dwukrotnie w czasie tego samego rajdu. Co oczywiste za drugim razem czasy są o wiele lepsze co wynika przede wszystkim z lepszej znajomości odcinka już przejechanego na pełnym gazie (oczywiście też z lepszego oczyszczenia nawierzchni, itp.). Mi nie podoba się to, że te różnice często są tak ogromne, na tyle duże, że czas lidera z pierwszego przejazdu byłby kiepskim wynikiem podczas drugiego.
Powtarzanie przejazdów na rajdach nie wchodzi w grę bo gdyby było to dozwolone to jakiś "średni" zawodnik korzystając z doświadczenia zdobytego podczas wcześniejszego przejazdu mógłby zostać liderem odcinka. W takiej sytuacji nijak nie byłoby wiadomo jak go sklasyfikować.
Tak to oceniam przez pryzmat moich startów w amatorskich imprezach gdzie porównując się z innymi zawodnikami patrzę na ich najszybszy przejazd a przede wszystkim nie patrzę na przejazdy w którym popełnili jakiś błąd. Żadna to przyjemność wyprzedzić kogoś kto wyleciał z zakrętu, dostał karę za potrącenie pachołka czy nawet startował na oponach gorszej klasy. Tak samo jak osobę która nie zna tak dobrze toru jak ja czy dysponując lepszym autem nie do końca je ogrania. W rajdach jest to normalna sytuacja i trzeba z tego cieszyć się.
Zupełnie inaczej wyglądają rajdy okiem kibica. Ciągłe zmiany w tabeli z wynikami, nieprzewidywalność, widowiskowość to to co przyciąga kibiców i trzyma też mnie przed monitorem śledząc wyniki online.
Czytaj także
Komentarze (28) skocz na koniec
mi nudne kręcenie się w kółko zaczęło robić gdy dochodziłem do ściany i już dalej nie byłem w stanie szybciej jechać... na gokartach tak miałem, później tylko jeździłem w zawodach, teraz to raz na pół roku wpadnę na tor...
na torze w Poznaniu też mi się już nudziło kręcenie i mocno rozmyślałem nad temat ścigania się na tym obiekcie ale nic mi z tego nie wyszło, za daleko...
teraz nieśmiało spoglądam w stronę GSMP bo z teorii wynika, że z mojej perspektywy ma same zalety a nie ma żadnych wad :)
oczywiście chodzi o zupełnie inne auto spełniające wymogi regulaminowe co do bezpieczeństwa (klatka, pasy, itd..)
PS: a na koniec po wyścigowym weekendzie próba powrotu na kołach do domu autem kompletnie poobijanym... coś na kształt tej 206-ki
https://www.youtube.com/watch?v=50A9wjJ40Dk
a poprzednie generacja nadaje się czy nie? w internetach widać zdjęcia... no to za parę lat jak ceny spadną to pewnie zobaczymy i moją budę...
fotele, pasy, itd.. muszą być przecież wymontowane czy zamienione na inne wg regulaminu, inaczej takie auto nie zostanie dopuszczone do imprezy... chyba nie foteli kubełkowych z masażem :) w sumie to nie wiem jak z klimą czy demontaż jest wymagany ale pewnie i tak każdy to robi bo odbiera ona powera z silnika i jest zbędnym balastem...
tutaj raczej chodziło o wyjątkowość jakbyś zachował koncepcję, że auto ma być do codziennej jazdy a w weekendy rallycross. Nadawać to się prawie każde nadaje ale w opcji *dawca karoserii*...
Co do braniu udziału w imprezach autem którym jeździ się na co dzień to w moim mniemaniu nadają się do tego jedynie te imprezy o najniższej randze, tj. zupełnie amatorskie czyli rally sprinty i superoes. Oczywiście biorą w nich udział czasami też zawodowcy w ramach treningu czy towarzysko ale to nie znaczy, że reszta powinna się do nich równać pod względem sprzętowym.
Ja nawet wolałbym aby na takich imprezach dopuszczone byłyby tylko opony z homologacją drogową. Ale z drugiej strony wiem, że byłaby to pewna niedogodność dla osób które trenują na takich imprezach przed innymi zawodami czy choćby chodzi im o niejako hobbystyczną budowę auta sportowego i wtedy bez sensu mieć wszystko w aucie *profi* ale jeździć na drogówkach.
Ja na dodatek wykluczam imprezy gdzie nawierzchnia jest inna niż gładki asfalt. Płyty, jakieś odcinku szutrowe, itd.. mnie nie interesują z racji możliwości zniszczenia auta. Oczywiście śnieg jak najbardziej może być.
Pewnie wiele osób myśli, że jazda w amatorskiej imprezie równoznaczne jest ze sponiewieraniem auta i ja tak jeżdżę jakby wszystko mi było jedno czy powyginam wahacze, padnie mi skrzynia, powyginam korbowody a obok zegarów świeci mi się pięć kontrolek check engine. Otóż tak nie jest. Cały czas uważam i *kalkuluję* co mi się opłaca, tj. czy oby przypadkiem nie odbije się to na stanie technicznym auta. Ja jestem święcie przekonany, że moje auto jest w bardzo dobrym stanie, nic mu nie dolega i dalej mogę sobie jeździć na takie imprezy (przypominam, 2 minuty jazdy po asfalcie) bo nie robią one specjalnego wrażenia na aucie.
Kiedyś oceniłem sobie, że moje auto nie jest w stanie przejechać pod rząd więcej niż 2-3 szybkie okrążenia na torze w Poznaniu i więcej nie jeździłem w czasie sesji. Pewnie mocno przesadziłem, dałoby radę jechać więcej ale tak sobie wymyśliłem i tego się trzymałem (pewnie wynikało to z tego, że sam nie byłem w stanie jechać więcej). Z drugiej strony 10 minut i 20 km po Ringu jechałem w szybszym tempie bez żadnego zająknięcia i też jestem zdania, że stanowi to problemu dla auta (oczywiście pomijam hamulce). Więc te moje oceny wytrzymałości trochę kupy się nie trzymają ale jak do tej pory wszystko było w porządku. Nie jestem zdania, że auto wytrzyma wszystko ale rally sprint podczas którego przejeżdża się przez cały dzień 10 km po asfalcie w rozbiciu na 5 prób co godzinę to nie jest szutrowy rajd o długości 350 km.
Najważniejszą sprawą jest to, że gdy jeździ się po torze (czy nawet było raz czy kilka razy) to po prostu wie się, że droga to nie tor i niewiele ma to ze sobą wspólnego. Szybka jazda po drodze nie ma za wiele wspólnego z prawidłową, szybką jazdą po torze.
Jeżeli ktoś ma bardzo mocne auto i lubi przycisnąć czy generalnie ktoś ma zapędy na szybkiego i wściekłego to jazda po torze może go *wyprostować* i sprawić, że sam z siebie się uspokoi na drodze.
Pomaga oczywiście to, że na torze można lepiej poznać swoje auto, tj. na początku dowiedzieć się, że się je słabo ogarnia. Na torze stara się jechać na limicie więc często trafiają się jakieś tzw. momenty i radzenie sobie z nimi też może pomóc. Nie wpada się wtedy w panikę, hamowanie to dopiero początek ratowania a nie koniec z oczekiwaniem na kolizję.
Ale na dobrą sprawę to wszystko można i nawet powinno się uczyć na kursach doskonalenia jazdy gdzie ćwiczone są różnorakie wychodzenia z poślizgów, hamowania awaryjne, ratowania, itd.. nie trzeba jeździć po torze w imprezach rywalizacyjnych bo one na dobrą sprawę bezpośredniego odniesienia nie mają do jazdy po drodze.
Pewni też u wielu nie zaszły żadne zmiany w postrzeganiu drogi jako nie miejsca do szybkiej jazdy. Cały czas maja takie same umiejętności jazdy po drodze a na tor przyjeżdżają innymi autami (mocno modyfikowanymi) aby spędzić w ten sposób wolny czas. To, że zaczęli jeździć i to, że przestaną nie ma większego wpływu na ich drogową jazdę.
sam przeczytaj jeszcze raz co napisałeś... Ty wiesz o co Ci chodzi, pod każdym zdaniem masz jakiś obraz, jakąś sytuację ale ja tego nawet nie mogę się domyślić, tak to nieskładnie opisałeś, nawrzucałeś wszystko co Ci poszło w palce na klawiaturze i naprawdę ciężko wyłuskać coś z tej wypowiedzi...
niby chodzi o zdanie na temat rajdów, to co napisałem ma być *ciśnięciem* na rajdowców? ale po chwili wrzucasz wszystko co tylko się da, tory, M3, lepsi-gorsi, itd... zabrakło tylko ESP...
w sumie będąc nauczony doświadczeniem powinienem wywalić Twój anonimowy komentarz bo mieszasz tyle wątków i spraw, imprez i ludzi którzy mogliby mieć za złe, że są wymieniani w takim niezbyt eleganckim kontekście... co prawda jest to Twoja anonimowa wypowiedź ale obrywać za to może się mi, choćby w taki sposób, że ktoś zacznie się zastanawiać o jakie te moje ciśnięcie w ludzi żyjących motoryzacją chodzi? co takiego negatywnego napisałem? w kogo cisnę? co się nie podoba w tych imprezach w których jeżdżę? itd...
coś mi się zdaje, że jakoś pokrętnie, wybiórczo, specyficznie rozumiesz to co czytasz na blogu... albo po prostu chcesz rozkręcić jakąś gówno-dyskusję, skoro zacząłeś tak tajemniczym komentarzem o przepychankach i z pozdrawianiami, a na pytanie o co chodzi wylałeś wszystkie swoje żale...
podejrzewałem, że tak to może wyglądać, obiecałem sobie, że nie będę już w ogóle odpowiadał na takie *tajemnicze* czy inne wybitnie zaczepne komentarze (wg Ciebie to jest to właśnie te *jaranie się*, a chodzi po prostu, że bardzo łatwo daję się strollować, mój błąd) ale właśnie znowu dałem się podejść i zamiast zająć się czymś innym to naklepałem ten komentarz...
Nie chodzi o kasowanie wypowiedzi bo mi się nie podoba tylko po to aby nie mieszać w to innych bo Tobie coś tam się wydaje i stawiasz ich w niewygodnej sytuacji. Np. jak napisałeś ścigam się w Kielcach, na fajnej imprezie i... Ty kończysz to zdanie jakimiś swoimi osądami które sobie możesz mieć, ale ja nie chcę z nimi być kojarzonym.
A prawda jest taka, że ścigam się w Kielcach, na fajnej imprezie, gdzie jest bardzo duża frekwencja, rywalizacja, tzw. wyścig zbrojeń, duża napinka na wyniki (jakby ktoś nie zrozumiał to pisze to w pozytywnym sensie), jest dużo zawodników z którymi można się pościgać, jest sens aby choćby kupować opony na tę imprezę bo w klasie i w generalce będzie sporo osób z którymi można się ścigać. Każdy jest dobrze przygotowany, robi wszystko aby pojechać jak najlepiej. Ponadto mimo, że jest to impreza dla amatorów (tj. można na nią wjechać *z ulicy*, cywilnym autem) to zwykle biorą też w niej udział osoby profesjonalnie jeżdżące. Jest to bardzo mocna impreza. Podoba mi się to wszystko i dlatego tutaj przyjeżdżam. Ja co prawda ścigam się same ze sobą a z innymi zawodnikami w tle (w klasie dojeżdżam zwykle ostatni, klepie mnie od groma zawodników z niższych klas) i ważne jest dla mnie to owe tło. Wiem, że na kolejnej imprezie będzie tez duża frekwencja, będą inni zawodnicy i dzięki temu będę mógł swoją jazdę swoje tempo osadzić w tej torowej rzeczywistości.
Taka jest moja opinia o imprezie w Kielcach. Przeczytaj jeszcze raz swoją wypowiedź to może dostrzeżesz różnicę w tym co napisałem a w tym co wynika z Twojej wypowiedzi.
ps. nie czytaj to nie będzie Cię bolało... *ktoś twojego pokroju*, myślałem, że bolą Cię opinie a nie mój pokrój? o moim pokroju to wiesz tylko tyle ile podpowiadają Ci Twoje własne uprzedzenia i domysły, jak widać np. po ocenie imprezy w Kielcach trochę nie zgadzają się z moim zdaniem... zapewne z innymi sprawami jakie opisałeś jest podobnie...
ps2. przeczytałem jeszcze raz cały materiał o czyszczeniu wydechu i naprawdę nie wiem do czego się przyczepiłeś...