Grzecznościowo po poboczu z cebulą w tle
2014-09-12|Na drodze|Komentarze: 16
Irytuje mnie czyjeś wyprzedzanie w trakcie którego ja muszę zasuwać po poboczu. Kiedyś mnie specjalnie nie ruszało i zjazd na pobocze traktowałem czysto grzecznościowo, jako pomoc dla innych towarzyszy na drodze ale od kilku lat patrzę na to jak na czysto cebulacki i wulgarny manewr na drodze.
Niby problemu nie powinno być bo w końcu jest dobra widoczność, dużo czasu, dużo miejsca no ale jakoś za każdym razem jak muszę zjechać na te pobocze to brzydko myślę o wyprzedzającym.
Oczywiście chodzi o sytuacje podobne do tych na nagraniu, tj. gdy trzeba niemal całkowicie zjechać na pobocze bo wyprzedzający już na wstępie zakłada, że jego manewr będzie tego wymagał od auta jadącego z przeciwnej strony. Gdy ktoś tam od dawna dusi ile fabryka dała w 1,2 litra wyprzedzając TIRa i nie nadąży, gdy trzeba jedynie musnąć tą linię pobocza, gdy faktycznie ktoś zmusza nas do zjazdu "niechcący" to nie widzę problemu.
A już najgorzej, i zwykle właśnie tak jest, tak też było na nagraniu, gdy ktoś ładuje się na mój pas w sytuacji gdy ja jadę na nim sam, nie ma za mną innych aut. Nie wiedzieć czemu wyprzedzający nie może poczekać 5 czy 10 sekund i "na czysto" wyprzedzić tylko zmusza do zjeżdżania na pobocze. Zauważcie, że minąłem 20 aut i jakoś wszyscy poza tym jednym dali radę wytrzymać i zaczęli wyprzedzać dopiero gdy ja przejechałem (co widziałem w lusterku). I zarazem, często jest tak, że tak właśnie wyprzedzają kierowcy w mocnych autach o których mówi się, że dzięki swoim osiągom pozwalają na bezpieczne wyprzedzanie bo jest duży zapas koni mechanicznych.
Nie jedźcie tą drogą, to cebulacka jazda.
Czytaj także
Komentarze (16) skocz na koniec
ale teraz odnosisz sie do którego typu wyprzedzania?
Chodzi też o to, że często tak jest, że wyprzedzający ma na liczniku 120 czy 150 km/h i zarazem mija mnie przy niewielkiej odległości jadącego z przeciwnej strony gdy też mam podobną prędkość. Też nie jest *zdrowo* jechać po poboczach przy większych prędkościach, te mogą być zaśmiecone, itd..
Jadąc szybciej da się o 10 czy 15 minut nadrobić na 100 km czyli całkiem sporo. Mnie raczej nikt nie przekona, że zawsze i tak się spotkamy przy wjeździe do miasta. Na niektórych odcinkach tak faktycznie jest ale na dłuższych trasach międzymiastowych zysk czasowy jest całkiem spory.
Naprawdę nie wiem skąd biorą się tacy kierowcy...
To jest dopiero cebula i hipokryzja.
@Drzon, nocą raczej jest spokojnie, nie przypominam sobie aby kiedykolwiek ktoś wyprzedzał tak abym sam musiał jechać po poboczu... generalnie jak coś widać na poboczu, jedzie rowerzysta, idą ludzie, itd.. no to już jest w porządku, mało kto oczekuje, że ten z przeciwnej strony zjedzie na pobocze...
chyba jeszcze z 5 lat temu mi takie zjazdy na pobocze nie przeszkadzały, chyba to też było związane z tym, ze mieliśmy mniej szybkich dróg i bardziej patrzyłem na to jako powinność aby innym pomóc, ale teraz już mi się zmieniła optyka...
wystarczy gdańsk - wawa jechac 7ka i w pewnym momencie jedziesz sznurem po horyzont... tak tu wyprzedzanie nie ma sensu...
mozna oczywiscie a1 jechac, ale to wychodzi sporo drozej...
Nauczy się pokory jak trafi na TIR-a... choć z tą wiedzą pójdzie na tamten świat :P Ale jak to mówią lepiej późno niż wcale ;)