Jazda na semi-slickach po publicznych drogach
2012-09-18|Na drodze|Komentarze: 27
W ciągu ostatnich dni przejechałem na semi-slicakch około 100 km po ulicach Lublina. Wniosek na koniec jest taki, że około 80 km za dużo...
Przed niedzielnymi Rally Sprintami w Lublinie najwygodniej jest mi zmienić opony w sobotę, w niedzielę pojeździć po torze, w poniedziałek przełożyć je ponownie... te 20 km to dystans od serwisu na tor i z powrotem... problem jest taki, że w poniedziałek serwisy są pozawalane autami, trzeba się umawiać, a mi ciężko trafić w konkretną godzinę. Dlatego jadę o jednego do drugiego serwisu i szukam tego, co będzie miał wolne 15 minut aby te koła przełożyć... ale mniejsza o to, znalazłem mały serwis, gdzie będą mi te koła przerzucali, nawet w niedzielę jakby pogoda nagle się zmieniła...
Czyli od soboty do wtorku jeździłem na sami-slickach (Federal Fz-201) po Lublinie, wyszło te 100 km, było słonecznie, sucho...
...pod względem komfortu było oczywiście kiepsko ale nie było tragicznie. Zdziwiłem się, bo sądziłem, że będzie zupełnie nie do jazdy, a jednak jakoś tam dało się jechać. Zapewne z czasem auto by się roztrzeszczało, szybciej by się zużywało zawieszenie, i inne elementy wrażliwe na telepanie, itd.. ale tak kilka dni da się na nich jeździć. Pewnie jest to związane z "małą" szerokością opony, tj. 225 mm, czyli najmniejszej jaka pasuje do Audi A4.
Gorzej było z dźwiękiem spod kół, który bardziej przeszkadzał niż telepanie. Przy 60-70 km/h już było tak głośno, że nie dało się normalnie jechać, i gdyby nie tamowanie ruchu to chętnie jeździłbym z 45 na liczniku. Jest to dźwięk jak z zapchanego odkurzacza, który nasilał się wraz z prędkością. Bardzo buczą te opony. Na torze ten dźwięk oczywiście nie przeszkadza, bo jednak rozkręcony silnik jest głośniejszy ;-) na dodatek w Poznaniu, gdzie jeździ się z większymi prędkościami to ma się na głowie kask, który sporo wygłusza.
A najgorsze przyszło znienacka. W sobotę założyłem opony, przejechałem się w koło komina, tam, i tutaj, jechałem powoli, ostrożnie, raptem kilka zakrętów szybciej, aby z ciekawości sprawdzić jak się auto trzyma drogi... dwa albo trzy razy jechałem po tych wjazdach na wiadukt...
...gdzieś tam jeszcze jakieś szybsze zjechanie ze skrzyżowania... no, 99,5 proc. jazdy to najzwyklejsza miejska jazda, te pół procenta to zakręt, czy zjazd ze skrzyżowania, który mogę przejechać przy 40 km/h zamiast 30 km/h jak na drogówkach...
...a pytanie jest takie, co się stało z krawędzią bieżnika na przednich oponach?
...na tylnych oponach jest cały, na przednich zryty do samego dna, po przejechaniu kilku zakrętów?! jest to tylna opona, która miała krawędzie bieżnika "pod kancik", którą teraz założyłem na przód, i pokręciłem się na niej po Lublinie... i po tym kręceniu kancik zrył się do końca...
Wniosek jest taki, że podczas jazdy po torze, czy to w Poznaniu, czy Lublinie, najszybszej jakiej się da, czasami za szybkiej przez co trochę się posunie w zakręcie, opona nie zużyje (nie zniszczy?) się tak jak podczas żwawszego przejazdu kilku zakrętów po drodze, która ma różną nawierzchnie, zwykle niezbyt gładką... dlatego będę ograniczał ile się da jazdę po drodze, szczególnie, że ciężko utrzymać auto na wodzy na takich oponach i nie przejechać ciaśniejszego zakrętu przy 45 km/h, zamiast codziennych 35...
Czytaj także
Komentarze (27) skocz na koniec
- jest dramat, bo oponę będziesz miał często niedogrzaną. Wtedy jest twarda i klei licho.
Zachowanie opony jest przewidywalne, wyraźnie czuć kiedy trzyma, kiedy nie daje rady i zaczyna tracić kontakt.
- przesunięty margines oznacza, że przyczepność jest, albo jej nie ma. Kiedy semislick, slick czy inna sportowa opona puszcza, jest gruby problem i mało czasu na reakcję. Jak odkleja zwykła opona, zwykle jest większa szansa na wyratowanie się. Mniejsza prędkość, mniejsze wykorzystanie zapasu przyczepności... To samo dotyczy sportowych zawieszeń. Kiedy pojawia się problem, wyratowanie się jest znacznie trudniejsze niż w zwykłym aucie, bo jedziesz bardzo szybko.
Ja już raczej żadnych semi-slicków nie kupie, zamiast nich wolę drogówki Michelin Pilot Super Sport. Najlepiej jeszcze lepsze tj. Pilot Cup / Cup+ / Cup2... ale tych nie kupię bo za drogie ;)
Na TPTD pytałem się jednego kierownika 911 GT2 o te opony (Cup, na takich wyjeżdżają z fabryki) i mówił to co wyżej, gdy pada deszcz to bardzo ciężko się jeździ, w zasadzie się nie jeździ. Gdy mokro/wilgotno też nie jest lepiej.
Mi te Pilot Super Sport czy Cup (niemal zerowe szans na zakup) przydałyby się tylko na wyjazd na jakiś większy tor na track day. Gdybym miał jechać do Poznania to na tych oponach, gdybym miał się wybrać na Ring to też na nich.
Zobacz tutaj, wolnossące 2.0...
http://www.spalacz.pl/media/bmw_e36_i_e46_na_10_runda_wpp_poznan.jpg
Tego dnia E36 wykręcało 1:53, a E46 1:49. Można było powiedzieć, że są to budżetowe rozwiązania, trochę w stylu zrób-to-sam, bez żadnych drogich modyfikacji. Najszybsze auta z tej klasy (Honda) wykręciły poniżej 1:47, poniżej 1:50 schodziły co okrążenie bo to był wyścig godzinny. Nie wiem jakie czasy kręcą najszybsi w całym roku (ja podaję tylko dane z jednej rundy) ale nie zdziwiłbym się gdyby schodzili poniżej 1:45 (Lotus, S2000), tyle tylko, że już tymi autami nie da się nawet dojechać na tor na kołach w przeciwieństwie do tych e36/e46 ze zdjęcia :)
Jeżeli E46 robi