Miałem wypadek
2011-11-13|Na drodze
nie z własnej winy...
czyli, że dobrze...
te słowa od czasu do czasu padają z naszych ust... jesteśmy dobrymi kierowcami, ale czasami trafimy na jakąś sierotę co nie popatrzy, co zajedzie, co nie wyhamuje, co nie zdąży... wypadek nie z własnej winy, czyli dalej jesteśmy dobrymi kierowcami, jeździmy jak należy, kodeks jest po naszej stronie... jest dobrze... zwykle tak samo dobrze, jak dostać po gębie, nie z własnej winy...
Aby doszło do typowego wypadku to spełnione muszą być jednocześnie dwa warunki. Sprawca musi popełnić błąd, a jednocześnie poszkodowany musi nic nie zrobić aby tę sytuację naprawić. I mamy wypadek.
...to taki wprowadzający wpis w tematykę dotyczącą ruchu drogowego, bezpieczeństwa, zachowania na drodze...
Sprawcę odstawmy na bok, właśnie popełnił błąd, nawet o tym jeszcze nie wie, nie może nic zrobić. Gapie będą go wytykać palcami, dostanie mandat, straci zniżkę OC, a jak nie ma AC to dobrze mu tak. Nie ma co się nad nim rozwodzić, już wykonał swój ruch.
A teraz ruch jest po stronie przyszłego poszkodowanego. Ten podnosi piłkę i wyciera ją o koszulkę. I to on tutaj teraz jest panem sytuacji i głównym rozgrywającym na drodze. Ustawia ją w polu karnym. Wszystko jest w jego rękach, na nim teraz ciąży cała realna odpowiedzialność. Jeszcze nie jest poszkodowanym, jeszcze jest wiele możliwości. Bierze rozbieg. Od niego wszystko zależy. Co zrobi z tą władzą? Kibice wstrzymują oddech... Wypadek. Zawodnik nawet nie kopnął. Bo nie musiał nic robić, bo przecież to nie jego wina. Drużyna i tak wygrywa, więc jak nie strzeli to przecież dalej będą zwycięską drużyną. Poszkodowany to dalej dobry kierowca, bo wypadek to nie jego wina.
Oczywiście nie wszystkie zdarzenia drogowe przebiegają wg powyższego schematu, choć zarazem potencjalny poszkodowany ma prawo nic nie robić i często z tego prawa korzysta, zostając faktycznym poszkodowanym.
Często sytuacja drogowa jest taka, że niestety nic już nie da się zrobić. Nawet najlepszy kierowca, mający oczy dookoła głowy może jedynie zacisnąć zęby. Ale na postawie własnych skromnych doświadczeń, zdarzeń których byłem świadkiem, nagrań wideo w internecie, opowieści znajomych widać, że jednak zwykle poszkodowany miał możliwość i czas na reakcję.
Wtargnięcie na jezdnię, które bezpośrednio po kolizji w naszym odczuciu odbyło się w jednej chwili, okazuje się być poprzedzone 30-metrowymi śladami hamowania, prostymi śladami, tylko z nogą na hamulcu bez żadnej innej reakcji. Jedna chwila okazuje się jednak kilkoma sekundami, cennymi, które można było jednak jakoś wykorzystać.
Oczywiście nie twierdzę, że każdy kto ma prawo jazdy powinien być znakomitym kierowcą, którego żadna sytuacja nie zaskoczy, ale jeżeli już suniemy na hamulcu w czyjś bagażnik to warto rzucić okiem na sąsiednie pasy, szukać wolnego miejsca, rozważyć wjazd na pobocze czy chodnik gdy nie ma na nim pieszych. To wszystko jest do zrobienia, w te dwie sekundy.
Ale, głównie chodzi o to, aby do niebezpiecznych sytuacji nie dopuszczać. Sztuką jest to, aby odpowiednio wcześnie wychwycić te czynniki na drodze, które mogą doprowadzić do kolizji. Sztuką jest sobie darować, nie skorzystać z okazji, przywileju, gdy jest ryzyko, że może to doprowadzić do kolizji, nie z naszej winy.
Na zdjęciu powyżej jest kolejny wypadek jaki zdarzył się na jednym z najbardziej wypadkowych skrzyżowań w Lublinie. Jak widzę, że choć jedno auto ma LU na rejestracji (zwykle oba) to się zawsze zastanawiam, kto bardziej jest winny, ten co wymusił pierwszeństwo czy ten, który znał to skrzyżowanie a mimo to nie zachował ostrożności. Choć zwykle i sprawca i poszkodowany wiele razy o wypadkach w tym miejscy słyszeli, wiele resztek zderzaków na poboczu widzieli.
Widzisz poczciwego malucha? to pamiętaj, że jak ma włączone światła mijania to już jego stare "dynamo" ma problem z miganiem kierunkowskazami. Jeżeli jakieś fiacik przed tobą hamuje to najprawdopodobniej też ma włączony kierunkowskaz, którego nie widać bo cały elektro-power poszedł na świecenie stopu i wyprzedzanie jego może zakończyć się zajechaniem drogi, bo ten chciał skręcać w lewo.
Podobnie z ciągnikami, czy ciężarówkami włączającymi się do ruchu. Pamiętaj, że ich kierowców po kilku minutach oczekiwania zaczyna skręcać i będą próbowali w końcu wyjechać. Widzisz w oddali czekający ciągnik? bierz pod uwagę, że już go skręciło, że akurat przed tobą będzie chciał przejechać drogę, i tym razem może nie zdążyć zjechać bo będzie ciągnął dwie przyczepy, a nie jedną jak to zwykle.
cdn... w kolejnych notkach, analiza nagrań takich sytuacji drogowych ma być jedną z głównych treści na blogu...