Migające żółte to nie zielone światło!
2017-02-25|Na drodze|Komentarze: 5
Migające żółte to nie zielone światło! Nie oznacza też, że sygnalizacja jest wyłączona. Ani nie mówi o tym, że jadąc po drodze z pierwszeństwem mamy owe pierwszeństwo przejazdu.
Co do teorii to w Ustawie mamy napisane:
Dz.U. 2002 nr 170 poz. 1393
Rozporządzenie Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 31 lipca 2002 r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych.
§ 98.
6. Migający lub stały sygnał żółty umieszczony na przeszkodzie albo migający sygnał żółty nadawany przez sygnalizator ostrzegają o występującym niebezpieczeństwie lub utrudnieniu ruchu oraz nakazują zachowanie szczególnej ostrożności.
jeszcze raz jednym zdaniem:
Migające żółte ostrzega o niebezpieczeństwie lub utrudnieniu oraz nakazuje zachowanie szczególnej ostrożności.
Zatem migające żółte nie oznacza "sygnalizacja jest wyłączona" czy też "jedziemy tak jak znaki pokazują" albo "wiem, że teraz ja mam pierwszeństwo na tej drodze" czy coś podobnego. Gdyby tylko tak miało być to przecież sygnalizacja byłaby zupełnie wyłączona i nie migałoby żadne światło. Bo po co zawracać głowę kierowców tym migającym światłem?
Na załączonym zdjęciu jest widoczna sygnalizacja przed pasami ale mowa przede wszystkim o sygnalizacjach przy skrzyżowaniach które są "wyłączane" na noc. Wyłączane w cudzysłowie bo oczywiście nie są wyłączane ale migają na żółto zamiast po kolei świecić jak za dnia.
A kto zwraca uwagę i zachowuje ostrożność przejeżdżając obok sygnalizatora z migającym żółtym? no, na przykład ja ;] A co to jest ta szczególna ostrożność? Mimo, ze nie jest to doprecyzowane w przepisach to dla osób które ją zachowują to jest to oczywiste. Dla pozostałych można napisać, że to jest jazda z taką uwagą i zaangażowaniem jaką sami wykonują widząc na poboczu samochód policyjny z włączonymi kogutami. Wtedy każdy potrafi zwolnić i skupić się na okolicy i w zasadzie nie ma możliwości aby był czymkolwiek zaskoczony.
Sam bardzo zwracam uwagę na migające sygnalizacje i wydaje mi się, że jest mało prawdopodobne aby komuś udało się wymusić na mnie pierwszeństwo i doprowadzić do kolizji. Co oczywiste im "bardziej mam pierwszeństwo" tym bardziej uważam na tych którzy pierwszeństwa nie mają. Jadąc w nocy o północy po ulicy z pierwszeństwem nie jestem w stanie "przelatywać" przez skrzyżowania z migającym żółtym widząc, że zbliżają się lub oczekują na przejazd inne auta. Rozglądam się na wszystkie strony i szukam tego kto by chciał we mnie przydzwonić. Hamuję poniżej limitu jeżeli sytuacja jest w jakimś sensie nietypowa czy niepewna. Nie jadę tak jakbym miał zielone światło. A notką tą napisałem bo jednak wiele osób jeździ dokładnie tak jakby to nie było migające żółte a ciągłe zielone światło zapalone specjalnie dla nich. Zwykle nawet nie rozglądaj się na boki.
Sami przyznacie, że trochę słabo wyglądają nocne kolizje przy niemal zerowym ruchu które dość często zdarzają się w miastach na skrzyżowaniach przy migającym żółtym. Do skrzyżowania zbliżają się dwa auta, jeden ma pierwszeństwo a drugi tylko myśli, że je ma, widzą siebie nawzajem a mimo tego obaj dziarsko jadą dalej będąc przekonanym, że ten drugi zahamuje i... bum! Wypadki nie są śmieszne ale to po prostu śmieszne jest. Są to często kolizje na skrzyżowaniach z kilkoma pasami czy na dużych rondach gdzie widoczność jest bardzo dobra i kierowcy cały czas siebie widzą a mimo tego na koniec w siebie wjeżdżają przy sporej predkości.
To nie był moment i dało się tego uniknąć. Wg przepisów to był nawet nakaz zachowania szczególnej ostrożności aby właśnie tego uniknąć.
Czytaj także
Komentarze (5) skocz na koniec
Ja tylko dodam że im szersza jest podporządkowana tym bardziej trzeba uważać bo wszyscy przecież wiedzą ze pierwszeństwo ma ta ulica która jest szersza i wygląda na taka z pierwszeństwem a te znaki to tam ktoś postawił tylko z czystej złośliwości ;)
Kolejny aspekt to to że natłok świateł w naszej rzeczywistości i ładowanie ich na choć trochę bardziej skomplikowanych skrzyżowaniach spowodował że wielu kierowców po prostu nie wie jak przejechać skrzyżowanie bez świateł. Ktoś za nich myślał i wyświetlał wskazówki a tu nagle bach.... kilak pasów jakieś znaki które przeoczyli i jeszcze coś miga....
O taki o klasyczny przypadek, słabo widać ale...
Jadę po drodze z pierwszeństwem, zbliżam się do ronda (tzn. skrzyżowanie z ruchem okrężnym na którym ja mam pierwszeństwo), interesuje mnie to czy samochód który dojeżdża z lewej nie wymusi pierwszeństwa i widać, że jedzie bardzo powoli czyli czeka aż przejadę. Ale taksówka która tak jak samo jak ja ma pierwszeństwo zatrzymuje się pewnie myśląc, że nie ma pierwszeństwa (taksówkarze, elyyyta naszych dróg). I gdyby w tamtym aucie była ta *baba za kierownicą* to mogłaby uwierzyć, że ma pierwszeństwo i wjechać mi prosto przed maskę. No więc ja mimo, że mam pierwszeństwo w takiej sytuacji muszę hamować w zasadzie do zatrzymania obserwując czy tamten nie skorzysta z zaproszenia od taksówki i mi nie wjedzie pod maskę.
No, i też o takie sytuacje mi chodzi. Jak się przytrafi jakieś *skomplikowany system luster* którego nie ogarnę no to trudno ale też jak jest dużo aut, duży ruch na migającym żółtym to tak sam z siebie mocno zwalniam. Tak mi się wydaje, że o wiele bardziej prawdopodobne jest to, że mi ktoś zajedzie drogę na niemieckiej ;] autostradzie gdy sam będę leciał grubo ponad limit niż na migającym żółtym.
Niby to banalna sytuacja z powyższego nagrania ale oglądając choćby te wspomniane Polskie Drogi to na jeszcze prostszych kierowcy się *wykładają*.
I w sumie ... mają rację, bo rzeczywista barwa jest zdecydowanie w kolorze pomarańczy. Po prostu przepisy pisał jakiś facet technokrata, rozróżniający kolory na zasadzie ciemny-jasny ☺.