Na torze (140) | Na drodze (96) | W garażu (94) | Wydarzenia (66) | Poza autem (34) | Testy aut (20) | Karting (16) | Testy (14) |

More Power 4.0 - Motoprezent Driving Center

Zużyta opona Dodge Viper More Power to chyba jedyna w kraju okazja aby w jednym miejscu do woli wymacać od zewnątrz i wewnątrz super-auta, które raz na kilka lat udaje nam się z bliska zauważyć na polskich drogach. I co najważniejsze, można się też nimi przejechać. Już po jednej takiej imprezie będziecie się czuli jakbyście o Ferrari czy Lamborghini wiedzieli wszystko, już nigdy nie skoczy wam ciśnienie na widok jakiegokolwiek z super-aut.

Z kwestii technicznych, jazdy oczywiście są dość słono płatne. Imprezy są otwarte, samo oglądanie, wsiadanie, wysiadanie, robienie zdjęć oczywiście nic nie kosztuje, dostęp do aut i instruktorów, którzy chętnie się udzielają jest bardzo dobry, zupełnie odwrotnie niż na targach motoryzacyjnych gdzie im lepsze auto bym bardziej odgrodzone od ludu. Jeżeli chcesz się jakimś autem przejechać to śmiało możesz zabrać kolegów, żonę, dzieci, nie będą się nudzić.

Co do samych jazd, każdy kto czuje się na siłach może się przejechać. I jeżeli interesują nas pojedyncze okrążenia różnorakimi autami to w zasadzie nie trzeba się nijak rejestrować, rezerwować, deklarować, płacić z góry. Jak najbardziej można przyjechać w ciemno, na miejscu wybrać auto i po chwili wsiąść za jego kierownicę. Ja tak właśnie zrobiłem.

Na delikatny początek i zapoznanie się z torem wybrałem Subaru Imprezę WRX STI, później Lamborghini Gallardo. Na marginesie dodam, że w moje jazdy trwały w sumie jakieś 5 minuty, niby mało, ale wystarczające aby być internetowym ekspertem ;-) Tor niestety jest bardzo krótki. Nie wiem za bardzo jaką ilość okrążeń polecić. Ja jeździłem tylko po jednym danym autem i było to oczywiście zdecydowanie za mało. 3-4 to chyba najlepsza ilość na takie okazyjne przejażdżki, choć oczywiście aby strzelić fotkę do albumu czy napisać notkę na bloga wystarczy i jedna jazda.

Subaru Impreza STI na More Power 4.0

Subaru Impreza STI. Chyba najbardziej sponiewierane auto jakie było dostępne. Subaru jest chyba najtańsze, stąd i cieszące się sporym zainteresowaniem. Skrzynia manualna, ciężko chodzące sprzęgło, twarde zawieszenie, 4x4, jedziemy... i ja to wszystko już znam... to po prostu pierwsze z brzegu Audi z napędem quattro. Jeżeli jeździcie na co dzień jakimś trzymającym się drogi autem (tj. BMW albo Audi), które na dodatek ma jakiś mocniejszy silnik benzynowy to możecie praktycznie jechać jak swoim. A jeżeli masz opcjonalne sztywne zawieszenie (pewnie nie masz, jest odradzane na polskie drogi) to w zasadzie twoje auto mogłoby stać na tym torze. Jak najbardziej warto się przejechać, poczujesz to co czują na co dzień kierowcy BMW vel. Audi, a jeżeli nim jesteś to będziesz wiedział jak niewiele twojemu autu brakuje do Subaru. Oczywiście mówimy o rekreacyjnej jeździe, kilku szybszych zakrętach po asfalcie.

Wsiadając do jakiegokolwiek auta najlepiej od razu uważać je za swoje. Po prostu z tego względu, że tor jest krótki i zanim się zapoznacie z autem to będziecie musieli kończyć. Instruktorzy też to wszystko wiedzą i chcą aby z jazdy było jak najwięcej, więc wygląda to mniej więcej tak: wsiadamy do auta, informacja jak wrzucić wsteczny bo trzeba wycofać, przy automacie jeszcze tylko jak zmieniać biegi manetkami, jedziemy. Gaz! dwójka! gaz! trójka! gaz! hamuj! hamuj! drugi bieg! do lewej! po woli! już gaz! gaz! trójka! gaz! czwórka! hamuj! hamuj! hamuj! dwójka! do lewej! ok, powoli... wracamy... i mniej więcej tak wygląda jazda na jedno okrążenie.

Lamborghini Gallardo na More Power 4.0

Subaru przejechałem praktycznie jak własnym. Wrażenia takie jak na zakrętach na Zakopiance za Chabówką (taka ekspresowa serpentyna, to też ulubione miejsce motocyklistów). Z Lamborghini wrażenia są trochę inne. Na początek na nowo wynajdujemy koło, czyli uzmysławiamy sobie, że samochód to przede wszystkim silnik. Tutaj jest on najważniejszy a cała reszta, razem z kierowcą jest po prostu dodatkiem. Mimo, że z zewnątrz auto wydaje się być luksusowe to w czasie jazdy okazuje się być siermiężne i toporne. Zmiana biegów to jak walnięci młotkiem w metal, taki wysiłek dla skrzyni i dźwięk temu towarzyszy. Wsteczny wrzuca się przyciskiem, po chwili słychać stuknięcie metalu, możemy cofać. Luz, jedynka, jedziemy, dwójka, jedziemy, mamy kilka tysięcy obrotów, zbliża się zakręt... i albo zaczniesz hamować znacznie wcześniej, tak aby zatrzymać się przed zakrętem i przejedziesz go po emerycku, albo spróbujesz przejechać go jak na Lamborghini przystało i wtedy poznasz nowe pojęcie pt. przenoszenie ciężaru auta na hamujące koła. Co to ma być? a gdzie jest?

dwuzakresowy układ hamulcowy z podziałem po przekątnej, z systemem przeciwdziałającym blokadzie kół ABS, elektronicznie sterowanym rozkładem siły hamowania EBV, elektronicznym systemem stabilizacji toru jazdy ESP z asystentem hamowania, podwójnym wzmacniaczem siły hamowania

Nie ma tak, że sobie wjeżdżacie nieświadomie w zakręt, ewentualnie wtedy myślicie co zrobić, może przyhamować, może przyspieszyć, a najlepiej nic nie robić jak nie wiemy co bo, to samo auto przejedzie lepiej, zaświecą się tylko kontrolki od systemów trakcji i po kłopocie. Tutaj trzeba uruchomić całą proceduję przejechania zakrętu, wcześniej wrzucić odpowiedni bieg, odpowiednio dohamować, przenieść ten nieszczęsny ciężar i wtedy skręcać, inaczej kółka sobie skręcą, a silnik i tak pojedzie po swojemu.

To auto nie jedzie, to silnik jedzie, a cała reszta razem z nim. Jeżeli rozkręcisz silnik to po zdjęciu nogi z gazu musisz wiedzieć co z tymi obrotami dalej zrobisz, one ciągle tam są. Pałowanie silnika między światłami się tutaj nie uda. Nie ma tak, że rykniesz silnikiem, a po zdjęciu nogi z gazu wrzucisz luz, auto sobie będzie jechało a silnik się będzie sam w powietrzu kręcił, i tak dotoczysz się do skrzyżowania, ewentualnie trochę przyhamujesz karoserię i znowu ruszysz. Tutaj ciągle jest załączony bieg, cięgle silnik się kręci, a koła razem z nim.

Silnik Ferrari F430 na More Power 4.0

Jadąc nie można ani przez chwilę oderwać uwagi od auta, cały czas trzeba obsługiwać te 10 czy 12 cylindrów. Teraz już wiem, dlaczego w środku wyglądają jakby było projektowane przynajmniej 15 lat temu i niejedno auto za 35 tys. zł wygląda wewnątrz lepiej. Po prostu w czasie jazdy nie ma czasu ani możliwości aby w radiu wyszukać stację, ustawić temperaturę nawiewu na nogi czy pogłaskać tę miękką, skórzaną tapicerkę.

Engine Start w Dodge Viper na More Power 4.0

Jazda takim autem po ulicach miasta, czy gdziekolwiek indziej poza autostradą, musi być prawdziwą mordęgą. Pomijam już kwestie zawieszenia, komfortu, bo chodzi gównie o dominację silnika nad całością. Nie dziwię się, że na Youtube jest od groma żenujących stłuczek i wypadków super-aut przy małych prędkościach, po prostu kierowca zapomniał na chwilę kto w tym aucie rządzi.

Warto się przejechać takim autem, choć przez chwilę. Wrażeń sporo jak na kilka minut, kilka zakrętów, kilka zmian biegów, kilka depnięć w gaz. Mam zamiar jeszcze okazjonalnie pojeździć takimi autami, zapewne optyka mi się zmieni, wrażenie zbledną.

More Power 4.0
17-18 wrzesień 2011
Motoprezent Driving Center, tor Ułęż, lubelskie

Komentarze (1) skocz na koniec

Motoprezent, 2013-01-23, 12:03
Byłem, byłem :) Zaliczyłem jazdę Subaru Imprezą :) Teraz szykuję się na przejażdżkę Porsche :D

Napisz komentarz

Autor *

Strona

Komentarz *