Nawigacja TomTom, skuter Honda i warszawskie korki
2015-06-06|Wydarzenia|Komentarze: 11
Jak w tytule, krótka relacja ze spotkania promującego nowe motocyklowe nawigacje TomTom z jazdą żwawym skuterem Honda PCX i staniem w warszawskich korkach.
Warszawskie korki
Zacznę od warszawskich korków bo tak naprawdę szczerze nie ogarniam. Jak wy możecie po tej Warszawie jeździć tak na co dzień? Miałem trochę wolnego czasu i padał deszcz więc zaparkowałem w Złotych Tarasach, zrobiłem powolny obchód tego przybytku i z racji korków na godzinę przed spotkaniem postanowiłem pojechać na miejsce. Przez tę godzinę udało mi się objechać Pałac Kultury i będąc już spóźnionym zaparkowałem sobie po drugiej stronie placu. Czyli tak po linii prostej po tej godzinie "jazdy" byłem o 500 metrów bliżej celu czyli jakby nie liczyć jechałem z prędkością 0,5 km/h. Pozostałe 1,5 km poszedłem sobie na piechotę.
Wiem, że korki, wiem, że most jest spalony no ale bez przesady. Generalnie jestem wyrozumiały, nawet uważam, że w Lublinie praktycznie nie mamy żadnych korków bo cóż to jest stanie kilka zmian świateł? jak w Warszawie stoi się kilkanaście... no ale kilkadziesiąt? I tak codziennie stoicie w tych korkach? nie mówicie, że metro, na piechotę i inne takie bo jakby tak było to przecież nie musiałbym razem ze wszystkimi jechać z prędkością 0,5 km/h przez godzinę, i dokończyć podróż na piechotę. Normalnie skandal!
Nawigacje TomTom
Spotkanie było zorganizowane z racji promocji nowych nawigacji TomTom, też tych dla motocyklistów TomTom Rider. Ciekawiło mnie to na czym ma polegać owa nawigacja dla motocyklistów, jak to ma działać i czym ma się różnić od typowej samochodowej nawigacji. I tak w skrócie to oczywiście jest odporna na warunki pogodowe, ma odpowiednie uchwyty (też w pewnym stopniu przeciwkradzieżowe), zasilanie z kabla, instrukcje głosowe przez Bluetooth (trzeba mieć kask z zestawem słuchawkowym), ekran dający się obsługiwać w rękawicach motocyklowych (też obsługa gestów powiększania mapy jak w smartfonach i tabletach), obracanie nawigacji poziom-pion z auto-obrotem mapy (niby dzisiaj to oczywiste ale nie w nawigacjach). A przede wszystkim, co ma być istotne dla motocyklistów, wybieranie trasy przejazdy pod kątem atrakcyjności dla kierowców jednośladów czyli po krętych i widokowych drogach. Niestety nie jestem dalekobieżnym motocyklistą (a krótkobieżnym skuterzystą) więc nie jestem w stanie ocenić tej funkcjonalności która była wielokrotnie podkreślana na prezentacji.
Poza tym, i to co jest już chyba implementowane we wszystkich nowych nawigacjach TomTom, to trasę przejazdu można sobie planować przed komputerem a później ją przesłać bezprzewodowo do nawigacji. Tak samo można "dzielić się" trasami pomiędzy nawigacjami z innymi motocyklistami. Przy czym tego też nie byłem w stanie sprawdzić a należałoby bo przy takich rozwiązaniach rozchodzi się łatwość, szybkość i intuicyjność.
Co do nawigacji samochodowych to częstym pytaniem jest to kiedy one w końcu zostaną wyparte przez smartfony bo każdemu wydaje się, że one powinny już się skończyć. Otóż, nie mają takiego zamiaru i przeciwnie, coraz bardziej chcą się rozwijać. TomTom jako globalny producent urządzeń i map idzie w kierunku analizy i wykorzystania informacji jakie napływają od użytkowników nawigacji (mają moduły GSM) związanych z sytuacjami na drodze. Z racji tego, że sporo kierowców korzysta z ich urządzeń (i też wiele aut ma fabryczne nawigacje ich produkcji) to mają w zasadzie całkowite obłożenie dróg w rozwiniętych krajach. Dzięki temu bardzo szybko wiedzą gdzie coś się stało na drodze, gdzie tworzą się korki, którędy jeżdżą kierowcy (np. jakieś polowe objazdy czy nowe drogi o które nie zostały jeszcze zaktualizowane mapy) i chcą dalej te informacje wykorzystywać do kierowania ruchem, nie tylko użytkowników swoich urządzeń ale wszystkich na drodze poprzez interaktywne znaki (współpraca zarządami dróg). Coś podobnego ma działać też na naszych autostradach i ekspresówkach gdzie są montowane kamery analizujące ruch i wyświetlacze ("wypadek za 40 km") ale minusem tego jest to, że dotyczy tylko największych dróg a nie wszystkich w całym kraju, też tych bardzo lokalnych.
Honda PCX
Poza prezentacją jak prezentacją w programie imprezy była miejska jazda w poszukiwaniu poukrywanych "skarbów". Do wyboru były różnorakie motocykle i skutery Honda...
Ja nie mam motocyklowego prawa jazdy, poza tym boję się takich dużych motocykli :) więc wybrałem sobie znany mi i lubiany skuter, akurat była to Honda PCX z silnikiem 125 cm. Wolałem skuter a nie motocykl przy tej samej pojemności silnika.
Kilka danych technicznych. Typ silnika: chłodzony cieczą, 1-cylindrowy, 4-suwowy, 2-zaworowy, SOHC. Pojemność silnika: 125 cm3. Moc: 11,7 KM przy 8500 obr./min. i 12 Nm przy 5000 obr./min. Skrzynia biegów: V-MATIC bezstopniowa. Masa własna (z płynami i paliwem): 130 kg.
Przypominam, że do pojemności 125 cm3 nie musimy posiadać prawa jazdy kategorii A a wystarczy samochodowe B. Wcześniej ten limit wynosił 50 cm3 i zarazem był wymagany ogranicznik prędkości do bodaj 45 km/h. W praktyce przy zakupie dostawało się gratis w postaci zdjęcia tej blokady bo jazda z tak niską prędkością po mieście jest po prostu niebezpieczna bo nawet przepisowi kierowcy samochodów nie spodziewają się takich zawalidróg.
Tak jeszcze słowo co do motocykli, to nie wiem skąd to się bierze ale sporo osób się mnie pyta kiedy kupię sobie coś szybszego i mocniejszego niż te moje Kymco z 50 cm3 i mocą tych 5 KM. W ogóle po co kupiłem taką pyrkawkę, że to w ogóle nie opłaca się, szczególnie nowy bo za chwile będę go zmieniał i dużo na tym stracę. Otóż właśnie kupiłem to co chciałem i nie po to aby to za chwilę zmieniać. Nawet nie wiedziałem, że jest taki typowy scenariusz, że trzeba szybko przesiadać się z mniejszej pojemności na większą. No nie można tak docelowo chcieć sedesu z 50 cm3 i jeździć nim sobie przez wiele lat? ;)
Wspomniany zestaw słuchawkowy do kasku poprzez który można otrzymywać komendy głosowe z nawigacji przez Bluetooth. I oczywiście też komunikować się z innymi motocyklistami, zasięg ma wynosić ponad 1 km. Komunikowania się nie sprawdziłem, z resztą odpięty był mikrofon ale komendy głosowe z nawigacji słychać było bardzo dobrze. Jest to uniwersalne urządzenie, do montowana w każdym kasku.
Zatem start! W uszach szum, w oczach łzy, na liczniku 43!
Poszukiwanie "skarbów" polegało na jeżdżeniu pod wskazane adresy i szukanina tych skarbów za fontannami czy pod ławkami. Pojechałem więc na Karową...
Pod salon Lambo... tzn. Centrum Nauki Kopernik...
Teraz po mapie na nawigacji wyda się dlaczego tak długo mnie nie było z powrotem. Inni uczestnicy objechali trasę chyba w 15 minut a mi to samo zajęło z godzinę.
Podjechałem sobie do samochodu po aparat i jeszcze tu i tam w ramach miejskiego testu skutera ;)
Już na pierwszym skrzyżowaniu przestraszyłem się, że coś się popsuło czy paliwa zabrakło... a to jednak tylko system Start&Stop... w skuterach? które prawie nic nie palą? ekolodzy nikomu nie podarują! Na dodatek nie wiedziałem ja kto można wyłączyć, nigdzie nie było widać żadnego przycisku.
Co do jazdy to "niestety" nijak nie da się tej Hondy porównać z moim koreańskim tajwańskim Kymco. Co prawda to inne pojemności i inna cena ale nawet po uwzględnieniu tego nie da się nijak tych skuterów porównać. Owe Kymco miało być takim skuterem za który nie ma co przepłacać, nie jest to najgorszych chinol ale zarazem nie przepłaca się za markę. Może jest to prawda tylko pod warunkiem, że przed zakupem nie przejedziecie się np. Hondą. Wszystko jest po prostu lepsze w tej Hondzie i też to co nie jest związane z mocniejszym silnikiem i osiągami. Odpalenie silnika (praca rozrusznika), taka normalna jazda (to też wynika z większych kół, 15 cali), generalnie wykonanie (które u mnie nie jest złe). Najlepiej to porównać z samochodami, koreańskie tajwańskie Kymco jest jak koreańska Kia ale Honda wśród skuterów raczej nie jest samochodową Hondą a raczej Mercedesem, BMW czy Audi. Może moje postrzeganie nie jest zbyt poprawne bo porównuję inne pojemności i modele z różnych półek, Kymco ma też lepsze modele skuterów ale jeżeli mój skuter kosztował trochę ponad 5 tys. zł, a owa Honda PCX kosztuje ponad 11 tys. zł to nawet jakby te lepsze Kymco kosztowało 8 tys. zł to nie wydaje mi się aby miało być lepsze i wolałbym kupić Hondę. Trzeba po prostu się przejechać każdym i nie wierzyć na słowo, że to to samo tylko bez logo więc stąd ta niższa cena.
Co do silnika i osiągów to bez problemu w centrum Warszawy można stracić prawo jazdy na 3 miesiące jeżdżąc tym skuterem od świateł do świateł. Dla mnie zaskoczeniem było to, że musiałem napinać mięśnie szyi aby opór powietrza nie wychylał mi głowy przy tych wyższych prędkościach. Na moim skuterze takie zjawiska nie występują ;) Po prostu fajna, żwawa jazda, i jeszcze fajniejsza bo można było omijać stojące w korkach auta. W jeździe skuterem właśnie najlepsze jest to, że zwykle zatrzymuje się przed samym sygnalizatorem i startuje jako pierwszy.
* * *
Tyle. Koniec. Ze blogerskiego światka na tej imprezie spotkałem tylko Petera prowadzącego bloga Moto Soul.
* * *
PS. udało odnaleźć się przycisk to wyłączenia systemu Start&Stop.
Dodam, że silnik w tym skuterze "wstawał" bardzo szybki i łagodnie czyli nijak nie było to toporne kręcenie rozrusznika jakie mam w Kymco. Przy czym mimo wszystko wolałbym jeździć bez tego systemu i nie chodzi mi tutaj o robienie na złość ekologom ale styl mojej jazdy. Owy styl polega na tym, że zwykle próbuję dojechać do samego sygnalizatora przed skrzyżowaniem co zwykle wiąże się z ominięciem kilkunastu czy kilkudziesięciu stojących w korku aut. Wtedy często trzeba zatrzymywać się na kilka sekund (czekając aż przejedzie auto jadące z przeciwnej strony, czy aż stojący rozjadą się i zrobią miejsce) więc wyłączanie się silnika w takiej krótkiej przerwie w jeździe będzie trochę irytujące, nawet jak ten silnik odpali w mgnieniu oka. Zwykle właśnie jest tak, że jadąc skuterem i omijając auta stojące w gęstym korku co chwilę trzeba się zatrzymać, podpierać i odpychać nogami w ciasnych miejscach aby nie utrącić nikomu lusterek czy porysować zderzaka.