Niemieckie autostrady
2012-01-15|Na drodze|Komentarze: 21
Uwielbiam jeździć samochodem, w sumie to mogę jechać gdziekolwiek, sama jazda jest już dla mnie atrakcją. Dlatego też autostradowy przejazd przez Niemcy na targi motoryzacyjne był dla mnie równie ważnym i ciekawym elementem wyprawy co prezentowane auta. Było to ponad 1100 kilometrów, od granicy do Frankfurtu nad Menem, i z powrotem.
PS. Targi motoryzacyjne IAA Frankfurt 2011
Jak wiemy z opowieści, jazda po autobahnie to zupełnie co innego niż jazda po naszych drogach. I faktycznie, już po kilku minutach jazdy doświadczamy rzeczy zupełnie u nas niespotykanej... tj. wyprzedzenie BMW nie oznacza automatycznie wyzwania na pojedynek! można normalnie jechać dalej, bez nerek na zderzaku...
Patrzą w lusterka!
Niemcy patrzą w lusterka! a szczególnie już uprzywilejowany jest najszybszy pas, nawet jeżeli pasów jest tylko dwa. Podejrzewam, że nauka "patrz w lusterka 10 razy zanim zmienisz pas" jest głównym zagadnieniem na kursach jazdy. Przez cały przejazd, jadąc w najszybszym nurcie aut, nie miałem ani jednego przypadku, ani jednego, ani jednego, ani jednego... hamowania przed autem, które wjechałby mi przed pod nos zmieniając pas.
Sporo czasu potrzebowałem, aby się przekonać, że można śmiało w tym szybkim nurcie jechać. Spróbujecie na naszej autostradzie jechać w ciągu dnia nawet te "przepisowe" 150-160 km/h a po chwili hamulce zaczną się grzać, bo ktoś wolniejszy weźmie się za wyprzedzanie tira, nie zawracając sobie głowy prędkością auta jakie widzi w lusterku. Gdyby chcieć jechać 180-200 km/h to bez wspomagania się długimi światłami puszczanymi z daleka, włączonym kierunkowskazem, wyprzedzania... prawym pasem nie ma szans na swobodny przejazd.
Jadą prawym pasem!
Nawet jak są trzy pasy, nawet przy prędkościach rzędu 200 km/h, jeżeli skrajny prawy pas jest pusty to ruch się kieruje w jego obręb. Na naszych drogach jest to nie do pomyślenia, bo mamy niepisaną zasadę, że prawym pasem jeżdżą ofermy a mistrzowie kierownicy okupują lewy. Przy trzech pasach to nawet jak prawy jest wolny po horyzont to mało kto po nim będzie jechał.
Dlaczego to takie ważne? bo jadąc z dużymi prędkościami chciałoby się trochę tej drogi przed sobą widzieć, nie 100, nie 200 metrów ale jak najdalej. Pozwala to na bezpieczną jazdę, płynną, bez zbędnego hamowania i zajeżdżania sobie drogi.
Nijak w takim przypadku nie poprawia sytuacji zjazd auta okupującego lewą stronę na prawy pas, jeżeli nadjeżdża szybsze auto z tyłu (a często tak jest "jadę szybko lewym, dopiero jak ktoś podjedzie to zjadę na prawy"). Bo ten podjeżdżający od kiedy tylko nas dostrzegł nie wie co się będzie działo dalej, po prostu nie widzi dalej niż nasz zderzak, nie wie czy z przed nami jest więcej aut, czy jadąc 200 km/h ma już hamować do naszych 150 km/h, czy może utrzymywać prędkość i liczyć na to, że mu zjedziemy, itd. A jeżeli podjedzie trzecie, jeszcze szybsze auto, to już na pewno będzie musiało hamować.
A jakby było pięknie jakbyśmy od początku jechali prawym pasem, szybsze auto widziałoby sytuację przed nami, lewy pas byłby pusty, mogłoby sobie dobrze rozplanować wyprzedzanie, tj. ocenić czy zdąży nas wyprzedzić zanim jeszcze szybsze auto dojedzie, czy jednak zdjąć nogę z gazu, dać się wyprzedzić i dopiero wtedy wyprzedzić nas.
Zjazd na prawo na zapas
Na zapas to z mojej perspektywy. Chodzi o to, że zbliżając się do auta jadącego środkowym pasem, który w danej chwili wyprzeda inne auta, są bardzo duże szanse, że "zmusimy" go do ustąpienia nam miejsca i wciśnięcia się między wyprzedzane auta. Nawet jeżeli jest jeszcze trzeci, najszybszy pas, i jest on wolny.
Maiłem kilka takich przypadków, że jadąc z dużą szybkością i trochę opóźniając zmianę pasa auto jadące przede mną za wszelką cenę chciało mi ustąpić miejsca na środkowym pasie. Trzeba uważać bo oni patrzą ciągle w te lusterka i chyba wychodzą z założenia, że jak ktoś szybko jedzie na danym pasie to ma jakiś ważny powód i lepiej ustąpić miejsca niż zmusić do mocnego hamowania.
Jak to wygląda na naszych drogach to każdy wie. Środkowy pas jest optymalny do jazdy w każdych warunkach, i jeżeli ktoś się do nas zbliża to niech sobie zmieni pas na lewy, szybszy aby nas wyprzedzić. Nawet jeżeli skrajny prawy jest wolny to i tak nie zjedziemy.
Płaskie jak stół autostrady
Niestety, płaskie może były za nowości. Auto z usztywnionym zawieszeniem miałoby problemy z komfortową jazdą, motocykliści też nie daliby rady. Jazda jakimś super-autem do przyjemnych by nie należała. Drogi są bardzo połatane, nierówności są bardzo wyczuwalne. Sporo remontów, zablokowanych pasów, ograniczeń prędkości z tego powodu. Stan niemieckich autostrad jest jak najbardziej porównywalny z Polskimi, nasze nowsze odcinki są oczywiście w lepszym stanie niż starsze niemieckie.
Ciekawie są zorganizowane przejazdy na remontowanych odcinkach. Zwykle są to dwa pasy w jedną stronę przy czym jeden z pasów ma prawie normalną szerokość (mieści się na nim ciężarówka) a drugi jest węższy (małe auta osobowe, motocykle, itp.). Wcześniej o węższym pasie informują znaki. Takie rozwiązanie pozwala wąskim autom jechać szybciej, wyprzedzać ciężarówki. Ja niestety byłem za szeroki. U nas zwykle jest organizowany jeden, często bardzo szeroki pas.
Ograniczenia prędkości
Większość odcinków po których jechałem nie miała ograniczeń prędkości, zatem można było jechać "ile fabryka dała" co w praktyce oznaczało prędkości rzędu 180-200-210 km/h w najszybszym nurcie. Przez całą podróż nie trafiłem na żadne auto, który jechałoby znacznie szybciej, nawet przez moment 250 km/h czy więcej. Te 200 km/h to taka przelotowa prędkość na niemieckich autostradach i aby zobaczyć auta jadące szybciej lepiej się udać na Youtube.
Ciekawostką jest ograniczenie np. do 130km/h pod warunkiem, że poda deszcz, droga jest śliska (a przynajmniej tak ten znak zrozumiałem). Kierowcy w Niemczech przestrzegają ograniczeń prędkości, przy czym nie aż tak po aptekarsku jak można dowiedzieć się z legend bo 10-20km/h ponad limit jest standardem. Ale już przy dużym ograniczeniu, np. do 80km/h, niemal wszyscy to ograniczenie niemal co do kilometra przestrzegają.
Nietypowym zjawiskiem, jak na polskie warunki ;-) jest hamowanie zaraz przy znaku ograniczenia. Kierowca na niemieckiej autostradzie jadąc np. 200 km/h i widząc ograniczenie do 110 km/h po prostu wciśnie hamulec i zwolni od razu mniej więcej do prędkości ograniczenia. W Polsce raczej wrzucamy na luz, oszczędzamy hamulce, zwalniamy za pomocą oporu powietrza dopiero po kilkuset metrach.
Przestrzeganie kodeksu drogowego
Jest taka opinia, że jak tylko Polak wyjedzie za granicę to staje się kulturalnym, kodeksowym kierowcą, który przestrzega wszelakich ograniczeń, zakazów i nakazów bojąc się policji i wysokich mandatów. Myślę, że sprawa nie jest taka prosta, szczególnie, że przez całą trasę ani razu patrolującej policji nie widziałem, na większości trasy nie było ograniczeń prędkości, a tam gdzie były to w zasadzie nie dało się szybciej jechać (remonty).
Czyli też takie banały. Wszędzie da się dojechać autostradą więc trudno nie zauważyć, że nie ma sensu dusić już po zjeździe, na odcinku ostatnich kilkunastu kilometrów do celu. Kilkaset kilometrów po autostradzie, kilkanaście po drogach lokalnych, to ile czasu można nadrobić dusząc po lokalnych? kilka minut z kilku godzin jazdy? Nawet najbardziej tępy umysł zorientuje się, że coś tutaj nie gra.
Ale myślę, że przed wszystkich znaczenie mają jakieś kwestie psychologiczne, tj. nie chcemy się wyróżniać i jedziemy tak jak inni, szybko przejmując nawyki większości kierowców. I nawet, gdy trafią się jednostki nie przestrzegające ograniczeń to nie staje się to dla nas pretekstem także do szybszej jazdy. Tę teorię może potwierdzać to, że im bliżej polskiej granicy i większej ilości rodaków na drodze tym jazda byłą bardziej swawolna a przecież 50 km za granicą to pełnoprawne Niemcy, gdzie jak najbardziej można dostać mandat. Dalej, im więcej niemieckich rejestracji, im mniej polskich, tym styl jazdy bardziej stonowany.
Brak tolerancji dla siedzących na zderzaku
Trochę ta opinia jest przereklamowana. Pod tym względem na polskiej i niemieckiej autostradzie nie ma większych różnic. Odległości są dość duże, ale w przypadku nagłego zatrzymania auta poprzedzającego raczej trudno byłoby wyhamować.
Między bajki można włożyć historie, w których zdenerwowany Helmut bierze telefon i dzwoni po policjantów bo ktoś mu na zderzaku siedzi. Dalej policja zatrzymuje Polaka, który jest wielce zdziwiony bo przecież tak się w Polsce jeździ. Jest to też o tyle nieprawdopodobne, bo w praktyce zanim zdążylibyśmy usiąść komuś na zderzaku to wcześniej on zjedzie na prawy pas ustępując nam miejsca.
Auta na niemieckich autostradach
Oczywiście zwracałem uwagę na wszelkie, lepsze auta jakie wyprzedzałem ;-) Najlepsze auto jakie w ogóle zauważyłem podczas przejazdu to Porsche Cayenne, sztuk 1, kilkanaście nowych S-klass, kilka BMW 7-ek, żadnego A8. Tyle. Żadnych sportowych aut, żadnych Lamborghini, żadnych innych Porsche, żadnych Audi R8, czy Mercedesów SLS, i innych podobnych aut. Też trzeba na Youtube się udać, aby te auto zobaczyć.
Oczywiście przeciętne auta na niemieckiej autostradzie trudno porównać do tych nas, jest to dwie ligi wyżej, ale nie niebo i ziemia. Auta głównie kilkuletnie, zatem większość z aktualnej oferty, i zwykle te lepsze. Królowało oczywiście BMW, później Mercedesy, na końcu Audi.
Co ciekawe, w najszybszym nurcie bardzo mało było aut innych marek niż powyższe, nawet jeżeli posiadały silniki o podobnej mocy i osiągach. Każdy nowy turbodiesel bez problemu rozpędzi się do 180-200 km/h ale tylko te z niemieckiej trójcy były widoczne na "właściwej linii jazdy".
To tyle autostradowych obserwacji i przemyśleń.
Czytaj także
Komentarze (21) skocz na koniec
Moim zdaniem to sytuacja na polskich drogach jest taka tragiczna z 2 powodów:
1. Większość dzisiejszych kierowców uczyło się jeździć gdy w najszerszych miejscach było góra pobocze 1 metrowe i nie mają pojęcia o 2 czy nie daj boże 3 lub 4 pasach ruchu.
2. Polacy na drodze to z założenia h..., oczywiście są wyjątki (strasznie nieliczne). Połowa nie ma pojęcia jak należy jechać szybko i bezpiecznie, a druga połowa ma to głęboko w d... bo są aktualnie królami szosy.
Przykro, że *helmuty* są lepszymi kierowcami od nas, ale niestety są i nie jest to kwestia rodzaju autostrad...
1. chodzi o taką tabliczkę pod znakiem ograniczenia prędkości:
tutaj zdjęcia *na żywo* na drodze wykonane przez kogoś:
http://kochsiek.org/blog/2009/12/01/ich-bin-verwirrt/
na autostradzie było to zwykle 100, 110, czy 120 km/h...
a, że było sucho to nikt tego limitu się nie trzymał, jechał dalej swoim tempem, czyli okolice 180-200 km/h na najszybszym pasie, a gdy nie było tej tabliczki *bei Nasse* na znaku to oczywiście każdy od razu zwalniał do danego ograniczenia...
te dodatkowe tabliczki było faktycznie w miejscach, które w przypadku deszczu byłyby niebezpieczne, np. zjazdy ze wzniesienia...
2. ja jechałem do Frankfurtu nad Menem i przez całą drogę na najszybszym pasie, co przekładało się na prędkości przelotowe 180-200-220 km/h, do tej prędkości każdy *dążył*, szybciej niemal nikt nie jechał... i NIKT mi drogi nie zjechał, nie zmusił mnie do hamowania, nawet w okolicach większych miast, gdzie były po 3 pasy i wszystkie zawalone autami... miałem tylko jeden przypadek zdjęcia nogi z gazu gdy jakieś dostawcze auto włączyło kierunkowskaz ale po chwili *wróciło* tym kierunkowskazem na swój pas... myślałem, że będę musiał hamować, ale tylko tak mnie ten kierowca *nastraszył*...
3. tak, mało podróżuje po niemieckich autostradach, w zasadzie w ogóle nie podróżuje, poza tym razem jaki opisałem to wcześniej jechałem ostatni raz z 10 lat temu i jaki pasażer...
ale z racji tego, że teraz jechałem do Frankfurtu to przejechałem *całe* Niemcy więc niejako dało to jakiś przekrój przez styl jazdy od granicy, przez wschód do zachodu, i poza 50 km przy naszej granicy, gdzie faktycznie było już jak u nas, to dalej jechało się tak jak napisałem...
Podaj przy 180 i np 210 Km/h.
Tu troche boli, bo w moim (quattro, s-tronic) wskaznik paliwa opada w oczach.
(spalanie od 18 l przy 180 Km/h do nawet 30 przy 230 Km/h max)
To spalanie ustabilizowane nie w trakcie przyspieszania.
Ale to bylo przed operacja MTM na 270 KM, jestem ciekawy teraz, dam znac.
200 km/h to chyba okolice 20 litrów...
chyba zrobię w końcu jakiś materiał na temat spalania...
ps. nie chce mi się sprawdzać statystyk, ale pewnie wypadki na autostradzie powodowane są głównie przez *wiekowe* osoby z rodzinami, po prostu zbyt wiele innych osób (np. młodzieży) tam nie jeździ (drogo), większość to przejazdy międzymiastowe (młodzi też zwykle kręcą się w koło komina, rozbijają o drzewa na krętych drogach), spala się sporo paliwa jadąc 140km/h (znowu drogo), więc jeżeli jesteś *wiekowy* i masz rodzinę to uważaj, bo jesteś w grupie ryzyka!
Jaki luz, jaki luz?? Chyba hamujemy silnikiem, wtedy następuje odcięcie zasilania paliwem i to jest zdecydowanie bardziej ekonomiczne niż hamowanie oporami powietrza i kół, przy pracującym silniku.
200 km/h to reuglarna prędkość na lewym pasie w Bawarii, ale już w okolicach Berlina pewnie 160 km/h, a może i mniej.
@radosuaf, o 200 km/h to samo napisałem... u nas też się tyle lata ale dość często trzeba hamować, a tam to w zasadzie można tempomat na tyle ustawić i hamować będziemy tylko przy ograniczeniach...
co do aut to przelatywałem też przez bogatsze rejony i szału nie było... zapewne tylko na autostradach, bo pewnie w miastach, na mniejszych ulicach jest już inaczej...
Z Niemcami jest taki problem, że lubią niemieckie samochody ;). Więc ciężko tam uświadczyć jakieś kosmiczne auta. Swoją drogą taką 911-ką można wozić tyłek do pracy na co dzień, a w weekend wyskoczyć na tor. W Ferrari już się tak nie da. Więc zakładając, że tymi autostradami jeżdżą ludzie z/do pracy, to w tygodniu nie powinno się oglądać szczególnie dużo egzotyków.
Ja na autostradach raczej 140 km/h nie przekraczam - wszystko przez te cholerne komputery ze spalaniem chwilowym :). W benzynowcu te 120 - 130 to rozsądne spalanie, potem rośnie w tempie wykładniczym. No i, jak pisałeś, często trzeba hamować, więc zysk czasowy na całej trasie nie jest wcale taki imponujący.
*Gdyby chcieć jechać 180-200 km/h to bez wspomagania się długimi światłami puszczanymi z daleka, włączonym kierunkowskazem, wyprzedzania... *. Tacy gwiazdorzy mnie tylko denerwują. Niemiec Ci nie będzie mrugał światłami, tylko zaczeka chwilę, aż ja wolniejszy 120-130km/h zjadę i pojedzie dalej bo nie ma ograniczenia prędkości. A Ty będziesz mrugał choć jest ograniczenie bo jedziesz 10-20km/h szybciej lub nawet ze swoją przelotową 200...
To po prostu brak kultury. Na trasie z Chorwacji do Wrocławia tylko Polacy się niewłaściwie zachowywali na drodze właśnie mrugając czy zajeżdżając drogę..
Więc, jeszcze raz... gdyby chcieć jechać szybko bo fakt jest taki, że albo trzeba by było mrugać albo podjeżdżać pod sam zderzak. Nie ma czegoś takiego co opisałeś, tj. zaczekać chwile i ktoś zjedzie. Ja nie zauważyłem tego bo ludzie nie patrzą w lusterka w czasie swojej jazdy lewym pasem i pierwsza opcja to mruganie albo podjeżdżanie pod sam zderzak, druga to wyprzedzanie prawym pasem... ja wyprzedzam prawym. Niemiec by tego nie zrobił bo u nich jest to zabronione, tak samo jak okupowanie lewego pasa (u nas też ale nikt nie zwraca na to uwagi).
ps. już nie chwalę niemieckich autostrad...
http://www.spalacz.pl/umarla-legenda-niemieckich-autostrad