O czyszczeniu chromowanych końcówek wydechu
2014-07-06|W garażu|Komentarze: 35
Z błyszczącymi chromowanymi końcówkami wydechu mam taki problem, że już po kilkuset kilometrach od umycia coraz mniej przypominają chrom a coraz bardziej czarny mat. W tym materiale jest o czyszczeniu owych końcówek z użyciem dwóch past do chromu, Sonax i Autosol.
Typowy wygląd moich chromowanych końcówek wydechu przed przyjazdem do myjni...
Widok końcówek po umyciu ich na myjni bezdotykowej czyli tylko wodą i zwykłym detergentem jaki na owych myjniach leci z myjki. Na dodatek przetarty ścierką czego zwykle nie robię bo niewiele dalej poza pobrudzeniem rąk. Od spodu przynajmniej widać, że końcówki są chromowane, od tyłu (czy od przodu końcówek?) już dobrze nie jest, jest czarny mat. Lepszego efektu nie da się uzyskać bez żadnych specyfików do czyszczenia.
Na dodatek nie da się tych końcówek zdjąć z wydechu i umyć w wygodniejszej pozycji. Nie da się, tj. jest to bardzo trudne bo są one nasuwane na wydech i w środku mają jakby haczyki które zapierają się o rurę wydechu (coś jak haczyk wędkarski). Rękami (rękoma? ręcami?) nie da się ich zdjąć, potrzebne jest jakieś narzędzie, zapieranie się o tłumik, itp.
Aby nie było, że coś tam to korzystałem z nowych ścierek typu 5 sztuk za 5 zł i nie wykorzystywałem ich ponownie. Ta ścierka jest akurat po przetarciu końcówek bez pasty czyli dotyczy powyższych zdjęć.
Sprawdzałem dwie pasty do czyszczenia chromu. Często spotykaną pastę SONAX (1.) którą kupiłem w Tesco za 13 zł oraz mniej popularną pasę AUTOSOL (2.) za którą objechałem pół miasta i ostatecznie znalazłem w markecie budowlanym JULA z 22 zł. Tak naprawdę to chciałem kupić tylko pastę AUTOSOL która była mi polecana ale z racji tego, że nie mogłem nigdzie jej znaleźć to kupiłem już pastę SONAX. Następnego dnia pojechałem do JULA i tam się trafiła.
Tak jak wyżej zaznaczyłem, SONAX ma nr 1. a AUTOSOL ma nr 2. Jedną końcówkę myłem jedną pastą z użyciem oddzielnych ścierek aby tam się nic nie mieszało. Efekty są takie jak widać na poniższych zdjęciach. Całe mycie trwało 5-10 minut na końcówkę czyli dość długo. Trzeba było mocną tą pastą szorować czyli nie było tak jak w reklamie środków do czyszczenia kranu, psiknij, poczekaj i zetrzyj.
Końcówka myta pastą SONAX (1.) nie została wyczyszczona, największe zabrudzenia pozostały i były nie do ruszenia. Dłuższe szorowanie już niewiele dawało. Generalnie słabo i ta pasta nie nadaje się do sczyszczenia takich zabrudzeń. Choć oczywiście coś tam dało się umyć, było lepiej niż bez niej w ogóle.
Z pastą AUTOSOL (2.) było już w porządku, można powiedzieć, że czyści ona przypalenia na chromowanych końcówkach wydechu choć też nie było szybko, łatwo i przyjemnie i końcówki nie zostały całkowicie umyte. Mycie przerywałem gdy już nie było widać żadnego postępu. Niewielkie zabrudzenia jakie pozostały faktycznie były już nie do usunięcia w normalnym czasie przy użyciu zwykłej ścierki.
Na koniec domyłem pierwszą końcówkę z użycie AUTOSOL (2.) i czyszczenie zakończyłem na takim etapie jak widać na zdjęciach. Tak jak wyżej wspomniałem, musiałem 5-10 minut szorować jedną końcówkę, tak hop siup to nie poszło ale przynajmniej jest w miarę czyste. Może być, choć mogłoby być lepiej skoro tak niewiele zostało do całkowitej czystości.
Różnica między pastami jest wyraźna, tj. SONAX (1.) prawie wcale nie myło mocniejszych przypaleń a AUTOSOL (2.) prawie całkowicie je umyło. Więc daję blogerskie gwiazdki, pieczątki, certyfikaty i lajki paście AUTOSOL. Może być!
Z daleka nie widać pozostałych niewielkich zabrudzeń i chromowane końcówki wyglądają na chromowane.
A jak już się schylimy to bliska widać też przytopienia plastiku zderzaka (w katalogu ta część nazywa się: spojler ;) przy wydechu które powstały po tym jak wyłamał mi się uchwyt przy tłumiku i gorąca końcówka opierała się się w zakrętach o owy spojler. Są tam dwa uchwyty, za i przed tłumikiem, mi ułamał się ten zewnętrzny czyli bliższy zderzaka.
Ciężko mi określić jak długo jeździłem bez tego uchwytu bo wydech obniżył się bardzo nieznacznie i na pierwszy rzut oka nie było to widoczne (poza tym parkuję tyłem, na co dzień nie patrzyłem na ten wydech). Też całkiem solidnie trzymał się na pozostałym uchwycie, w czasie zwykłej jazdy nie było słychać żadnego stukania o zderzak.
Myślę, że ze dwa zimowe miesiące mogłem tak jeździć. Koszt uchwytu z przykręceniem wyniósł chyba 46 zł. Zanim zdążyłem dojechać do serwisu to jeszcze przez kilka dni jeździłem z plastikową zapinką, nawet jeden rally sprint na lubelskim torze z nią przejechałem ;) I myślę, ze to właśnie w tym miejscu owy uchwyt połamałem bo nigdzie indziej niczego nie "atakowałem" tym wydechem jak podczas wypadania z trasy na torze.
Czekam aż mi się do końca zniszczy ten plastykowy "spojler", poza tym przytopieniem też mam już naderwany jeden uchwyt mocujący od spodu, bo wymieniłbym sobie na bardziej efektowny, z plastykową kratką.
Wracając do mycia końcówek to ponad dwa lata temu w jednej myjni umyto mi te końcówki jakimś magicznym środkiem, jakimś bardzo agresywnym bo zasłaniano wtedy plastykowy zderzak aby go nim nie pochlapać (w domyśle nie zniszczyć). I w tym przypadku całe mycie wyglądało dokładnie tak jak w reklamie czyli popsikać, poczekać, przetrzeć. Całe mycie trwało minutę czy dwie i dało takie efekt jak niżej.
Co prawda też widać niewielkie zabrudzenia ale w porównaniu do poświęconego czasu i wysiłku (żadnego szorowania) efekt jest bardzo dobry. Pewnie gdyby nie robić tego na szybko to dałoby się te końcówki całkowicie umyć. Niestety nie wiem co to był za specyfik.
Przed myciem końcówki oczywiście były tak samo brudne i przysmolone jak zawsze.
Na koniec jeszcze raz umyte przeze mnie końcówki, nocą! Po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów. Za kilkaset pewnie znowu będą czarne i matowe.
Czytaj także
Komentarze (35) skocz na koniec
czemu nie wrócisz na tę myjnię? :)
do tamtej myjni nie jeżdżę bo jak za jednym razem pojechałem i dałem kluczyki to pracownik sobie depnął w podłogę przy ruszaniu i później hamowaniu... i mnie mały szlag trafił, zrobiła się nerwowa atmosfera, i już tam nie jeżdżę ... niepoważni, przypadkowi ludzie tam się kręcą, trzeba by ich pilnować cały czas, patrzeć na ręce...
Przywrócenie koloru po zimie zawsze wspomagałem środkiem do czyszczenia silników albo do felg. Szybko spryskać, wytrzeć gąbką i spłukać. Chociaż fakt, ze nigdy isę nie zastanawiałem czy z jakimś złym skutkiem dla chromu...
Ale może dlatego, że mi nie bierze oleju :P
MOTHERS Billet Metal Polish
http://www.shiningcar.pl/pl/p/MOTHERS-Billet-Metal-Polish/321
MOTHERS Mag&Aluminum Polish
http://www.shiningcar.pl/pl/p/MOTHERS-MagAluminum-Polish/320
zapraszam na forum kosmetyka aut - tam wszystkiego się dowiesz
Grunt to właśnie systematyczność....
2. Obawiam się, ze takie zabrudzenia powoduje fakt zużywania sporych ilości oleju silnikowego przez Twój silnik. Sam jeżdżę dwulitrowym Dieslem bez DPF i z mapą na 210 kuca, stąd występuje dymienie (nie jakieś straszne, ale jak mu się kopnie w gaz, to potrafi zostawić chmurę) i chromowane końcówki u mnie nigdy nie były tak brudne, jak zobrazowane na Twoich fotach.
3. Na mega twarde zabrudzenia zawsze możesz użyć wełny stalowej, tylko lekko zmatowisz nią końcówki - wtedy trzeba je wypolerować Autosolem :)
Mój silnik nie przepala oleju, a mam taki sam syf wewnątrz rury (na zewnątrz już się tak nie brudzi, tylko sam rant, więc to nie to...
Wewnątrz rury zawsze będzie syf - w końcu efektem spalania jest sadza. Tu okrutnie okleja się cała chromowana końcówka od zewnątrz, co sugeruje gęste lepkie spaliny, co z kolei może sugerować spalanie oleju. A nie od dziś wiadomo, i Spalacz to potwierdza, że 2.0 TFSI chłepcze olej. Tym bardziej upalane po torach.
@wunner, tak rozglądałem się za Autosol Metal Polish ale było tylko to Autosol Cream Polish i pomyślałem, że to to samo. Z resztą na opakowaniu było napisane, że na daje się do tego czego chciałem.
@Kult, ta pierwsza to za droga choć pewnie dobra... ale może bym i felgi sobie wyczyścił przy okazji?
Jeśli dobrze pamiętam, to na klapce od wlewu paliwa ma napisane, że ma zalewać Pb95.
Z tym, że u kolegi też jest coś podobnego napisane co u Ciebie (i też z silnika 211KM osiągnął ok. 230KM) ale jak dowiodła praktyka, a ma też auto z 2010r, lejąc Pb98 nie ma problemu z sadzą :)
Pytanie ile czasu potrzebuje komputer silnika by przestawić zapłon na paliwo bardziej odporne na samozapłon (Pb98) by ostatecznie zobaczyć jakieś efekty. W przypadku przejścia z 98 na 95 zmiana sterowania na chłopski rozum jest niemal natychmiastowa, bo czujniki wykryją od razu destrukcyjne spalanie stukowe. Ale gdy przejdzie się w górę (95->98) to wydaje mi się, że ECU nim zmieni swoje nastawy będzie wpierw nasłuchiwało stuków... pytanie ile czasu na to potrzebuje, ktoś wie?
Kilka minut? Kilka litrów? Jeden-dwa zbiorniki? Czy może przy każdym odpaleniu auta następuje analiza ilości stuków a komputer początkowe nastawy ma ustawione dla Pb98/99/100?
Gdzieś kiedyś wyczytałem, że w BMW najlepszym sposobem zmuszenia *od zaraz* samochodu do optymalnego spalania Pb98 jest zresetowanie ECU (wypięcie akumulatora? podpięcie się laptopem?) - chętnie się dowiem jaki jest z kolei najlepszy-najszybszy patent w VAG-ach.
Plus dla Ciebie za zwracanie uwagi na takie detale ;}
a do wyboru były chromowane i właśnie czarny mat i teraz to sam nie wiem czy dobrze wybrałem, tj. czy lepiej mieć 2w1, chrom na czystko i czarny mat na brudno czy czarny mat na stałe i nie musieć go czyścić ;)