Panie... no, igła, tylko lać i jechać... jedyna wada, że palone było w środku...
2013-08-20|W garażu|Komentarze: 8
Paaaanie! mocny dizel, mało pali, kłatro na wszystkie koła, nie bity, silnik igła, tylko lać i jeździć! jedyna wada, że było palone w środku... ;)
Chyba nikt nie ma wątpliwości, że auto zostanie tak naprawione, że nie będzie śladu po tym "paleniu w środku". Ratunkiem dla kupującego jest analiza numeru VIN w którym zapisana jest cała konfiguracja auta jakie wyjechało z fabryki. Niemal pewne jest, że "restauratorzy" popełnią jakiś błąd, nie uda się znaleźć (albo będzie nieopłacalne) wszystkich elementów wyposażenie jakie były w oryginale. A może po prostu to oleją i będą liczyli na kupującego, który nie będzie tego sprawdzał.
Typowych kombinacji wyposażenia takiego Audi A6 są setki, a nietypowych pewnie tysiące. Chodzi o kilka tapicerek i elementów dekoracyjnych, kilka opcji elektryki foteli, lusterek, radia i nagłośnienia, kierownicy, innych "bajerów" widocznych jako dodatkowe przyciski, itd... i jak to wszystko przemnoży się przez siebie to w praktyce trudno jest trafić na dwa identyczne auta, identycznie skonfigurowane, z identycznym wyposażeniem dodatkowym. To wszystko oczywiście zapisane jest w VIN. Po numerze można poznać też np. czy auto miało śruby przeciwkradzieżowe, jaka była wykładzina w bagażniku, czy z tyłu były popielniczki. VIN jest widoczny w kilku miejscach na aucie, dodatkowo jest kilka naklejek i to wszystko powinno być na swoim miejscu.
Takie Audi A6 na rynku wtórnym powinno być w 100 proc. oryginalne, ze wszystkimi oryginalnymi podzespołami (pomijam tuning). Felgi to już podstawa... a szczególnie nie to co widać na zdjęciu... ja nie uwierzę, że ktoś wydając 250 tys. zł sam z własnej woli kupi takie "oszczędnościowe" felgi. Nie należy wierzyć w żadne autorskie pomysły co do aranżacji niemal nowego auta, a już szczególnie przez pierwszego właściciela który sam to auto konfigurował. Każda rozbieżność z zapisem konfiguracji w VIN jest podejrzana! Niektóre zmiany powinny być dyskwalifikujące dla kupującego, np. skórzana, lepsza tapicerka zamiast oryginalnej materiałowej... niby na plus, powinno cieszyć się, ale w nowym aucie nikt tego sam z siebie nie robi.
Moje drogowe obserwacje (podczas powrotu z Nurburgring Nordschleife) nie są zbyt reprezentatywne bo wyprzedziłem tylko trzy lawety wracające do naszego kraju, ale wszystkie trzy miały niezbyt ciekawy ładunek. Śmiem twierdzić, że Niemiec nie płakał jak coś takiego sprzedawał...
Po komentarzu dorzucam ostatnie zdjęcie, choć mało na nim widać. Auto rozbite było głównie z przodu po prawej stronie.
Czytaj także
Komentarze (8) skocz na koniec
Zdjęcia Audi takie wyraźne bo długo je fotografowałem, poprawki robiłem ;) oczywiście "importerzy" widzieli, że robię zdjęcia. Pozostałe auta sfotografowane w locie, jak za pierwszym razem wyszło tak zostało.
Z tego co mi wiadomo to VIN można sobie sprawdzić, tylko informacje szczegółowe typu, auto zostało spalone, bądź zalane jesteśmy w stanie uzyskać w momencie gdy auto trafia do nas z USA, ponieważ tylko tam istnieje system który skrzętnie rejestruje życiorys samochodu. Natomiast przykładowo w Polsce będziemy mogli dowiedzieć się po numerze VIN ,że auto było uszkodzone bez dodatkowych informacji czy było spalone, czy rozbite.
W samym VIN nie będzie informacji o tym czy stało się z autem, czy rozbite, czy spalone, czy zalane, itd.. bo nie do on służy. Oczywiście można szukać informacji w jakichś bazach danych, urzędach, itd.. ale te informacje muszą być tam wprowadzone po uszkodzeniu.
Jeżeli jakiś szwagier sam spali sobie auto, rozbije się i później sam to będzie naprawiał, w warsztacie u innego szwagra, to przecież nie da się dotrzeć do informacji o uszkodzeniu. Ale można sprawdzać czy auto jest zgodne z informacjami z VIN czyli czy ma wszystko to co powinno mieć. Opcji konfiguracji jest na prawdę wiele, więc każde odejście od oryginału będzie do wychwycenia.
http://autokult.pl/2013/08/21/audi-a8s8-po-faceliftingu-wiecej-mocy-wiecej-gadzetow-wideo
Dziwnym trafem wszystkie sprowadzane auta są tańsze od krajowych. Patrząc na niemieckie portale aukcyjne wszystkie ceny są wyższe od tych, które są już sprzedawane u nas. Do jakichś wniosków to zmusza.
Dopóki ludzie nie przestaną szukać auta filtrując po najniższej cenie to takie auta będą jeździły.