Pęknięte klocki i bijące tarcze hamulcowe... Audi A4 B8
2013-09-24|W garażu|Komentarze: 69
Jeszcze raz o bijących tarczach i klockach hamulcowych, z pęknięciami okładzin.
Mimo, że hamulce biły i nie nadawały się do mocnego hamowania to szkoda mi było wyrzucać prawie nowe tarcze. Z początkowej grubości 30 mm pozostało jeszcze 29,55 mm co stanowi 22,5 proc. zużycia (minimum to 28 mm). Na tych tarczach przejechałem 15 tys. km i przedwcześnie pogiąłem je w Zielonym Piekle, czyli na Nurburgringu.
PS. pod suwmiarkę podłożyłem dwie monety 2 zł, które mają grubość 2 mm, stąd te dodatkowe 4 mm na skali.
Szkoda je wyrzucić bo też swoje kosztowały. Choć dobre tarcze do Audi A4 (B8, 2.0 TFSI quattro) kosztują 350 zł za sztukę a komplet klocków też przynajmniej 400 zł więc w ASO jest drożej ale bez przesady. Co do robocizny to oczywiście denerwuje opłata za odkręcenie kół ale i tak oszczędności rzędu 50 zł mało którego klienta ASO będą w stanie przekonać do serwisowana w innym warsztacie. Szczególnie, że podczas typowego użytkowania auta nie wymienia się hamulców co rok.
Zapakowałem je do skutera i pojechałem do serwisu hamulcowego (w Konopnicy pod Lublinem) aby podpytać o co tylko będzie się dało, też o przetaczanie tarcz które było mi wielokrotnie sugerowane. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że tarcze przetacza się na aucie a byłem przekonany, że to robi się w jakimś zewnętrznym urządzeniu. Chyba za często jeżdżę na wyważanie opon i przyglądam się kręcącemu się kołu ;)
Przetoczenie kosztuje 150 zł i przy większości aut nie ma ekonomicznego sensu aby to robić. Zamienne tarcze nie są drogie i wtedy te 75 zł za przetoczenie jednej jest istotną kwotą. Co oczywiste szlifowanie dodatkowo zmniejsza grubość tarczy. Szczególnie nie ma sensu jeżeli tarcze pogięły się z przegrzania bo przy najbliższej okazji efekt będzie taki sam.
Druga tarcza nie mieściła się pod siedzeniem i musiałem ją wsadzić do górnego bagażnika wielokrotnie przekraczając dopuszczalne 3 kg załadunku. Ale nic nie urwało się.
Tarcza
Fabryczne tarcze do Audi A4 B8 mają 320 mm średnicy i 30/28 mm grubości. Na oryginalnej tarczy z ASO znajdowały się jedynie takie cyfry...
...i jeszcze kilka wypukłych symboli pomiędzy "żeberkami", ale nic z nich nie wyczytałem.
Niestety niewiele da się z tymi tarczami zrobić. Co prawda przy przepisowej jeździe dobrze hamowały, nie biły, ABS reagował tak szybko jak zawsze ale nie nadają się już do szybkiej jazdy po autostradzie, nie wspominając o torze. Teoretycznie można by było je przetoczyć i liczyć na to, że wytrzymają chociaż tę jazdę autostradową bo toru na pewno nie.
Klocki
Na klockach jest już odpowiednie logo :)
Okazało się, że to pęknięcie to spory problem. Może nawet podstawowy problem. Ma ono wynikać z termicznego przegrzania. Tylko teraz nie wiem co jest przyczyną a co jest skutkiem, czy może wszystko dzieje się jednocześnie. Czy najpierw klocek pęka a później ma to wpływ na powstanie bicia tarcz? czy bijące tarcze powodują pęknięcie klocka?
Wszystkie klocki były pęknięte. Poprzednie klocki wymienione z tego samego powodu też miały takie pęknięcia. Plus takiego stanu jest taki, że z każdej strony tarczy jest tak samo za wysoka temperatura :) Gorzej by było jakby tylko pojedyncze klocki były popękane.
Z drugiej strony klocki nie mają zeszklonej powierzchni która też jest charakterystyczna dla przegrzania. Wtedy taki klocek robi się bardzo twardy i zamiast trzeć o tarcze po prostu ślizga się po niej.
Na początku mojej "kariery" kilkukrotnie doprowadzałem tarcze do bicia podczas jazd po torze w Poznaniu ale wtedy przerywałem jazdę (wcale mało nie jeździłem bo przejeżdżałem chyba zawsze 4 sesje z 5) a następnego dnia hamulce wracały do pierwotnego stanu i nie było z nimi żadnego problemu. Później już, będąc zachęcony taką samo-naprawą przedłużałem swoje jazdy na torze na bijących tarczach, w skrajnych przypadkach do stanu w którym poza biciem też hamowały zauważalnie gorzej. W sumie to dokładnie pamiętam przejazdy które doprowadziły tarcze do takiego stanu, że konieczna była ich wymiana. Nie będę udawał, że byłem tym zaskoczony bo nie byłem.
I jeszcze zużycie klocka, na oko "większa połowa", po 15 tys. km. Podczas drogowej jazdy czyli bez mocnego hamowania na torze powinny wystarczać na przynajmniej 40 tys. km. Tarcze na przynajmniej dwa razy dłużej.
Ostateczne wnioski w mojej wizycie w tym serwisie są takie jak zawsze, tj. założyć sobie lepsze hamulce, więcej tłoczków, mocniejsze zaciski, większe tarcze. Ale zdania nie zmieniam i daruję sobie wymianę hamulców, przynajmniej dopóki świeżo założone tarcze nie pokrzywią się ;)
Tym wpisem kończę już hamulcowy wątek na blogu bo ile można robić zdjęć tarczom i o nich pisać? ;) To co trzeba już wszytko wiem, wiem ile są w stanie te hamulce wytrzymać (całkiem sporo). I mam nadzieję, że na bieżącym komplecie zrobię jakiś normalny przebieg.
Czytaj także
Komentarze (69) skocz na koniec
A zmywacz do hamulców 750ml wystarcza mi na 6 wymian klocków, albo 3 wymiany kompletów (klocki+tarcze).
A patrząc na przegrzane klocki to jednak sugeruję EBC - zielone wyjdą nawet taniej, a żółte na 99,9% będą lepsze.
zobacz, od miesiąca nie byłem na żadnym torze, oszczędziłem od kilkuset do 1500 zł :) wybierałem się też ponownie na Ring ale zrezygnowałem, więc znowu zaoszczędziłem 5000 zł :)
@MTM, oni właśnie chwalą się, że robią to bez zdejmowania tarcz... więc może faktycznie takie know-how mają i już darowali sobie oddzielne urządzenie...
na autostradzie, po mniejszych torach czy przy delikatniejszym obchodzeniu się z hamulcami w Poznaniu nie miałem problemu...
A powazniej - nie rozumiem stwierdzenia *za mocno stawalem na hamulcu*. Skoro jedziesz na czas to chyba starasz sie hamowac najpozniej i jak najbardziej efektywnie czyli tuz przed zerwaniem przyczepnosci (czy tam interwencja abs). Rozumiem, ze przyczyna przegrzania mogla byc jazda powiedzmy kilku okrazen na maksa, ze brakowalo okrazenia chlodzacego, ze hamowania na okrazeniu bylo za duzo, za czesto, ze trzymales noge lekko na hamulcu przez cale okrazenie ale nie rozumiem jak mozna za mocno hamowac i w ten sposob przegrzac hamulce?
I tak juz troche zbaczajac z tematu przegrzania, ale tez czesto pojawiajacego sie w komentarzach dot Twoich wpisow o hamulcach - sily hamowania - nie rozumiem tez po cholere pakowac do auta zaciski z 8 tloczkami, jesli przy kazdej predkosci jest sie w stanie zablokowac kola z jednym tloczkiem. Zakladajac ze zakladamy slicki, zwiekszamy moc samochodu i przy predkosci 200km/h po wcisnieciu hamulca przyczepnosc jest tak duza ze potrzeba duzo wiekszego nacisku na klocek zeby zblizyc sie lub przekroczyc granice zerwania przyczepnosci to ok. Ale jesli aktualny zestaw jest w stanie zblokowac kola przy kazdej predkosci to nie rozumiem pojecia *zwiekszenia sily hamowania*. Po co? zeby jeszcze mocniej zacisnac klocki na zablokowanej juz tarczy?
Wiekszy rozmiar tarcz rozumiem - duzo wiecej *miesa* do nagrzania, ale po co na sile pchac tych tloczkow tyle?
U siebie zmienilem hamulce na wieksze, wlasnie ze wzgledu na to ze trudniej je zagrzac do tej krytycznej temperatury, natomiast na jednym tloczku nie mam problemow z zablokowaniem kol przy dowolnej predkosci i dowolnych oponach ze slickami wlacznie.
za mocne stawanie na hamulcu to za późne hamowanie oraz wykręcanie zbyt wielu okrążeń, częste przestrzelanie linii, takie w zasadzie przeginanie... jeździłeś w Poznaniu? (jeździłeś) bo pod względem hamulców nijak nie da się tego toru porównać do innych obiektów,nie ma co oceniać tego hamowania przez pryzmat jazdy po drodze czy na mniejszych torach bo to kompletnie różne sprawy... nie wiem jak można nie rozumieć, że hamulce mogą się przegrzać na torze w wyniku zbyt mocnego i późnego hamowania :) hamuję o wiele później niż większość osób i jestem pewny, że ich hamulce też są w stanie mocniej hamować ale długo takiej jazdy nie wytrzymają...
rozumiem o co Ci chodzi... że właściwe i słuszne hamowanie jest jedno a każde inne jest za słabe lub za późne i traci się na tym czasowo, więc albo hamuje się właściwie albo hamuje się źle... a nie "zbyt mocno staje na hamulcu"... więc 2-3 okrążenia mogę przejechać próbując zahamować właściwie, później już muszę uważać na hamulce, przede wszystkim nie próbować jeszcze trochę opóźnić hamowania...
gdybym nie jeździł tyle w Poznaniu a ostatnio i na Ringu bo akurat Poznań uważam, że już mnie nie dotyczy jeżeli jadę na felgach 18-calowych (ostatni raz w Poznaniu miałem problem z hamulcami gdy jechałem na 16-tkach) to też bym się dziwił jak można przegrzać hamulce bo przecież tyle kręciłem się po torze w Lublinie, byłem w Ułężu u Kielcach i poza tym szybko jadę po autostradzie, szybciej niż można jechać w Poznaniu a nigdy nie miałem żadnych problemów z hamulcami...
co do siły hamowania masz rację i dlatego, że nie mam problemu z siłą hamowania to ciężko mi cokolwiek robić z tymi hamulcami... ale to też wynika z tego, że w np. Poznaniu osiągam prawie 200 km/h a nie 220 z którymi hamulce miałyby już spory problem w hamowaniu na torze... na autostradzie mogę sobie hamować po swojemu, praktycznie nie zdarza się aby trzeba było stanąć na hamulcu mając 200 i więcej na liczniku więc przy normalnym hamowaniu bieżące hamulce są wystarczające... ale gdybym miał podniesioną moc to nie dawałyby rady...
i to co piszesz, mocniejsze hamulce byłyby bardziej wytrzymałe na przegrzanie przez to, że byłyby większe tarcze i klocki a nie samą ilość klocków... pewnie te hamulce z S4 (czyli tarcza 345 mm) jednak dałaby radę przy bieżącej mocy...
ps. dlaczego nie piszesz od razu, że też sporo jeździsz w Poznaniu ;] ja piszę do Ciebie jak do amatora-amatora ;) i musiałem trochę skorygować ten komentarz...
Zgadzam sie ze Poznan stawia nieporownywalnie wieksze wymagania dla hamulcow w porownaniu z innymi obiektami mniej lub bardziej szumnie nazywanymi *torami*, zgadzam sie ze robiac kilka kolek pod rzad na maksa w cywilnym aucie mozna przypiec hamulce, ale moze zle rozumiem zwrot *stawac na hamulcu*. Albo ja inaczej jezdze. Bo nawet jak spierdziele hamowanie (czyli w 99% przypadkow) to i tak staram sie hamowac jak najefektywniej, czyli jak najmocniej (na ile pozwala przyczepnosc - u mnie nie ma abs) i jak najkrocej. I po odpowiednim schlodzeniu hamulcow nic mi sie z nimi nie dzieje. A najwieksza masakre zrobilem z hamulcami jadac mega zachowawczo na obiektcie na ktorym bylem tylko raz (w Brnie), hamujac duzo za wczesnie i duzo za slabo. Wiec nie jestem przekonany czy bardziej bolesne dla hamulcow jest hamowanie krotkie ale mocne, czy slabe ale czeste i dlugie. Moze Twoje hamulce zmeczyly sie nie przez predkosci i dlugosc na petli polnocnej (bo rozumiem ze to stawiasz za przyczyne takiego stanu rzeczy), a wlasnie dlatego ze przez nieznajomosc toru hamowales o wiele za duzo, za dlugo, za slabo?
Slabe porownanie ale moze takie bardziej obrazowe - jadac na dystansie 50km autostrada (oczywiscie niemiecka albo prywatna ;)) z dziesiecioma awaryjnymi hamowaniami 200-100km/h chyba mniej hamulce dostana w palnik niz jakbys jechal caly czas 130km/h ale stale z noga lekko na hamulcu. Jak myslisz kiedy jest szansa ze bardziej sie zagrzeja i pogna?
Byc moze moje zalozenia sa bledne, ale tak to sobie wymyslilem i tej wersji sie trzymam :)
z drugiej strony, gdy jechałem faktycznie bardzo ostrożnie pod względem niepotrzebnego używania hamulców, dusiłem mocno tylko wtedy gdy faktycznie liczyłem na wykręcenie najlepszego czasu to bez problemu hamulce wytrzymywały cały dzień.. tylko problem był taki, że trafiały się sesje w których ani jednego szybkiego okrążenia nie mogłem zrobić ;)
na Ringu to było tak jak piszesz (chyba też tak pisałem), że hamulce najbardziej dostały w kość na pierwszym okrążeniu kiedy to nie znałem trasy i zbyt często hamowałem... oczywiście było to moje najwolniejsze okrążenie... na drugim okrążeniu używałem hamulca już o wiele mniej, poprawiłem czas aż o pół minuty i jechałem na lekkim biciu tarcz powstałym po tym pierwszym okrążeniu...
generalnie jestem dobrej myśli co do seryjnych hamulców na ringu, następnym razem będę o wiele mnie hamował, na pewno nie zgrzeję ich tak jak za pierwszym razem... dopóki nie nauczę się dobrze trasy to daruję sobie rozpędzania w kilku miejscach (220? km/h) właśnie ze względu na hamulce...
raz w zyciu widzialem tylko bardziej spękane klocusie :]
co do nagrzewania - wolniej ale czesciej szybciej Ci nagrzeje - o czym ostrzegaja przy jeździe po górach, gdzie zwykle się nie szaleje...
Faktycznie pod blokiem to kiepsko z taką robotą. Ja do najbliższego miasta mam 25km i po prostu nie chce mi się tracić czasu na dojazd, umawianie się z mechanikiem itd. Wymiana klocków trwa z 15min razem z wyciąganiem narzędzi. Tarcze to dodatkowe 5min.
Argument finansowy był poruszony jedynie w celu uświadomienia Ci, że nawet jak nie masz wyposażenia garażu to koszty nie są wielkie.
kolego Spalacz na Twój problem jest jedna podstawowa rada : nie pakuj się z seryjnym A4 Be8 na tor , nie do tego zostało stworzone , w tej cenie kupisz porządne S4/RS4 B5 stworzone do takich wybryków oraz z dużym wyborem hamulców seryjnych/adaptacja
pzdr
N
zamiast B5 wolałbym już np. STI czy Evo, bardziej *do tego stworzone*...
poza tym ja chcę mieć dupowóz z opcją jazdy po torze...
Znajomi polecają mi TRW.
Co o tym sądzisz?
o samych tarczach i klockach TRW czy ATE nic konkretnego nie wiem bo ich nie miałem ale mają być tymi samymi co z ASO tylko bez logo (tj. ATE)... TRW to ma być taka sama firma jak ATE...
co do obu tych producentów to w serwisach hamulcowych słyszałem, że to słabo, że ATE/TRW robią hamulce do ASO z logo Audi... że *kto by pomyślał, że do takiego auta dają takie słabe ATE/TRW*... generalnie co warsztat to inna opinia...
ja osobiście jestem *fanem* serwisu na oryginałach, chyba, że zamienniki mają być lepsze niż części z ASO i tego potrzebujemy... jeżeli byłeś zadowolony z oryginałów to ja bym wymienił na to samo i przebolał większy koszt... jeżeli nie byłeś zadowolony to mogą być te TRW a wtedy proszę o informację jak się będą sprawowały, szczególnie podczas bardzo mocnego hamowania z dużych prędkości...
Wszyscy mi polecają te TRW. Natomiast odradzają ATE bo miały wadliwą serię i podczas rozgrzania się fałdowany/krzywiły a serwis sprawdzał na zimnych i było wszystko ok i reklamacji nie uznawali.
Nie mają być, tylko są. Chyba żadna firma nie produkuje samodzielnie układów kierowniczych, hamulcowych, zawieszeń, itd. Wszystko leci od poddostawców. Nawet fotele, felgi, wiązki elektryczne, siłowniki, spinki, listwy wykonczeniowe, itd. Proces jest tak zoptymalizowany, że wszystko wpada do fabryki na czas. Zadna firma nie ma magazynu czesci na potrzeby produkcyjne. Bufor dostepnych elementow wystarcza na 1-2 dni produkcji. Jeżeli ktoś koniecznie chce OEM, pozostaje ustalić, kto co wyprodukował. Wiedza tajemna to nie jest, bo zdarza się, że na oryginalnych elementach są logotypy / numery.
A że na rynku jest mnóstwo no name i podróbek, to niestety inna sprawa :(
Przypominam, że masz części idące na pierwszy montaż, oryginalne, o jakości zgodnej z oryginałem i dopiero później zamienniki. Zamiennik sam w sobie jest produktem o nieco obniżonych parametrach. UE wszystko skatalogowała - na opakowaniach części powinny być stosowne symbole.
nie ma żadnej legendy jedynego i słusznego ASO i części w nim, chodzi o informację czy te same części to faktycznie te same części tylko bez logo czy jedynie części o takich samych wymiarach...
tarcze pasujące do mojego A4 można kupić przynajmniej od 5 producentów, w cenach od 250 do 550 zł, każde z innym logo na opakowaniu, no i co teraz, każda tarcza jest taka sama a różnice w cenie to tylko marketing? podejrzewam, że nie i jest tutaj różnica w jakości... no i pytanie, w którym miejscu jest tarcza z ASO? ja sobie myślę, że jest raczej lepszej jakości niż gorszej...
jak się nie chce komuś drążyć tematu i chce mieć pewność (pomijam oszustwa, itp), że będzie miał to samo co poskładali w fabryce ten jedzie do ASO i na tym kończy się dany temat...
Na razie to jałowa dyskusja, bo nikomu się nie chciało sprawdzić, kto robi tarcze i klocki dla Audi na pierwszy montaż / pakuje części dla ASO. Nie byłoby debat, czy tarcza za 250 czy 550 jest lepsza od tej z ASO.
Ty jak domniemam obstajesz przy tym, że np. Audi daje zlecenie do Lemfordera aby wyprodukowali zawieszenie do nowego modelu wg dokumentacji Audi, o określonych parametrach, określonej jakości, itd... i Lemforder to robi i przybija logo Audi na tych elementach i zarazem puszcza w obieg dokładnie te same elementy zawieszenia, wykonane wg tej samej dokumentacji, na tej samej linii tylko już z własnym logo i taniej...
i wszyscy producenci podzespołów robią to samo i dzięki temu można z takich części "ze startym logo" poskładać dokładnie taki sam samochód jaki wyjechał z fabryki... racja?
To samo jest z procesem wyciskania aluminium. Na tej samej linii można uzyskać różne właściwości (lepsze, gorsze). Wystarczy zmodyfikować prędkość wyciskania, nie zadbać o kontrolę nad naprężeniami wewnętrznymi czy zmienić parametry starzenia w piecu. Jeszcze raz: ten sam producent, ta sama linia technologiczna, ten sam profil (na oko) a całkiem inne własności mechaniczne.
To nie są teorie tylko rzeczywistość.
Nawet nie wiem w jakiej wersji silnikowej są tarcze 314x25mm, chyba w jakiejś najsłabszej i przydławionej wersji pokroju 1.8 TFSI czy 2.0 TDI z około 120-130 KM czyli chyba ofertą na rynek gdzie podatki liczą od mocy a nie pojemności. Popularne 2.0 TDI o mocy ok. 143-150 KM ma tarcze 320 mm.
Ja jakbym nigdy nie jeździł po torze w Poznaniu (stawanie na hamulcu przy niemal 200 km/h) czy nie pojechał na Nurburgring (jeszcze szybciej) to nigdy bym nie poznał pojęcia pt. wyginające się tarcze hamulcowe. Tak na co dzień, też przy jeździe po autostradzie z większymi prędkościami ale łagodniejszym hamowaniem czy mocnym ale sporadycznym to nie ma żadnych problemów, gładko, równo i pięknie hamuje. W sumie to z każdymi hamulcami tak będzie, gdy hamuje się *normalnie* to nie ma problemu, gdy hamuje się *wyścigowo* to bić będą i wielu mocnych, tzw. sportowych autach.
Tak na marginesie, gadka szmatka na temat części oryginalnych i zamiennych, teoretyczna sytuacja... załóżmy, że kupujemy sobie nówkę auto z salonu pachnącą ze wszystkimi oryginałami... i nagle odkrywamy, że nasze części eksploatacyjne i inne nie mają logo Audi, BMW czy Mercedesa choć powinny, więc robimy śledztwo i okazało się, że pracownik ASO powykręcał oryginały i powkładał *takie same* części ale zrobione przez producenta tych części a zdemontowane oryginalne części sprzedał innym klientom...
No i ciekaw jestem czy tak pragmatyczni i konkretni użytkownicy aut machnęli by na to ręką, w końcu to te same części, nie ma co robić afery, ten sam producent je produkuje, czy jednak uważaliby, że stracili na tym, że zostali oszukani? :)
Inna opcja, zamawiacie auto z salonu a tam dają jeszcze ekstra rabat o ile klient zgodzi się pozamieniać wszelakie części z logo na *takie same* bez logo, ktoś by przystał na taką propozycję? :)
ps. to normalne ze po kilku hamowaniach np z 180 do 80 tarcze biją przez jakiś czas???
ale podczas zwykłej jazdy i takich typowych hamowaniach na autostradzie to nie powinny... rozumiem, że mówimy o Audi A4 (B8) i tarczach o średnicy 320 mm...
nie przetaczać, wymienić na nowe (dojdą też klocki) i zapomnieć o sprawie :)
Jeżeli tarcze są tylko trochę przegrzane to po ostygnięciu przestają bić i można dalej mocno hamować. I przestać gdy czuć bicie. Jeżeli będziemy dalej mocno hamować, bicie będzie się powiększało, dojdzie do takiego momentu, że siła hamowania zmaleje i wtedy tarcze już będą tak pogiete, że będą biły już od hamowania z np. 100 km/h.
Taki zawsze miałem scenariusz wyginana i bicia swoich tarcz. Na torze w Poznaniu byłem 9 razy a *tylko* dwa razy pogiąłem tarcze tak, że nie nadawały się na kolejną wizytę na tym torze. Wcześniej kończyłem jazdy jak już pojawiało się bicie i po ostygnięciu nadawały się one na kolejną wizytę, nie mówiąc już o małych torach.
Ale skoro przetoczenie kosztuje tylko 60 zł, tarcz nie ściąga się z auta to można z ciekawości spróbować. Przetocz i daj znać jakie są efekty :)
http://image.hotrod.com/f/techarticles/chassis/hrdp_1003_brake_pad_technology/32156151/hrdp_1003_01%2bbrake_pad_technology%2b.jpg
i przetoczyć na samochodzie rozgrzane:
http://www.geddesautomotive.co.nz/Images/brake-lathe-onboard-01.jpg
Tarcze przejechały już te 60 tys. km, cały czas są mocno eksploatowane, maja 3 lata, no to podczas hamowania z dużych prędkości mogą już nie trzymać się tak dobrze jak za nowości i zacząć bić. Choć przy przepisowych prędkościach to pewnie dałoby się jeszcze kolejne lata przejechać.
w hamowaniu 100-0 to dzisiaj miejskie wozidełka z malutkimi silnikami mają znakomite wyniki, w codziennej jeździe to amortyzatory i opony w bardzo dobrym stanie dadzą więcej niż modyfikacje układu hamulcowego... oczywiście jeżeli to wszystko jest w porządku to i poprawa hamulców poprawi hamowanie ale myślę, że 10 km/h mniej też może sporo pomóc :)
Wiesz, ze seryjne układy z np. M3 też padają na torze w Poznaniu? zaryzykowałbym stwierdzenie, że karbonowe hamulce tez się poddadzą w cywilnym ciężkim aucie przy 10-15 okrążeniach jechane pełnym ogniem przez amatora.
WSMP to 12 okrążeń, VW Cup to 14 okrążeń, żaden amator na track day w drogowym aucie nie przejedzie 10 okrążeń pełną bombą w jednej sesji bo po prostu jest ciężko fizycznie aby utrzymać dobre tempo przez taki odcinek, to w końcu 40 km.
Ja jeżdżę amatorsko po torze i wieloletnich :) rozmyślaniach na temat hamulców, rozważania 100 różnych opcji i możliwości dalej mam seryjny układ bo wydaje mi się on najbardziej odpowiedni. Jedynie skłaniam się ku zrobieniu jakichś nawiewów na hamulce.
Wymiana tarcz tyle i tyle do tego osobna pozycja to demontaz koł i osobno wymiana klocków. Ciekawe czy mozna zamówić wymiane tarcz bez demontazu i montazu kól. Do tego kolejna pozycja to wymiana klocków w sytuacji gdy wymieniamy tarcze. Jaka to rożnica czy montujemy przy wymianie tarcz ponownie stare czy nowe klocki- robota ta sama, a klocki tak czy inaczej trzeba z powrotem zamontowac. Przeciez wymiana tarcz zakłada z góry konieczność zdjecia klocków. Zastanawiam sie czy za montaz starch klocków tez trzeba byloby zaplacić, gdyby zmienialo sie tylko tarcze- choc pewnie takiej uslugi nie przewidują. Równie dobrze mozna by w rachunku wklepywac pozycje typu otwieranie maski, badz uzycie podnosnika. Podobnie mozna by kasowac przy wymianie amortyzatorów i sprężyn jesli jest to McPherson, osobno za jedno i za drugie, choc dla mechanika nie ma zadnego znaczenia czy zmienia same sprężyny czy same amorki.
Jezeli np zamawiam wymiane sprzęgła, to chce wiedzieć ile to kosztuje jako calosc, a co mnie interseuje ze przy okazji trzeba np odkręcić kola, wypiac wahacze, polosie, układ wydechowy, albo i zdemontowac caly silnik.
Czy jezeli prosiłbym w ASO o wycene takiej uslugi to dowiedziałbym sie ze wymiana sprzegła kosztuje np 100 pln, a po fakcie na rachunku byloby dodatkowo szereg wymienionych wyzej pozycji i suma np 3000pln za robocizne, bo przeciez trzeba bylo poodkrecac to i owo?
ja nie mam takiego problemu, że mi pedał się zapada, że wciskam hamulec a auto nie hamuje, że jest coś nie tak, przeciwnie, jest wszystko w porządku, większość swoich najlepszych czasów okrążenia wykręcałem pod koniec imprezy czyli wtedy kiedy już hamulce powinny dawno paść...
problem jest tylko z jednym, jak nie uważam na hamulce, nie chłodzę no to tarcze zaczynają bić, zwykle na ostatnich sesjach, i kilka razy kończyłem jazdę bo już wyczuwałem bicie i szkoda mi było dobijać tarcze bo jak ostygną to przestają bić i ponownie mogę na nich jechać po torze... chyba tylko raz *dobiłem* w Poznaniu tarcze tak, że już musiałem je wymienić ale jechałem na zimówkach 16-tkach i to jest minimalna felga więc nie ma przewiewu... ostatnio raz jak byłem w Poznaniu to jechałem na felgach 18-tkach i nie było problemu z biciem tarcz, przejechałem sporo szybkich okrążeń (czas 1:59,5 na Michelin PSS)...
ja nie twierdzę, że nie ma sensu robić poprawek przy hamulcach ale po prostu aby robić poprawki tam gdzie to jest konieczne... ja nie potrzebuję modyfikacji hamulców pod imprezy w których biorę udział... jeżeli komuś są potrzebne to jak najbardziej powinien je zrobić...
co do M3 i innych drogowych to nie chodzi o to, że są seryjne = złe, tylko o to, że każde hamulce można zarżnąć przy takim obciążeniu jakie podałeś w ciężkim aucie... albo może wcześniej padnie coś innego...
nie jestem już pewny tego jakie są hamulce w moim A4, obstawiłabym, że tarcze TRW a klocki Girling, ATE są chyba dla tarcz 314 mm montowanych przy mniejszej mocy...
@Tolibowski, też mnie to śmieszyło... oczywiście ja jak się przez telefon zapytam ile kosztuje wymiana tarcz to mi oczywiście mówią już zsumowane 240 zł a nie 86 zł a na miejscu jeszcze dojdzie ukryty koszt za klocki i koła... zawsze się pytam o wycenę przed wjazdem do serwisu i nigdy mi nie doliczyli żadnego dodatkowego kosztu tego pokroju...
chyba po prostu takie mają pozycje do wykonania... jakby był jakiś problem z wymiana np. klocków (np. przywiózłbym swoje i by nie pasowały) to by mnie skasowali za samo odkręcanie kół...
ps. wymieniłem felgi na większe 5-ramienne (z lepszym przewiewem) i to rozwiązało problem bicia tarcz w Poznaniu...
To reklama czy zaproszenie do dyskusji na jakimś forum hamulcowym?
Jeśli żadne z powyższych to ja bym prosił o wyłożenie kawy na ławę tutaj, po to w końcu są komentarze...