Ponownie 71. Rajd Polski okiem początkującego kibica rajdowego
2014-09-17|Wydarzenia|Komentarze: 8
Relacja z tegorocznego Rajdu Polski przygotowana przez Tomka, któremu przekazałem bilety na ów rajd... Nie jestem kibicem rajdowym. To znaczy nie takim prawdziwym. Nigdy nie byłem fanem Hołka, Kuzaja, Kajto i innych. Moje Kubicowanie zaczęło się od startów Roberta w F1. Potem wiadomo, wypadek, płonne nadzieje, że wystartuje w kolejnym Grand Prix, naklejka wożona na zderzaku Szybkiego powrotu na tor, Robert!... jak pewnie wielu innych wiernych fanów talentu Polaka. Niestety albo stety wyszło jak wyszło i... kibicujemy w rajdach.
Jest to już trzeci materiał i nie ostatni z Rajdu Polski 2014 na blogu. Przeczytaj też relację naLeśnika pt. 71. Rajd Polski okiem początkującego kibica rajdowego oraz moją 71. Rajd Polski | Total Tour 2014.
W poprzednim sezonie pierwszy raz byłem na Rajdzie Polski, niestety skończonym dla Roberta w sobotę. Zdobyłem za to cenne doświadczenia jako kibic czyli brodziłem w błocie w parku serwisowym, wypychałem auta z parkingów, maszerowałem przez wiele kilometrów z parkingów na interesujące miejsca na odcinkach.
Na tegoroczny rajd noclegi zarezerwowałem zaraz po ogłoszeniu terminu. Ośrodek Leśna Polana w Mikołajkach, niedaleko od bazy rajdu (hotel Gołębiewski), domki 4-osobowe, trochę z minionej epoki ale nie było tragedii, za to cena bardzo przystępna jak na miejsce gdzie się tylko śpi. Samochód tym razem wziąłem jedyny słuszny w rajdowych warunkach czyli Subaru Forester, który przy tym okazał się całkiem ekonomiczny. Dojazd z Lublina na Mazury plus ponad 600 km dojazdów na odcinki zrobione w 3 dni krętymi mazurskimi drogami pochłonęło ok. 9 litrów benzyny na 100 km. Gumowce były punktem obowiązkowym na wypadek deszczu ale na szczęście w tym roku nie przydały się (pewnie dlatego, że je zabrałem).
Na kilka dni przed rajdem wyklarował się nasz skład (naLeśnik i ja). Dodatkowo gwiazdy blogosfery motoryzacyjnej wyskoczyły z propozycją wręczenia nam wejściówek na rajd. Lepiej być nie mogło. Choć do otrzymanych wejściówek musieliśmy dokupić sobie bilety parkingowe i wejściówki na Arenę Mikołajki to i tak zostało parę złotych na paliwo ;-)
Nie będę opisywał każdego OS-u na którym byliśmy (w sumie 6 OS-ów przez 3 dni, wliczając w to Mikołajki). Jak pisałem zrobiliśmy w tym czasie ponad 600 km po Mazurach dojeżdżając na odcinki. Niestety w porównaniu z zeszłym rokiem odcinki które dało się zobaczyć (czyli np. co drugi) były bardziej od siebie oddalone.
W porównaniu z kolegami z którymi byłem rok temu i pewnie większością prawdziwych fanów jestem rajdowym lamerę ale taka luźna garść przemyśleń być może przydatna dla kogoś kto myśli o wyjeździe na kolejny Rajd Polski.
Warto wziąć dzień (kilka?) urlopu przed rajdem i przyjechać na testy kiedy zawodnicy są luźniejsi, safeciarze także, można (podobno) pochodzić spokojnie po strefie serwisowej, pogadać z zawodnikami, porobić sobie z nimi selfie itp. Mi to się od 2 lat nie udało pomimo planu żeby tylko po to przyjechać, np. wstać o 4 rano w środę, pojechać na cały dzień i wrócić bez nocowania.
Trzeba wziąć gumowce i strój pozwalający cieszyć się dobrym humorem stojąc cały dzień na deszczu. Przydatne gadżety to termos i przenośne radio. Radio Olsztyn nadaje z Giżycka na żywo cały czas relację, wywiady z zawodnikami na mecie odcinków, itp... prawie jak Becky Williams i Colin Clark na WRC.com. W radiu samochodowym trzeba wyłączyć RDS gdyż czasem łapać będziemy silniejszą stację z Olsztyna więc zamiast rajdu bęziemy mieli koncert życzeń z piosenką dla kochanej teściowej.
Polecam wydrukować lub choć przestudiować w domu mapki rajdu i wpisać sobie do nawigacji punkty widokowe i parkingi. Rok temu dojazdy na parkingi były jako tako oznakowane z głównych dróg. W tym roku posługiwaliśmy się mapkami z informatora, Google Maps i Automapy ale i tak lądowaliśmy w lesie (minąwszy zakaz wjazdu parkowaliśmy raz tuż przy odcinku), dojeżdżaliśmy spóźnieni na parkingi lub stawaliśmy na bliżej nieokreślonej łące gdzie było zlokalizowane czeskie miasteczko kempingowe.
Warto czasem po zaparkowaniu auta przejść kilkaset metrów (do kilku kilometrów) wzdłuż odcinka aby znaleźć i odpowiednio wcześniej zająć dogodne miejsce "w pierwszym rzędzie" na jakiejś górce. Albo np. iść na metę, tylko ciężko zdecydować się czy na metę lotną (szybka informacja o czasach) czy na metę stop (gdzie zawodnicy udzielają wywiadów do radia).
W ogóle trzeba sobie odpowiedzieć na jedno bardzo istotne pytanie... co chcemy zobaczyć? bo wszystkiego się nie da. Można albo gnać z odcinka na odcinek (realnie na co drugi), "zaliczyć" czołówkę i gnać na następny. Można wybrać się z rana na odcinek, zaopatrzyć we wszelkie sprzęty kempingowe (stoły, krzesła, napoje) i spędzić tam cały dzień oglądając w całości 2 przejazdy po danej trasie. W wersji ekstremalnej (jak nasi przyjaciele z południa) dotrzeć na odcinek, kiedy jeszcze można nim jechać i rozstawić obóz. Można ustawić się i auto w krzakach gdzieś w okolicy mety a potem jechać za swym idolem po dojazdówce i zbierać owacje licznie rozlokowanej wzdłuż drogi z aparatami i flagami miejscowej ludności. Co dziwne, jak jechaliśmy sami, to także byliśmy fetowani, może to magia Subaru? ;-) Na pewno w wyborze strategii pomoże wyżej wspomniana nawigacja z punktami widokowymi i parkingami.
W nawiązaniu do punktu wyżej, Forester 2.0 125 KM nie jedzie jak Fiesta R5.
Arena Mikołajki nocą bez miejsca na trybunie VIP to nieporozumienie bo nic nie widać.
W parku serwisowym bez wejściówki VIP ciężko przedrzeć się przez płotek, jedynie było coś widać u Martina Prokopa, który miał stanowisko na rogu. Przy okazji podziękowania dla spotkanego pana Marcina Majchera, który - jako, że sam kiedyś jeździł w rajdach, w tym w RP - zdradził garść tajemnic z rajdowego padoku np. jak ustawia się geometrię sznurkiem w 3 minuty.
Do skompletowania biletów potrzeba dużej dozy cierpliwości: bilet parkingowy kupuje się gdzie indziej, np. przy Orlenie, zarezerwowane karnety odbiera się gdzie indziej (bo to inna firma, proszę pana), a bilety na Super OS na Arenie Mikołajki jeszcze gdzie indziej (bo to inna firma, proszę pana).
Obowiązkowy punkt programu, pizza z blogerami w Mrągowie.
Podsumowując, pomimo wyniku Roberta wyjazd zaliczamy do udanych. Czy pojadę za rok? tak. Czy coś bym zmienił? tak, postarałbym się pojechać wcześniej, wprowadził dane do nawigacji, zakupił obiektyw o większym zoomie. Nie będę pchał się na Arenę Mikołajki, za to czekał na Roberta wjeżdżającego na serwis.
* * *
Złe oznakowanie punktów widokowych miało też dobre strony. Sobota, odcinek Gołdap 1, błądząc po lesie i ignorując (niechcący) zakazy wjazdu podjechaliśmy pod sam odcinek i mieliśmy miejsca widokowe w pierwszym rzędzie ;)
Bez wejściówek VIP można było stanąć jedynie przy stanowisku Martina Prokopa. Przy okazji można było się przekonać, że olej jak wlewa do rajdówki jest rzeczywiście tej firmy, której naklejki zdobią auto. I strzelić sobie selfie z zawodnikiem ;)
W kurzu, brudzie i znoju, wędrówka z parkingu na dobre miejsce na OS Wieliczki 2 (piątek).
Kolejna Fiesta R5. Auto rajdowe powinno móc poruszać się legalnie po drogach. Spróbujcie pojeździć trochę z taką tablicą rejestracyjną...
Tak blisko podejść można było tylko, kiedy wszyscy byli na Litwie (piątek). Wieczorem zapomnijcie o tym...
Men at work.
Przydałby się coś szybszego niż Nikon D70 na następny raz...
Warunki polowe, znów OS Wieliczki 2.
Tylna tablica już przepisowa.
W tym sezonie zamiast "elektrowni" na masce modny jest taki pasek ledów...
Martin Prokop (zawodnik czeskiego teamu prywatnego). Niby taki ogon stawki WRC, na pewno mniej szybki od Roberta, tylko czemu regularnie punktuje wyżej?!?!?
Robert na Gołdap 1 (sobota). Na tym odcinku poległo kilku tuzów z czołówki, np. Ostberg. Widać było jak każda kolejna rajdówka wygrzebuje coraz większe kamienie z drogi.
Ups, coś wypadło, ale tak to jest jak się wszystko jakimiś sznurkami wiąże...
Paliwo dla teamu niejakiego Alonso, którego Robert regularnie leje ;)
A to już wicelider mistrzostw, power stage Baranowo (za czołowe lokaty kierowcy dostają bonusowe punkty do klasyfikacji sezonowej).
A to Fiesta R5 Polaka dla odmiany. Niestety nie ukończył.
Znów Gołdap 1, sobota. To przykre, ale nawet nie wiem, kto jest na zdjęciu...
Auta do zapoznania teamu Citroena. Ciekawe, czemu nie jakieś Cytryny? podobno zawieszenie hydropneumatyczne i ... "polubisz każdą drogę" ;-)
Niestety, to nie generalka...
Bohater drugiego planu ;) Power stage Baranowo, niedziela.
Mniej więcej tyle było widać podczas super OS-u na arenie Mikołajki podczas przejazdu zawodników. O ile nie stało się godzinę wcześniej przy barierce. Wtedy widać było z bliska auta. Przez jakieś 1,5 sekundy każde ;)
Mieliśmy lepszy punkt widokowy niż oficjalny na który po każdym przejeździe wiatr zwiewał tony kurzu. Ale nie psuło to dobrych humorów na rozbitym tam miasteczku kempingowym... Jarri Matti Latvala, sialalalala... OS Wieliczki 2, piątek.
Człowiek chciał przyrodę pofotografować, a tu ciągle coś w tle przeszkadzało...
Barwy wojenne. Ale staruszek dawał radę.
* * *
Czytaj także
Komentarze (8) skocz na koniec
Tak się składa że Solberg jechał autem WRC :) Poza tym nazwisko jest znane głównie ze względu na jego młodszego brata- mistrza świata WRC. Podsumowując jest to kierowca dobry i doświadczony którego warto znać ;)
ps. Świetne zdjęcia
A tu filmik jak goniliśmy Fiestę R5:
http://youtu.be/5yNOOeNXPqE