Praca nad moją techniką jazdy w Szkole Jazdy Michała Kościuszko
2013-10-09|Wydarzenia|Komentarze: 15
Prawie całe szkolenie z bezpiecznej jazdy spędziłem na szkoleniu się z niebezpiecznej jazdy, tj. sprowokowaniu poślizgu z którego mógłbym szkoleniowo wychodzić. Po prostu nie dało się jechać bokiem i już.
Szkolenie bezpiecznej jazdy zorganizowane zostało przez Ergo Hestia i prowadzonego przez instruktorów ze Szkoły Jazdy Michała Kościuszko. Jeździliśmy po Motodromie przy ul. Izydora Stella-Sawickiego w Krakowie. Jest to spory asfaltowy plac z płytą poślizgową.
Sama płyta to po prostu asfalt pomalowany zwykłą farbą do betonu? i polewany wodą. Taka nawierzchnia jest śliska ale nijak nie da się tego porównać do lodu, jakiejś gołoledzi, itp.... myślałem, że będzie bardziej ślisko.
Kursantów było w sumie 8 sztuk. Ze "typowych" blogerów byłem ja, Blogomotive i Serdak. Oni są też autorami najładniejszych zdjęć w tej relacji.
Krótka odprawa i jazda...
Scenariusz imprezy był tak ułożony, że każde kolejne ćwiczenie przybliżało nas do najciekawszego i widowiskowego wpadania w poślizg na płycie i nauce wychodzenia z niego.
Na początek była jazda z piłką tenisową na antenie satelitarnej. Ćwiczenie miało nauczyć płynności w kręceniu kierownicą i delikatności przy operowaniu gazem. O ile dobrze pamiętam to pojechałem najgorzej, dwa razy spadła mi ta piłka i raz rozjechałem pachołek. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że trafił się jakiś prehistoryczny Focus bo z trzema pedałami... gdyby Bóg chciał aby w aucie były trzy pedały to mielibyśmy właśnie tyle nóg! :]
W drugim ćwiczeniu poszło mi już znaczenie lepiej a była to jazda w goglach alkoholowych :) Takie gogle mają symulować 1,5 promila ale chyba trochę zawyżają stan upojenia. Dość łatwo jest je zhakować bo wystarczy zamknąć jedno oko (ponoć taki trik stosują też faktycznie pijani kierowcy), a jeden kolega robił zeza i też dawał radę. Oczywiście to ćwiczenie było ciekawostką na szkoleniu.
Na zdjęciu widok tylko na jedno oko. Gdy założyło się okulary to jeden pachołek był widoczny jako dwa albo i trzy. Dwa pachołki stanowiące bramkę w którą trzeba było wjechać to już dwa razy więcej pachołków więc faktycznie trudno było wcelować w te właściwe.
Po jednej stronie jeździli "pijani", po drugiej "tenisiści"...
Następnie jeździliśmy slalom pomiędzy pachołkami jak najszybciej potrafiliśmy. Na początek przy gęstym ułożeniu, później co drugi pachołek został zabrany i jechaliśmy sporo szybciej. Tutaj chodziło przede wszystkim o to aby skręcać na ujętym gazie, a przede wszystkim nie przyspieszać w czasie ruchu kierownicą. Przy dodawaniu gazu masa auta "idzie na tył", przód jest odciążony, podnosi się i wtedy auto gorzej skręca bo nie ma nacisku na skręcające koła. Gdy zdejmie się nogę z gazu to masa "powraca na przód" i dociska przednią, skręcającą oś co jest szczególnie ważne na śliskiej nawierzchni.
W międzyczasie było też hamowanie na zawołanie na płycie poślizgowej przy 50 i 70 km/h.... przy 70 km/h nie dało się wyhamować. Kilka uwag co do wpadania w poślizg na płycie i wychodzeniu z niego, i jazda.
Jazda po płycie poślizgowej
Najazd przy ok. 50 km/h...
...nagły skręt na płytę...
...i jazda bokiem...
Szzzz.... Audi bardzo dobrze... nie to co te ośki... szzzz...
szzzzz... nie mówiąc już o tym RWD... szzzzz...
Prawda, że na zdjęciach wygląda to bardzo dobrze? niestety w rzeczywistości męczyłem się strasznie aby z samej jazdy, balansu masą wrzucić owe A4 w poślizg. No, po prostu nie dało się. 10 czy 15 razy próbowałem i nic. Auto zwykle minimalnie płużyło, po chwili łapało przyczepność i koniec. Jak już udało się zerwać przyczepność z tylnych kół to uślizgu też był raptem metrowy, i koniec.
Dopiero instruktor przejechał bokiem po płycie ale przy ponad 70 km/h co raz, że było za dużą prędkością na takie szkolenie, dwa, że auto ciężkie więc leciało bokiem dość bezwładnie. Taki przejazd trwał tylko chwilkę i trzeba było się spieszyć bo płyta szybko kończyła się przy tej prędkości.
"Niestety" z tym Quattro tak to jest, sprawdzane wiele razy. Bardzo długo nic się nie dzieje, można jechać szybciej po śliskiej nawierzchni, na śniegu, różne zakręty i slalomy, bardzo łatwo się napędzać. Aż w końcu przekroczy się pewną granicę, wpadnie w poślizg i wtedy dopiero widać jak szybo jechało się, zwykle za szybko.
Może gdyby płyta poślizgowa była dłuższa i szersza co pozwalałoby wjeżdżać na nią z większą prędkością to moje szkolenie wyglądałoby inaczej. Najlepiej by było gdyby był "szarpak", taka ruchoma platforma, która po najechaniu majta tylną osią w prawo albo w lewo i powoduje poślizg. Teraz też mieliśmy względnie łatwo bo za każdym razem najazd i majtnięcie było z tej samej strony więc wiedzieliśmy w którą stronę będzie poślizg.
Raczej nie jest najlepszym pomysłem jazda szkoleniowa takim A4, ciężkim, bez hamulca ręcznego, ze stałym napędem 4x4, skrzynią automatyczną (sprząglo cały czas jest złączone). Na dodatek miałem dobre opony na mokrą nawierzchnię, tj. Michelin Pilot Super Sport, które co prawda w zakrętach nie trzymają tak dobrze jakby to wynikało z najwyższej klasy A co do hamowania na mokrej nawierzchni, ale też nie jeździliśmy wyścigowo. Myślałem przez chwilę aby się wycwanić i założyć jeszcze lepsze opony na deszcz, ale pewnie wtedy już w ogóle bym nie pojeździł.
Dopiero na koniec szkolenia, gdy już straciłem nadzieję, że uda mi się z samej jazdy wpaść w poślizg zacząłem jechać w "tradycyjny" sposób, czyli z podcięcia gazem. Wtedy właśnie zrobiono mi te zdjęcie gdy tak ładnie jadę bokiem. Takie podcinanie nie ma za wiele wspólnego z niespodziewanymi sytuacjami na drodze, bo trzeba tego chcieć, samo przez przypadek nie zrobi się. Nie mówiąc już tym, że trzeba powyłączać kontrolę trakcji i celowo depnąć mocno w gaz na skręconych kołach.
Jestem trochę zniesmaczony tymi 10 czy 15 nieudanymi próbami sprowokowania poślizgu z jazdy i będę musiał nad tym popracować w zimie. Gdybyśmy mieli jakiś rally sprint, czy inną pojeżdżawkę na torze gdzie takie balansowanie masą byłoby wymagane do szybkiej jazdy przez zakręty to niestety czarno widzę moje Top1 w takich warunkach ;] Ale mam nadzieje, że uda mi się szybko tego nauczyć, tak samo jak "beczkę", czyli szybkie, uślizgowe kręcenie się w koło stosu opon. Plan jest precyzyjny, tej zimy beczkę będę już fachowo przejeżdżał, nawet będę na niej zyskiwał czasowo a nie tylko tracił cenne sekundy jak do tej pory. Drżyjcie Subaru! :)
Szczerze mówiąc to sądziłem, że moja jazda po tej płycie będzie miała coś wspólnego z taką jazdą po lodzie...
...czy z zewnątrz... ps. brak dźwięku, Youtube wycięło...
...ale niestety nic takiego nie miało miejsca. Trzeba czekać na zimę i już nie mogę się doczekać ;]
Wracając do szkolenia. Inni uczestnicy raz-dwa wpadali sobie w poślizgi i z nich wychodzili...
Blogomotive został drifterem imprezy, chyba najwięcej sobie pojeździł, co przejazd to miał takie wychylenie... aż mu zacząłem zazdrościć...
Mi przynajmniej dobrze poszło na gokartach, ale o tym torze napiszę więcej w innej notce bo też jestem okazjonalnym kartingowcem...
* * *
I jeszcze kilka zdjęć w szkoleniowej scenerii...
* * *
Podczas drogi powrotnej prześladował mnie widok RWD i denerwował przypominając o swoich boczurach...
* * *
Przed szkoleniem, jako zapowiedź pisałem:
Mam zamiar zachować otwartość umysłu i odstawić na bok wszystkie swoje bieżące zdolności :) bo zapewne stare nawyki i "OK, dobra, ale ja wiem lepiej" to największe wyzwanie i problemem dla instruktorów na takich szkoleniach.
Będzie to moje pierwsze szkolenie z "bezpieczeństwem" w tytule. Wcześniej kilkanaście? razy brałem udział w mniejszych lub większych szkoleniach, jazdach z instruktorami ale bardziej pod kątem żwawszej jazdy przez zakręty na torze. Oczywiście one też w dużej mierze (aby nie powiedzieć, że przede wszystkim) związane były z bezpieczną jazdą. Ciekaw jestem jak to będzie wyglądało, ile można z takiego szkolenia wynieść, jak to przełoży się na późniejszą moją jazdę po drodze.
Od organizacyjnej strony udział w takiej imprezie wygląda tak, że dostaliśmy zaproszenia i mamy zjawić się w Krakowie na Motodromie. Oczywiście za nic nie płacimy, szkolenie jest bezpłatne. Dostajemy zwrot kosztów dojazdu.
Czytaj także
Komentarze (15) skocz na koniec
PS. Powraw *Jeździliśmy po Motoromie przy ul. Izydora Stella-Sawickiego* na *Motodromie* bo chyba o to Ci chodziło :P
Nie wiem co tam jest na SjS ale pewnie pod kątem podstaw bezpieczeństwa będzie podobnie, natomiast pewnie inaczej będzie pod względem sportowej jazdy bo bardziej pod kątem 4x4. Plejadek chyba dwa razy? był na SjS. Teraz chciałbym pojechać na jakieś sportowe szkolenie, tj. w stylu tego co np. na TPTD.
Ale kurde, i tak pośmigałbym moją Strzałą bokiem na takim szkoleniu. Pozostaje teraz zaśnieżony parking za kilka miesięcy ;)
@Garnier, też jestem ciekaw jakie czynniki decydują kto dostanie zaproszenie na dany event.
Nie wiem jakie kryteria decydują ale na początek trzeba mieć do siebie linka z prawego menu u Blogomotive ;)
otóż bóg już kiedyś stworzył takiego człowieka, który nie potrzebował trzech nóg, a i pewnie jedną by sobie poradził :P
http://www.youtube.com/watch?v=8By2AEsGAhU