Prawie wypadek prawie się nagrał
2011-12-31|Na drodze|Komentarze: 18
No, myślałem, że w końcu uda mi się nagrać coś co załapałoby się do jakiejś miesięcznej kompilacji zdarzeń drogowy... był niczego nieświadomy rowerzysta, była absurdalna akrobacja drogowa, był swąd palonej gumy, był i zapewne jakiś mały zawalik... tylko... się nie nagrało ;-(
Nie nagrało się, bo zwykle rejestratory trasy zapisują nagranie po kawałku, w oddzielnych plikach o określonym czasie trwania (np. po 2, 5, 10 minut). W momencie trwałego zapisywania na karcie pamięci pliku z właśnie przejechaną trasą następuje kilkusekundowa przerwa w nagraniu. Czyli później przeglądając kartę mamy: plik z 5 minutami rzeczywistego nagrania, 5 sekund nienagranych, plik z 5 min. nagrania, 5 sek. nienagranych, plik z 5 min. nagrania, itd...
Całą akcja na drodze idealnie wpasowała się w tę 5 sek. przerwę. Na wcześniejszym pliku nic jeszcze nie widać, a kolejny zaczyna się od powyższej stop-klatki.
Zdarzenie było tak absurdalne, że będąc kilkadziesiąt metrów przed rozgrywaną akcją to nie wiem jak dokładnie do tego wszystkie doszło. Auto po lewej to Passat (anglik, z kierownicą po prawej), który wyjechał ze stacji benzynowej, następnie "wyprzedzał" rowerzystę jadącego poboczem w taki sposób, że kierowca czerwonego auta pewnie dostał zawału, a swąd gumy były czuć jeszcze kilka minut.
Po policyjnemu: Włączający się do ruchu VW Passat wyprzedzając rowerzystę wpadł w poślizg, zjechał na przeciwległy pas i omal nie doprowadził do zderzenia z Hyundaiem.
Tylko jak można wpaść w poślizg omijając rowerzystę, który jechał poprawnie po poboczu, jeżeli chwilę wcześniej włączało się do ruchu i miało na liczniku 5 km/h i przy tym wszystkim spaliło tyle gumy, że kilometr dalej jeszcze ją czułem u siebie.
Zaraz po zdarzeniu nic z tego nie rozumiałem, miałem nadzieję, że po obejrzeniu nagrania dowiem się co tam się przytrafiło. Wygląda to tak, że Passat wyjechał ze stacji, gaz do dechy, majtnęło nim i tak się znalazł na przeciwnym pasie. Ale Passat przecież nie ma napędu na tył, a to był zawijas typowy dla BMW sprzed 10 lat, poślizg był tak duży, że nijak nie odpowiadał prędkościom auta z napędem na przód, na koniec stanął niemal w poprzek, wyhamował przed rowem. Może mu się coś tam popsuło? hamował tylko jednym kołem? pomyliły mu się pasy w angliku? :]
Całe to nagranie miało być wprowadzeniem do opisu systemu ESP, które to na moje oko bez problemu poradziłby sobie z takim poślizgiem (o ile nie było żadnej usterki), ale poczekam na kolejną okazję, spadnie śnieg, będzie ich wiele.
Czytaj także
Komentarze (18) skocz na koniec
Mianowicie w autach z przednim napędem jest mały haczyk: kiedy masz skręcone koła, przyśpieszasz i puszczasz kierownice to koła wyprostują się i samochód pojedzie prosto, ALE gdy zrobisz dokładnie to samo z jedną różnicą - będziesz przyspieszać na maksa to koła się nie wyprostują a samochód będzie dalej skręcał (dokładnie rzecz ujmując koła prostują się dużo dużo dłużej). W tym wypadku mogło być tak, iż gość wyjeżdżając dał gazu , gdy chciał *wyprostować* to puścił kierownice, samochód *za wolno się prostował* i gość się przestraszył, że wjedzie w rowerzyste /ewentualnie na pobocze i gwałtownie odbił co skończyło się tańczeniem na drodze - tak bym obstawiał.
*Mój mistrz* zrobił tak - stoję przed zamkniętym przejazdem kolejowym jakiś 15 w kolejce, tuż przed szlabanem jest wyjazd z uliczki - gość wyjeżdża z prawej strony (tej samej po której stoję) daje ostro gazu i pięknym długim łukiem wali w mój lewy bok... Był bardzo zdziwiony jak to mu się mogło stać.. ja w sumie też :-))) Widziałem całą jego walkę od momentu puszczenie kierownicy, złapania jej i prób kontry..niestety nie zdarzył..
Mi chodziła po głowie jeszcze jakaś usterka techniczna, bo na prawdę ten wywijas tył tak nienaturalny, że nawet trudno go wytłumaczyć. Kiedyś nie wiedziałem jak możliwe są te często podane przez policje relacje *z niewyjaśnionych przyczyn zjechał na przeciwny pas i doprowadził do czołowego zderzenia*, a teraz już jeden przykład jest.
z którego roku to Volvo S60 by było?
Tak w ogóle jestem na etapie rozpoznawania tematu rejestratorów wideo. Właśnie niedawno na jednym z forów samochodowych przeczytałem *superofertę* takiego *superurządzenia* za kwotę niewiele przekraczającą 100zł. Jak przecież każdy chciałby mieć fajny sprzęt za niewielkie pieniądze. Ale im bardziej drążę temat, tym bardziej widzę, że ta kwota, choć niby niewielka, będzie niemal na 100% pieniędzmi wyrzuconymi w przysłowiowe błoto, na praktycznie bezużyteczny gadżet, zabawkę. A ja nie chcę mieć gadżetu, chcę mieć użyteczny rejestrator ;) Oraz podtrzymuję, że kilkusekundowe przerwy w ciągłości zapisu praktycznie dyskwalifikują urządzenie w tej funkcji. Pytanie i ciekawe, jak sprawa ma się w droższych modelach? Bo nie wierzę, że technicznie jest nie do przeskoczenia.
ja nie uważam, że te kilkusekundowe przerwy miałyby być aż dyskwalifikujące... zawsze możesz sobie kupić dwa rejestratory (skoro są tanie) i ustawić różny czas plików ;)
nie wiem jak w droższych modelach, nie miałem żadnego droższego rejestratora, w zwykłych kamerach jest tak jak z tym rejestratorem, po kliknięciu *stop* trzeba poczekać chwilką na zapis pliku...
Lecz może mniejsza o szczegóły techniczne pt. jak to działa w środku, nie o to przecież chodzi. Fakt jest faktem: urządzenie robi w nagrywanym materiale parosekundowe dziury czasowe. Moim zdaniem - i wciąż jest je podtrzymuję - nie do zaakceptowania, o ile ktoś chce traktować urządzenie jako coś trochę więcej niż zabawkę.
Co do dwóch rejestratorów, traktuję jako niezły żart :) Jeśli już, myślałem o zamontowaniu drugiego na tył, bo przecież nie wiadomo z której strony nastąpi *atak* (idąc dalej tym tropem - przydałyby się też kamery po bokach;). A tak poważniej: i tak wciąż zastanawiam się nad sensownością całego przedsięwzięcia, oraz dodatkowych konsekwencji, o których się nie myślało oglądając pierwszy raz reklamy takich urządzeń np. na Alledrogo: m.in. konieczność sensownego podciągnięcia zasilania na stałe, schowania przewodów (bo nie wyobrażam sobie na dłuższą metę dyndających kabelków), dochodzi potencjalne zwiększenie zakusów złodziei. Czyli kolejne po nawigacji urządzenie do zdejmowania, chowania, oraz w ogóle, że tak napiszę opiekowania się nim. Pytanie też, czy urządzenie (nawet gdyby nagrywało w pętli bez dziur, w superjakości, itp.) kiedykolwiek się przyda w rzeczywiście ważnym dla nas momencie. Oby nigdy. Choć może być tak, że przyda się bardzo własnie ten jeden, jedyny konkretny raz. Trochę jak z ubezpieczeniami - płacimy za nie zakładając przecież, że nic się nie stanie... ;)
Pozdrawiam.
będę testował kolejne rejestratory, dotarł do mnie nowy, w drodze jest kolejny, w sumie będę miał ich już... 5 :] zwrócę uwagę na te luki w nagrywaniu... za ileś tam pojawią się nowe wpisy dot. rejestratorów...
już wiem jak mogło dojść do tego zdarzenia co wyżej, najprawdopodobniej kierowca tego auta wyjechał ze stacji benzynowej z gazem w podłodze, przedednie koła mu się bardzo kręciły w miejscu, był przez to w podsterownym poślizgu, wtedy też musiał trochę nakręcić kierownicą, ale z racji tego, że koła ciągle kręciły się to nie miał przyczepności, nie miał też *czucia w kierownicy*, ostatecznie koła złapały przyczepność ale, że były źle skręcone to auto pojechało w tą złą stronę...
mam nadzieję, że wszystko jasne :)
obrazowo to zrobił to samo co ja na tym nagraniu, ujęcie drugie, 0:20,
www.youtube.com/watch?v=eAjlHdXcVC4
http://www.youtube.com/watch?v=2qmgaA3I7FQ
Kamera GoPro