Rajd Nadwiślański 2015, kilka zdjęć i rozmyślań
2015-09-21|Wydarzenia|Komentarze: 10
Kilka zdjęć i przemyśleń z odcinków Rajdu Nadwiślańskiego który jest lubelską rundą pierwszej rajdowej ligi czyli Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski.
Rajd można chyba określić kameralnym bo frekwencja była niewielka. Do mety dojechało 29 zawodników a startowało kilkunastu więcej. Przy czym startowała cała rajdowa krajowa czołówka. Wygrali Grzegorz Grzyb i Robert Hundla (Skoda Fabia R5), tylko 4,4 sek. za nimi byli Bryan Bouffier i Thibault De la Haye (Ford Fiesta), dalej Łukasz Habaj i Piotr Woś (Ford Fiesta R5) już z ponad 40 sek. stratą.
Kibicowałem z aparatem w ręku tylko na dwóch odcinkach, tych najbliższych Lublina. Jeden był dosłownie rzut beretem od mojego domu bo raptem 8 km po linii prostej. Park serwisowy był w Puławach do których jest około 50 km. Też nie jest to daleko ale deszczowa i chłodna pogoda była trochę zniechęcająca... więc jakby co to zapraszam do rzutu okiem na fotorelację z Wyścigu górskiego Limanowa 2015 bo tam jest więcej "serwisowych" zdjęć a klimaty całkiem podobne :)
Mimo, że trochę padało to było całkiem śmiesznie. Na jednym zakręcie stałem obok porządkowego który żywo komentował przejazdy kolejnych załóg i generalnie wszystkiego. Miał tak około 60 lat. Rozpoznawał czy nadjeżdża dobry zawodnik czy "szaleniec" i należy zawczasu uciekać. Diagnozował też usterki przejeżdżających aut a dokładniej to chodziło o rozregulowane gaźniki bo silniki tak nierówno chodziły i strzelały. Nie mógł też zrozumieć po co to wszystko bo tyle marnuje się paliwa, taśmy, słupków zabezpieczających i płaci jeszcze im, porządkowym za obsługę. No ale nie będzie narzekał bo po rajdowej imprezie szykowała się kolejna impreza, już taka bardziej kulinarna ;)
Jak stałem sobie przy trasie to oczywiście rozmyślałem na temat tego jak sam bym jechał oraz tego czy i jak można odnieść tempo jadących aut do amatorskich imprez w których biorę udział. Dla mnie w rajdach irytujące jest to, że nie zna się trasy a ta znajomość ma kluczowe znaczenie. Chodzi po prostu o to, że wystarczy przejechać trasę kolejny raz czy mieć notatki z naniesionymi poprawkami z zapoznania aby dany odcinek pojechać o wiele szybciej niż inni zawodnicy których takich informacji nie mają. Widać to wyraźnie gdy ten sam odcinek przejeżdża się dwukrotnie i wtedy podczas drugiego przejazdu czasy są o wiele lepsze, zwykle na tyle lepsze, że czas lidera z pierwszego przejazdu byłby na przykład trzecim czasem w drugim przejeździe. Znaczy to po prostu tyle, że wraz z kolejnym przejazdem i znajomością trasy tempo znacząco wzrasta zatem w tych pierwszych przejazdach jest dość słabe jak na możliwości danego zawodnika. No i dla mnie irytujące jest to jak przejadę jakiś zakręt który w tym samym momencie wiem, że dało się go przejechać o wiele szybciej. Rok temu już o tym pisałem w notce pt. Dlaczego nie wystartuję w żadnym rajdzie.
Taka jest moja teoria ale ciekawi mnie jakby to wyglądało w praktyce. Może wcale tak nie myśli się i nic nie jest wkurzające w tych zakrętach przejechanych wolniej za pierwszym razem. W sumie mógłbym spróbować przejechać KJS ale chyba trasy są na tyle krótkie a rozpoznanie przez zawodników przed startem na tyle dobre ("jadę nielegala!" ;) że bardziej to przypomina typowy superoes na zamkniętym obiekcie niż rajd.
Druga sprawa to zestawienie tempa z odcinków rajdowych do tych na np. kieleckim SuperOes. Oczywiście nie chodzi mi o auta najwyższej klasy choć też byłoby ciekawie zobaczyć jak wyglądałaby rywalizacja z superoesową czołówką. A chodzi o wolniejsze auta które na dobra sprawę wyglądają tak samo jak te które można spotkać na amatorskich imprezach. Wiem, że tych imprez nie można bezpośrednio porównywać ale i tak jestem ciekaw. Tak stojąc przy trasie to powiedziałbym, że generalnie w zakrętach większość jechała dość ostrożnie i zachowawczo. Zapewne jest na to wytłumaczenie pokroju takiego, że na mokrej nawierzchni na rajdzie w wielu zakrętach jest lepiej po prostu odpuścić bo potencjalny zysk czasowy w postaci 0,3 sek. nie jest warty podnoszenia ryzyka wypadnięcia z trasy.
Tyle czytania, teraz zdjęcia...
Czytaj także
Komentarze (10) skocz na koniec
Robi tu doświadczenie i zdolność improwizacji u kierowcy oraz umiejętności pilota. O komunikacji pomiędzy załogą nie mówiąc. Dlatego w drugą stronę, kierowcy z SO na takim rajdzie radziliby sobie (i radzą :P ) zauważalnie słabiej.
Poza tym kwestia nawierzchni. Kielce są wredne i zaskakują. Ale raczej kierowców niedzielnie przyjeżdżających na tor, co można było obejrzeć na filmie z Pucharu Forda Capri (masakra, między nami mówiąc...:/ ). Porównaj sobie ilość brudu, rodzajów betonu, przeszkadzajek typu liście, na Miedziance i Wilkowie chociażby. To zupełnie inna bajka. I zniszczenia samochodów również. :) Dlatego po raz enty namawiam, żebyś zostawił tą limuzynę w garażu. A jeździł czymś łatwiej ( i taniej :P ) naprawialnym... :D Wówczas KJS jakoś ludzko zorganizowany możnaby pojechać bez większych ceregieli. Tutaj oczywiście kłania się temat jaki KJS i przez kogo organizowany, ale to już inna historia... :)
PS: ślisko i mokro, szkoda auta :)
@naLeśnik, jeszcze nie doszedłem do rozdziału *Jak robić ostre zdjęcia* ;)
@nuda, no, racja, taki też urok zdjęć z jednej czy dwóch miejscówek... tutaj ponad 50 zdjęć, z tego da się wybrać z 10 które nie są takie same, i gdyby teraz mieć jeszcze zdjęcia z kolejnych kilku miejscówek to dałoby się wybrać np. 30-50 zupełnie różnych zdjęć... do tego jeszcze park serwisowy...
a i zapomniałem je trochę przebrać, wyrzucić powtarzające bo to te same co z fejsbuka gdzie zwykle ładuję wszystko jak leci...
Ale zdecydowanie Miedzianka to trening dla zawodników z GSMP, ze względu na charakterystykę trasy. Zawsze możesz mówić, że mistrz klasy N zlał ci dupę... :P
Czy aby na pewno wiesz kto jeździ w czołówce Superoesu w Kielcach w którym startujesz ? :)
Bo na pewno to nie ma nic wspólnego nawet z namiastką amatorstwa hehe przecież jest to często czołówka zawodników z GSMP.
W warunkach rajdowych by pewnie nie wygrali ale czołówka rajdowa by też pewnie nie wygrała na Superoesie Kieleckim z kierowcą wyścigowym co jeździ tam co miesiąc od lat i zna każdy centymetr toru.
No i zaufaj mi że kierowca rajdowy zna w jakimś stopniu trasę po której będzie jechał oczywiście nie zna każdego centymetra jak w wyścigach ale nie jedzie po tej trasie 1wszy raz w życiu :)
A warunki są dla każdego takie same więc nawet zakładając hipotetyczną sytuację jakby wszyscy jechali pierwszy raz to nadal wygra najlepszy i nic to nie zmienia.
No i pewnie nie będę 1wszą osobą która o tym wspomniała ale jestem zdania jak 2mouse - zostaw limuzynę w garażu - dać się da jasne ale to nie to samo i nie miejsce dla takiego auta :)
Pisząc, że Superoes jest amatorski mam na myśli kwestie organizacyjno-formalne bo impreza jest skierowana do amatorów a to, że przyjeżdżają zawodnicy z licencjami to inna sprawa. Większość uczestników to mimo wszystko amatorzy.
W rajdach warunki są takie same ale zarazem wystarczy przejechać o jeden przejazd więcej niż konkurencja a już ma się sporą przewagę. Jasne, że na dłuższą metę okaże się kto faktycznie jest lepszy ale tak w pojedynczych rajdach to na moje oko sytuacja nie jest równa.
@2mouse, jak ten mistrz objedzie mnie pierwszy raz to nawet jest fajnie ale jak za każdym razem i mam do niego stratę 5 sek. na 1 km to już radość jakby mniejsza :)
Bardzo ładnie ogarniasz Audi, co w zasadzie mnie cieszyło że gość seryjnym *dupowozem* potrafi zlać nie jednego w konkretniej maszynie :) (pozdrowienia również dla Pana w s40)
Ale zgadzam się z 2mouse pora na inne auto które będzie przygotowane na pewno pojedziesz szybciej i przede wszystkim na większej bombie z racji tego że w Pon nie musisz nim jechać do pracy :D
Wiem że istotą tej imprezy jest to że ma być dla amatorów i każdy z ulicy może wpaść w seryjnym aucie... No ale nie oszukujmy się to zanika jest mega wyścig zbrojeń.. Co na początku podobało mi się bo fajnie jest pościgać się z górskimi autami itp.
No ale niestety często oprócz skilla wygrywa tam pieniądz...
Pozdrawiam !
Jakbym wiedział jak jechać na większej bombie tym A4 to bym tak jechał :) Ile się da to próbuję wydusić. Czasami na niektórych fragmentach jestem zdania, że szybciej już się nie da i to jest maksimum a na innych widzę, że mocno partolę, że powinienem inaczej jechać i byłoby sporo szybciej.
No i co zrobiłeś w związku z rywalizacją z górskimi autami? co zrobisz jak znowu przyjedzie Rafał G. w Evo (GSMP) i odjedzie na 5 sek. jednej próbie? Do rywalizacji z zawodnikami i ich górskimi autami jest przecież cykl pt. GSMP a nie SuperOES :) To, że niektórzy startują tutaj i tutaj to inna sprawa.