Ratowania Toru w Lublinie ciąg dalszy
2011-10-31|Poza autem|Komentarze: 1
Obrońcy Toru w Lublinie przegrywają 5:1. Szans na wygraną praktycznie nie ma już żadnych. Można zapalać znicze...
Uogólniając, chodzi o to, że wszyscy nie chcą tego toru, za wyjątkiem tych którzy z niego korzystali. Zaczęło się od tego, że obok toru wybudowano osiedle mieszkaniowe. Następnie grupa mieszkańców zorientowała się, że z balkonu widać i słychać tor i zaczęło im to przeszkadzać. Między czasie okazywało się, że normy hałasu nie są przekraczane, zagorzałych przeciwników nie jest aż tak wielu, i chodzi głównie o 10 mln, które stanowią cenę wywoławczą za grunt spod toru.
Aktualnie przeciwnikami toru są: 1:0 - grupa mieszkańców osiedla, większości tor nie przeszkadza, choć pewnie nie będą mieli za wiele przeciwko jak toru nie będzie... 2:0 - urzędnicy, którzy najpierw wydali zgodę na budowę osiedla koło toru, a teraz zawraca się im głowę protestami, chcieli by mieć spokój... tak samo jak politycy, którzy przed wyborami popierali obecność toru, a po wyborach jest po wyborach... 3:0 - związek motorowy, który wystawił tor na sprzedaż... 4:0 - deweloper? który chce ten teren kupić... 4:1 - bramkę honorową strzela grupa obrońców toru, wspomagana przez dziennikarzy, którzy nie olewają tematu i w niedzielę wieczorem piszą relacje, robią zdjęcia, nagrania... 5:1 - samobója strzela garstka obrońców toru, która bywa nieoficjalnie na osiedlu i trąbiąc pod oknami kłóci się z garstką mieszkańców, przy okazji denerwując całą resztę, której tor nigdy nie przeszkadzał.
Wczoraj odbyła się kolejna akcja w ramach Ratowania Toru w Lublinie. Byłem na niej pierwszy raz. Nie wiem ilu uczestników było, ale sporo, zdecydowanie więcej niż się spodziewałem. Ekipa obrońców jest na prawdę zorganizowana. Oznacza to też, że zapotrzebowanie na taki obiekt jest duże. Przebieg imprezy był tradycyjny, tj. przejazdy po ulicach, trąbienie, a punktem kulminacyjnym było utworzenie ze zniczy napisu "TOR LUBLIN".
Tyle w ramach wstępu...
Czarny scenariusz jest taki, że tor zostaje zlikwidowany a amatorzy sportów motorowych przenoszą się na ulice Lublina. To, że tor zostanie zamknięty jest pewne. To, że amatorzy przeniosą się na ulice pewnie też. Ale tych będzie niewielu, bo osoby, które przejechały się kilka okrążeń po jakimś torze, którym taka jazda im się spodobała i cokolwiek im wyszło na pewno po ulicach się ścigać nie będzie uznając to jaki ekwiwalent jazdy torowej.
Ulice Lublina nie staną się jednym wielkim torem wyścigowym, policja nie będzie miała znacząco więcej pracy niż teraz, urzędnicy też nie będą mieli problemu. Wszystko rozejdzie się po kościach. Nowego toru też nie będzie. Niestety.
Po kolei...
Motocykle. Tak jak teraz w kilku(nastu?) miejscach w Lublinie motocykliści mogli się rozpędzić do ponad 200 km/h tak będą to dalej robili. Tor w Lublinie jest torem kartingowym, krótkim i nie pozwala na rozwijanie ścigaczowych prędkości. Pozwalał natomiast na jazdę z kolankiem i tego pewnie będzie motocyklistom brakowało, bo ciasnych i gładkich zakrętów w okolicy nie ma zbyt wielu. Ale nikt mnie nie przekona, że nawet jakby tor pozostał i motocykliści by dalej na nim sobie kolanka trenowali to już poza torem, na ulicy by nie mieli ochoty się rozpędzić. Tak jak teraz szybko jeździli tak nadal będą jeździć. Poza tym i tak nie stanowią oni jakiegoś szczególnego zagrożenia na drodze, głównie są groźni sami dla siebie.
Drift. Jakoś nie wyobrażam sobie scen prosty z "Szybkich i wściekłych" na ulicach Lublina. Na pierwszej dziurze by sobie kółka pourywali. Nie wiem gdzie drifterzy z prawdziwego zdarzenia trenują, ale jeżeli jest to jakaś publiczna droga to musi być to konkretny fragmencik jakiejś nowej jezdni. Bez toru lubelski drift będzie powoli zamierał, szczególnie w oczach kibiców bo zawodów też już nie będzie. Komu się będzie chciało to będzie jeździł poza Lubelszczyznę. Ci co kręcą bączki pod dyskotekami będą to robili nadal, bez względu na to czy tor będzie czy nie.
Gokarty. Tych najbardziej szkoda, tor był głównie ich. Tracą najwięcej i nic zrobić nie mogą. Nawet postraszyć, że jak tak to teraz będą się rozbijali po publicznych drogach.
Samochody. Tutaj sprawa wygląda tak. Ci którzy się trochę ścigali po torze nie przeniosą się na ulice miasta aby nadal z taką samą namiętnością to robić. Po prostu wiedzą, że to w żadnym wypadku jazda po publicznej drodze nie przypomina tej na torze. Jazda po trze to jazda w zakrętach. Jazda po torze to jazda po gładkim, torowym, nagumowanym asfalcie. Jazda po torze to wyścig, emocje, ciągły uślizg, pisk opon, przeciążenia, swąd palonych hamulców. Wyścigi na ulicach to wyścigi turbin, jazda niemal wyłącznie po prostej. Nie wyobrażam sobie aby ktoś kto zaliczył choć jeden dzień na torze chciał dalej namiętnie ścigać się spod świateł. Przy jakiejś okazji pewnie depnie w podłogę jak się jakiś inny zawodnik napatoczy ale nijak nie będzie można tego nazwać eksmisją z toru na ulice.
Prawie jak Kubica
Pozostaje największa grupa kierowców, która to właśnie teraz szaleje po ulicach i z która są problemy. Jest to grupa, która nigdy nie jeździła po torze i już takiej okazji mieć nie będzie w Lublinie. A skoro nie jeździła po torze to nie może się z toru przenieść na ulicę ;-)
Są to osoby, którym się wydaje, że jeżdżą sportowo, że ich auta są sportowe, że potrafią. A prawda jest taka, że choćby stawali na głowie za kierownicą to ich akrobacje w niczym nie będą przypominali sportowej jazdy. Po prostu nie da się. Nie da się rozpędzić do 200km/h i opóźnić hamowanie, zwolnić do 50km/h przed ostrym zakrętem, i przejechać go tak aby mieć dobrą pozycję do wejścia w kolejny zakręt. Po prostu nie da się, na ulicy. 200km/h na torze w Lublinie też się nie da, ale lokalny tor to zwykle początek przygody...
Ta grupa może się powiększać, może trwać w przekonaniu, że fajnie jeździ, że potrafi. Będzie kończyć na drzewie, bo nie wie, że już nawet z jednym pasażerem jazda jest inna i na torze już się rekordu nie pobije, nie mówiąc o 4 kumplach i wypadnięciu na zakręcie ledwo przy 100km/h choć samemu bez problemu przejeżdżało się mając 120. Będzie też przydzwaniać, bo nie wie, że do mocnego hamowania trzeba dobrych, rozgrzanych opon i dobrego, powtarzalnego, gładkiego asfaltu. Będzie niszczyć swoje auta na dziurach, koleinach, płacić mandaty i zbierać punkty w przekonaniu, że jadzie z pasją, tak jak lubi, tak jak auto potrafi, zgodnie ze swoim sportowym zacięciem. Nie, po prostu nie da się, na ulicy.
Tor jest idealnym miejscem dla nich. Na torze mogą się przekonać jak mało potrafią w miejscu, które jest przeznaczone do sportowej jazdy. Jak bezsensowne były ich dotychczasowe pseudosportowe wyczyny między światłami, po koleinach.
Akcja Znicz Ratujmy Tor Lublin
30 październik 2011
Lublin
Czytaj także
Komentarze (1) skocz na koniec
Miałem okazję brać udział w zorganizowanym szkoleniu poprawiającym technikę jazdy motocyklem turystycznym (yamaha fjr) na torze w Lublinie. Szkolenie prowadzone było przez profesjonalnych instruktorów. Uważam, że taki tor jest bardzo potrzebny gdyż ucząc, szkoląc poprawia się nasza technika jazdy i umiejętności a to ma ogromny wpływ na nasze i innych uczestników ruchu drogowego bezpieczeństwo na drodze.
Jeśli tor nie może być w tym miejscu to może władze wybudują taki lub lepszy na obrzeżach Lublina