Targi motoryzacyjne IAA Frankfurt 2011
2011-10-08|Wydarzenia
Każdy zmotoryzowany powinien przynajmniej raz w roku zwiedzić jakieś targi motoryzacyjne. A raz na pięć lat targi motoryzacyjne z prawdziwego zdarzenia. A z tych najbliżej polskiej granicy są te we Frankfurcie nad Menem, w tym roku pt. 64th International Motor Show Frankfurt 2011.
Jedynym słusznym środkiem transportu jest oczywiście samochód. A, że jazda po niemieckich autostradach jest nie mniejszą atrakcją niż same targi, więc upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu. Tylko tankowanie o 30 proc. droższe niż w Polsce. Niestety trzeba się liczyć z przynajmniej jednym dodatkowym zbiornikiem paliwa bo niemieckie drogi nie sprzyjają ekonomicznej jeździe. Z przejazdem oczywiście większej filozofii nie ma. Jedziemy tak jak z Warszawy do Krakowa czy Olsztyna do Szczecina. Tyle, że do Frankfurtu. Nie biją, nie kradną. Po prostu wsiadamy do auta i jedziemy - to informacja dla tych, co myślą, że trzeba wybierać się jak na wojnę.
Do Frankfurtu docieramy bez większych problemów, dalej kierujemy się na targowe parkingi (9 euro), skąd darmowymi już autobusami przez kilka minut jedziemy do wejściowej hali targowej. Wchodzimy (13 euro).
Za najlepszy dzień do zwiedzania wydawał mi się piątek, z rana. Zakładając, że komu się spieszyło to na tygodniu odwiedził targi, a komu się nie spieszyło to zostawił zwiedzanie na weekend. Teraz wiem, że najlepszego dnia nie ma, poza dniami dla prasy organizowanymi przed oficjalnym otwarciem, ewentualnie pierwszymi dwoma dniami o podwyższonej cenie (45 euro).
Tłok, tłok, tłok, jak na targowisku. Aby wejść do większości aut trzeba było się w kolejce ustawiać. Zrobienie zdjęcia bez czyjegoś łokcia wymagało cierpliwości fotografa przyrodniczego. Niektóre super-auta były po prostu szczelnie otoczone ludźmi i trzeba było podskoczyć aby zobaczyć o jakie auto chodzi.
Całe targi to kompleks kilku(nastu) budynków i trochę nachodzić się trzeba. Tak jak zwykle zakładam, że tym razem każde auto obejrzę, każde dotknę, do większości wejdę. I tak jak zwykle, po pewnym czasie dopada mnie znieczulica i już mało co może zrobić wrażenie, nie mówiąc o takim, które spowoduje wyciągnięcie aparatu. Ale zanim to nastąpiło to parę zdjęć zrobiłem.
Pierwsze stoisko to BMW. Zrobione z rozmachem. Razem z Audi najciekawsze. Dwa poziomy, scena, dookoła jakby tor, po którym jeździły różnorakie modele BMW. Światowa premiera nowego BMW serii 1, koncepcyjne BMW serii i (elektryczne), oraz chyba wszystkie inne modele dostępne w ofercie.
Na stoisku BMW spędziłem ponad dwie godziny, co było i tak za mało. Nie obejrzałem szoł w całości jakie były organizowane, nie obejrzałem tak dokładnie aut jak chciałem. Dużo aut, dużo ludzi.
...dalej było stoisko Mini...
...a obok Rolls-Royce. Czy ktoś potrafi rozróżnić modele RR od siebie? :-)
Do Rojs-Rojsów oczywiście także można było wejść, przy czym pojedynczo, i nie można było mieć żadnych reklamówek, folderów, plecaków, torebek, kurtek przy sobie.
Dalej różne tam korwety i szewrolety...
...oczywiście obok nich kilkadziesiąt innych aut, z których za większością obejrzymy się na ulicy a tutaj giną w tłumie...
...Ford Focus musiał dać się pokroić i niemal stanąć na głowie aby zwrócić na siebie uwagę...
...dalej Subaru, jakiś kosmiczny Opel...
...hala za halą, w każdej kolejnej po kilkadziesiąt aut...
...hala za halą, w każdej kolejnej po kilkadziesiąt aut...
...przejście do kolejnej hali...
...w końcu trafiamy do hali Audi, zwanej agorą, z zewnątrz okazała, charakterystyczna, dookoła tak wygląda...
...jeszcze zanim wejdziemy do środka możemy podziwiać...
...to chyba ma być ta przewaga dzięki technice... ale jest i sławetne Audi Quattro...
...a w środku... wprawne oko nie powinno mieć problemu z dostrzeżeniem przynajmniej trzech aut......stoisko Audi, podobnie jak BMW, miało w sobie tor, po którym jeździły auta, i było to elementem prezentacji...
...dalej oferta, nowości Audi...
...Audi A2 concept...
...i wracamy do czerwoności...
...tutaj trochę karbonu, albo jego imitacji...
Na stoisku Audi spędziłem niemal trzy godziny. W sumie ze BMW daje to pięć. Na inne auta miałem ponad godzinę...
...pod koniec zwiedzania, patrząc na trzy ostatnie auta widziałem jedno i to samo...
Na tym najlepiej zakończyć, tj. zanim zacznę wrzucać zdjęcia wszelakich aut jakie były na tych targach. Zajęcie na kilka wieczorów, a wszystkie i tak podobne do siebie w targowej scenerii. Poza tym w internecie mamy tysiące zdjęć Porsche czy Astonów. Po prostu trzeba je zobaczyć osobiście.
Podsumowując. Ludzi jest za dużo. Samochodów jest bardzo dużo. Aby to wszystko ogarnąć trzeba przeznaczyć na to przynajmniej dwa dni. Jednak, po kilku godzinach kolejne auta nie będą robiły na nas większego wrażenia... sam nie wiem czy chciałbym tam wrócić na drugi dzień... bo za rok na pewno...