To co jest irytujące podczas jazdy po naszych autostradach
2015-11-30|Na drodze|Komentarze: 20
To co mnie jeszcze irytuje podczas jazdy po naszych autostradach. Z perspektywy kierowcy jadącego z przepisową prędkością ;)
Tempomatowcy
Po zastanowieniu się co z czego wynika doszedłem do wniosku, że to jazda na tempomacie jest przyczyną opisanego niżej stylu jazdy na ekspresówkach i autostradach. Przy czym nie chodzi tutaj jako tako o tempomat ale ogólnie jazdę za wszelką cenę ze stałą prędkością.
W najprostszym przykładzie... gdy jedziemy 130 km/h a przed nami jedzie ciężarówka 90 km/h którą będziemy niebawem wyprzedzać to zbliżający się do nas tempomatowiec z prędkością 140 km/h pierwszy zjedzie na lewy pas mimo, że nie zdąży nas wyprzedzić zanim dojedziemy do tej ciężarówki. On wie, że nie zdąży nas wyprzedzić i będziemy musieli hamować ale nie doda gazu aby jednak zdążyć. Wcześniej też nie zdejmie nogi z gazu (na tempomacie to nawet jej nie ma) tak abyśmy mogli pierwsi tę ciężarówkę wyprzedzić. Jego stałą prędkość jest najważniejsza.
Jeżeli jest bardzo dużo wolnego miejsca to oczywiście sami możemy trochę przyspieszyć albo lekko zwolnić i dać się wyprzedzić ale chodzi mi tutaj bardziej o sytuacje z dużym natężeniem ruchu. Tempomatowiec wie, że za chwile będziemy chcieli wyprzedzać bo widzi, że dojeżdżamy do ciężarówki ale nie zrobi miejsca ani nijak nie ułatwi tego manewru bo ma pierwszeństwo na lewym pasie i nie musi nic robić. Podobna sytuacja jest przy pasach rozbiegowych na autostradę gdzie tempomatowiec także nie zwraca uwagi na wjeżdżające auto tylko jedzie swoim stałym tempem i nijak nie ułatwi włączenia się do ruchu.
Przez tempomatowców często tworzą się zatory na lewym pasie bo pilnując swojej stałej prędkości za wcześniej zjeżdżają na lewy pas do wyprzedzania i blokują przejazd tym którzy jadą od nich szybciej. Widząc tworzący się zator nie przyspieszą bo ich stała prędkości jest najważniejsza.
Oczywiście nie mam tutaj na myśli kierowców którzy jadą te 120 km/h czy 140 km/h i wyprzedzają tira z tą prędkością bo szybciej jechać nie mogą albo nie chcą ale rozpoczęli wyprzedzanie nikomu nie zawadzając. Jeżeli zaczęli wyprzedzać kilka tirów i nadjechało szybsze auto ze 170 km/h na liczniku no to trudno i ten szybszy musi sobie poczekać. Należy rozróżniać te sytuacje.
Tempomatowcy i inni kierowcy którzy za wszelką cenę utrzymują swoją stałą prędkość sprawiają, że jazda z przepisowymi prędkościami często jest mordęgą bo nie jest płynniejsza w ogólnym rozrachunku choć by mogła. Patrzą oni tylko na siebie i swój pas i nie maja zamiaru nikomu ułatwić wyprzedzania czy upłynnić jazdę.
Skrzydłowi
Na zwykłych drogach z jednym pasem ruchu często jedzie się za kimś przez kilkadziesiąt kilometrów bo tempo poprzedzającego auta nam odpowiada i nie ma sensu go wyprzedzać. Na autostradzie też tak często bywa przy czym jeżeli kierowca z tyłu jedzie po lewym pasie i zbyt blisko to nazywam go skrzydłowym.
Skrzydłowi są irytujący i przeszkadzają w swobodnej jeździe bo cały czas widać ich w bocznym lusterku i są często za blisko. W takim ustawianiu przed każdym wyprzedzaniem trzeba pięć razy upewniać się czy oby przypadkiem nie zajedziemy skrzydłowemu drogi bo akurat tym razem zechce przyspieszyć. Trzeba wpatrywać się w lusterko oceniając czy zmienia się jego prędkość a jak się zmienia to czy możemy zmienić pas na "jego" lewy.
Jakby było pięknie i wygodnie gdyby jazda odbywała się zgodnie z przepisami czyli patrząc w lusterko i widząc auto na lewym pasie mielibyśmy pewność, że jesteśmy właśnie w tej chwili wyprzedzani i nie możemy wjechać na lewy pas. A tak przy każdym tirze czy innym wyprzedzanym aucie trzeba się zastanawiać czy ktoś kogo widać nas wyprzedza czy tylko sobie jedzie po lewym pasie ze stałą prędkością.
Skrzydłowi zapewne nie zdają sobie sprawy, że swoją jazdą mogą przeszkadzać innym i nie rozumieją przepisu o konieczności jazdy prawym pasem. Skrzydłowi zjeżdżają na prawy pas gdy sami są wyprzedzani po czym od razu wracają na lewy. Są jednocześnie okupantami lewego pasa i często też tempomatowcami.
Można uznać, że to nie jest żaden problem bo jeżeli trafi się na skrzydłowego to wystarczy przyspieszyć aby mu odjechać albo zwolnić aby sam odjechał. W pierwszym przypadku trzeba odjechać naprawdę sporo tak aby w ogóle nie było go widać w bocznym lusterku a w drugim przypadku tak samo mocno zwolnić. Przy czym nawet jak sami pozbędziemy się skrzydłowego to przecież uczepi się on kogoś innego.
Okupanci lewego pasa
Do kompletu jeszcze oni. Temat wałkowany był już sto razy. Dodam tylko to, że zajeżdżanie drogi bardzo szybko jadącym autom po lewym pasie często wynika pierwotnie z tego, że właśnie cały czas jadą lewym pasem. Szybko jadący to tacy co jadą np. 180 km/h i sadzą, że skoro są tacy szybcy to już nie muszą zjeżdżać na prawy pas bo za chwilę będą i tak kogoś wyprzedzać. Na dodatek nikt inny ich nie wyprzedzi więc nikomu nie zawadzają.
Wolniej jadącym kierowcom trudno jest szybko ocenić z jaką prędkością zbliża się pojazd widoczny w lewym lusterku tj. czy jedzie 150 km/h i zdążą wyprzedzić tira czy jedzie 200 km/h i już nie zdążą. I często zakładają, że zdążą bo samochód widoczny w lusterko jest bardzo daleko. Jednocześnie też wiedzą, że sporo osób jeździ lewym pasem "bo lubi" więc tym bardziej widok auta w lewym lusterku nie jest dla nich jednoznaczny z tym, że są akurat wyprzedzani i nie powinni sami wyprzedzać.
* * *
Tyle narzekania. W zasadzie tylko do tego mogę przyczepić się co do jazdy po naszych ekspresówkach czy autostradach. Całą reszta jest super. Cieszę się z każdego nowego kawałka autostrady. Mamy już ich na prawdę sporo i dzisiaj podróżowanie po kraju nijak nie przypomina tego co było 10 lat temu. Chociaż pewnie użytkownicy starszych i bardziej uczęszczanych autostrada będą mieli więcej negatywnych uwag jak np. wyprzedzające się ciężarówki (z moich skromnych pomiarów i doświadczeń problem jest przereklamowany), jazda na zderzaku (raczej rzadko się to zdarza), zbyt wczesny wjazd na autostradę z pasa rozbiegowego, itd.
Brawa i złoty medal dla...
Przy czym jest jedna grupa użytkowników autostrad i ekspresówek co do której do tej pory nie mogę się nijak przyczepić bo nie są tempomatowcami, skrzydłowymi czy okupantami lewego pasa. Kto to taki? kierowcy busów, dostawczaków, lawet i podobnych lekkich ciężarówek. Mimo, że mogą oni jeździć bardzo szybko to jeszcze nie zauważyłem żadnego stale na lewym pasie, zawsze po wyprzedzeniu zjeżdżają na prawy pas a jak jadę przed nimi i wiedzą, że za chwilę będę wyprzedzał tira to poczekają aż to zrobię. Jakoś tak oni najbardziej ogarniają sytuację i orientują się w tym kto co za chwile będzie chciał zrobić.
* * *
I na koniec jeszcze o prędkości na naszych autostradach i innych drogach. Poniżej tabelka z danymi z 2014 roku (Raport: Prędkość pojazdów w Polsce w 2014 r.):
Omówię tylko autostrady. Dotyczy ona tylko jazdy w dzień (w nocy po autostradach jeździmy wolniej). Dotyczy wszystkich aut czyli ciężarowych i osobowych które mają różnie limity prędkości.
Z tabelki wynika, że 50 proc. aut na autostradach przekracza dozwoloną prędkości czyli nie jest tak, że wszyscy jadą szybciej a tylko połowa :) Przy czym są tutaj ujęte też ciężarówki jadące zwykle około 90 km/h gdy limitem dla nich 80 km/h. Jeżeli ciężarówki są w stanie jechać 90,1 czy 93 km/h (a pewnie wiele jest) to też łapią się do kolejnego progu.
Można zakładać, że dozwoloną prędkość o ponad 20 km/h przekraczają tylko osobówki. Zatem z tabelki wynika, że wcale tak wiele aut nie jeździ szybko bo tych jadących ponad 160 km/h jest raptem kilka procent. Ponad 200 km/h już prawie nikt nie jeździ.
Myślę, że gdybyśmy nie mieli ograniczeń prędkości tak jak to jest na niemieckich autostradach to jeździlibyśmy dokładnie z takimi samymi prędkościami jakimi jeździmy teraz. Na autostradach prawie w ogóle nie ma policji więc da się jechać ile się chce a mimo to niewiele osób przekracza istotnie dozwoloną prędkość. Natomiast na innych drogach jest już sporo policji a mimo to wiele osób przekracza istotnie prędkość.
Czytaj także
Komentarze (20) skocz na koniec
Jakby nie mieli lusterek wogóle.
Nie przekraczam drastycznie prędkości, ale często się zdarza, że właśnie jakąkolwiek płynność ruchu oprócz oczywiście wyprzedzających się ciężarówek niszczą tacy kierowcy. Nie daję wiary, że patrząc w lusterko nie wiemy czy się do nas zbliża pojazd. Rozpoczynając manewr wyprzedzania po prostu musimy umieć to oszacować, inaczej nasze miejsce nie jest za kierownicą, ale na fotelu pasażera.
Nie jestem *skrzydłowym* ani tym bardziej *tempomatowcem*, ale jak widzę zestaw w postaci ciągnika, a za nim powoli snującego się powolniaczka, to manewr zmiany pasa wykonuję z wyprzedzeniem i staram taką parkę wyprzedzić. Nagle, jadący przez dłuższą chwilę za tirem kapitan snuja albo decyduje, że *o nie, nie dam się wyprzedzić* albo po prostu ma oczy poniżej miejsca, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. No i ja muszę zwolnić bardziej niż on, a de facto milusiński zajeżdża mi drogę.
Ogólnie uważam, że snuje, które mają przyklejony nos do przedniej szyby to po stukroć większe zagrożenie dla płynności i bezpieczeństwa niż bohaterowie tego tekstu, a zmuszanie do awaryjnego hamowania pojazdu jadącego lewym pasem większą od Ciebie prędkością, poprzez zajeżdżanie mu drogi w najlżejszych słowach określił bym jako niegrzeczne.
To właśnie z taką mentalnością ma walczyć ten wpis. Jasno autor napisał, że na drodze nie myśli się tylko o sobie i nie postrzega się jej przez pryzmat zasady - bo ja mam pierwszeństwo, albo szybszy samochód. Pogardliwie oceniając kierowców Matiza, sam niejako wystawiasz sobie świadectwo, zupełnie bez szkody dla tychże *matizowców*. Ogólnie, jak widzisz, że ktoś przed tobą ma auto słabsze, którym wyprzedzenie TIRa będzie stanowiło trochę wyzwanie, albo jego umiejętności są słabe, to człowiek kulturalny, zwolni wpuści i pozwoli wykonać bezpiecznie manewr, odpuszczając na chwilę nogę z gazu. Bardzo rzadko zdarza się, że ktoś centralnie przed nos komuś wjeżdża, ale już bardzo często zdarza się, że jadąc 120 km/h eksperówką czyli przepisowo, wyprzedzając TIR*a z tyłu dojeżdża frustrat pędzący 200 km/h i miga światłami, *bo go blokuję*. STOP agresji drogowej i ogólnej akceptacji dla takich zachowań. Przez to się potem dzieją wypadki i to bardzo tragiczne.
Do autora: jeszcze jedno zjawisko - jazda środkowym pasem, nie tylko lewym. Na obwodnicy Warszawy wręcz nagminna. Policja sobie nic z tego nie robi, a nie dość, że tamuje to ruch, to jeszcze stwarza spore zagrożenie w okresie gdy ten ruch jest duży, co się często zdarza.
Wskaż w którym miejscu napisałem cokolwiek o kierowcach Matiza, albo odpowiadaj osobie, która o tym Matizie pisze. Cytowanie tekstu innej osoby i przypisywanie go osobie, do której się zwracasz oznacza, że nie czytasz uważnie.
Powiedz mi jeszcze jak mam wiedzieć, że kierowca ma słabsze auto? Po plakietce? Po marce? Tak właśnie robisz? Jedziesz i mówisz, o to renault, to *nie pojedzie*, a to to opel - *może jednak*, o mercedes, znaczy *mogą być kłopoty*?
Jak mam oceniać jego umiejętności? Po naklejce z zielonym listkiem? Kapeluszu?
Tutaj nie ma znaczenia kultura, auto, umiejętności - tylko bezpieczeństwo. Jeżeli ktoś wjeżdża przed szybciej jadący pojazd zmuszając go do mocnego hamowania stwarza dla mnie niebezpieczeństwo. Manewr wyprzedzania jest jednym z najniebezpieczniejszych i zasady kultury mają nikłe znaczenie. Wjeżdżasz komuś pod koła bo nie spojrzałeś w lusterko, to nie wyjeżdżaj poza granice swojego podwórka. Wjeżdżasz komuś pod koła bo chcesz go spowolnić, to zasięgnij opinii lekarza.
Nie jeżdżę może zbyt dużo, ale w tym roku na trasie Gdańsk-Warszawa wyklepałem 13 letnią osobówką 40 tys. km i w przeciwieństwie do autora tego tekstu to uważam, że większym zagrożeniem są Ci, którzy zajeżdżają drogę. I wtedy jak piszesz dzieją się wypadki i to bardzo tragiczne.
Jak pisałem staram się nie przekraczać obowiązującej prędkości, ale dlaczego kogoś kto pruje 200 kmh nazywasz frustratem? Znasz go? Oceniasz po zaciśniętych zębach?
Być może jak mu wyskakujesz przed maskę to daje ci światłami znać, że może jednak kulturalny człowieku możesz zjechać z lewego pasa i nie będę musiał awaryjnie hamować? A następnym razem się zastanowisz dlaczego na tym pasie się pojawiłeś.
Co do obwodnic to proszę nie przesadzaj, jeżeli wszyscy trzymaliby się prawego pasa, to przy tylu zjazdach ta droga by stała.
I na koniec, choć, nie wiem dlaczego łączysz prędkość z agresją (autor tekstu popitala sobie po torach aż miło, a wątpię, żeby emanował agresją) to moje zdanie jet takie, że lepsza tzw. agresja niż wymuszanie awaryjnego hamowania, bo to jest głupota.
jakbym pisał z perspektywy osoby jeżdżącej bardzo szybko to inaczej wyglądałby ten tekst bo przy takiej prędkości nie ma skrzydłowych, nie przeszkadzają ci co jadą z tyłu bo nadjeżdżają bardzo rzadko (jadąc z Łódź do Poznania przy 200-220 przez całą drogę zwykle nikt albo jakieś pojedyncze auta będą nas wyprzedzać) a przeszkadzają właśnie ci co nie pozwalają na jazdę z taką prędkością bo źle ocenili, że będą w stanie zdążyć wyprzedzić, wyprzedzające tiry też są irytujące bo jechało się 200 a trzeba hamować do 100 aby znowu rozpędzić się do 200 no i zabija to płynność takiej szybkiej jazdy...
zobacz na tabelkę z danymi, ponad 160 km/h to mało kto u nas jeździ, 50 proc. jeździ zupełnie poniżej limitów, kolejne 23 proc. przekracza tylko minimalnie (w tym są zwykle ciężarówki bo one zwykle jadą ponad 80 km/h a taki mają limit na autostradzie)...
@tk, tiry to mały problem bo zwykle oni się 100 razy upewniają i patrzą w te swoje wielkie lusterka ale osobówki jadące bezpośrednio za tirami to już właśnie dość krytyczny moment, lusterka malutkie, nie wiadomo kto za kierownicą, źle oceni prędkość i można się mocno zdziwić... taka jazda to sprowadza się praktycznie do tego aby zawczasu rozpoznawać tych którzy mogą zajechać drogę bo to, że prędzej czy później ktoś to zrobi jest pewne...
Ale rzeczywiście może trudno mi zrozumieć tekst o problemach w ruchu na autostradzie jeżeli piszesz *zwracasz uwagę na zupełnie inne kwestie (te zajeżdżanie drogi i zmuszanie do nagłego i mocnego hamowania) które przy małych prędkościach nie występuje*, bo po prostu autostrady nie są do poruszania się małymi (niskimi) prędkościami i problemy w ruchu na autostradzie nie powinny być oceniane z punktu widzenia takich prędkości.
To trochę taki punkt widzenia matki pilota myśliwca, która mówi - *synku, lataj nisko i powoli*. Niech sobie tak lata ale niech nie stwarza niebezpieczeństwa dla innych pilotów.
Jeszcze, jeżeli chodzi o moje doświadczenia: są takie dni, gdzie jadąc 160 kmh na A1 jest się wyprzedzanym przez wszystko co jest mniejsze od dostawczaka i ma przynajmniej dwa koła, więc tę tabelkę to pewnie liczono z dniami śnieżnymi, deszczowymi i nocami. Wydaje mi się, że tą trasą nie jeździsz za często. A1 jest dużo luźniejsza od A2, więc pewnie swoje wnioski wysuwasz z jazdy tą drugą. Na A1 nie ma generalnie problemu *tych szybszych*, jest problem *tych co wyskakują pod koła tych szybszych*. Ponawiam więc, że autostrada to nie droga niskich prędkości, nie taka jej natura.
A ciągniki siodłowe to uśredniając rzeczywiście niewielki problem, ale jak wyprzedzają się z różnicą prędkości 3km/h przez kilka ładnych kilometrów to czasem człowiek ma chwilę aby pomyśleć, dlaczego wogóle to robią (potem jeszcze ma czas na kanapkę i telefon do domu). Może ktoś kto czyta ten blog jest kierowcą ciągnika i mi to wytłumaczy, bo jak dla Ferdka Kiepskiego nie ma pracy w Polsce z jego wykształceniem tak z moim nie ma logiki w takim zachowaniu kierowców tzw. TIRów.
Standard: Malec (oczywiście nie zależy to od samochodu) dojeżdża do tira na zderzak, dohamowuje (sic!), jeśli będzie wyprzedzał na pasie *pod prąd* to dodatkowo jedzie slalomem (wychyla się) obowiązkowo rytmicznie przydeptując hamulec. Po kilkunastu kilometrach takiej jazdy (nie wiem, może chodzi o tunel aerodynamiczny...) nasz Malec wreszcie wyjeżdża na pas do wyprzedzania (zwykle nie patrząc w lusterko) i... zaczyna przyśpieszać, o ile dopiero nie redukuje (chociaż redukcja sama w sobie to dosyć optymistyczne założenie). Oprócz wszystkich potencjalnych nieszczęść jakie powyższe zachowanie może sprowadzić na świat to ja muszę jeszcze jechać za taką wesołą gromadką i na to patrzeć, bo wyprzedzić czasem nie sposób (człowiek jest zmuszony wziąć wszystkich naraz, bo palca między zderzaki nie wsadzisz).
Czy nie byłoby pięknie, gdyby jeden z drugim trzymał się w pewnej odległości od tira, spokojnie, płynnie jechał, a następnie, w dogodnym miejscu płynnie zbudował różnicę prędkości i tak już rozpędzony wyjechał na lewy pas? Manewr trwałby zdecydowanie krócej, hamulcom by ulżyło a szybsi i bardziej wściekli mieliby gdzie *przykucnąć* przed kolejnym wyprzedzaniem. Dodatkowy profit - nie naciskasz na wyprzedzanego a on nie ma czasu *nie dać* się wyprzedzić (co przecież się zdarza...).
Ja wiem, że to nie takie proste, bo jak zostawisz miejsce przed sobą na jeden samochód to wjadą trzy i zabawa zaczyna się od nowa ale warto spróbować. Piszę to jako kierownik niegdyś dzikich 145Nm ;) bez różnicy prędkości ani rusz.
Co do jazdy bardzo szybkiej - powyżej 170km/h powiedzmy - warto zapalić w dzień światła drogowe. Nie oślepiają, ale dają do zrozumienia, że to nie przelewki. Podpatrzone w Niemczech.
Przy okazji - na bawarskich autostradach 3- lub wiecej pasmowych, nawet przy 180km/h zjeżdża się na prawy skrajny pas. Raz, że tak mówi przepis, dwa, że czasem ktoś ma bliżej 300 niż ja moich nędznych 220 :):)
Jeśli mocno przekraczasz prędkość (prędkość innych uczestników ruchu, niekoniecznie dozwoloną) to Twój wybór i masz obowiązek respektować innych. Bierzesz na siebie większą odpowiedzialność: szybciej jedziesz, mocniej hamujesz etc. Jeśli się boisz (musisz posiłkować się drogowymi) tzn. że nie dostosowujesz prędkości do warunków. Swoją drogą długie światła utrudniają ustalenie prędkości obiektu.
To tak jak motocykliści: *mam głośny wydech i latam na długich, bo od tego zależy moje życie*. Mam rozwiązanie - jeśli się boisz nie wsiadaj na moto.
Prawdopodobnie inaczej to wygląda w Niemczech, gdzie nie ma limitu prędkości i również w sensie prawnym powinieneś spodziewać się na lewym kogoś z 2ką z przodu, zaś z drugiej strony większość osób respektuje lewą wolną
Do Autostrdowicza - drogi dużych szybkości to są tory wyścigowe, tam sobie można poszaleć, ale nawet tam obowiązują zasady. W PL jak ostatnio sprawdzałem na autostradach obowiązywało ograniczenie prędkości do 140km/h. Jeżeli ktoś jedzie szybciej i Ci zmieniający pas/jadący 120-140 mu przeszkadzają, to on stwarza niebezpieczeństwo i to jego problem; wbrew temu, co mu się wydaje, nie jest pępkiem świata.
W moim przekonaniu problemem na drodze są kierowcy, którzy uważają się za lepszych od innych, którzy każdą przeszkodę (jadących przepisowo, wyprzedzające się tiry czy jadący skandalicznie wolno Matiz) postrzegają jak byk czerwoną płachtę, zupełnie nie licząc się z innymi użytkownikami dróg.
Czepianie się słówek nie ma sensu bo oddala się większości czepiających sens ogólny.
Tak wszystkie opisane przypadki sa irytujące głupie i niebezpieczne co więcej skłaniają do złych zachowań.
Wyprzedzam kolumnę jadę z prędkością 140 więc przepisowo a kolumna jedzie ~110
Zaraz znajdzie się szybki bill i mruga trąbi .... Frustratów puszczam bo im dalej odemnie tym bezpieczniej. Więc piewsza większa luka zjeżdzam a ten baran nie umie się zebrać i muszą dochamowywać :D
Kocham takich. leci ponad 150 nieraz grubo mruga światłami ale jak mi sję zjedzie to nie umie depnąć i zniknąć.
Ktoś miał problem z tempomatem na autostradzie.
Jak sie ma automat można hamulca i gazu nie dotykać wiele km. Tylko trzeba umieć i wiedzieć ze tempomat też może dać sotre przyspieszenie i zredukować.
Teraz 200...
Przy 200 to się nie jedzie a leci. W polsce nie am warunków bo niekt się nie spodziewa i ludzie robią głupoty wybaczalne przy 140 ale nie przy 200.
W niemczech nikt nie zabierze się do wyprzedzania z prędkością 90 wjezdrzajac bezstresowo na lewy pas.
Zresztą w Niemczech sieką za za małe odległości. U nas jeździmy jak sardynki.
I kolejna kolosalna różnica. W niemczech jak jest na autostradzie 80 to niemcy jadą 80. A uwierzcie że 80 tam potrafi się ciągnąć kilometrami.
Szczegulnie w zimie jest to upierdliwe bo sa oszczeżenia mgła i 80... Żadnej mgły nie ma ale ograniczeie się pojawia.
Tak samo przy wielu krzyżówkach i rozjazadach są ograniczenia i można założyć że jadą tyle ile wolno.
U nas?
Wyprzedzam mistrzów włącznie z kochanymi temopomatowcami 120 bezstresowo zmieniającymi pas na lewy tuż przed zdeżakiem i wyprzedzjacych z stałą 120... Jest 90 i już ich wszystkich widzę w lusterku jak mnie doganiają.
Mistrzowie.
Jest jeszcze jedna rzecz która mnie uderzyła na A1 niedaleko trójmiasta.
Prawy pas się korkuje a lewy wyprzedza!
Na autostradzie?
I żeby było śmieszniej byli tacy co z lewego walili na prawy i ordynarnie wyprzedzali i ryli się na lewy kawałek dalej.
I wszystko niby ok tylko że *zawalidroga* z lewego nie mógł wjechać na prawy bo był wyprzedzany przez kolumnę zniecierpliwionych.
A co do mrugania światłami to w Niemczech to dość normalne.
Trzy pasy la lewym wyprzedzam auta na środkowym i widzę mruganie w lusterku auta za mną pewnie z dobrze ponad km .
10s później znajduje większą lukę zjeżdżam policyjna zabawka migla ja ląduje na lewym i wyprzedzam dalej :D
Tylko że miałem ~220 na liczniku gps pokazał 215...
On mnie nie spychał z drogi a dawał o sobie znać żebym miał czas mu zrobić miejsce bo w lusterku go bym nie wyłapał był za daleko.
Oczywiście jak nie macie gdzie zjechać to taki szybszy przestanie dojeżdżać te 250m za wami.
Przy takich prędkościach 500m robimy w niecałe 10s.
Nawigacja nas informuje o obiektach które minęliśmy chwilę temu :D
I tu taka uwaga do szybkich.
Jazda powyżej 160 po polskich autostradach nie ma żadnego sensu.
To tylko łechce waszą chorą psychikę.
Średnia i tak wam nie wyjdzie wyższa. Po prstu więcej zużyjecie paliwa i klocków zaryzykujecie że zabijecie siebie i kogoś, zmęczycie sie i nic więcej nie zyskacie.
Jak ktoś miał okazje pojeździć po mitycznych niemieckich autostradach ten wie jak tam sa wyprofilowane zakręty. Wie też jak przy gorszych warunkach wyrastają ograniczenia i jak na gorszych zakrętach jest prędkość ograniczona.
Jak również wie że tam ludzie się stosują a nie świrują szczegulnie że na autostradach walą fotoradary w bariery i nie są to żółte ptaki a malutkie niezauważalne *oczka* :D
A policji jest jak mrówek. Są wszędzie. I do tego stopnia są szkoleni ze jak się człowiek zgubi i zaczyna szukać drogi jadąc charakterystycznie to potrafią się znaleźć i zapytać czy nie trzeba pomóc.
Zresztą kierowcy to tez inna bajka. Na ich wielopasmowych rozjazdach gdzie 6 pasów to 4 kierunki jak tylko się zorientują że ktoś szuka po drogowskazach i nie jest pewien to zwalniają i wpuszczą nawet przez kilka pasów.
I tak naprawdę to co napisał spalacz sprowadza się do tego. Kultura i patrzenie na innych. A nie typowo nasze jadę swoje i mam gdzieś.
W Niemczech na podporządkowanej się nie zapuszcza korzeni.
U nas można zakwitnąć.
W końcu jak mam pierwszeństwo to co do mm trzeba go wykorzystać.