Turniej kartingowy GP Olimp 2012
2012-03-16|Karting|Komentarze: 10
Kilka dni minęło od turnieju kartingowego GP Olimp 2012, więc można na imprezę spojrzeć z perspektywy, a było co oglądać i jest teraz co komentować ;-) Co do mojego występu to był wspaniały, dopóki nie trafiłem na nieszczęsny gokart nr 7...
Turniej kartingowy GP Olimp to trzecia z kolei impreza kartingowa organizowana przez Lubelską Ligę Kartingową. Odbyła się 11 marca 2012 na krytym torze kartingowym Cartmax Olimp.
Relacje ze wcześniejszych zawodów kartingowych: Wyścig sztafet LeMans 123 w Lublinie oraz Puchar Olimp 2011 w Lublinie. Zachęcam rzucić na nie okiem, aby mieć kompetentniejszy pogląd na nasze lubelskie kartingowe imprezy.
Start do wyścigów GP Olimp 2012 odbywał się z pól startowych albo był start lotny. Zawodnicy każdego z wyścigów głosowali za wybranym typem startu.
Wyścig finałowy turnieju kartingowego GP Olimp w Lublinie. Spośród 24 zawodników wyłoniona została finałowa 6-tka, która walczyła o zwycięstwo. Wyścig trwał 30 okrążeń, start lotny, podczas wyścigu każdy z zawodników musiał wykonać trzy pit-stopy.
Wyścigi kwalifikacyjne do finału podczas turnieju kartingowego GP Olimp w Lublinie. W trakcie owych wyścigów spośród 24 zawodników wyłoniona została finałowa 6-tka, która walczyła o zwycięstwo całego turnieju.
Wyniki GP Olimp 2012
Impreza miała sporo etapów, była dość skomplikowana w swoim przebiegu i zasadach, całość sprowadzała się do wyłonienia 6 zawodników (z 24), którzy wzięli udział w finałowej jeździe. Zwyciężył Norbert, drugi dojechał Maciek, trzeci Paweł. Na czwartej pozycji,też Paweł, "szczęśliwy" kierowca gokarta nr 7, dalej kolejny Paweł i równie "szczęśliwy" nr 8, na ostatniej pozycji też szczęśliwy Szymon, który miał jakąś przygodę na torze... aaa... pośliznął się na rozlanej benzynie ;-)
Moja jazda podczas GP Olimp 2012
Na początku była bardzo dobra. Czasówkę przejechałem "jako tako", startowałem z drugiego miejsc startowego. Ostatecznie punktowanie, z dodawaniem i odejmowaniem wagi, ukończyłem na 5. pozycji przy 24 zawodnikach. Te 5. miejsce ustawiało mnie na pole-position w finale B, czyli w wyścigu z którego dwóch pierwszych zawodników awansuje do właściwego finału, finału A. I tutaj wylosowałem gokarta nr 7, którym dojechałem na ostatnim miejscu. I zrozumiałem o co chodzi tym wszystkim, co narzekali wcześniej na tę 7-kę.
Uwagi, sugestie, komentarze
Aby nie przedłużać, przejdźmy do konkretów. Pierwsze skojarzenie to zbytnie skomplikowanie zasad, drugie to nierówność gokartów uniemożliwiająca rywalizację. Gdybym pierwszy raz startował w zawodach kartingowych, nie znał wcześniejszych imprez, i trafiłbym na ten turniej to bardzo poważanie zastanowiłbym się nad udziałem w kolejnych.
Na minus...
Niepotrzebny stres, zdenerwowanie u prowadzącego Maćka ;-) nie wiem o co chodziło, ale już od początku atmosfera była dość napięta. Entuzjazm mizerny, trochę taki jakby impreza była organizowana i prowadzona za karę... OK, mniejsza o to...
Skomplikowane, mało przejrzyste zasady zliczania punktów i dalszego udziału w imprezie. Na początku standardowo była dwu-turowa czasówka, która ustalała kolejność zawodników na starcie do kolejnego etapu. Były to 3. wyścigi, podczas których zbierało się punkty, a te punkty były przyznawane za osiągnięte miejsca, wagę, best-lap, kary? Po zsumowaniu punktów pierwsza czwórka miała zapewniony start w finale, a kolejnych 6. zawodników walczyło w dodatkowym wyścigu na dwa miejsca w finale.
Niby wszystko jasne i oczywiste, ale takie nie było. Po przejechaniu wyścigów, osiągnięciu danych miejsc nijak nie można było ocenić swoich szans na udział w kolejnym etapie. Trzeba było czekać na wyniki, które z racji skomplikowania liczyły się długo. Wtedy okazywało się, że komuś tam odjęto punkty za niską wagę, innemu przyznano dodatkowe, mało kto wiedział co dalej z tymi punktami robić.
Czy nie można było po prostu dodawać punktów tylko za miejsca? np. 10 za pierwsze, 7 za drugie, 5 za trzecie, 3, 2, 1 za kolejne. I tyle, liczenie proste, zasady proste, każdy wie o co chodzi. Wie o co walczy, wie gdzie może wygrać, wie gdzie może przegrać.
W zapowiedzi turnieju pisałem, że nie chce mi się przebijać przez regulamin imprezy, zasady bo i tak ich nie zrozumiem a jestem pewny, że zostanie ona świetnie przeprowadzona i nie będę miał zastrzeżeń. No, powiedzmy, że trochę się myliłem....
Waga zawodników i jej uwzględnianie. Mam nadzieję, że wniosek z imprezy był taki, że jest to kiepski pomysł i nie ma sensu go stosować w kolejnych. Dla mnie nie ma on żadnego uzasadnienia, nie wiem co na celu miało dawać uwzględnianie wagi. Nie liczyć wagi i już, komu się nie podoba to niech nie bierze udziału, zgłoszą się kolejni zawodnicy, jak nowicjusze to jeszcze lepiej.
Nierówność gokartów, zły stan szczególnie gokarta nr 7, i w sumie 8 też, które po prostu uniemożliwiały rywalizację. Nr 7 to porażka na całej linii, każdy kto na niego trafił to przegrywał niemal wszystko co mógł. Ja też trafiłem na nr 7 w swoim najważniejszym wyścigu, tj. walczyłem o awans do finału, startowałem z pole-position, przez niemal cały wyścig jechałem sam, nikt mi na ogonie nie siedział, zajechałem ostatni. Więcej przegrał Paweł z 4. miejsca w finale, bo do tego finału awansował z największą ilością punktów, startował z pole-position, pierwszy w kolejce do złota a zajechał poza podium. Nie chce mi się już liczyć ile tracił na każdym okrążeniu bo normalnie to się do niego traci.
Gokart nr 8 jako tako dawał radę podczas krótkich wyścigów, na 8 okrążeń. Po prostu nie było czasu aby tyle stracić i przegrać wszystko, dało się nim bronić przez kilka okrążeń, po chwili był koniec wyścigu. Nr 8 wygrały nawet kilka wyścigów z etapu kwalifikacyjnego do finału (sam na nim raz dojechałem na pierwszym miejscu). I w drugą stronę, nr 4 był wyraźnie najszybszym gokartem, pożądanym jak 6-tka w totka przy losowaniu gokarta.
Stan gokartów opisałem jak najbardziej łagodnie jak się dało. Chyba nie ma sensu tego udowadniać, przytaczać przykładów, podawać best-lapy na kiepskich gokartach (widać choćby na zdjęciu z finału). Mam nadzieję, że więcej takich numerów z nimi nie będzie. Zawaliły one wielu zawodnikom występ, też tym, którzy trafili na nie w początkowych etapach imprezy.
Na szczęście jest to moja kolejna już impreza kartingowa więc nie zrażę się powyższym i nawet nie będę się zastanawiał nad udziałem w kolejnej imprezie, oczywiście chętnie wystartuję. Ale na prawdę te nierówne gokarty zawaliły niektórym osobom kompletnie udział w imprezie, z ich perspektywy to także pieniądze wyrzucone w błoto.
Na plus...
Ilość jazd każdego z zawodników. Każdy jechał dwie tury czasówek oraz 4 wyścigi. Świetne rozwiązanie, można sobie pojeździć, a nie odpaść szybko i wracać do domu.
Zróżnicowane umiejętności zawodników. Jak dla mnie to może być jak najwięcej nowicjuszy. Urozmaicają oni wyścig, są fajnym tłem dla szybszych zawodników ;] którzy nie mają problemu z ich wyprzedzeniem.
Dobre sędziowanie, możliwość wyboru dla siebie kary, czy to dodania punktów czy postoju w zatoczce. Dalej pit-stopy, różne rodzaje startów (choć głosowanie zbędne, lepiej z góry ustalić jaki będzie start w danym etapie).
Złote rady dla zawodników
Na poważniej, to podobne do tych ze wcześniejszych imprez - rozpychać się na starcie, bez zbędnych uprzejmości. A z przymrożeniem oka, jak najwięcej trenować losowanie gokarta nr 4, albo chociaż nie losować nr 7.
Czytaj także
Komentarze (10) skocz na koniec
Co do kwestii gokartów. Z rozmów z osobami zajmującymi się przygotowaniem sprzętu do zawodów wynika iż nie ma możliwości na szybko ustawić karty tuż przed zawodami. Najlepszym momentem na zawody są godziny poranne, kiedy sprzęt jest ustawiany przez mechanika i istnieje duże prawdopodobieństwo że wózki pojadą równo.
Owszem, można zrobić to i po południu ale wtedy zawody będą kosztować 200 a nie 60zł tak jak ma to miejsce np w W-wie. Jednak Lublin to nie Warszawa i musimy sobie zdawać z tego sprawę.
Jeszcze kwestia prowadzącego. Myślę że jego zdenerwowanie miało związek z tym iż przewidywał że skomplikowany system doważania może wprowadzić zamieszanie. Taka forma została wprowadzona na prośbę (niektórych) zawodników, którzy czuli się pokrzywdzeni z powodu swojej wagi. Myślę że jedynie rzeczywiste doważanie (jak np na torze Reskart w Rzeszowie) ma sens i wyrównuje szanse wszystkich zawodników, tych małych i tych dużych.
Spotkałem się też z opiniami iż organizator nie powinien jednocześnie prowadzić zawodów i brać w nich udział. Owszem, ale proszę wziąć pod uwagę fakt że gdyby nie Jego inicjatywa to nic by się w naszym kochanym Lublinie nie działo a właśnie dzięki NIEMU możemy współzawodniczyć i wyciągnąć wnioski jaka forma zawodów odpowiada jego uczestnikom.
Jako serwis promujący karting chcemy wspierać takich ludzi a nie zniechęcać ich do działania. Dlatego też w miarę możliwości następne zawody (o ile znajdą się chętni?) będą prowadzone przez osoby współpracujące z naszą redakcję i w tej sprawię postaramy się dogadać z LLK.
No ale aby sprawiedliwości stał się za dość to widzę jedno miejsce na uwzględnianie tej wagi. Przy założeniu takiej formuły rozgrywek jak była, to w wyścigach kwalifikacyjnych zawodnicy zdobywają punkty w małych ilościach (10, 7, 5, 3, 2, 1 - za kolejne miejsca), po tych kilku wyścigach kwalifikacyjnych i podliczeniu punktów kilku zawodników będzie miało taką samą ich ilość i aby wtedy ustalić kto przechodzi dalej to brany by był wynik z czasówek skorygowany o wagę zawodnika.
Innego miejsce na tę wagę nie widzę, a zarazem jest to chyba nawet właściwe miejsce bo tutaj ta waga liczy się najbardziej. W trakcie wyścigów, podczas walki, blokowania, itd.. już waga nie ma znaczenia.
Wilk syty i owca cała, liczenie wagi nie pływałoby bezpośrednio na wyniki, a jedynie była dodatkiem rozstrzygającym kolejność tylko tam gdzie faktycznie coś do rozstrzygania by było, czyli w porównaniu konkretnych zawodników w konkretnej sytuacji punktowej.
Jeszcze wracając do tej wagi, ważę 10 kg mniej niż kilka miesięcy temu a czasy jakoś mi się nie poprawiły ;)
Co do stresu to trzeba być asertywnym. Powiedzieć, *nie bo nie* i już, nie starać się uszczęśliwiać wszystkich. Wg mnie powinno się kłaść nacisk przede wszystkim na prostotę zasad, przyjazność dla amatorów, szczególnie nowicjuszy na torze kosztem skomplikowanych zasad nawet jakby było najsprawiedliwsze na świecie.
No i na koniec, moją opinię tak samo powinno się pomijać jeżeli się z nią organizatorzy nie zgadzają i nie próbować wprowadzać moich propozycji nawet jeżeli znajdę kilka osób, które będą przy tym samym obstawały ;)
Co do udziału organizatora to historia imprez pokazuje, że nie ma to żadnego znaczenia, faworyzowania samego siebie, czy czegoś podobnego. Wg mnie nie ma najmniejszego sensu aby rezygnować, czy formalnie zakazywać udziału.
Zawody (w naszym założeniu) są *for FUN* i jeżeli to miałoby psuć komuś zabawę to nie ma sensu tego kontynuować.
Teraz jest nowy układ toru więc ten *niezły* skład ze starego mógł się trochę zdezaktualizować ;)