Undergroundowe pałowanie
2016-11-27|Na drodze|Komentarze: 30
Fajny klip... tylko co tam robi Audi w dizlu? zachwyca najniższym spalaniem? ;) A tak to słabe jest takie dorabianie jakiejś filozofii, ideologii, "stylu życia" do takiego pałowania po drogach. Samo pałowanie nie jest złe, kto nie dusił w opór niech pierwszy rzuci tłokiem :] ale taka fascynacja i przeświadczenie, że się tym "robi robotę" wartą pokazania już jest taka trochę żenująca.
Przyznam się do trochę kontrowersyjnego pogląd, tj. jeżeli ktoś jeździ aktywnie po torach wyścigowych (track day, inne imprezy) to jego okazjonalne pałowanie po drodze w moich oczach jest w zasadzie akceptowalne :) Bo ja wiem, że on wie, że to co robi na drodze to kompletnie nie ma nic wspólnego ze sportową, dobrą, poprawną jazdą (nawet na amatorskim poziomie) więc nie będzie on przeginał bo wie, że nie ma to najmniejszego sensu. Natomiast jazda kogoś kogo "ulica nauczyła" jeździć już akceptowalna nie jest bo jest ogromne ryzyko, że nie będzie wiedział co robi albo co najgorsze będzie przeświadczony, że właśnie "robi robotę" taką jazdą.
Dlatego polecam wszystkim "szybkim i wściekłym" pojechać na track day czy inną pojeżdżawkę na torze. Bardzo zmienia to optykę i postrzeganie swojej jazdy, swoich umiejętności, wiedzy na temat zachowania auta w różnorakich sytuacjach. Pominę już takie banały jak ustawienie odpowiedniego ciśnienia w oponach (nie mówiąc o doborze opon) bez którego efektywna jazda po torze nie ma większego sensu. A do pałowania po drodze dobre jest ciśnienie takie jakie jest, tak samo z oponami, i jest super. W sumie to jest właśnie najlepsze w pałowaniu na drogach, że nie trzeba mieć o niczym pojęcia a można świetnie się tym bawić. A na torze od razu w tabeli wyników widać, że jest lipa i czarna rozpacz. Dobrze bawić też się można ale cały czas ma się uwierającą świadomość, że jakaś stara Honda Civic z 160 KM i przednim napędem jest szybszy niż nasza wypolerowana fura po czipie z 400 KM i najlepszym wydechem wśród znajomych ma fejsbuku.
Nie odczytujcie mojego wywodu jako jakiegoś celowego wywyższanie się, patrzenia z góry, wyśmiewania bo jeżeli sami zaczniecie w miarę regularnie jeździć po torze i interesować się tym tematem to dokładnie tak samo żenująco będziecie patrzeć na takie drogowe wygłupy które wcześniej sami mogliście określać jako jako Underground Racing ;)
Aby nie było... jeżeli jutro spotkam na światłach jakieś BMW to chętnie wezmę udział w moim kolejnym "nielegalnym wyścigu" kończącym się w momencie wrzucenia 3. biegu ;]
* * *
Wracając jeszcze do tematu nagrań "nielegalnej" jazdy to dla mnie wzorowym przykładem jest poniższy klip...
Widać tę subtelną różnicę? :) Zawodnicy którzy ogarniają temat za który się biorą. Nagrywają przy praktycznie pustych ulicach. Ryzyko kolizji z innym autem jest praktycznie zerowe. Zagrożone uszkodzeniem były co najwyżej krawężniki, barierki i latarnie. Jest teść na nagraniu, jest co oglądać, widać, że potrafią robić to co robią. Jednocześnie jestem pewny, że nikt z kierujących nie był przeświadczony o tym, że odwala kawał dobrej roboty na drodze bo tę dobrą robotę to odwala podczas zawodów driftowych na torze. Na tworzenie takich klipów to bym dawał dotacje z Ministerstwa Kultury :)
Czytaj także
Komentarze (30) skocz na koniec
Ileż to lat minęło....
Ale tak szczerze to - jak Spalacz zauważył - każdy jakiś przypał odstawił na drodze.
Lata młodości mają swój urok... włączona nieśmiertelność, przekonanie o możliwości pokonania praw fizyki i takie tam... Ja to do dziś nie mogę pojąć jak mogłem zapitalać prawie 100km/h Pugiem 206 po wiejskiej mocno ośnieżonej drodze na zimówkach Dębicy. I to bez ABS-u/ESP.
Teraz mając auto czteronapędowe i zimówki Continentala + ABS/ESP/EDL etc. nie pojechałbym tą drogą szybciej niż 60-70km/h... ;)
Wiem, to żaden wyczyn, ale chodzi o zmianę perspektywy. Człowiek staje się bardziej odpowiedzialny. Za siebie i za innych. Ma też dla kogo żyć, ktoś na niego czeka w domu. Na tych gostków z filmiku czekają co najwyżej dupery w klubie...
Na drugim chłopcy się bawią, no ale ta akcja z 2:05 to też raczej nie za mądra... Spalacz, nie zapominaj, że krawężniki, latarnie i barierki idą z naszych podatków, więc też nie wypada tak sobie niszczyć :)
@V-maniak:
206 bez ABS? To już nie było wtedy obowiązkowe w EU?
No i tutaj też można być przeciwnym, nie popierać, krytykować ale było nie było *coś* jest na tym nagraniu, jest co oglądać. Zdecydowana większość ujęć przy pustych ulicach, te najbardziej widowiskowe, a te w ruchu miejskim to takie względnie proste drifty.
A ten nasz krajowy *racing* to tak naprawdę obiektywnie słaby. Takie pospolite pałowanie, przejechanie na czerwonym świetle, ruszenie z piskiem opon, ujęcia na licznik aby było widać 200... koniec.
Dobry był. Ci z pierwszego filmu co się chwalili, że na pustej drodze szybkiego ruchu wyprzedzili samochód na zderzak mogliby mu buty czyścić. Jak nie umiesz czegoś robić dobrze do się nie chwal, chyba że chodzi o wyrywanie tępych dz..., w tym są dobrzy.
To uczy pokory, a pokora za kółkiem to bardzo, bardzo cenna cecha ;)
A bez ABS po śniegu to nie lepiej?
A co do głównego tematu, to jakie umiejętności z jazdy po torze przydają się w pałowaniu po drodze, że to usprawiedliwiasz?
Ja osobiście nigdy nie jeździłem i najbardziej brakuje mi tego, że nie wiem w jaki sposób mój samochód zachowa się, gdy spróbuję przejechać zakręt za szybko.Szczególnie chodzi mi tu o szybkie zakręty, wręcz łuki.
Generalnie jak się trochę pojeździ (tak jest przynajmniej w moim przypadku) chociaż po płytach pośligowych np., to w krytycznej sytuacji czas jakby zwalnia i nie panikujesz - ja np. miałem sytuację kiedyś na bardzo śliskim dojeździe do skrzyżowania w kształcie litery *T*, kiedy po wciśnięciu hamulca samochód dalej rześko jechał do przodu i nie zwalniał - wcześniej pewnie bym spanikował i wyjechał na prosto zawieszając się w rowie i musiałbym dzwonić po lawetę (prędkość była niewielka, może ze 30 km/h, więc demolki samochodu by nie było, ale pewnie o własnych siłach bym nie wyjechał), a tak lekko skręciłem kierownicą, podciąłem samochód ręcznym i ustawiłem się bokiem.
@Niemcownia:
Tylko kogo grzeje gonienie się spod świateł? ;)
Stają na pasie obok, gazują, robią groźne miny - wymyśliłem więc sobie taką zabawę.
Kiedy na pasie obok ustawia się taki wyścigowiec to od razu podchwytuję temat i też zaczynam robić przegazówki. Gazuję, spoglądam złowrogo i tak dalej, a tuż przed zapaleniem się żółtego trzymam już obroty koło 5k - jednym słowem adrenalina i pełna gotowość do startu.
A kiedy tylko światło się zmienia, odpuszczam i ruszam jak typowy dziadzia spod Biedronki. I patrzę jak szybko gość w drugim aucie zetnie się, że piłuje swojego diesla bez powodu ;)
Kolejni naśladowcy *pana żabki*, który podnieca się swoimi wyczynami na szerokiej, równej, prostej drodze, a gdy wystartował w KJSie to zajął drugie miejsce... od końca (w generalce). ;)
To chyba Ciebie ganiają wszystkie 150 konne Golfi GTi i Audia A3. ;)
Fajnie, że się przyznałeś, że potrafisz jeździć wyłącznie na wprost.
Napisał, że tego Leonka ma po modach więc pewnie ze 170 fabrycznych kuni czip-tjunerzy wycisnęli mu dodatkowe 30-40... ale czy to sprawi, że zejdzie do 6,5s do sety jakie ma Spalaczowe A4?
Które nawet nie zabuksuje kołami przy ruszaniu...
Wątpię, ale święte niutony każdemu fanatykowi diesla uderzają do głowy niczym sodówka i wydaje im się, że mają odejście jak w Ferrari ;P
A jak zrywa się w tym czasie przyczepność kół (ach te FWD-ki...) to już w głowie przykrytej czapeczką najacza robi się w ogóle *gnój w ch..j* :P
@R17:
W czasach starego ABS, trzykanałowego, być może tak. W przypadku nowoczesnego - czterokanałowego - różne udowadniają, że komputer jest lepszy w hamowaniu. Zresztą ABS powstał przede wszystkim z myślą o zachowaniu kierowalności podczas awaryjnego hamowania.
Jakiś czas temu drift mu nie wyszedł i zakończył swoją *karierę* na tym świecie.
Pakowanie 230 KM do Zafiry to jak... eeee, nawet mi żadne porównanie do głowy nie przychodzi ;).
Biorąc pod uwagę, że katalogowo mam 6,5 sek. ale to z procedurą startu (LC) a bez procedury ok. 7 sek. - no to wychodzi na to, że na co dzień (w sensie bez LC) jest tylko 2 sek. wolniej w taką pogodę.
Ciekawe jak szybko na śniegu przyspieszałaby Impreza GT z ok. 220 KM bo ona może ważyć ok. 1200 kg czyli aż 400 kg mniej niż A4. Powinna być sporo szybsza.
Na mokrej nawierzchni (deszcz, wszędzie mokro) to przy normalnym starcie w A4 też jest ok. 7 sek. Na prosto nie zrywa przyczepności, nie zamieli kołami i pomiary są praktycznie takie same.
@R17, pamiętam Twój post, odpiszę *pełnym zdaniem* jak się zbiorę...
Czysta przyjemność jeździć 230 konną Zafirą A, o której wszyscy na drodze myślą, że to 90 konny diesel. Kilku kierowców *sportowych* aut już się zdziwiło.
Ale to chyba tylko na prostej jedzie... ;)
Do sprawnego wyprzedzania wystarczy. Nawet gdy wyprzedzany celowo przyspiesza. ;)
Po co w ogóle promujesz tę żenadę i bandytyzm w jednym?
Wg tego co piszę to taki nie-torowy motocyklista w moim mniemaniu położenia owej granicy nie zna i jeżdżąc szybko często ją nieświadomie przekracza.
Moje torowe skromne doświadczenie sprowadza się do tego, że po prostu na drodze nie ma torowej jazdy bo nijak się nie da. Nawet jakby chcieć jechać jak najszybciej to się nie da bo nie da się wykorzystać całej ulicy do jazdy, nie ma się ustawionego ciśnienia w oponach, ma się złe opony, nie są dogrzane, koncentracja jest mizerna, nawet dobrze pasami nie jestem przypięty, itd.. wszystko to sprowadza się do tego, że nie da się jechać tak jakbym chciał (np. z uślizgami w zakrętach).
I teraz, jadąc po jakiejś trasie szybko, np. 120 km/h przez jakiś tam odcinek z zakrętami wiem, że bez problemu dałoby się go przejechać mając 130 km/h. A będąc przygotowanym (o czym pisałem wyżej) i 140 km/h. Zarazem jadąc te szybkie 120 wiem, że po prostu jadę grubo poniżej możliwości auta więc *radości z jazdy* żadnej nie ma. Dlatego też nie ma sensu jechać nawet tych 120 bo do wygrania nic nie ma, grubo poniżej możliwości. Ale gdyby była taka *potrzeba* to ten przejazd ze 120 uznaję, że *akceptowalny* z racji świadomości gdzie się stoi przy takiej prędkości.
Np. ostatnio woziłem sąsiada i chwaliłem się, że mam *manetki jak w F1* :) (ps. do tego one głównie służą, chwalenia się przed pasażerami ;) no i pojechaliśmy na ślimaki i ronda przy zjeździe z ekspresówki i popałowałem tak jadąc *na metr* od barierek, szybki nawrót na małym rondzie, duszenie w podłogę i lekki uślizg (bo opony kiepsko trzymają, złe ciśnienie), itd.. Sąsiad pod wrażeniem *sportowej* jazdy a ja wiem, że jakbym z taką jazdą pojechał na np. Superoes do Kielc to wyprzedziłoby mnie Seicento na torowej oponie ;) A ktoś z zewnątrz mógłby ocenić, że to jakaś szaleńcza jazda, mało co nie szurnięte po barierce i wpadnięcie w poślizg.
Mam nadzieję, że nie zamieszałem i wiadomo o co mi chodzi :)
No i przede wszystkim jazda po drodze i po torze to zupełnie co innego. Jedno ma na celu bezpieczne dojechanie do punktu B. Drugie ma na celu jak najszybszą jazdę z, było nie było, wkalkulowanym ryzykiem kolizji.
Polecam tę torową jazdę. Jak będziesz miał możliwość to wybierz się! Wiele osób które nigdy nie były na torze od razu dobrze sobie radzi i szybko jeździe ale zwykle jest tak, że jednak resetuje się swoją dotychczasową wiedzę i przeświadczenia o szybkiej jeździe i uczy od początku.