Zadziwiające!
2015-11-21|Na drodze|Komentarze: 56
Pomyślcie sobie, że jedziecie czarnym autem które za chwilę będzie leżało na dachu. Macie zielone światło więc pierwszeństwo jest po Waszej stronie i śmiało wjeżdżacie na skrzyżowanie. Co prawda widzicie, że ktoś też wjeżdża z poprzecznej ulicy ale to jeszcze nie znaczy, że ma zamiar wymusić pierwszeństwo. Siedzicie po lewej stronie w aucie więc wszystko dokładnie widzicie. Dokładnie widzicie, że jednak auto ze skrzyżowania jedzie prosto na Was czyli bezpośrednio Wam zagraża i... nic nie robicie. Zadziwiające!
Zadziwiające jest to jak wielu kierowców żyje w jakiejś swojej wirtualnej rzeczywistości w której wszyscy jeżdżą zgodnie z przepisami, wszyscy je dokładnie znają, wszyscy są znakomitymi kierowcami, nikt nie popełnia żadnych błędów na drodze, nikt nie wymusza pierwszeństwa, nie ma pijanych kierowców, każdy ma prawo jazdy, nikt nie znalazł go w czipsach, w ogóle wszyscy zdrowi i nikt nie jeździ na zimówkach w lecie. W takim idealnym motoryzacyjnym świecie wystarczy jedynie samemu być przepisowym kierowcą aby nie mieć żadnej kolizji i bezpiecznie jeździć z punktu A do B.
Co prawda w telewizji coś tam znowu gadają, że na polskich drogach jest bardzo dużo wypadków, codziennie ginie kilka osób, kilkadziesiąt jest rannych ale to chyba w jakiejś innej Polsce. Chociaż wczoraj był wypadek na pobliskim skrzyżowaniu ale to pewnie dwóch pijaków zderzyło się bo wiadomo, że przepisowi kierowcy nie mają kolizji. No ale jak to pijani? przecież jazda po pijaku jest zakazana więc nie ma pijanych na drogach. To chyba tego wypadku nie było i jakaś plotka.
Zadziwiające jest to, że dla wielu kierowców przepisy i ustalone zasady są zupełnie wystarczające do ochrony ich bezpieczeństwa i uznają, że nie ma konieczności aby cokolwiek więcej robić. Jeżeli mają pierwszeństwo to mają i nikt nie będzie chciał go na nich wymusić.
No po prostu nie do wiary! że kierowca nie odbił prawo, nie ratował się przed kolizją, nie robił nic mimo, że widział jadące prosto w niego auto! Bo jak domniemam był święcie przekonany, że jest w 100 proc. bezpieczny na drodze, ma zielone światło, ma pierwszeństwo i na pewno nic złego nie może mu się stać.
Jednocześnie jestem pewny, że jakby zauważył na tej drodze dziurę albo otwartą studzienkę kanalizacyjną to bez problemu by ją ominął ratując się przed urwaniem koła.
Na tym przykładzie też fajnie widać jak może skończyć się jazda zgodnie z filozofią, że najlepiej nic nie robić bo jeszcze coś nie uda się, wpadnie się w poślizg i uszkodzi auto a sprawca kolizji sobie odjedzie. Ponoć jak nadchodzi kolizja nie z naszej winy to lepiej ją mieć bo i tak sobie naprawimy auto z ubezpieczenia sprawcy. No i jak widać chyba wszystko poszło zgodnie z tym planem czyli będzie się dało naprawić auto bo sprawca kolizji nie uciekł.
Na koniec informacja dla tych którzy wchodzą na przejścia dla pieszych bez patrzenia w prawo i lewo a już szczególnie gdy zapali się zielone światło i wchodzą nawet jak widać pędzące auto które się nie zatrzyma. Tak, winny jest tylko i wyłącznie kierowca Audi a poszkodowanym jest kierowca czarnego auta. Nie odwracam kota ogonem, nie przenoszę odpowiedzialności za kolizję ze sprawcy na poszkodowanego. Też chciałbym aby nie było wymuszających pierwszeństwo, fajtłap, idiotów na drogach... ale są.
Komentarze (56) skocz na koniec
Widać, że zdążył wcisnąć hamulec, szkoda jedynie, że nie próbował odbić w prawo.
Inna kwestia czemu ten w Audi w ogóle w niego wjechał zamiast zrobić ciaśniejszy łuk i zająć wolny pas?
jak jadę nocą przez miasto i jest po 23, żółte światła migają to i tak zdejmuje nogę z gazu przed skrzyżowaniem mimo, że mam pierwszeństwo - z obawy właśnie przed taką sytuacją...za to moja żona nigdy tak nie robi bo twierdzi, że jak ma pierwszeństwo to nikt jej nie wyjedzie...mimo mojego tłumaczenia nie zmienia tego nawyku...i jak to wytłumaczyć?
Ja nie wiem zresztą, prawo jazdy robiłem w minionym wieku, a wtedy co zajęcia i na wstępie mówiono o zasadzie ograniczonego zaufania i tego że jesteśmy pierwszą i jedyną osobą która pomyśli o naszym bezpieczeństwie na drodze. I że nasze bezpieczeństwo to nie jest problem innych żeby uważali jak ma się pierwszeństwo, ale to jest tylko i wyłącznie nasz problem.
Jak patrzę co się wyczynia na drogach wychodzi na to że już tego nie uczą...
@Marcin, fajne są te mrugające światła w nocy, miałem też pisać na ten temat bo właśnie jest co *ciekawa* sytuacja, że o północy gdy ruch jest mizerny, widoczność dobra i dwa jadące i widzące siebie z daleka auta są w stanie na siebie trafić...
@tk, są sytuacje w których nic nie da się zrobić a są takie w których z daleka widać, że *coś się święci* i mając na uwadze, że jest pełno kiepskich kierowców na drodze nie należy zakładać, że wszystko będzie super i fajnie tylko właśnie przeciwnie...
Na takich skrzyżowaniach o jakich piszesz staram się zwracać uwagę auta które jadą prosto we mnie czy oby na pewno mają zamiar skręcić przy czym nie zawsze wszystko da się ogarnąć. W Lublinie mamy takie właśnie skrzyżowanie i jak w nocy wyłączą światła (mruga żółte) to wielu kierowców jedzie prosto od lewej do prawej bo im się wydaje, że na prosto jest pierwszeństwo. No ale tutaj łatwo jest ich wychwycić bo duże skrzyżowanie i w nocy ruch jest względnie mały, można sobie zwolnić i nie tamuje się ruchu.
Wkurzają mnie też tacy którzy dojeżdżają do drogi z pierwszeństwem bardzo późno hamując czyli oni sami wiedzą, że muszą hamować i hamują ale zarazem ja muszę też hamować bo nie wiem czy oni faktycznie wyhamują.
Oczywiście, że nie należy przeginać w drugą stronę i jechać poniżej limitów zakładając, że na pewno ktoś wymusi pierwszeństwo na czerwonym mimo, że stoi nieruchomo i nic na to nie wskazuje.
@michał, no i co by Ci dało te 400 tys. km przebiegu w takiej sytuacji? leżałbyś na dachu jak kierowca w czarnym aucie... bo chyba to chcesz powiedzieć, że nic ten przebieg Ci nie dał... może jak zrobisz milion to coś się zmieni...
Z punktu widzenia kierowcy który nagrał ten film wszystko wskazuje na to że kierowca czarnego auta mógł uniknąć kolizji, jednak nie możemy być pewni że widział ten srebrny pojazd. Może akurat zadzwonił mu telefon i próbował go odebrać, a może sprawdzał co się dzieje z tyłu lub z boku, może przeglądał się w lusterku, może dziecko mu płakało na siedzeniu z tyłu, albo właśnie bawił się radiem, klimą lub nawigacją.
To wszystko oczywiście dobrze o nim nie świadczy, ale takie są realia i dlatego są wypadki.
Ostatnio widziałem jedna Paniusia stojąc na skrzyżowaniu trzymała dwa telefony mając zajęte obie ręce. Jak zapaliło się zielone po prostu ruszyła śmiało korygując tor jazdy od czasu do czasu ręką w której trzymała telefon.
Gdy srebrna A3 jednak zaczęła wjeżdżać na jego pas dał po hamulcach odbijając w prawo. Co miał jeszcze zrobić? Zatrzymać się na zielonym przed skrzyżowaniem?
Więc ciemny pojazd powinien być przygotowanym, żeby zrobić wszystko, a nawet zatrzymać się i dać jechać srebrnemu. Dziwne jest też to, że ciemne auto zjeżdża sobie na prawy pas - już nie wspominam o próbie ostrzeżenia innych użytkowników drogi przez zatrąbienie *srebrnego chuja* na śmierć, bo przecież skoro ktoś wykonuje lewoskręt na czerwonym, to na 100% zajmie lewy pas zjeżdżając ze skrzyżowania.
@Dapo, wszystko mogło się dziać ale ja pisząc materiał muszę przyjąć jakąś tezę i mieć jakiś wątek do przekazania który będzie nadal aktualny nawet jak się okaże, ze kierowca czarnego auta akurat dostał zawału. Tutaj przekaz jest prosty, najpierw uważać ile się da i przyjmować, że ktoś kto jest na czerwonym świetle na skrzyżowaniu może coś wywinąć (jakaś tzw. baba co nie ogarnia sytuacji) a dwa, żeby się ratować (umieć to robić) jak ktoś prosto w nas jedzie.
Przy czym tutaj i też na fejsbuku i tak to wszystko jest kwestionowane przez niektórych czytelników bo ich zdaniem każdy zupełnie ogarniający, sprawny motorycznie, uważny kierowca powinien skończyć tak samo jak ten z czarnego auta. Że to była sytuacja bez wyjścia, wszystko w jednej chwili, nic nie dało się zrobić.
Ot, taki złoty środek jak na filmie - zmienić pas, zwolnić/hamować, ale nie uciekać. A dachowanie niejako bonusowo wyszło ;-)
Kierowca białego dostawczaka powie *po prostu wyjechał mi z poprzecznej drogi, ja miałem pierwszeństwo, to był moment, nic nie mogłem zrobić, sytuacja bez wyjścia, zupełne zaskoczenie*... i oczywiście ma racje.
Mam nadzieję, że widać teraz różnicę.
W ogole widac juz z daleka, ze jedzie swiezo upieczony kierowca.
I zaczal tez ostro hamowac PRZED kolizja, bo az tyl auta mu sie podniosl, co jest skutkiem nurkowania mocniej hamujacego przodu.
No w sumie ma i takie stawianie sprawy jest bez sensu bo na pierwszy plan przedkłada się własną korzyść. W takim wypadku nie da się podjąć jakiejkolwiek dyskusji na dowolny temat bo zawsze może się pojawić argument *zobaczysz jak sam [coś zrobisz] a wtedy zmienisz zdanie*.
Oczywiscie, że zmienię zdanie bo wtedy będzie to mnie osobiście dotyczyło więc będę kompletnie nieobiektywny i bez dystansu do tej sprawy.
Jeżeli nie będę potrafił zrobić uniku czy nie ogarnę inaczej jakiejś prostej sytuacji chociaż będzie taka możliwość to przecież nie będę twierdził, że nie dało się jej uniknąć choć się dało. No już bądźmy poważni.
Tutaj przez niektórych jestem oceniany negatywnie ale bez problemu mógłbym tak pisać na różne sprawy aby być samemu ocenianym bardzo pozytywnie. Np. pisząc o tym, że powinno się surowo karać pijanych kierowców w oczach takich czytelników staję się kierowcą który nigdy nie wsiada za kółko po alkoholu.
Cały czas się z tego śmieję :) Wystarczy napisać, że powinno się unikać kolizji, że uniki nie są trudne no to czytelnicy zamiast się skupić i odnosić do tekstu to właśnie jedni oceniają, że muszę być bardzo dobrym kierowcą i pewnie nigdy nie miałem żadnej kolizji, wszystko ogarniam a drudzy negatywnie, wyśmiewają albo argumentują, że zmienię zdanie jak będę miał kolizję.
;)
Moze mial jeszcze rozlozyc skrzydla i odleciec na drugi krag??
Pewnie, ze mogl jechac wolniej, ze mogl wjechac na chodnik itp.
Kto by jednak przypuszczal, ze w A3 jedzie totalna fajtlapa ktora nie potrafi wykorzystac uprzejmosci jakiej dokonal dla niego kierowca w czarnym samochodzie?
Filmik mi po prostu nie pasuje do wyroku postawionego przez autora:
Siedzicie po lewej stronie w aucie więc wszystko dokładnie widzicie. Dokładnie widzicie, że jednak auto ze skrzyżowania jedzie prosto na Was czyli bezpośrednio Wam zagraża i... nic nie robicie. Zadziwiające!
Gdyby ten kierowca NIC nie zrobil to przede wszystkim jechalby caly czas lewym pasem przez to skrzyzowanie, swiecie przekonany, ze nic mu nie zagraza bo ma zielone.
A Ty Spalaczu jak chcesz byc szanowanym to zacznij szanowac innych! Bo pisanie publicznie o jakies *wiecznej bece z komentujacych*, nie pierwszy raz zreszta, moze wzbudzac zachwyt co najwyzej u Twoich kolegow z podworka lub klakierow chcacych sie podlizac.
I zmien prosze filmik bo nie pasuje do textu pod nim, w ktorym badz co badz dobrze prawisz.
Swoją drogą jakby nie zmienił pasa to pewnie by się wyratował, tj. o ile by nie przydzwonił w zderzak bez uniku na prawy pas. A jakby właśnie przydzwonił i napisałabym, że powinien uciec na prawy pas to zaraz pojawiłyby się głosy, że jak to, na tym prawym pasie mógł ktoś jechać i taki unik mógł go zepchnąć z drogi na matkę z dzieckiem idącą chodnikiem a sprawca by uciekł! Mimo, że nikt nie jechał tak jak nikogo nie było na chodniku z minimalnym krawężnikiem.
Oj, widzę, że poczułeś szpileczkę :) Prześledź naszą korespondencję. Pierwsze co robisz to zaczynasz od pogardliwego komentarza (2015-11-24, 15:22) na temat mojej osoby a jak odpowiedziałem w podobnym tonie (choć nie tylko do Ciebie ale ogólnie do takich osób które krytykują autora jako takiego a nie tekst) to coś tam zaczynasz pisać o szacunku dla rozmówców :D
Nie wiem co to za filozofia, że jechać można tylko po autorze tekstu a autor już nie może po autorach komentarzy? :D Chyba wg takich osób autor ma bohatersko znosić obelgi na swój temat choć kompletnie nie tego dotyczy dyskusja i siedzieć cicho aby mieć szacunek u takich osób? Szacunek którego przecież nie ma bo piszą pogardliwe komentarze do niego osobiście a nie do tekstu o którym mowa :) He he. Nie będę pisał ile warty jest dla mnie taki *szacunek* :) Wcześniej była identyczna sytuacja czyli krytyka mnie jako autora z wydumanych powodów a nie tekstu jaki napisałem.
No i znowu, wieczna beka z tych co mówią co mam i jak mam pisać! :) No pomyśl, postaw się w moim miejscu, piszesz jakiś materiał a później ktoś Ci mówi jak masz pisać, co masz zmienić bo to mu nie zgadza się z jego opinią czy mu się nie podoba :) I co, zmieniasz go bo komuś tam się nie podoba? Zmienię go jak uznam, że jest błędny a nie dlatego, że tak ktoś mi napisze co mam zmienić. Teraz nie uważam, że coś powinno być zmienione.
Tyle z mojej strony w tym temacie. Kolejny odcinek o *szacunku* pewnie będzie pod następnym materiałem ;)
Przesledz na spokojnie material video klatka po klatce a zobaczysz, ze PRZED kolizja gosciu zaczal hamowac i prewencyjnie lekko odbil w prawo - nie pisz wiec, ze nie zrobil NIC. Najzwyczajniej w swiecie nie spodziewal sie az takiego ciapy w srebrnym audi.
Zreszta bron dalej swojej racji bo mam wrazenie, ze i tak wiesz wszystko lepiej.
Zycze milego bekania.
*No po prostu nie do wiary!* za dużo jeździsz na imprezach, za mało po polskich drogach.
Wg Ciebie Ci piesi to też fajtłapy i idioci?
https://www.youtube.com/watch?v=wnw7Cp7hFRA
Podstawa za kierownicą to myśleć szybko, trzeźwo i mieć oczy dookoła głowy, takich filmów są tysiące i pod każdym można naprodukować po 1000 postów, tylko po co?
Dam Ci lepszy przypadek do przeanalizowania dot. uników, niestety forum ocp.pl teraz nie działa, napiszę w skrócie:
Facet robił upgrade hamulców, źle podłączył przewody do pompy, przy dojeżdżaniu do skrzyżowania pedał hamulca wpadł w podłogę i ratował się przed kolizją z poprzedzającym go pojazdem właśnie ucieczką na chodnik, przjechał po tym chodniku (bez pieszych) i zaparkował na pobliskiej stacji, zaraz miał na głowie policję, zabrali mu prawko i zrobili z niego pirata:
http://www.wroclaw.pl/szaleniec-na-grabiszynskiej-jezdzil-po-chodniku-film
*Mężczyzna kontynuując jazdę wjechał na chodnik, co doprowadziło do stworzenia bezpośredniego zagrożenia dla znajdujących się tam pieszych.* - pieszych było całe 0.
Teraz zacytuję Spalacza: *Wystarczy napisać, że powinno się unikać kolizji, że uniki nie są trudne...*, z tym się nie zgodzę, czasem lepiej wdepnąć w g... niż spaść w przepaść, trzeba wiedzieć na czym można się rozbić a nie starać się uniknąć kolizji za wszelką cenę i wylądować na drzewie, jak widać w Polsce trzeba jeszcze myśleć o głupocie Policji :D.
Napiszę więcej.
Może ten z Megane w Twoim przykładzie liczył na to, że lepiej wyklepać drzwi niż prostować podwozie-prędkość Audi była bardzo mała i pewnie na klepaniu boku by się skończyło, gdyby nie ten konkretny punkt przyłożenia siły, którego kierowca Megane nie mógł przewidzieć, Audi uderzyło dokładnie w punkt (kształt karoserii ma tu bardzo duże znaczenie), który spowodował dachowanie, sił nie będę tu rysował, ale statystyka działa mocno na korzyść kierowcy Renault (mogę wkleić źródła). Sam bym wolał mieć przerysowany bok niż rozwalone felgi, opony i być może zawieszenie.
Film jak film, z połową komentarza Spalacza dot. tego filmu się nie zgadzam.
Tylko nie piszcie teraz, że mógł ocenić wysokość krawężnika podczas awaryjnego hamowania :)
Widzimy tutaj beznadziejnie miękki francuski samochód, który nie hamuje, bo nie ma BAS, jego pedał hamulca nie działa w typowy (bezpieczny) sposób dla grupy VAG (kto jeździł, ten wie), stan opon pozostawia dużo do życzenia, w dodatku ma luzy na gumach i łącznikach stabilizatora i amortyzatory, które cudem przeszły przegląd.
Kierowca mógł go jeszcze uratować kontrując kierownicą, gdy jechał chwilę na boku, ale pomyślał -Co za beznadziejny grat, niech już będzie jakieś większe odszkodowanie, to się go pozbędę.
Tu jeszcze jeden nieszczęśliwy przypadek zadziałania sił wbrew statystyce:
https://www.youtube.com/watch?v=3tFacjouz44
Jak pisałem, dachowanie przy takich prędkościach to rzadkość :D.
Bardzo dobrze zrobił, dobry kierowca, nie spanikował, wjechał na chodnik bo był pusty. O to właśnie chodzi. Ty chyba sądzisz, że on zupełnie nieświadomie skręcił i jakby na chodniku byli ludzie to by ich wszystkich rozjechał. I jakby tam był krawężnik na 30 cm czy w ogóle barierka to też by w nią wjechał.
To przykład patologicznej interpretacji zdarzenia przez policję (czy on w ogóle tłumaczył o co chodziło?) a nie złego zachowania za kierownicą. Szkoda, że sam robił hamulce bo gdyby wyjechał z jakiegoś warsztatu to by wybronił się przed karą. Z drugiej strony jechał z niesprawnymi hamulcami co samo w sobie było złe więc tutaj tylko rozpatrujemy która kara byłaby dla niego mniej dokuczliwa. W tym wypadku pewnie bardziej mu się opłacało przydzwonić w auto bo nie zabraliby mu prawa jazdy (choć dostałby mandat, miał uszkodzone auto, wyższe ubezpieczenie... więc pewnie raczej nie było to opłacalne). Ale jeżeli była by jakaś ofiara (np. ból szyi i głowy u poszkodowanego po nagłym stuknięciu... oraz przeciąganie leczenia, tworzenie historii pod odszkodowanie, tutaj poszkodowani też potrafią zadbać o swoje interesy ;) to miałby przerąbane bo wyszedłby brak tych hamulców. Pewnie jakieś zawiasy by dostał i brak prawa jazdy na lata a nie 3 miesiące.
No i fajne są te kalkulacje co się bardziej opłaca. Ponoć wypadki to nagłe przypadki, wszystko w jednej chwili, brak czasu na reakcję ale mimo wszystko da się wykalkulować co bardziej się opłaca, czy przydzwonić czy unikać i ryzykować ucieczkę sprawcy. Rozumiem, że do tych obliczeń bierze się wiele zmiennych np. to czy walimy w policję (oni zawsze potrafią się wywinąć więc lepiej robić unik) czy w nocy na zadupiu (mogą uciekać sprawcy), itd.. najlepiej jest w mieście w dzień bo dużo świadków. W zimie na letnich oponach przydzwaniać czy unikać? niby nie ma kary za letnie ale mogą się czepiać. Wszystko to trzeba szybko wykalkulować albo mieć już określone preferencje wsiadając do auta. Byle tylko nie okazało się, że coś przeoczyliśmy, nie znamy wszystkich przepisów (a od groma ludzi nie zna pierwszeństwa na kolizyjnych układach) i będzie nasza wina.
Nie twierdzę, że wiele osób potrafi szybko skalkulować, może ten z Renault potrafił, na pewno nie jest stałym bywalcem skrzyżowania Wieniawskiej z Krakowskim w Lublinie, bo tam co drugi samochód zahacza o sąsiedni pas ruchu podczas skrętu o 90 stopni - nauczyłby się tam ograniczonego zaufania w takiej sytuacji.
Jeszcze tak - oczywiście zachowałbyś szczególną ostrożność widząc to Audi gdzie nie powinno go być (a może z sympatii do marki - niekoniecznie? ;) ale jak byś już się znalazł tam gdzie on - Twój samochód by nie dachował, skończyłoby się na wgnieceniu boku. Powiedzmy że odbijasz na bok hamując jak trzeba, wjeżdżasz w krawężnik dociążonym, prawie zablokowanym kołem - kto wie czy mocowania zawieszenia dałoby się doprowadzić do stanu oryginalnego.
Tu jest film z testów VW, ok. 45 sek. Golf wjeżdża na krawężnik hamując - geometria lekko siadła, przy uderzeniu w bok przynajmniej pojechałby dalej.
https://www.youtube.com/watch?v=XMoDdR7GaTY
Może ten z Renault spieszył się do chorego dziecka* i wolał dostać, jak prawidłowo wg mnie ocenił, uderzenie w bok, niż wrócić lawetą.
*sprawdzić czy nie ksiądz
Oczywiście prawidłowym odruchem jest skręt w prawo i być może hamowanie (tu sprawa dyskusyjna).
To Audi się tylko toczy, wg mnie kierowca Renault nie zasługuje na poniżanie i te autorytarne komentarze z Twojej strony, miał po prostu pecha, że dachował.
Może lepiej jest się ograniczyć do sytuacji z własnym udziałem niż wylewać żółć na przypadkowy film z sieci i pisać:
*Zadziwiające jest to, że dla wielu kierowców...* tzn. ilu? 1% 20%
*Też chciałbym aby nie było wymuszających pierwszeństwo, fajtłap, idiotów na drogach... ale są.* - gorzkie żale, oznaka starzenia się :) aż tylu fajtłap chyba nie ma, skoro przez 350 tys. km wrzuciłeś jakieś 2 kolizje i kilka nieprawidłowych wyprzedzań.
Kiedyś fajnie się czytało Twoje autoironiczne filmy i komentarz pod nimi, np. wyprzedzanie na przejściu, teraz pewnie jesteś lepszym kierowcą, nagonka policji na filmy z netu pewnie też robi swoje. Wrzucaj więcej swojego materiału.
Nie wiem skąd wniosek, że poniżam kierowcę czarnego auta? Fakt jest taki jaki jest, dało się uniknąć tej kolizji, kierowca czarnego auta tego nie zrobił i tyle. Nie ma takiego obowiązku. On nie zrobił uniku, kierowca tego Opla/Skody by na pewno zrobił i pojechał dalej. I wniosek z tego jest taki aby mieć lub dążyć do umiejętności kierowcy Opla/Skody a nie bezkrytycznie patrzeć na swoją jazdę bo przecież nie miało się wypadku ze swojej winy. No chyba, że każdy potrafi zrobić taki unik ale świadomie nie robi bo się mu nie opłaca no to wtedy faktycznie nie ma o czym gadać bo nikogo nie da się przekonać do tego co mu się bardziej opłaca.
W sumie fajnie, że podałeś ten przykład bo bardzo dobrze obrazuje to o co mi chodzi. Nawet jak czasami się to nie opłaci i policja da bzdurny mandat. Tylko pewnie sporo osób uzna, że skoro nie miał hamulców to miał obowiązek robić unik bo to jego wina i nie powinien nikogo uszkodzić a jakby nie była jego wina to już może sobie kalkulować i jak mu się opłaca to uderzyć.
Tutaj nagranie o jakim mowa:
Tak sobie myślę, że policja pewnie czepiała się tego, że pojechał sobie dalej po chodniku bo wygląda to tak jakby przyspieszył jak już było po wszystkim i pojechał bo tak mu wygodniej. No, za taką turystyczną jazdę po chodniku wlepiają mandaty.
ps. z tymi 60-80-100 tys. km to nieprawda, usunąłem to zanim pojawił się Twój komentarz, nie chciałem ciągnąć tego wątku czyli tego, że jesteś kolejną osobą która czepia się autora jako takiego a nie tekstu jaki napisał. Nie wiesz jak i ile jeżdżę ale wymyślasz sobie bzdurne informacje o mnie. Ja też mógłbym teraz puścić wodze fantazji i powymyślać jakieś informacje o Tobie (*skoro tak piszesz to musisz być...*) tylko nie wiem co by to wniosło do tematu.
Chociaż najbardziej prawdopodobne, że patrzył tylko tam gdzie jechał, skręcił w lewo, po chwili pomyślał, że jeszcze sobie zjedzie na prawy pas i tyle. Ruszył jak minął go dostawczak i pewnie nie spodziewał się, że światła już dawno zmieniły się. Ten dostawczak też musiał na *wczesnym czerwonym* wjechać.
---
A tak poważniej, normalnie się pytam bo właśnie to leży u podstawy tej notki...
Czy dla Ciebie czytelniku ocena czy coś lub ktoś stoi w miejscu w które chcemy wjechać nie jest możliwa do wykonania zanim w to miejsce wjedziemy?
Nie chodzi tutaj tylko o chodnik ale o każde inne miejsce (pas obok, pas do jazdy z przeciwnej strony, pasa awaryjny, pobocze, zatoczka autobusowa, poprzeczna droga, itd..) w które można wjechać a w którym może być jakaś przeszkoda, jadące auto, rowerzysta, pieszy.
podsterowność przy 20 km/h czy co ? :P :P
Chciałbym wiedzieć, co siedziało w głowie tego idioty w audicy w trakcie tego manewru...
Powinni go zdyskwalifikować do końca życia za głupotę, mam nadzieję, że chociaż jakąś porządną grzywnę dostanie i będzie do końca życia pamiętał tą sytuację
Pewnie też znajdzie się sporo osób które stwierdzą, że kierowca ciężarówki powinien walić w osobówkę a nie zjeżdżać na pas do jazdy z przeciwnej strony bo na tym pasie mogły jechać samochody... chociaż nie jechały i kierowca to widział. No i przecież mógł się przewrócić, wpaść w poślizg czy jakaś inna plaga egipska więc lepiej tłuc w wymuszającego pierwszeństwo bo to jego wina.
Tylko nie mówcie, że to prosta i łatwa sytuacja, że wiadomo, że powinien skręcić bo na każdej kompilacji wypadków jest pełno podobnych sytuacji w których są kolizje bo kierowca nie potrafi zrobić prostego uniku. A jak się napisze, że dało się ominąć dane auto no to znowu hurr durr! tam mogła stać matka czy babka albo można sobie uszkodzić koło i po co ryzykować, że sprawca ucieknie.
Uważam, że kierowca czarnego samochodu dołożył wszelkich starań w celu uniknięcia kolizji. Kierowca srebrnego samochodu był zdecydowany wjechać na prawy pas, w związku z czym kierowcy czarnego samochodu pozostało jedynie wpakować się na krawężnik, chodnik i w latarnie na nim stojące - co w ten sposób zyska? Swoją drogą, ciekaw jestem, z jaką prędkością obaj się poruszaliście.
Najbardziej podoba mi się reakcja kierowcy srebrnego samochodu. Najważniejsze - sprawdzić, jakie moje kochane OOOO odniosło obrażenia. Potem ewentualnie można zająć się innymi.
Ten ostatni filmik jest oczywisty - dobra widoczność, brak pieszych, wysepek itp., no i odruch instynktowny - być może gość z tego samochodu zrobiłby dokładnie to samo, gdyby coś jednak było na tym pasie i wtedy byśmy już tego filmiku nie oglądali.
Miałem w życiu 2 nieciekawe kolizje i w obu przypadkach czasu na myślenie nie było zbyt dużo, w jednym powiedziałbym, że wcale.
Przecież dokładnie taką samą widoczność miał kierowca ciężarówki jak czarnego auta, było widać całą drogę z daleka, czy na chodniku stoją zaparkowane auta, czy na drodze z przeciwnej strony jadą inne auta, czy są rowerzyści, piesi, itd... tylko kierowca ciężarówki patrząc do przodu to widział a kierowca czarnego auta patrząc do przodu tego nie widział.
Nie ma tutaj żadnego *gdyby* bo albo się patrzy i widzi albo nie patrzy i nie widzi. To *gdyby tutaj* to już zwykle usprawiedliwianie się, że się nie było w stanie nic zrobić choć była prosta możliwość uniknięcia kolizji. Przy czym jeszcze raz podkreślę bo znowu ktoś krzywo zrozumie - nie ma takiego obowiązku, kto nie chce nie musi unikać kolizji, jego prawo przydzwonić w wymuszającego pierwszeństwo (oby był pewny, że nie będzie w tym jego winy... np. kierowca ciężarówki znacznie przekroczył prędkość, przy ofiarach by mu to wyliczyli) choć ja sam wolałabym trafiać na kierowców którzy będą robić wszystko co jest możliwe aby uniknąć kolizji.
Na tym filmiku widać, że wyszło. To trochę tak jak z zagraniem piłkarskim, gdzie można się zastanawiać, czy piłkarz faktycznie tak chciał, czy miał po prostu farta...
No nie do końca - jak masz ułamki sekund na manewr, to w środku *niczego*, jak w tym drugim filmiku, możesz w ciemno założyć, że pieszych nie będzie. Możesz się srogo pomylić, ale w takiej chwili nie ma za bardzo czasu na kalkulacje... W środku miasta (pierwszy filmik) możesz raczej zakładać, że jakiś się może trafić - i może Ci się schować za słupkiem, wtargnąć nagle na jezdnię czy chodnik, cokolwiek. Ja bym w każdym razie miał duże wątpliwości, czy w 0,5 sek jestem to w stanie ponad wszelką wątpliwość stwierdzić.
Mamy tutaj *success story* i wtopę. Na podstawie pojedynczych filmików ciężko wyciągać wnioski.
Jak bym zobaczył 3 sekundy filmu z Kenem Blockiem nie znając gościa, to bym napisał *fuks*. A tak przecież nie jest. Co też nie znaczy, że wychodzi mu za pierwszym razem, a filmiki są kręcone bez montażu.
pewnie też znalazłoby się wielu którzy by nie zrobili uniku i mieli czołówkę twierdząc, że nic nie dało się zrobić, to był moment, żadnego czasu na reakcję a jakby nawet to unik na pobocze nie był możliwy bo ktoś mógł iść tym poboczem, jechać rowerzysta, itd.. chociaż było pusto... a poza tym unik to ryzyko, że wpadnie do rowu, rozbije się o drzewo i w ogóle co tam jeszcze można wymyślić a wymuszający pierwszeństwo by uciekł.
Gdyby na tym nagraniu było czołowe zderzenie to tekst byłby taki sam, tj. że kierowca powinien zrobić unik na pobocze a nie tylko wciskać hamulec. Tutaj książkowy przypadek, to co się klepie na wszelakich kursach bezpiecznej jazdy czyli hamulec do samego końca, na koniec unik, żadnego bujnięcia budą, żadnego zawahania, itd... powinno brać się przykład z takiej jazdy i chcieć umieć tak samo się zachować w podobnej sytuacji a nie wymyślać 100 powodów dla których *lepiej* przydzwonić.
Kierowca w czarnym aucie nie zrobił zupełnie nic, dzisiaj to samo jest w stanie *zrobić* montowany a nowych autach radar z hamulcem który nic nie myśli a jedynie komputer analizuje tylko to co jest przed autem i aktywuje hamulce. Tutaj było dokładnie to samo, każdy, nawet najgorszy na świecie kierowca, niedzielny i niedowidzący dziadek zrobiłby tak samo *dużo* czyli NIC poza wciśnięciem hamulca.
No i jeszcze, oczywiste dla przedszkolaka? No to zobaczysz jakie będą komentarze jak pojawi się jakieś nowe i podobne nagranie w sieci gdy kierowca ciężarówki czy osobówki nie uniknie kolizji a napisze ja albo ktoś inny, że *dało się tego uniknąć, wystarczyło dobić w prawo/lewo, po prostu za brakło umiejętności*. Poczekajmy, wrzucę wtedy na bloga taką notkę, zacytuję też komentarze z internetów, będą takie jak zawsze tj. mógł wpaść do rowu, mógł potracić kogoś kogo nie było, sprawca by uciekł, zostałby ze zderzakiem do malowania, itd.. albo typowe odwracanie sprawy, że to nie on wymusił pierwszeństwo, to nie jego wina, w ogóle co to za stawianie sprawy i jak można sugerować, że nie miał umiejętności skoro jechał zgodnie z przepisami, itd.
Na skrzyżowaniu gość w czarnym Renault mógł już widzieć tylko kątem oka, że z młodym-gniewnym w A3 coś jest nie tak, bo nie potrafił opanować narowistych gniadych w swoim sportowym TDI-ku.
Niewykluczone, że kierowca Megany zagadał się z pasażerem lub przez telefon...
Oczywiście byłby niewinny gdyby doszło do wypadku, bo przecież zatrzymał się z uzasadnionego powodu.
Można się przyczepić do tekstu spalacza ale jednego nie da się zaprzeczyć.
Trzeba być głupkiem żeby widząc kogoś kto wjeżdża nam na czerwonym kontynuować jazdę.
Jeden szybki drugi cwaniak co to na późnym zielonym przeskoczy.
Szybki powinien zahamować nie ma żadnych podstaw żeby założyć racjonalne zachowanie kogoś kto jest na środku skrzyżowania jak mamy zielone.
Zawsze trzeba założyć że taki ktoś skoro zrobił jedną głupotę następną da nam w gratisie.
Mnie nie zadziwia brak reakcji czarnego...
Mnie zadziwia całość jego błednej reakcji. Zamiast wcisnąć hamulec i zwolnić zmienia pas i leci...
To jest w tym filmie zadziwiające.
Nie dość że nie zapobiegł zderzeniu to jeszcze z sporą dozą prawdopodobieństwa go sprowokował.
Zauważcie że srebrny nawet jeśli rzucił okiem na czarnego to zobaczył kierunkowskaz. Więc nawet jak się zorientował że jest w d... to mógł założyć że czarny skręci.
Zasadniczo tak się kończą spotkania dwójki wiecznie spóźnionych co mają rację i pierwszeństwo na drodze.
Jest jeszcze opcja tłumacząca całe zajście.
Czarny nie widział srebrnego bo był zajęty zmianą pasa w miejscu niedozwolonym i pisaniem smsa do dziewczyny *kochanie już lecę*... no i poleciał.
@V-maniak, Źle oceniłeś tego kierowcę.
Zahamował włączył światła awaryjne.
Zauważ że rower jest cały czyli spadł mu przed maskę na pewno skacząc radośnie. Jakby go ominął to następny byłby zaskoczony i mógłby zrobić dziwny manewr. Co więcej jak omijając taki rower jeśli by go zachaczył mógłby też odbić go i spowodować ciężki wypadek.
Jadąc autostradą po to zachowujemy odstępy żeby nie było karambolu jak komuś spadnie rower...