Zapas mocy do bezpiecznego wyprzedzania
2016-07-14|Na drodze|Komentarze: 60
Gdy ktoś twierdzi, że potrzebuje sporego zapasu mocy w aucie aby móc bezpiecznie jeździć i wyprzedzać na trasie to owe wyprzedzanie wyobrażam sobie mniej więcej tak jak na poniższym nagraniu...
Przy czym jeszcze z przeciwnej strony powinien jechać TIR przed którym udaje się zakończyć manewr. Mając te 170 czy ileś na liczniku. Czasami trzeba już zaczynać mocne hamowanie na lewym pasie jeżeli brakuje miejsca na prawym przed poprzedzającym autem. Czasami można być "zaskoczonym" skrzyżowaniem czy ograniczeniem do 70-tki i na takiej pełnej bombie minąć znak.
Tak mi mniej więcej wygląda ten zapas mocy pozwalający na bezpieczne wyprzedzanie. Czyli w praktyce wyprzedza się więcej aut za jednym zamachem lub w miejscach w których w słabszym aucie w ogóle nie miałoby się takiego pomysłu. Pomijam sytuację na autostradach bo na nich to oczywiste, że zapas mocy to synonim 200 km/h. A dokładniej tego, że nie trzeba długo czekać aby taką prędkość osiągnąć.
Ostatnio jechałem kilkaset kilometrów w aucie o mocy około 70 KM i nie zauważyłem aby brak zapasu mocy wpłynął na bezpieczeństwo mojej jazdy względem jazdy autem ponad 200-konnym. Oczywiście jazda mocniejszym autem była szybsza i przyjemniejsza ale poziom bezpieczeństwa była taki sam. A szczególnie nie zauważyłem żadnego spadku bezpieczeństwa związanego z wyprzedzaniem innych aut. Jak byłem w stanie wyprzedzić to wyprzedzałem, jak nie to nie.
W moim rankingu najbardziej żenujących zachowań na drodze wysoko stoi nieumiejętność bezpiecznego wyprzedzania mocnym autem. Mam tutaj na myśli nie tylko jazdę na "grubość lakieru" i podobne bardzo agresywne manewry ale także łagodne przymuszania do zjazdu na pobocze, siadanie na zderzaku czy autostradowe ponaglania z mruganiem długimi. No, ludzie... macie 150 czy 250 czy 350 czy jeszcze więcej koni pod maską a nie potraficie normalnie, przewidywalnie, "jak na egzaminie prawa jazdy", bez angażowania innych na drodze wyprzedzić TIRa który jedzie 80 km/h czy innej Astry ciągnącej przyczepkę? Zgodnie z tytułem tego materiału w mocnych autach każde wyprzedzanie powinno być niebywale bezpieczne ale w praktyce to jest jakaś nadreprezentacja mocnych aut w niezbyt bezpiecznych wyprzedzaniach jakie obserwuję. Też tutaj piszę sam do siebie gdyż czasami zdarza mi się trochę przeliczyć w swoich ocenach. Ale dzieje się to tak samo w mocniejszych jak i słabszych autach.
Co by się zmieniło gdybym miał dodatkowe 100 KM pod maską? Chyba tylko tyle, że zamiast 5 aut na raz byłbym w stanie wyprzedzić 8. Pewnie też decydowałbym się na wyprzedzanie na 100 metrów przed zakrętem zamiast 150. Co do samego manewru wyprzedzania to poziom bezpieczeństwa pozostałby na takim samym poziomie, oczywiście jeżeli pominiemy prędkości jakie są w trakcie tego manewru uzyskiwane. Choć oczywiście mało zasadne jest pomijanie owej prędkości bo to jeden z istotniejszych parametrów. Wiadomo, że jakbym miał za sobą nieoznakowaną policyjną Vectrę to nie zdecydowałbym się na takie "bezpieczne wyprzedzanie z zapasem mocy" i 170 km/h pod koniec manewru.
Jednak proszę nie odnieść wrażenia, że jetem jakimś przeciwnikiem mocnych aut ;) Jest zupełnie przeciwnie. Często spotykana opinia, że nie ma gdzie jeździć najmocniejszym autami więc nie ma sensu ich kupować to bzdura. Ale nie widzę specjalnego związku tych dodatkowych koni ze wzrostem bezpieczeństwa podczas jazdy na trasie i wyprzedzania. Oczywiście pomijam skrajne przypadki, w obie strony. Teoretycznie byłoby bezpieczniej gdyby ktoś kto kupił mocniejsze auto jeździł nim dalej jak tym słabszym. Tylko czy coś takiego w ogóle ma miejsce? Masz 300 metrów na wyprzedzenie TIRa i w Punto 1.2 tego nie zrobisz ale Passatem 2.0 TDI już dałbyś radę... ale nie wyprzedzasz? Puntem jesteś w stanie wyprzedzić jedną osobówkę a Passatem trzy ale po jednej od razu wracasz na prawy pas i cieszysz się, że zrobiłeś to szybciej, płynniej więc i bezpieczniej niż słabszym autem? Nie sądzę.
Byłbym wdzięczny gdyby ktoś wyjaśnił w jaki sposób dodatkowe konie mechaniczne, przede wszystkim te w sporych ilościach, pozytywnie wpłynęły na bezpieczeństwo podczas jazdy po trasie. Oczywiście nie chodzi mi o wyjaśnienia, że od zawsze trasę Lublin-Warszawa robiło się w 2 godziny więc w mocniejszym aucie nie trzeba już spychać innych na poboczne podczas wyprzedzania ;)
Proszę nie "czepiać się" załączonego nagrania edukacyjnego :) Raz na ruski rok trafi się taka pusta droga. To akurat jest z kwietnia 2013 roku. Przy okazji dodam, że na takie wyprzedzenie nijak nie zdecydowałbym się gdyby droga nie miała pobocza gdyż zbyt często inni kierowcy zaczynają wyprzedzać bez patrzenia we wsteczne lusterko.
Czytaj także
Komentarze (60) skocz na koniec
Jak się jechało maluszkiem z przyspieszeniem 25s do 100 to przeskok do czegoś normalnego był kolosalny.
Dodatkowo było o wiele więcej dróg gdzie się snuło za wieloma wolnymi pojazdami i wyprzedzanie było częste.
No i było o wiele mniej zakazów.
Jazda była szarpaniem i się tak skakało po jednym dwa auta.
W tym momencie kiedy rzadko ktoś nie może utrzymać tej prędkości pod ograniczenie a drogi jednak są lepsze to ten problem jest praktycznie pomijalny i Twoja diagnoza jest słuszna.
Kiedy moc moze pomóc? Jak sie popełni błąd czegoś nie zaważy a luka z której sie wyjechało się zamknie.
A prawda jest bolesna. 99% kierowców nie umie tej mocy wykorzystać.
Jadą na 4 albo 5 wciskają gaz i czekają. I są zachwyceni jak wreszcie po 2-3s auto zaczyna ciągnąć.
To często na autostradach widać.
Zmienia pas chwila nic jeszcze chwila nic i dopiero zaczyna przyspieszać.
Ale jest przekonany że ma mocne że może wyjść przed maskę ze auto wyprzedzi za niego.
Z tego powodu te silne auta niosą niebezpieczeństwo.
Drugi to nieopanowanie mocy ale to już raczej w potworkach choć i słabsze potrafią zrobić właścicielowi kuku jak sie nie szanuje mocy.
Mniej bezpiecznie jest natomiast dlatego, że czasem na zwykłej jedno-jezdniowej drodze wyprzedza się ludzi którzy co prawda patrzą w lusterka, ale nie spodziewają się że ktoś inny tak szybko może się pojawić na ich wysokości przy rozpoczętym manewrze wyprzedzania i bez złych intencji spychają mnie na pobocze.
Jak przesiadałem się z 136KM na 233KM, to myślałem że będę więcej wyprzedzał na trasie. Okazało się, że wyprzedzam mniej. Wolę raz a dobrze, a nie skakać po 2 samochody, szczególnie jak jest dość ciasno. Różnica prędkości jaką nabiorę wyprzedzając nawet 2 osobówki w gęstym ruchu na trasie powoduje spory dyskomfort jak trzeba wrócić na swój pas, a luka ma 1,5 długości samochodu. O ile słabszym samochodem więcej czasu zajmuje wyprzedzenie, to mocniejszym traci się czas na kończenie manewru. Oczywiście można gwałtownie przyhamować i szybko wrócić na swój pas. Jednak jak nie jadę sam, to szarpanie pasażerów najpierw mocnym przyspieszeniem, gdzie głowa uderza w zagłówek, a po chwili gwałtownym hamowaniem żeby wrócić na prawy pas, raczej nie wpływa dobrze na komfort podróży.
Jeżeli mamy taki przypadek jak opisał @michał to racja, słabo się tak guzdrać za o wiele wolniejszymi i może się mylę bo w mojej okolicy takich dróg nie ma ale wydaje mi się, że nie są to zbyt częste przypadki w skali całego kraju.
Oczywiście mocniejsze auto to wygodna, komfort, itd.. i wiele innych aspektów. Dalego nijak nie jestem żadnym przeciwnikiem bardzo mocnych aut. Jakby mnie było stać to kupiłbym sobie np. S8 z 520 KM :) Z tymi lepszymi hamulcami to racja ale pod warunkiem, że jeździmy szybko :) Bo w hamowaniu z 100 do 0 to przeciętne słabe auto zatrzyma się w niecałe 40 metrów. A nowa Honda Civic Type-R 310 KM ma hamować w 37 metrów. A opony i heble ma nieporównywalnie lepsze. Poniżej 35 metrów to już mało co jest się w stanie zatrzymać. Oczywiście inaczej wygląda to jak hamujemy nawet z tych przepisowych 140 km/h na autostradzie. Pomijam kwestie odporności na przegrzanie bo w wolniejszych autach nie jeździ się z takimi prędkościami i tak nie hamuje aby to było istotne.
Też wolę wyprzedzić raz a dobrze i zwykle tak jeżdżę. Właśnie z tego samego powodu jaki napisałeś. Jak jest miejsce na wyprzedzenie tylko jednego auta to trzeba mocniej wcisnąć gaz, wkręcać silnik, mocy się robi dużo, po paru sekundach trzeba hamować... nie chce mi się :) tak skakać między autami.
@hetero, ja się nie znam na tym, nic dodać nie mogę ale chętnie to czytam ;)
Ja akurat mam dobre porównanie z jazdą autem typowo miejskim z małym silnikiem do nowoczesnego, 2-litrowego turbodiesla - różnica jest kolosalna jeżeli chodzi o komfort wyprzedzania - po prostu robisz to bezstresowo. W słabym aucie na ruchliwej drodze po prostu strzela Cię tzw. *kurwica* i aby jechać szybko i płynnie (tzn. szybciej od TIRów) musisz podejmować ryzyko. Niepotrzebne ryzyko - często kończąc manewr *na trzeciego* lub wciskając się pomiędzy 2 cieżarówki jadące jedna za drugą. Ja oczywiście sobie poradzę, ale już moja żona - nie bardzo.
Takie nerwowe sytuacje gdzie każde wyprzedzanie to stres bo auto powyżej 100km/h *nie jedzie* - a stres jest największym wrogiem kierowcy. W 2x mocniejszym aucie jadę zrelakowany, oczywiście trzeba się wtedy bardziej pilnować by *nie przesadzić* ale to już zależy tylko od kierowcy - nie od auta.
Tak więc wszystko jest kwestią tego, co do siebie porównujemy - te 150-200 koni w 1,5 tonowym aucie wystarcza do komfortowego czyt. bezpiecznego wyprzedzania, oczywiście więcej nigdy nie zaszkodzi - ale tutaj się mogę zgodzić, że większy zapas już nie poprawia bezpieczeństwa a raczej kusi do zbyt szybkiej jazdy.
Dla porównania, z tego co teraz czytam to zimówki w lecie na suchej nawierzchni hamują ok. 6 metrów gorzej niż letnie. Gdy auto na letnich się zatrzyma to na zimówkach ma w tym samym momencie mieć jeszcze 35 km/h na liczniku.
Z tej strony wynika, że:
http://www.which.co.uk/news/2012/05/best-and-worst-supermini-braking-distances-285596/
1. Volkswagen Polo - 34.2m
2. Ford Fiesta - 34.7m
3. Skoda Fabia - 34.9m
4. Mini Cooper S Convertible - 35.7m
5. Volkswagen Up - 36.1m
Te akurat były najlepsze bo już inne tej samej klasy hamują o wiele gorzej:
1. Citroën C1 - 44.1m
2. Toyota Aygo - 43.1m
3. Suzuki Alto - 42.5m
4. Nissan Pixo - 42.4m
5. Kia Picanto - 42.1m
Aż ciężko uwierzyć, że może być aż taki wielki rozstrzał w tej samej klasie aut, 10 metrów. 5 to już bardzo dużo.
Z racji mojej pracy, zjeździłem całą Polskę Pandą II Van 1.2 LPG 60KM. Gorszego samochodu służbowego nie mógłbym sobie wymarzyć. Dramat po prostu.
Na autostradzie jazda tak słabym i małym autem nie jest może szczególnie problematyczna. Jedziesz cały czas prawym za ciężarówką i spokojne czekasz aż zwolni się lewy pas, a następnie od razu wracasz (gdyż już auto za tobą świeci długimi, puszcza lewy kierunek i trąbi!). Na dłuższą metę taka jazda jest wykańczająca, nie wspominając już o głośności w kabinie i bardzo dużym spalaniu (przy 130-140km/h licznikowo było to ok. 9-10 litrów benzyny, a gazu 12-14 [z tym że na gazie nie jeżdziłem prawie wcale bo auto szarpało, gaslo itd.]) + śmiesznie mały bak 35 litrów z tego co pamiętam, sprawia że co ok. 300 km musimy zjechać na stację - stać w kolejce, tracić czas itp.
Jazdą po jedno jezdniowej drodze dwukierunkowej to już zupełnie inna bajka. Każde wyprzedzanie musi być odpowiednio zaplanowane. Wyprzedzenie dwóch ciężarówek jadących bardzo blisko siebie jest praktycznie niemożliwe. Cały czas jeździłem zestresowany, bo przecież spieszyłem się do pracy, a jazda tym gównem doprowadzała mnie do szewskiej pasji.
Myślę, że kwestia tego czy w aucie 200 konnym lub mocniejszym jechałbym jak wariat jest kwestią indywidualną. Zależy to tylko i wyłącznie od kierowcy. Jeżdzę zgodnie z przepisami i podróż dajmy na to 150 konnym dieslem z wysokim momentem byłaby zdecydowanie bardziej bezpieczna i komfortowa dla mnie jako kierowcy.
Pozdrawiam.
Co do samego transferu masy to wsumie bardziej chodzi nie oto ze jedna zopon jest bardziej dociazona prze zujowy zawias ale o to ze inne traca nacisk na nawierzchnie , tak czy owak już to pisałem mój chiński junak m12 hamuje z realnej 50 na dystansie 8 metrow czyli z 100 by było około 32 metrow cholernie dobrze jak na chiński zlom 206 hdi z abs na nokian weatherproof które daja 1,0 g opóźnienia wyhamowal na 10 metrze w 3 probach kazda była na 10 metrze roznica tam paru cm było niesadze żeby civici type r 2015 z swietnymi oponami abs potężnymi tarczami zdolnymi przelamac przyczepność opon hamowal gorzej ;) niż chiński junak za 8 tys zł ;)
Opony w type erze daja możliwość przeciazen bocznych do 1,3 g oraz wzdłużnych tak samo do 1,3 g a 1,3 g to prawie 13 m/s kwadrat a to oznacza wokolicy 30 metrow z 100
Gdybym np. w moim pezocie zainstalowal opony nie chodzi o rozmiar bo to niema takiego znaczenia ale te same opony w kwesti mieszanki i bierznika to jedyne co by sprawialo ze peugeot hamuje gorzej niż type r to ten miekki zawias mysle bo abs pracuje w pugu naprawdę dobrze opoznia bardzo ladnie na granicy przyczpenosci tych opon co mam zostawiając czarne krechy na asfalcie być może na tak przyczepnych jak ma type r ten abs w pugu moim bylby niewystarczająco szybki bo rpzeciazenia większe i czas reakcji musiałby być krótszy ale może nadal by odp spowalnial na granicy nie wiem w porównaniu do type r jak rtrtyp r by shamowal na 30 metrze to pug przy zalozeniu ze abs by dawal rade na tych papciach gdzies wokolicy 32-33 m przez unoszzacy się tyl i odciążanie tylnych kapci w jednorazowej probie oczywiście bo pug po 3 max hamowaniach zopoznieniem 1,2-1,3 g by komprletnie stracil hamulce w ciemno ;) od przegrzania
Nachylenie nawierzchni tez jest ważne np. jeśli type r hamuje na plaskim 30 metry to na 10 % przechyle w dol będzie 32-33 m a na 10 % wzniesieniu 27-28 m
Http://www.auto-swiat.pl/testy/test-hondy-civic-type-r-mroczny-rycerz/2t9jcb test type r na polskich h.jowych asfaltach ;) wynik 32 metry z 100
Motocykl sportowy niema zabardzo szans przy tak małych predksociach mimo ze opony potrafią tak samo jak w civicu dojść do granicy 1,3 g np pirelli diablo rosso w dobrych warunkach to daleko wcześniej już wokolicy 1,0 g wysoksoc srodka ciezkosci i krotki rozstaw osi przerzuci keirowce rpzez kierownice po przekroczeniu 1,1 g; )
http://www.auto-swiat.pl/nowe/porownanie-honda-civic-type-r-turbo-bmw-m135i-vw-golf-r/llzm99 i tutaj jest napisane 34,5 i 34,9 na zimno, zaokrągliłem do 35 (tarcze zimne).
Te 37 metrów to też ze strony z tabelkowymi danymi technicznymi wszelakich aut.
Pamiętajmy, że Civic waży prawie 1,5 tony a małe miejskie auta 1,1 tony więc nie potrzebują nie wiadomo jakich hamulców i opon aby mieć bardzo przyzwoitą drogę hamowania.
Wczoraj jechałem z GPS i miałem przekłamanie 2-3 km/h względem 100 km/h na moim liczniku. Opony mam o fabrycznym rozmiarze ale już w zasadzie zużyte. Trzeba by potwierdzić innym GPS jakie jest faktycznie przekłamanie. Te 2-3 km/h to wydaje mi się zbyt małe. Chyba 6-7 km/h powinno być. Nie sądzę aby to miało być aż 10 km/h.
Generalnie chodzi mi o to aby zwrócić uwagę na to, że nie wszystkie mocniejsze auta z lepszymi hamulcami będą hamować o wiele lepiej z niewielkich prędkości niż przeciętne auta. Zupełnie inaczej wygląda już hamowanie z np. autostradowych 140 km/h. Pomijam też lepszą stabilność podczas hamowania większych (w domyśle też mocniejszych) aut, jeżdżących na lepszych, szerszych oponach.
Na ori setupie neiwiem jakie pana audi miało opony w momencie zaukupu zakaldam ze auto było nowe hamowalo na 35 metrze a jak pan wladuje semi sliki o najwyższym wspolczynniku tarcia widziałem na yt typa w crx z 90 roku który na jakiś drogowych semi slikach opoznial na racelogicu do 1,4 g prawie na plaskiej drodze wiec jak pan wladuje takiego semislika w audi to z 35 m z tej tabeli trzeba pana audi uplasować w kategorii bugatti veyrona czyli poniżej 30 m te tabele pana nie ale ludzi nietwajemniczonych myla bo to jaka jest dorga hamowania zależy przedewczytkim od opony samej wsobie dalej tego czy układ hamulcowy potrafi wjednorazowej probie przeleamac przyczpenspc tej opony i zawais pomine i 3 sprawa to jak działa abs jeśli chcą wtabelach okreslic same ukaldy hamulcowe np. to powinni kazde auto wypsiazyc do testu widentcyzna mieszanke i bieznik opony wtedy to by miało sens bezwzględnie i względnie wtedy by można było okreslic skuteczność hamulcy samych w sobie a tak to Heniek ładuje semislika do citroena berlingo i nagle się okazuje ze z niskich predkosci hamuje jak 911 ;) prawie;) opona jest kluczowa przy zalozeniu ze układ hamulcowy jest odp wydajny a zawias nie jest jak guma od gaci takcih luźnych ;) pan zresztą to wie nie wiem po co to pisze ale chyba dlatego ze lubie sport motorowy ;)
Kto tam jakie opony założy to już inna sprawa bo tak samo do VW Polo można złożyć semi-slicki. Zwykle jeździ się na oponach takich jakie były fabrycznie choć często gorszych. Nie chodzi o zużycie ale producenci zakładają zwykle bardzo dobre markowe opony a później właściciele już często kupują kolejny komplet niższej klasy a w starszych autach często używane.
A jak na tym semi-slicku przyjdzie mi hamować w deszczu czy na zimnych oponach to zamiast 30 metrów wyhamuję w 50 :) Już nawet na Michelin Pilot Super Sport czyli oponach UHP da się czuć, że hamują i trzymają się w zakrętkach gorzej jak nie są choć trochę rozgrzane (czyli pierwsze kilometry po wyjechaniu z garażu).
@Pan_X, no, po tej mojej przejażdżce autem z 70 KM też się cieszyłem, że nie mam takiego auta na co dzień gdyż właśnie komfort względem mocniejszego był gorszy, na ekspresówce nawet do limitów nie rozpędzałem się, generalnie lipa :) ale cały czas nie zestawiałbym tego bezpośrednio z bezpieczeństwem bo te głównie zależy od odporności i zachowania kierowcy. Oczywiście w końcu i najlepszy kierowca można nie wytrzymać i zdecydować się na wyprzedzanie którego nie powinien robić widząc, że mu uciekają minuty.
Trudno określać ile KM to odpowiednia ilość ale w mojej ocenie te 120-140 KM to już jest max tego co jest potrzebne do bezstresowej jazdy. Tylko, że w tej notce to też mowa o mocy 250 i 350 i więcej KM. Ja mam 2.0 turbo o fabrycznej mocy 211-236 KM które jest zwykle tuningowane na 260-280 KM i czasami więcej. W zasadzie to ciężko trafić na 2.0 TFSI/TSI które nie ma podniesionej mocy. Dzisiaj to nawet za 1000 zł można już podnieść moc w tym silniku. Firmy tuningujące też przecież zachwalają swoje usługi tym, że po programie będzie mniejsze spalanie i więcej mocy do bezpieczniejszego wyprzedzania :) Pewnie mężowie tłumaczą żonom, że ten wydatek jest konieczny właśnie ze względu na ich bezpieczeństwo :) tak samo jak w ogóle kupowanie zwyczajnego auta które robi dzisiaj setkę w około 6 sek. Przypomina mi to trochę przekonywanie rodziców, że ten nowy komputer z najnowszą kartą graficzną będzie służył przede wszystkim do nauki ;) Jak już parę razy podkreśliłem, jestem zwolennikiem jak najmocniejszych aut, sam chciałem mieć jak najszybsze, takie też kupiłbym ponownie ale nie bardzo widzę bezpośredni związek z bezpieczeństwem i jednocześnie widzę związek z mocą a wyprzedzaniem zaprezentowanym na nagraniu.
Pokazują one w większości jak nie umiemy korzystać z mocy.
Tak owszem wyprzedzanie słabym autem to sztuka.
Trzeba umieć i myśleć. Trzeba znać auto wiedzieć gdzie ma moment i jak się zachowa trzeba go umieć trzymać w optymalnych obrotach i trzeba umieć zmieniać biegi.
To jest cos czego zdecydowana większość nie umie.
Czy w mocnych czy w słabych.. Owszem jak sie ma 150+ pod maską to przestaje to mieć znaczenie. Przecież *sie wcisnie sie wyzbiera....*
Jestem świeżo po przejechaniu *całej polski* autostradą i powiem wam że się płakać chce... ilość w ślimaczym tempie wyprzedzających jest dobijająca.
I jak by to było tak że oni nie mogą szybciej. Ale gdzie.... Potrafią bo jak jest ograniczenie do 110 to jadą pod 130... wyprzedzają tych co ich wyprzedzili przed chwilą i cieszą mordy. Tylko jak wyjdą zza tej ciężarówki i wcisną gaz....
To zły los dał im za słabe auto... A nikt nie powiedział że można zredukować PRZED zmianą pasa i zacząć przyspieszać PRZED zmianą pasa...
Prawda taka że w Niemczech raz że za to można dostać mandat dwa ze mieć garaż zamiast auta.
Guzik słabe auta słabe umiejętności
Jeździło się maluszkami i się wyprzedzało tiry aż miło.
I to żeby maluszek był pusty... Bzdura 4 osoby i bagaż na 3tygodniowe wakacje.
@michał pisał o tirach.. o skakaniu... No dobra ja to rozumiem ale ile tj mocy trzeba? Owszem @Pan_X pisał o pandzie.... Cóż lata miałem okazję pojeździć uno i naprawdę dawało to radę i nie było mowy o *nie daniu rady* wyprzedzenia dwóch ciężarówek.
Owszem ja wolałem moją weterankę Łajdaczkę 2106 ale jednak.
To wszystko nie wpływa na bezpieczeństwo tylko nie daje czasem możliwości wyprzedzenia.
Moc może pomów jak pisał @michał w sytuacji awaryjnej. Ale może pomóc tylko jak się ją ma okiełznaną. Jak ktoś wyprzedza *na luzie* (zły bieg) bo *ma moc*
to g mu ta moc da poza pogłębianiem błędu oceny sytuacji.
Kiedy jeszcze moc może dać coś...
w żeczonej trasie końcówkę robiłem krętą jedno jezdniową drogą.
Troche byłem znużony torche w niedoczasie i w końcu stwierdziłem że przecież kiedyś to łykałem maruderów więc myknąłem najpierw 3 autka... Najlepsze że się wychylali do wyprzedzania i zmarnowały z 3 okazje zanim się zdecydowałem.
Potem kolejne 3....
A nie były to raczej pandy :D
No ale kawałek spokoju i przede mną pojawił się turysta z rowerkami na daszku.. 90 a on niespiesznie 60-70... I jeszcze widać że nie wie gdzie ma jechać.
No wiec pierwsze miejsce gaz lewa... hampel za niego bo zobaczyłem że krótko do ciągłej i zakrętu wiec wolałem odpuścić.
No ale za zakrętem już więcej luzu więc wyprzedzam a ten buc m zaczął przyspieszać jak jego nos miałem za przednimi drzwiami.
I nagle manewr który byłby spokojny zrobił sie nerwowy bo musiałem mocniej przycisnąć i co gorsza dochamować przed zakrętem mocno a gość tuż za mną.
dochamwać i wejść za niego nie bardzo mogłem bo jak by ktoś z przeciwka jechał mógłbym nie zdążyć się schować a poza tym wchodził bym tuż za barana który nie wiem czy mi przed zakrętem nie wyhamuje mocniej niż ja mogę.
Więc w takiej sytuacji brak mocy... Ale z drugiej strony nie bardzo mógłbym jej użyć bo jednak zakręt i już koła przymiałknęły w zakręcie. A że wąsko to włączenie się esp mogło by być opłakane w skutkach.
Wszystko było jeszcze w normie ale każdy kuc więcej zaprzęgnięty skończył by się pwenie kiepsko. Było miejsce na bezpieczne wyprzedzenie nie było na większą moc absoplutnie.
Gdyby buc nie przyspieszył skończył bym manewr sporo przed ciągłą i pewnie nie przekroczył 90. Kończyłem już na ciągłej z 110...
I pytanie o moc. 140KM w aucie warzącym 1,7 tony... Doładowany 4 osoby +bagaż... To wszystko w automacie który jest szybki.... no wiecie jak tramwaj z przodu szybki z tyłu szybki :)
To nie jest mocne auto do wyścigów a starczyło z nawiązką bo nie podszedłem do wyprzedzania na głupa.
Wyprzedzałem furmanką mazdę 6... Burakowi z Krakowa żal tyłek ścisną i chciał mi pokazać. Co ciekawe na następnym zakręcie jak jeszcze chciał dotrzymać kroku pojechał już kołem za linią środkową....
I co z mocy jak nie ma mózgu i umiejętności?
Troszkę sobie po @spalaczu poarę osób pojechało ale jestem święcei przekonany że gro ciężkich wypadków to ci z mocą co nie wyhamowali po urzyciu mocy... Albo przekonani o mocy nie zdążyli zjechać.
Nader często na szosach właśnie ci z mocą kończą manewry tak że trzeba im zjechać. Znamienne to jest.
TO jest o tyle ciekawe ze przecież co za problem docisnąć i pojechać o te 20wiecej? Właśnie że jest to problem dla większości nieprzeskakiwany.
Albo mentalnie wymiękają jak mając 120 trzeba zrobić 140 a z przeciwka ściana.
Albo są na piątce mistrzowie.... I czekają na moc która ma ich w 4 literach.
Poza tym na końcu trzeba by zrobić ostry przeskok między pasami przy słusznej prędkości a to już zaczyna być pełno w gaciach bo przecież miało być fajnie a zrobiło się straszno...
Najgorsze jest to że Ci od mocy najczęściej są święcie przekonani że to moc pozwoliła im zdążyć a prawda jest taka że to najczęściej zasług
a tych z przeciwka którzy zwolnili albo zjechali.
A jak już jeździcie autami *z mocą* po autostradach i widzicie że ktoś wam schodzi między dwa tiry a wcześniej wyprzedzał to do ciężkiej cholery przyspieszcie z tych 160 do 165 żebyście takiego mnie jadącego 150 na tych 100m luki w którą wam zjechałem wyprzedzili i żebym mógł wjechać za was...
A już do szewskiej pasji doprowadzają mnie tacy mistrzowie którzy dojadą mi do dupy bo oni jadą i się spieszą a jak już mam możliwość pajacowi zejść i spuszczę się na ten prawy to pajac tak wolno się zbiera że muszę przed następną ciężarówką ostro hamować.
To wszystko autka z macą tak dają do pieca...
Mam wrażenie że dużo KM wyłącza funkcję redukcji.
Jeżdżą tym ludzie jak polonezami.
Jak się już rozbujają to lecą i mrugają światłami ale ja trzeba przyspieszyć.... To pasa startowego im cholera mało.
Moc nie da bezpieczeństwa.
To panowanie nad mocą go daje. Nawet jak to jest marne 50KM
Gdy przesiadlem się do czegoś lepszego z ksenonami (he he) mało kto robi mi już takie numery - Polska.
Oczywiście czasem lubię się *pobawić* z innymi kierowcami, ale jak już ktoś mnie zaczyna wyprzedzać to nie przyspieszam.
Audi to ma parę milionów osób w naszym kraju.
No i skąd wiesz, że jechał szybko ale bezpiecznie? może szybko ale niebezpiecznie? :)
A tak poważniej to z tekstu nie za bardzo wynika co było przyczyną wypadku. Nie napisali, że miał jechać szybko i np. nie zdążyć przy wyprzedzaniu ale z jakiegoś powodu zjechał na czołówkę. Nie było hamowania, uszkodzenia też pokroju tych przepisowych (podobnie wyglądają rozbite auta na crash-testach).
No ale jak miał Audi to musiał jechać szybko i *bezpiecznie*.
PS. to Audi to chyba generacja B6, pewnie 1.9 TDI, szybkie to nie jest :]
I to jest też właśnie niebezpieczne, że kierowcy sobie myślą, że skoro jadą *spokojnie i tylko trochę przekraczają prędkość* na dodatek zawsze są trzeźwi i nie mają już 19 lat to na pewno nie spowodują żadnego wypadku bo wypadki to powodują tylko młodociani szaleńcy w BMW i Audi.
Szybko i bezpiecznie to moze byc na torze, a nie na drodze publicznej. Na drodze publicznej stosuj sie do przepisow i tyle w temacie. Nie ma w przepisach innych ograniczen dla aut 300km i mocniejszych. Sa te same zasady.
Najpierw pojazdem o stosunku mocy do masy 360km/tona ,potem 110 km/tona
i zauważyłem ,że poza tym ,że w pierwszym przypadku praktycznie każde wyprzedzanie robiłem na piątce to generalnie technika jazdy była taka sama i prędkości średnie też były zbliżone(choć spalanie już się niestety dość mocno różniło).
I wcale nie czułem się jakoś bezpieczniej czy pewniej gdy miałem nadmiar mocy-raz tylko właśnie mnie trochę poniosło w czasie wyprzedzania sznura aut i stało się to o czym przedmówcy już pisali czyli w czasie wyprzedzania sznura aut jeden kierowca nie spojrzał w lusterko i musiałem gwałtownie odhamować żeby nie zaparkować w jego bagażniku- Stąd też uważam ,że od nadmiaru mocy ważniejsze są dobre opony i hamulce.
p.s.
I tak najlepsze jest to uczucie gdy po krótkiej przerwie na MOPie wracając na trasę znowu doganiasz to cinquecento ,które dopiero co minąłeś jakieś 30min temu.
*Jak byłem w stanie wyprzedzić to wyprzedzałem, jak nie to nie.*
Różnica jest taka, że mając auto 200 konne masz więcej okazji do bezpiecznego wyprzedzania niż w przypadku auta 70 konnego.
Gdybyś autem 70 konnym próbował wyprzedzać auta w miejscach i sytuacjach, w których normalnie bez problemu wyprzedzasz autem 200 konnym to byś zauważył różnicę.
Zrób może taki test w bezpiecznych warunkach, np. na ekspresówce. Zmierz stoperem ile sekund zajmuje Ci wyprzedzenie TIRa autem 70 konnym, a ile autem 200 konnym. Oczywiście test przeprowadź jadąc za TIRem z taką samą prędkością jak on, po czym przyspiesz i go wyprzedź.
Potem porównaj wyniki i wyobraź sobie, że każda sekunda dłużej to mniejsze bezpieczeństwo, bo przez te kilka sekund dużo na drodze może się zmienić.
Zgadzam się w całości.
Na drogach mamy wielu debili, dla których dać się wyprzedzić to najgorsze poniżenie. Dlatego gdy widzą, że ktoś ich wyprzedza, celowo przyspieszają.
Kiedyś się tym denerwowałem, bo miałem za mało mocy. Dzisiaj nie muszę nawet redukować z 5 biegu. Wciskam mocniej gaz i frajer łyknięty.
Po prostu jak się nie ma mocy to się nie wyprzedza i jedzie bezpiecznie dalej. Nie ma tutaj żadnego znaczenia upływające sekundy względem mocniejszego auta i zauważone różnice bo... się nie wyprzedza.
Jakbyśmy założyli, że jadąc 70-konnym autem muszę jechać i wyprzedzać tak samo jak 200-konnym no to racja, byłoby to niebezpieczne i w sumie niemożliwe bez wymuszeń. Ale przecież tak się nie jeździ.
Czyli masz zwyczajnie MNIEJ okazji do wyprzedzania, bo wiesz, ze nie dasz rady.
Pomyśl!
Są ludzie, którzy nie myślą tak jak Ty o bezpieczeństwie i wyprzedzają gdzie się da. Dużo jeździsz, więc pewnie tak jak Ja, nie raz musiałeś uciekać na pobocze, żeby się z takim nie pocałować, bo zabrakło mu mocy, by szybko wyprzedzić. ;)
Teraz to wyprzedzam na piątce....
SUPER.....
Tylko po jasną cholerę mieć moc której się nie wykorzystuje w pełni?
Przecież na piątce ta moc się budzi wolno.
Ani nie daje hamowania ani przyspieszenia. Pierwszego na piątce nie uraczymy a na drugi trzeba czekać owszem krócej niż w słabszym aucie ale jednak.
To widać na drogach zwykłych i na autostradach.
Nie redukują...
Potem się zaczynają naprawdę trudniejsze odcinki i jedzie wolniejsze auto i 5 premium mocnych mistrzów którzy nie wiedzą ze mogą wyprzedzić jak zredukują.
Na autostradzie to aż boli.
Wyprzedzam a za mną pojawia się premium mocny....
Jedzie trochę szybciej niż ja ale jednak. widzę lukę na 10s na prawym pasie....
Zjeżdżam mu a b....c jedzie dalej swoim tempem i mnie blokuje.
Na trasie Gdańsk Kraków ostatnio naliczyłem słownie 3 auta które zrobiły to co należało czyli przyspieszyły jak wszedłem im w lukę i dały mi wrócić na lewy.
Reszta jechała na piątce i wskaźnik zużycia chwilowego chyba ich paraliżował.
Przecież jak gość widzi że jadę wyprzedzając kolejne tiry włączam kierunkowskaz na wysokości tira i wchodzę mu przed maskę a mam kilkadziesiąt m luki to przy prędkości 140 będą albo musiał ostro shamować albo wrócić na lewy....
Wiec powinien przyspieszyć o te 20..
Nie jego umiejętności sprowadzają sie do mrugania światłami redukcja i naciśnięcie gazu to za dużo bo on mam moc...
Tak jak napisał Jarek więcej mocy przesuwa dobre samopoczucie nieraz za granice rozsądku. Tak samo zbliżamy się do granic kiedy fizyka nieubłaganie karze za jej lekceważenie.
Więcej mocy dające szybsze wyprzedzanie to znaczy szybciej zwiększenie prędkości i nie ma się co czarować podejmujemy ryzyko na konto zapasu mocy a nie wykorzystujemy zapas w momencie wtopy. A wyprzedzając na piątce sie tego nie da zrobić to tylko czarowanie samego siebie ze to moc... nie to opaczność która do czasu ratuje tyłki nam i innym w naszym otoczeniu. Wzrasta prędkość przyspieszenie i zbliżamy się do granicy gdzie fizyka udowadnia że żadne systemy nic nie dadzą jak przekroczymy magiczną czerwoną linię.
Wiele razy w życiu miałem okazję widzieć jak ludzie z mocnymi autami przeholowali bo ten słabiak był za słaby i wylatywali z zakrętów chcąc się utrzymać na zderzaku. Wielokrotnie jadąc zgodnie z ograniczeniami jestem wyprzedzany przez zapasy mocy na odcinkach gdzie się da i za kilka km doganiam ten zapas bo droga się robi kręta i ja bym tam pojechał szybciej bo umiem ale niestety zapas mocy się wlecze.... Świadczy to niezbicie o tym ze zapas mocy po prostu jest mistrzem długiej prostej umiejącym złamać ograniczenia i jest święcie przekonany ze dla tego jest bezpieczniej bo ma moc...
Określenie *tym autem nie da się wolno* jest nader słyszalne w rozmowach z mistrzami.
Żeby dobrze jeździć szybko najpierw trzeba sie nauczyć jeździć wolno a tego nie umie większość ludzi na naszych drogach i wydaje im się że więcej mocy zrobi z nich lepszych kierowców.
Jak ktoś ledwo daje radę słabym to mocnym jedzie po prostu na kredyt i na kredyt. Jak komuś się wydaje że moc daje bezpieczeństwo to znaczy że przekroczył już pewien rubikon oszukiwania się. Od tego punktu niestety blisko do wyskakujących na drogę podstępnie drzew żółtych ptaków które każą niewinnych i innych nadprzyrodzonych zdarzeń drogowych czyhających na bezpiecznie jeżdżących kierowców.
Co prawda sto razy pisałem to samo co Ty a to wyprzedzanie to miąłem po chyba 10 minutach jazdy za tym ciągiem aut i mimo, że mogłem ich wcześniej 100 razy pojedynczo wyprzedzić *wciskając* się pomiędzy nich (uwielbiam te odstępu między autami które nie mają zamiaru się wyprzedzać) ale uznajmy, że jestem tym *mistrzem kierownicy* bo 3 lata temu na odcinku tych 200 km trafiło mi się takie wyprzedzanie na trasie którą przejechałem ze 100 razy.
Zatem wyjaśniam...
1. czasami ludzie jeżdżą szybko bo... lubią jeździć szybko a nie dlatego, że mają zamiar nadrobić 5 minut,
2. ja sam czasami specjalnie ruszam żwawo ze świateł bo podoba mi się praca silnika, skrzyni, przestrzały, brzdęki z wydechu ale wiem, że tracę na płynności i spalaniu bo i tak się z innymi spotykam na kolejnych światłach, a czasami nawet ja na nich stoję i czekam aż zielona fala dojedzie... przy czym dla formalności dodaję, że nie chodzi o jazdę ponad limity ale po prostu szybkie ruszanie, zakręcenie silnika pod czerwone pole na niskim biegu...
3. 15 minut na 100 km to z jednej strony mało a z innej dużo, dla tej samej osoby czasami będzie to mało a czasami dużo, np. na trasie Lublin-Warszawa te pół godziny gdy jest się umówionym na konkretną godzinę to przecież istotna sprawa... ja sam praktycznie zawsze liczę sobie na dojazd przynajmniej 2,5 godziny aby jechać spokojnie ale da się przejechać w 2 godziny, da się i szybciej...
4. ostatnio jechałem jedną trasę zupełnie spokojnie i przepisowo, kilka kilometrów za BMW E39 (starsza seria 5) ale na dwupasmowym i krętym odcinku *pałowaliśmy* jak to często bywa gdy spotyka się Audi i BMW ;] a następne kilka kilometrów jechaliśmy dalej zupełnie spokojnie i gęsiego, zgodnie z przepisami aż owe BMW skręciło w bok... no i teraz inni kierowcy którzy widzieli nas na tym odcinku mogło pomyśleć, że jadą dwa debile, śpieszą się nie wiadomo po co, przecież tutaj zaoszczędzą co najwyżej 20 sekund, a w ogóle to ostatnio widzieli w Panoramie Lubelskiej jak takie stare BMW owinęło się o drzewo gdy kierował pijany małolat wracający z dyskoteki... itd..
a było tak jak było, odcinek dwupasmowy, obaj trochę tam przycisnęliśmy po tym odcinku dalsza jazda taka sama... oczywiście sama taka jazda nie była zbyt przepisowa i godna naśladowania ale też nie ma sensu wyciągać zbyt pochopnych wniosków bo jakby tak wszyscy myśleli to stałaby tam policja z radarem o kasowała co trzecie auto które przekracza prędkość w tym miejscu...
swoją drogą *oszukało* mnie to E39 bo miało diesla na klapie a przez całe pałowanie nawet nie pościło dymka z wydechu (a diesel musiałby coś zakopcić) wiec musiało mieć przynajmniej 3 litrowego benzyniaka pod maską bo ledwo je doganiałem ;)
5. czasami po prostu ludzie się mylą i dlatego odstawiają jakieś numery na drodze, np. mam nagraną jazdę za panią w Focusie za którą jadę przez parę kilometrów i nagle ona zaczyna wyprzedzać TIRa za którym jechaliśmy i niewiele brakowało a miałaby czołówkę z inną ciężarówką... z mojej perspektywy to po prostu głupia decyzja tej pani, nie wiem po co wyprzedzała szczególnie, że wcześniej miała lepsze okazje... a dla kierowcy z przeciwnej strony to idiotka która się pewnie spieszy aby nadrobić te 3 minuty a może zginąć... a wcale się ona nie spieszyła, po prostu jechała, coś jej *do głowy strzeliło* i zaczęła wyprzedzać TIRa przed zakrętem na zakazie i z tego zakrętu wyjechała inna ciężarówka...
pamiętam też jazdę za *typowym kierowcą Civic* czyli czapka z daszkiem, zglebiony Civic, pomalowana na różne kolory, duży i wyjący wydech, jechałem za nim przez wioski przez kilak kilometrów, spory ruch, wszyscy przepisowo, zgodnie z limitami, w pewnym momencie coś tam się spowolniło i zwolniliśmy do ok. 40 km/h i on wtedy gaz w podłogę, na podwójnej ciągłej, przez skrzyżowanie, przez pasy wyprzedził z 5 aut... gdyby ktoś skręcał na tym skrzyżowaniu, czy ktoś wlazł na przejście to by była kolizja i dla niego też ogromny problem, albo gdyby to widziała policja to straciłby pewnie prawo jazdy... no i tutaj też, kilka kilometrów normalnej jazdy, nic mu się nie spieszy, ma okazje wyprzedzać ale tego nie robi bo nie ma sensu (i tak będzie za chwilę przed kolejny autem) ale w pewnym momencie decyduje się złamać wszelakie przepisy, prędkość, pasy, skrzyżowanie, cały czas teren zabudowany, spory ruch i wyprzedza... ile na tym zyskał? pewnie z 10 sek, czy robił to aby zyskać te 10 sek? oczywiście, że nie...
chyba tyle...
Ot nie wiadomo czemu w najmniej odpowiednim miejscu hop...
Przerażają bo nawet bardzo ostra i z łamaniem przepisów ale w pełni świadoma jazda bez oszukiwania siebie niesie mniejsze ryzyko dla innych niż takie nieracjonalne decyzje.
Często one sa właśnie wynikiem złudy bezpieczeństwa. Mam mocne bezpieczne auto... Mam dość jestem zmęczony... do tego bak umiejętności oceny ale przekonanie o tym że się umie....
Dlatego ja zawsze lubiłem wąskie kręte drogi.. :D
można zgodnie z przepisami jechać tak ze pasażerowie w biegu chcą wsiadać a mistrzowie długiej prostej zostają daleko w tyle. Moc przestaje mieć znaczenie bo można jej brak nadrobić techniką.
Na prostej szerokiej każdy umie przycisnąć...
Problem w tym że kilka razy się uda... Kilkanaście ktoś z przeciwka zjedzie...
A potem przyjdzie ten jeden raz gdzie na końcu będzie zakręt...
traktor...
Tir....
Drzewo w skrajni pobocza...
Wtedy przychodzi weryfikacja jak dobrzy jesteśmy.
Wielu niestety po pierwszym niebezpiecznym razie jak otrą się o wypadek nie wyciągają wniosków. Zakładają że są dobrzy bo uniknęli...
Jedno zdanie a tak wiele mówi....
Tylko że niestety mówi tym co wiedza o czym mowa.
Do reszty nie dotrze to o czym pisze Spalacz....
Pierwszym krokiem do zrozumienia powinno być założenie że nie łamiemy przepisów :D Tak wiem wiem... urwałem się z choinki....
Wedy nagle to bezpieczne wyprzedzanie zaczyna mieć lekko inny wymiar...
A jadąc jednopasmówką z prędkościami grubo przekraczającymi dopuszczalną bo moc dała nam możliwość nie jest bezpieczniej. jest niebezpiecznie i wtedy najczęściej dzieją się rzeczy takie jak wyskakiwanie na drogę drzew i inne cuda.
Nagle się okazuje że ten zakręt jest jednak wyprofilowany pod tą durną 70 albo 90 że za chwilę jest kolejny zza którego taki sam mistrz wyskoczy....
A na tej długiej prostej jest 5 wyjazdów i przy naszej 90 traktorzysta nas dostrzeże a my jego ale przy dynamicznym wyprzedzaniu już go zaskoczymy...
Jeździłem rożnymi autami od kaszli po potworki którymi trzeba było ostrożnie ruszać żeby nie zrobić sobie krzywdy. Prędkości na długich odcinkach powyżej 200 nie są mi obce. Robiłem trasy po Polsce w czasach które obecnie są dla niektórych nieosiągalne pomimo że sie o autostradach nie śniło nawet.
I nie nie była do tego jakaś super moc potrzebna.
Prawda jest taka że obecnie jak się jedzie to większość aut idzie pod limit.
A jak nie idzie to najczęściej uniemożliwiają to warunki. No czasem to bez sensu no np na końcu wsi właśnie włączyło się czerwone...
Wtedy mistrzowie mocy się budzą...
A *zawalidrogi* jadące wolniej? Każdy nie będący zawalidrogą potrafi wyprzedzić niemal wszystkim (no może poza kaszlem choć i takich znam którzy wciąż kaszlem zawstydzają innych na drodze)
I tu jeśli tak nie jest a do wyprzedzenia potrzeba dużo mocy to znaczy że ryzykujemy i każde inne tłumaczenie jest normalnie oszukiwaniem się.
A nie muszę redukować i cisnąć gazu do końca jest znamienne dla.... Po jasnego grzyba Ci moc jak jej nie wykorzystujesz? :D
Potem się jedzie i w miejscu gdzie kilka osób nawet słabszymi autami by mogło wyprzedzić wszystko rozwalają mistrzowie w mocnych furach nie wiedzący po co im zamontowali skrzynię biegów.
I na pewno najlepszy w interpretowaniu myśli innych na podstawie wyrwanego zdania z wypowiedzi oraz swoich teorii.
Na autostradzie na pasie dojazdowym. Mając słabsze auto musisz się dobrze zastanowić czy zdążysz się na tyle rozpędzić na pasie dojazdowym żeby płynnie zmieścić się między pojazdami. Często jak jest gęsto mając jakieś słabe 100-120 koni odpuszczam i czekam aż się zrobi luźniej na prawym. Przy 200 koniach po prostu rozpędzam się do tych 90-120 i wjeżdżam płynnie między auta nie wadząc nikomu.
W niektórych miastach masz skrzyżowania gdzie jest ograniczenie do 70. Większość jeździ 90-100, ale nawet jak nie to i tak potrzeba mnóstwo miejsca, żeby włączyć się do ruchu. Mając auto które przyśpiesza w granicach 7 sekund do setki można się włączyć bezpiecznie do ruchu nie wymuszając na nikim pierwszeństwa.
Czy zatem moc zwiększa bezpieczeństwo? Raczej nie. Za bieczeństwo odpowiada kierowca. To decyzje jakie podejmuje implikują czy manewr będzie bezpieczny czy nie. Jest dokładnie tak jak piszesz, zmieniają się wyznaczniki tego bezpieczeństwa. Na większość manewrów potrzebujesz po prostu mniej miejsca.
Jest jeszcze druga strona medalu. Przeważnie producenci dostosowują podzespoły auta zależnie od mocy. Czyli np słabsze wersje silnikowe tego samego modelu mają mniejsze hamulce niż te z większą mocą.
Śmiem zatem twierdzić, że np jakaś bazowa wersja A4 z tych 170 km/h z filmiku będzie miała się trochę gorzej awaryjnie shamować niż gdyby to było S4.
Moim zdaniem dodatkowe konie to trochę macosze podejście do tematu. Samochód który ma *dodatkowe konie* bardzo często ma też: szersze opony (lepsze hamowanie, lepsza trakcja, lepsza przyczepność) +ew.niższy profil opony, stabilizator (lepsze pokonywanie łuków na autostradzie, zakrętów na drogach; wiem że prawie każdy nowy samochód go ma ale jednak średnia wieku samochodu w PL to nadal kilkanaście lat), mocniejsze hamulce. Nie, nie czułbym się równie bezpiecznie w Punto 1.1 na oponkach szerokości precla jak i w sportowym z natury / dobrze stuningowanym wozie.
Jak moc nie jest potrzebna - trzeba było brać 1.4 TFSi